zdrowie

Fakty i mity na temat wszawicy u dzieci

Macie wszy? To nie koniec świata.

Fakty i mity na temat wszawicy u dzieci
Mroux

Mało który temat wzbudza tak wiele negatywnych emocji – i nie chodzi tylko o wstyd. Wszy w przedszkolu potrafią skłócić rodziców, zafundować dzieciom poczucie winy, wpędzić w obsesję i wpłynąć na niezbyt przemyślane decyzje. Przez lata tak wiele mitów narosło dookoła wszy, że temat ten do dziś stanowi dla wielu osób tabu. Na szczęście są eksperci, którzy zajmują się likwidacją nieproszonych gości z głów dzieci zawodowo. Wraz z Ewą Kopeć z firmy Mamy z głowy rozprawiamy się więc z mitami na temat wszawicy.

Czy uwierzycie, że wszy to najlepszy pasożyt, jakiego można mieć? Nasza dzisiejsza ekspertka – Ewa Kopeć, która zawodowo szkoli w kwestii zwalczania wszy i pomaga to robić w swoich salonach pod szyldem Mamy z głowy – wierzy w to głęboko. Stara się odmitologizować i odtabuizować temat wszawicy. „Wszy świadczą o tym, że z naszym dzieckiem jest wszystko w porządku w kontekście rozwoju społecznego. Nie da się nimi zarazić przez telefon” – żartuje, ale po chwili dodaje: „To naprawdę najlepszy pasożyt, bo nie wymaga leczenia ogólnoustrojowego, nie przenosi chorób, nie daje złożonych powikłań. Zwalczanie wszawicy jest proste – można je zorganizować w jeden wieczór – nie ma więc powodu do nerwów i paniki” – przekonuje nasza ekspertka. Chaotyczne, nerwowe działania rodziców często nie pomagają, tylko pogarszają sytuację.

Zwalczanie wszawicy jest proste – można je zorganizować w jeden wieczór.

„Najważniejsze w skutecznym pozbywaniu się wszy jest odrzucenie uprzedzeń i otwarta, szczera komunikacja” – przekonuje Ewa Kopeć. Jej firma sprawdziła pod kątem wszawicy już kilkanaście tysięcy głów dzieci, zatem doświadczenie w walce z tym niesympatycznym owadem Ewa ma ogromne. „Są osoby bardzo otwarte, które gdy zrozumieją, że dziecko ma wszy, komunikują się z rodzicami kolegów i społecznością szkolną czy przedszkolną. Taka postawa jest niezbędna – wszawicy trudno się pozbyć, jeśli panuje zmowa milczenia. Niestety, spora część rodziców etap edukacji i pokonania stereotypów wciąż ma jeszcze przed sobą. Osoby te cały czas uważają wszy za objaw braku higieny, zaniedbań, wstydzą się o nich mówić i ukrywają swój problem. Tymczasem, jeśli dziecko ma wszy – najprawdopodobniej ma je także ktoś z przedszkolnej grupy lub z klasy i nie powinno się z tego robić tajemnicy” – tłumaczy Ewa w rozmowie z Ładne Bebe.

Przykłady towarzyszącego wszawicy wstydu widać niekiedy u pacjentów pielęgniarek z Mamy z głowy. „Nawet w naszym salonie pojawiają się osoby skrępowane faktem, że ktoś może zobaczyć je podczas zabiegu. Najmocniej jednak niechęć i uprzedzenia związane z wszami widzimy w Internecie – obserwujemy, jak różne osoby potrafią krytycznie oceniać i niewybrednie komentować czyjś problem zdrowotny. Z myślą o pomocy rodzicom i normalizowaniu zagadnienia wszawicy stworzyliśmy zamkniętą, prywatną grupę pomocową. Tu nie ma ocen i hejtu, tylko profesjonalna pomoc i emocjonalne wsparcie. To pierwszy adres, na który warto zajrzeć, jeśli w rodzinie pojawiły się wszy” – mówi. Wspólnie z Ewą Kopeć podsumowujemy dla was najczęstsze mity związane z wszami. Dajcie znać – które z nich są dla was przepracowane, a które wciąż uznawaliście za prawdę?

Fakt: Wszy to problem sezonowy

Jeśli macie poczucie, że temat wraca jak bumerang w pewnych okresach – słusznie: sezonowość występowania wszy jest potwierdzona naukowo. W sezonie potrafi być ich ponad 50% więcej niż poza sezonem. Kiedy dokładnie? Druga połowa sierpnia (tutaj zarażenia zwykle trwają aż do grudnia). Drugi rzut pojawia się w okresie po feriach zimowych. „Wynika to z prostego faktu, że wszawica rozprzestrzenia się szybciej, gdy dzieci zaczynają przebywać w towarzystwie osób spoza swojego stałego kręgu – czyli w czasie kolonii, obozów, wyjazdów. Zwykle na początku września obserwujemy nasilenie problemu wszy, ale nie dlatego, że w wakacje mniej dbamy o higienę, lecz dlatego, że latem więcej jest sytuacji, w których dzieci „mieszają się”, spotykają w nowych grupach, stykają się z towarzystwem innym niż w roku szkolnym, kiedy to przedszkole i szkoła ograniczają krąg znajomych do wąskiej grupy.

 

Mit: Do pozbycia się wszy wystarczy jedno mycie aptecznym preparatem

To jeden z najsilniejszych mitów dotyczących wszy, do którego rozprzestrzenienia przyczyniły się reklamy. „Żaden chemiczny preparat nie działa w 100% skutecznie, ponieważ żaden nie likwiduje w stu procentach gnid, czyli jaj składanych przez wszy” – tłumaczy nasza ekspertka. „Dostępne na rynku są różne grupy preparatów – każde mają swoje zalety i wady. Najlepszy wybór to preparaty silikonowe, które mają wysoki profil bezpieczeństwa i powodują mniej podrażnień. Generalnie jednak wszystkie preparaty, mimo że często likwidują dorosłe osobniki, niestety nie są w pełni skuteczne w eliminacji gnid, więc nie dają gwarancji, że kolejne pokolenie wszy nie wykluje się po pewnym czasie. Taką gwarancję możemy uzyskać jedynie dzięki dokładnemu pozbywaniu się jaj mechanicznie – czyli wyczesywaniu. Należy to robić grzebieniem metalowym. Plastikowe grzebyczki dołączane do chemii z apteki są jak sitko, przepuszczają gnidy, a my potrzebujemy coś znacznie bardziej gęstego, jak filtr” – tłumaczy Ewa Kopeć. W naszych salonach używamy grzebieni NitFree Terminator, które są zdecydowanie najskuteczniejsze. Podczas zabiegu u nas wykwalifikowana pielęgniarka wyczesuje wszy metalowym grzebieniem zwykle ok. 2 godzin. Rekordowa kuracja przy zaawansowanej wszawicy trwała 8 godzin” – mówi Ewa Kopeć. O tym, jak wyczesywać wszy, dowiecie się z tego filmiku na YouTube.

[...] Wszawica rozprzestrzenia się szybciej, gdy dzieci zaczynają przebywać w towarzystwie osób spoza swojego stałego kręgu – czyli w czasie kolonii, obozów, wyjazdów.

Mit: Wszy to problem braku higieny

„Oczywiście jest to absolutny mit, jeśli chodzi o wszy głowowe. Ma on swoje korzenie między innymi w tym, że wszy odzieżowe żyły w niezmienianej, brudnej odzieży. Natomiast wszy głowowe – zupełnie inny rodzaj – nie mają związku z higieną. Wszy żywią się krwią, nie brudem. Doskonale znoszą mycie głowy, nawet wielokrotne. Potrafią wytrzymać parogodzinne przebywanie pod wodą. Wręcz istnieje teoria, że pasożyt ten preferuje czyste włosy, bo jest mu łatwiej przyklejać do nich gnidy. Nie ma jednak badań, które by to potwierdzały. Dla wszy nie jest ważna czystość włosów – ważne jest, że te włosy są i że człowiek ma krew”.

 

Mit: Pożyczanie gumek, grzebieni, czepków kąpielowych to łatwy sposób na zarażenie wszami

„Nie jest to do końca prawda” – mówi Ewa Kopeć. „Zarażenia pośrednie, czyli przekazywane w ten sposób, są możliwe, ale wcale nie są najczęstsze. W ogromnej większości to nie przez pożyczanie szczotki zarażamy się wszami. To samo dotyczy czepków, fotelików samochodowych, kasków, toczków na konie” – mówi Ewa Kopeć. „Badania wskazują, że nawet 95–97% zarażeń polega na przechodzeniu wszy z głowy na głowę” – dodaje. Zdaniem naszej ekspertki właśnie z tego powodu najczęściej zarażają się dzieci, ponieważ u nich dystans społeczny – w porównaniu z dorosłymi – jest znacznie skrócony. „Łatwo im o przebywanie w pobliżu kolegów, stykanie się z nimi w szkolnej ławce, podczas zabawy w przedszkolu, na placu zabaw. Na przejście wszy z głowy na głowę wystarczą 2 sekundy, zatem jedno szepnięcie na ucho, przytulenie czy zrobienie sobie razem selfie – i już możemy zostać zarażeni. Do tego wcale nie jest potrzebne pożyczanie grzebienia” – komentuje ekspertka z firmy „Mamy z głowy”.

Mit: Dzieci łapią wszy częściej niż dorośli, bo mają cieńszą skórę

Jest to nieprawda. To wspomniany już brak dystansu społecznego wśród dzieci odpowiada za częstsze zarażenia. Wszy przenoszą się zazwyczaj w kontakcie głowa do głowy.

Fakt: Wiązanie i zaplatanie włosów działa profilaktycznie na zarażenia wszami

Zdaniem Ewy Kopeć przeciwdziałać zarażaniu wszami mogą ciasne fryzury upinane blisko głowy. „Pozwalają one zarówno trudniej przenosić się wszom, gdy już jesteśmy nosicielami, jak i utrudniają zarażenie, gdy stoimy w pobliżu nosiciela” – tłumaczy. Warto przy tym mieć świadomość, że obcinanie włosów może być przeciwskuteczne, jeśli fryzura po obcięciu uniemożliwia związanie kosmyków w koński ogon, warkocz lub kok nad karkiem.

Wszy przenoszą się zazwyczaj w kontakcie głowa do głowy.

Mit: Wszami można zarazić się w hotelu

„Podobnie jak w przypadku pożyczanych przedmiotów – takie zarażenie jest możliwe, ale bardzo mało prawdopodobne. Wesz poza głową człowieka szybko się odwadnia i ginie. Już po kilku godzinach w środowisku innym niż nasza głowa, wesz nie jest w stanie podjąć z powrotem funkcji żerowania. Nie jest przystosowana do życia poza włosami – po innych powierzchniach porusza się słabo. Kieruje się tylko węchem, więc nie wie, jak wrócić do żywiciela. Prawdopodobieństwo zarażenia wszami głowowymi przez dotykanie pościeli czy tapicerki w miejscu publicznym jest bardzo niskie. Wszy bardzo rzadko można spotkać poza głową człowieka, rzadko od niej odpadają, bo jeśli są zdrowe – trzymają się włosów mocno. Wszy, które nie byłyby w stanie tego robić, wyginęłyby w toku ewolucji” – tłumaczy ekspertka. Zdaniem Ewy Kopeć popularność tego mitu ma podłoże psychologiczne: „Tak bardzo nie dopuszczamy do siebie myśli o wszach z powodu uprzedzeń, że chcemy wierzyć, że zaraziliśmy się w jakimś niehigienicznym miejscu, brudnym hotelu czy w taksówce. Tymczasem mieć na głowie wszy i zarażać nimi może dosłownie każdy”.

Mit: Objawy wszy widać od razu

Rodzicom często wydaje się, że nie ma sensu sprawdzać głowy dziecka, ponieważ objawy od razu będą widoczne. To mit. Pierwsze kilka dni, tygodni nawet, wszy potrafią żerować na głowie bezobjawowo. Dzieje się tak, ponieważ inaczej niż np. w przypadku komarów, swędzą nas nie ugryzienia wszy, ale alergia wywołana ich żerowaniem – a konkretnie odchodami i śliną. Reakcja alergiczna nie pojawia się od razu. U niektórych wręcz w ogóle się nie pojawia – takie osoby są nosicielami wszy często zupełnie nieświadomie. Wszy boją się światła, zatem gdy zaglądamy do włosów, często się chowają. Dowodem na ich obecność są gnidy, czyli jajka przyklejone do nasady włosów.

Mit: Wszy można zlikwidować octem, olejem i farbami do włosów

„To po prostu nieprawda. Żadna, nawet profesjonalna chemia na wszy, nie jest stuprocentowo skuteczna. Tym bardziej nie polecam tych popularnych lifehacków i ponownie podkreślam, że najskuteczniejsze jest usuwanie wszy i gnid mechanicznie” – komentuje Ewa Kopeć.

Fakt: Preparaty odstraszające wszy mogą pomóc

„Rzeczywiście, spreje przeznaczone do profilaktyki wszawicy mogą pomóc, ale tu również podkreślam, że niecałkowicie skuteczne. Proponuję myśleć o nich jak o preparatach na kleszcze i komary. Jeśli wiemy, że idziemy do lasu, nad wodę – pryskamy się, ale jednocześnie mamy świadomość, że być może konieczne będzie borykanie się z ukąszeniami. To samo dotyczy wszy. Spreje mogą zadziałać odstraszająco – zawierają substancje, które pachną dla wszy nieatrakcyjnie. Jednak używając ich, nie rezygnujmy z regularnego sprawdzania głowy dzieci” – podsumowuje nasza ekspertka.

Wszy bardzo rzadko można spotkać poza głową człowieka, rzadko od niej odpadają, bo jeśli są zdrowe – trzymają się włosów mocno.

Najważniejsze fakty

  • Wszy to nie wstyd – to znak, że nasze dziecko prawidłowo rozwija się społecznie i nie unika bliskiego kontaktu z innymi dziećmi.
  • Walkę z wszami należy zacząć od… głębokiego oddechu – tak przynajmniej radzi nasza ekspertka Ewa Kopeć. Niepotrzebne emocje, obwinianie, nerwowość i poczucie wstydu mogą być trudne dla dziecka, a przecież zarażenie nie jest jego winą.
  • Wszy występują we wszystkich środowiskach, klasach, zawodach. Na wszystkich kontynentach i we wszystkich krajach. Ich występowanie nie ma związku z utrzymaniem higieny, choć taki mit nadal pokutuje.
  • Pośrednie zarażenia wszami to sytuacja wyjątkowa, dlatego nie ma sensu doszukiwać się przyczyny w pożyczonych akcesoriach do włosów czy kaskach.
  • Sprzątanie domu przy wystąpieniu wszy nie ma sensu – wszy to nie pluskwy – choć wielkie sprzątanie i pranie może pomóc poradzić sobie z „zaopiekowaniem tematu” od strony emocji rodzica.
  • Pryskanie głowy dzieci preparatami prewencyjnymi należy traktować jak sprej na komary – może on, ale nie musi w pełni skutecznie odstraszać wszy.
  • Najskuteczniejszą metodą profilaktyki zarażenia wszami jest regularne sprawdzanie głów wszystkich domowników.
  • Sprawdzać należy mokre, umyte włosy, przeczesujące je gęstym metalowym grzebieniem. Szukamy wszy i gnid, przy czym dopiero wyczesane gnidy są znakiem, że dziecko jest zarażone. Dorosłe osobniki potrafią się skutecznie chować we włosach, ponieważ boją się światła.
  • Żaden preparat na wszy nie jest w pełni skuteczny, natomiast nie ma sensu używać ich „prewencyjnie”, zanim mamy dowód na wszawicę u swoich dzieci czy u siebie, gdyż potrafią podrażniać skórę i wywoływać swędzenie i tzw. kosmetyczny łupież.
  • Najważniejsza jest edukacja – nauka, jak prawidłowo likwidować wszawicę i jak jej zapobiegać. Największym sprzymierzeńcem tej przypadłości jest zmowa milczenia, nieprzyznawanie się do wszy i ukrywanie tematu. Prowadzi to do błędnego koła nawracających zarażeń kolejnymi pokoleniami pasożytów w ramach jednej grupy dzieci, np. w przedszkolu.
  • W razie trudności na polu edukacji i wdrażania „planu likwidacji wszy” warto skorzystać z pomocy fachowców, którzy oferują szkolenia online, a także pomagają uporać się z wszami w profesjonalny szybki sposób w specjalnym salonie.

Więcej informacji znajdziecie na stronie Mamy z głowy. Podzielcie się z nami swoimi spostrzeżeniami – czy dla was wszy to nadal tabu, czy macie już luz i czujecie, że to przypadłość, która może dotyczyć każdego?

Dodaj komentarz