rodzinny dom wnętrza

Od całkowitej ruiny do domu dla rodziny i gości. Wesoła home!

Rodzinny dom w Krakowie

Od całkowitej ruiny do domu dla rodziny i gości. Wesoła home!
Maria Miklaszewska

Oglądając ten przepiękny krakowski budynek i jego wnętrza, trudno uwierzyć, że Monika i Grzegorz odziedziczyli go w mocno opłakanym stanie. Trwający kilka dobrych lat remont się opłacał – niemal stuletnia willa wygląda niesamowicie!

Dwa piętra i dwie przestrzenie w krakowskiej Wesołej – pięknej dzielnicy w centrum miasta. Jedno piętro zajmuje Monika Korzyniewska-Dziadowiec z mężem, córką i kotami, a drugie rodzinnie postanowili przeznaczyć na miejsce dla rozmaitych gości, tworząc Apartamenty Wesoła. A może nawet wam udało się spędzić tam weekend? Dziś, w świeżutkim odcinku cyklu Rodzinny dom, Monika opowiada nam o kilkuletnich przejściach z remontami willi, wnętrzarskich inspiracjach i zdobyczach vintage, dzięki którym Wesoła generuje miłość od pierwszego wejrzenia – nawet, jeśli w grę wchodzą tylko kadry na Instagramie. Cześć, Kraków, miło u was gościć!

 

Kto tu mieszka i na ilu metrach kwadratowych?

Mieszkamy w samym sercu Krakowa, w starej dzielnicy Wesoła. Nasza rodzina to Grzegorz, Monika, córka Zofia (7 lat) i 3 dachowce po przejściach: Chrupek, Groszek i Kaszka. Nasze piętro w willi ma 140 m2.

Jak znaleźliście ten dom? 

Odziedziczyliśmy go po rodzinie Grzegorza w stanie całkowitej ruiny. Podjęliśmy się generalnego remontu willi z 1926 roku. Po trwającym 6 lat remoncie udało nam się zamieszkać na naszym piętrze i podzielić się willą z innymi, tworząc na parterze Apartamenty Wesoła – miejsca z koncepcją city break w stylu slow. I tak ogromny dom, który wcześniej był zamieszkiwany przez bezdzietne małżeństwo, dziś nareszcie tętni życiem!

 

Co było kluczowe w podziale i projektowaniu tej przestrzeni?

Po generalnym remoncie budynku, obejmującym wzmocnienie fundamentów, wymianę stopów, dachu, wszystkich instalacji wewnętrznych i renowację zabytkowej elewacji, wykończenie naszego piętra trwało tylko nieco ponad pół roku. Od kilku lat wynajmowaliśmy mieszkania (z kotami i dzieckiem na pokładzie), każdy dzień wykończeniówki wyciskaliśmy zatem jak cytrynkę (śmiech). Kluczowe na naszym piętrze było na pewno zniesienie dwóch ścian, dzięki czemu do domu wpadło dużo światła. Połączyliśmy też w ten sposób w jedną funkcjonalną przestrzeń kilka stref, takich jak kuchnia, jadalnia, biuro i pokój dzienny z biblioteczką. Dzięki temu, nawet wykonując różne czynności, możemy być razem. W pozostałej części znajduje się nasza sypialnia, pokój Zofii, hol i łazienka, mamy też 2 balkony.

Skąd czerpaliście inspiracje przy urządzaniu domu?

Nie chciałam kierować się trendami, a wnieść do naszego piętra nas samych i zaspokoić przede wszystkim potrzeby funkcjonalne. Najbliższa jest mi estetyka duńska, ale tak naprawdę przy każdym pomieszczeniu trzymałam się zasady, żeby stworzyć element, którego nie widziałam nigdzie indziej. Jednocześnie musiałam uwzględnić mocno ograniczony budżet, jaki pozostał na wykończeniówkę

Ulubione miejsce w domu?

Najważniejsza dla naszej rodziny jest oczywiście kuchnia. Życie toczy się właśnie tutaj – przy starym stole, który zastaliśmy w tym domu! Chciałabym, żeby Zosia pamiętała ten dom z rozmów przy kuchennym stole, zapachu ciasta i domowej zupy… Wiem, że to niemodne, ale jestem typową matką Polką (śmiech).

Bez którego mebla nie wyobrażacie sobie waszego domu?

To chyba są nasze dwie kanapy. To tutaj wylegują się koty, a my w wolnej chwili oglądamy filmy, gramy w gry. To tu można się poprzytulać, ale i uciec przed kimś na drugą kanapę!

Do których przedmiotów macie szczególny sentyment? Może któryś z nich ma ciekawą historię?

Wykorzystałam możliwie dużą ilość mebli, które zastaliśmy w tym domu. Do użytku nadawały się tylko stół w stylu eklektycznym, wieszak na ubrania, zdobiona witryna, komoda art deco i stolik nocny z pokoju Zofii oraz dekoracyjna komoda, która służy mi za toaletkę. Wszystkie meble należały do naszej rodziny, która zamieszkiwała ten dom, i mamy do nich szczególny sentyment.

Co znajduje się w pokoju Zosi?

Pokój naszej córki powoli dojrzewa z małą dziewczynką. Był już kolorowy, potem – tak jak sobie zażyczyła lokatorka – bardziej różowy, a teraz przypomina już pokój małej uczennicy. Baza jest ciągle taka sama, zmieniają się tylko kolory i dodatki. Stara szafa wyszperana na OLX została pomalowana na miętowo, komoda art deco i stoliczek nocny zastaliśmy w tym domu, dokupiliśmy rattanowe łóżko i wstawiliśmy tymczasowe biurko z sieciówki, które zostało po demontażu naszego biura. Już nie mogę się doczekać momentu, kiedy jako nastolatka Zosia postanowi zrobić wszystko po swojemu – mam nadzieję, że pozwoli mi chociaż zaglądać do siebie przez dziurkę od klucza (śmiech).

Coś dla Ciebie

Pokoik Zofii

Pokoik Zofii

Co lubicie w waszej okolicy?

Ja jestem osobą, której ciężko byłoby się już odnaleźć w nowym budownictwie. Szybko wyprowadziłam się z domu rodzinnego w Nowej Hucie (do której mam ogromny sentyment), na studiach mieszkałam z moją babcią w starej kamienicy przy rynku. Lubię przechadzanie się wśród starych domów i kamienic. Spacery w pobliskim Ogrodzie Botanicznym, sąsiedztwo Opery Krakowskiej i Muzeum Fotografii MuFo, zaprowadzanie córki do starej szkoły w pobliskiej kamienicy, wpadanie po kawę i pączki do lokalnych miejscówek na Wesołej… Na wsi na pewno bym zginęła (śmiech) – zdecydowanie czerpię energię z miasta! Taką też krakowską energię chcemy przekazać naszym gościom, zależy nam, żeby spojrzeli na miasto w sposób nieoczywisty, trochę z perspektywy Krakusa.

Dokończ zdanie —> Nasz dom jest…

… dla nas wielkim szczęściem, ale i ogromnym wyrzeczeniem – w wielu względach na długie lata. Chciałabym, żeby córka – mimo ogromnej pracy, jaką nas on kosztuje – pamiętała go jako ostoję pełną uśmiechu i ciepła.

Zamarzyła wam się wyprawa do Krakowa i slow relaks w tej pięknej dzielnicy? Koniecznie zatrzymajcie się w Apartamentach Wesoła. Macie do wyboru 5 apartamentów – każdy składa się z łazienki, sypialni i aneksu kuchennego, każdy też jest pięknie urządzony. Ważna sprawa – miejsce jest przeznaczone dla dorosłych (minimalny wiek osób do zameldowania to 14 lat). Rodzice, może to czas na krakowski wypad tylko we dwoje? Walentynki niebawem!

Monika, serdeczne dzięki za gościnę! Po więcej inspiracji w tematach wnętrzarskich zajrzyjcie do pozostałych odcinków naszego cyklu Rodzinny dom.

Dodaj komentarz