U nas dzieci mogą czuć się swobodnie
Rozmowa z Anną Posłuszną z działu edukacji w Muzeum Emigracji w Gdyni

Przenosimy się do Gdyni, gdzie Anna Posłuszna z działu edukacji Muzeum Emigracji oprowadza nas po wystawie stałej, mówi o roli współczesnych muzeów, dostępności dla rodzin i atrakcjach przyjaznych dzieciom, jakie szykuje ta placówka w najbliższym czasie.
Dlaczego warto wybrać się do Gdyni i spędzić dzień właśnie tutaj? Muzeum Emigracji oferuje niemal immersyjne doznania, które sprawdzą się podczas rodzinnej wycieczki, niezależnie od wieku jej uczestników. Świetnie zaprojektowana ekspozycja, dostępność architektoniczna i merytoryczna, a także mnóstwo atrakcji dodatkowych, w zasadzie wystarczają, by nas długo nie namawiać na wizytę tutaj. A przecież tuż obok mamy Bałtyk – morze robi wrażenie na każdym!
Anna Posłuszna, historyczka sztuki opiekująca się działem edukacji w Muzeum Emigracji w Gdyni, a zarazem mama dwulatki (na zdjęciach zobaczycie je obie), doskonale wie, co jeszcze może się tutaj spodobać rodzicom. W wywiadzie dla Ładne Bebe opowiada o kulisach nowych projektów w Muzeum Emigracji, misji i sposobach na poradzenie sobie z pandemiczną izolacją od świata kultury.

Czy ma Pani w Muzeum Emigracji w Gdyni swój ulubiony eksponat?
Już sama możliwość pracy w tak wyjątkowym miejscu – pięknym modernistycznym budynku dawnego dworca – to duża przyjemność. Na pewno bardzo lubię naszą wystawę stałą: jej uporządkowanie, układ, logiczny ciąg narracji, jaki w niej stworzono. Podoba mi się to, jak poprowadzono opowieść o emigracji, pobudzając zmysły za pomocą dźwięków, zapachów, faktur. Znam to miejsce bardzo dobrze, pracowałam tu jeszcze przed otwarciem muzeum, więc czuję się u nas miło i bezpiecznie – i to jest chyba moje ulubione miejsce.
Jest Pani także mamą. Czy córeczka podziela Pani entuzjazm?
Córka od początku bywała ze mną w murach muzeum i nie tylko tu. Początkowo przemierzała wystawy w chuście. Obecnie ma dwa lata i to taki wiek, gdy rodzic trochę bardziej musi skupić się na obserwacji dziecka, zwłaszcza w tradycyjnych muzeach, gdzie są gabloty i cenne eksponaty. Nasza ekspozycja jest wystawą narracyjną, więc problem „nie spuszczania dziecka z oczu” występuje u nas w mniejszym stopniu. Muzeum Emigracji jest miejscem dużej, ciekawej przestrzeni, dziecko może się tu wybiegać. Mamy nawet szklaną pasarelkę, czyli konstrukcję, która imituje wejście na trap, oraz długi, ciągnący się wzdłuż nabrzeża taras, z których można obserwować statki wpływające do portu.
Proszę powiedzieć naszym czytelnikom, czym różni się muzeum narracyjne od tradycyjnej placówki? Bo chyba wiele osób nadal kojarzy muzealne sale z hasłem „nie biegaj i nie dotykaj”.
Muzeum narracyjne opiera się o fabułę. Wystawa ma przeprowadzać odbiorcę przez pewną historię czy zagadnienie, z wykorzystaniem różnych bodźców, przez wizualne odtworzenie danej rzeczywistości czy sytuacji. Scenografia ma nie tylko pokazywać, lecz też opowiadać historię i zaangażować w nią emocjonalnie. W przypadku naszego muzeum oznacza to opowieść o losach polskich emigrantów. Płyniemy z nimi transatlantykiem, czekamy w kolejkach na nowojorskiej Ellis Island, jedziemy wagonem repatriacyjnym, czy nawet przenosimy się do czasów PRL-u. Doświadczamy tego wszystkiego przez scenerię muzeum, ale też przez dźwięki i zapachy ekspozycji. Możemy tu zajrzeć do wnętrza statku, dotknąć ściany wyłożonej ziemniakami. Wszystko to jest tak zorganizowane, że nie ma stresu o zniszczoną przez dziecko gablotę. Choć oczywiście muzea prezentujące, nazwijmy to „klasyczne ekspozycje” też są ważne i potrzebne.



Choć cieszy mnie ta dostępność dla dzieci, zapytam trochę prowokacyjnie – w nawiązaniu do poglądu, który przedstawiła na łamach naszego portalu jedna z ekspertek z fundacji Rodzic w Mieście. Czy muzeum, w którym dziecko może wszystkiego dotykać i czuć się niekiedy jak w sali zabaw, to na pewno dobry pomysł?
Jako mama i zarazem historyczka sztuki odpowiem tak: rzeczywiście istotne jest, by zadbać o różnorodność kontaktów dziecka ze światem kultury. Zamiana wszystkich muzeów w sensoryczne sale zabaw i przestrzenie do biegania dla dzieci nie byłaby dobrym pomysłem. Klasyczne muzea czy piękne gmachy, gdzie zwiedza się w atmosferze skupienia, też są potrzebne! I wiem, że bardzo wiele dzieci daje się oczarować tej niesamowitej aurze – maluchy umieją zachwycać się światłem, dziełami sztuki, architekturą itd. Mamy więc tradycyjne galerie z obrazami i eksponatami za szkłem, mamy skanseny i muzea na otwartym powietrzu i mamy muzea takie jak nasze.
Muzeum Emigracji w Gdyni według mnie wspaniale łączy w sobie ideę edukacji i dostępności. To, że dzieci mogą u nas czuć się swobodnie, nie znaczy, że mogą niszczyć ekspozycję. Również to, że mogą biegać, nie oznacza, że ich zachowanie nie będzie przeszkadzało innym. Mamy niekiedy zwiedzających, którzy są niezbyt zadowoleni z tego, że dzieci głośno rozmawiają. Szanujemy potrzeby tych osób, dlatego wprowadziliśmy godziny cichego zwiedzania raz w tygodniu, gdzie wyraźnie sugerujemy zapewnienie innym zwiedzającym komfortu, przede wszystkim ciszy.
Dużo się teraz mówi o tym, że każde muzeum powinno mieć na siebie pomysł i grupę docelową. Jaka jest koncepcja i misja Muzeum Emigracji w Gdyni?
Naszą misją jest stworzenie miejsca, w którym każdy będzie czuł się ugoszczony, jak w czyimś przyjaznym domu. Przekładamy tę ideę na nasze ogólne działania – chcemy tworzyć rzeczywistość, w której jest miejsce dla każdego, bez względu na to, skąd pochodzi i gdzie mieszka. Kluczem do budowania takiej teraźniejszości jest edukacja, zachęcanie do poznania przeszłości, żeby zrozumieć przyszłość. O grupach docelowych myślimy raczej w kontekście naszych konkretnych działań, badając potrzeby naszych użytkowników i starając się tworzyć jak najlepiej dopasowane pod nich usługi.
Jakie konkretnie ułatwienia wprowadziliście dla rodzin i grup z dziećmi?
Przede wszystkim zapraszamy dzieci do współpracy. Stworzyliśmy na przykład przyjazny regulamin zwiedzania, wspólnie z współpracującą z nami grupą dzieci. Razem zastanawialiśmy się nad tym, jak funkcjonuje muzeum, co można w nim robić, a czego raczej nie. Regulamin zyskał atrakcyjną szatę graficzną i wisi u nas w kasach i w tzw. Sali Małego Podróżnika. Wyprodukowaliśmy także film „Jak działa muzeum i dlaczego jest fajne”, w którym pracownicy, używając wypowiedzi dzieci pracujących przy tym projekcie, oprowadzają po muzeum i objaśniają, jak z niego korzystać. Dzieci same doszły do tego, jak muzeum powinno wyglądać, i na czym powinno polegać zwiedzanie go. Same ustaliły granice, stwierdziły, że trzeba uważać, nie niszczyć, a biegając, zachować ostrożność, by nie potrącać innych zwiedzających. To zadziwiające, ale jeśli zaufamy dzieciom, one same wyczuwają, gdzie leżą granice różnych społecznych zachowań. Warto też nieco inaczej spojrzeć na nasze pojęcie, czym jest „przeszkadzanie dzieci” w muzeum.




Z wizyty w Muzeum Emigracji bardzo dobrze wspominam wystawę czasową „Love Boat”, która wprawdzie kierowana była dla dorosłych, ale ja z niemowlakiem i dwójką przedszkolaków bawiłam się doskonale – dzięki stanowisku do przebieranek, stylizowania i robienia sesji zdjęciowej. Czy tego typu atrakcje dla dzieci nadal są u was organizowane?
Stanowisko do sesji zdjęciowych z przebierankami towarzyszące wystawie czasowej „Love Boat” to pomysł z epoki przedcovidowej. Niestety, pandemia narzuciła nam konieczność zmian i szukania nowych rozwiązań angażowania publiczności muzeum. Ale nie poddajemy się. Nadal jest u nas Sala Małego Podróżnika, która jest miejscem edukacji i zabawy dla najmłodszych dzieci. Zawiesiliśmy niestety zabawy sensoryczne dla niemowląt, ale wciąż są organizowane warsztaty rodzinne, mamy też nowe pomysły.
W czasach lockdownu uruchomiliśmy formułę zwiedzania i edukacji „na odległość”. Obejmuje ona na przykład materiały do pobrania, zadania do wykonania co tydzień, w tym mapy z proponowanymi trasami spacerów po Gdyni, czy też rodzinny newsletter. Zapisując się na niego, rodzice dostają od nas informacje o wydarzeniach w muzeum wybrane pod ich kątem, podpowiedzi, jak kreatywnie spędzić czas z dziećmi w muzeum i w domu, nasze rekomendacje książkowe i treści, które nas inspirują.
Mamy też rodzinne warsztaty „na odległość” – rodzeństwo Frania i Bronek w pierwszej ich edycji przenosiło się w czasie – ilustrowana historia o ich przygodach jest dostępna do pobrania na stronie muzeum. Obecnie promujemy kolejną odsłonę pt. „Frania i Bronek ratują świat”. Z warsztatów można korzystać stacjonarnie, w ramach określonych limitów, oraz na odległość – uczestnicy co tydzień dostają drogą elektroniczną kolejny fragment ilustrowanej opowieści.
Czy może Pani zdradzić, co szykujecie na czasy, gdy pandemia nieco odpuści?
W przyszłym roku otwieramy wystawą dla dzieci „Przeprowadzki”, na którą wraz z Katarzyną Witt serdecznie zapraszamy jako jej kuratorki. Będzie to opowieść o zmianach, migracjach i emocjach z tym związanych. Założeniem wystawy jest nazywanie i oswajanie spektrum emocji, które towarzyszą życiowym zmianom, w sposób atrakcyjny i dostosowany do dziecięcego świata. Nie zabraknie na niej również interaktywnych doświadczeń. Od przyszłego roku pracować będziemy nad nową ścieżką zwiedzania dla dzieci, w której projektowaniu partycypować będą także najmłodsi.
Wiemy już, co przyciąga dzieci, ale nie zapytałam jeszcze o sam budynek, w którym mieści się Muzeum Emigracji. Co jest w nim szczególnego?
Siedziba muzeum to dawny Dworzec Morski. Tak jak wspomniałam – wyjątkowy przykład przedwojennego modernizmu. Wyjątkowy również na tle samej Gdyni, o której większość z nas wie, że jest perełką modernistycznej architektury międzywojnia. Budynek jest piękny, jego dobrze zachowana forma mieści się w samym centrum portu, tuż obok wpływają i wypływają transatlantyki. Zbudowano go w 1933 roku. Wystawa stała muzeum mieści się w magazynie tranzytowym, czyli dawnej hali odpraw. Dziś znajduję się tutaj wkomponowana w oryginalną architekturę konstrukcja mieszcząca wystawę stałą, która nie narusza zabytkowej tkanki budynku. Dla wielbicieli architektury to miejsce obowiązkowe.
Teraz, zdaje się, budynek obchodzi urodziny?
Tak, zbliżające się 88. urodziny Dworca Morskiego będą dobrą okazją do odkrywania go. Z tej okazji zapraszamy 8 grudnia na spotkanie z Anną Orchowską-Smolińską i Grzegorzem Piątkiem (dostępne również online) o historii dworca. W tym dniu odbędzie się także premiera wyjątkowego audiospaceru po Dworcu Morskim. Audiospacer, czyli dźwiękowy przewodnik po budynku, to nie tylko dawka wiedzy o modernistycznej architekturze naszej siedziby, ale również niezwykła opowieść przekazywana z perspektywy bohaterki, której głosu udzieliła Magdalena Cielecka. To wciągająca historia z elementami storytellingu i wyjątkowe doznania słuchowe.









Jak jeszcze zachęciłaby Pani do odwiedzin w Muzeum Emigracji?
Nasze muzeum jest pomysłem nie tylko na krótką wizytę, ale na cały wartościowy dzień spędzony w Gdyni, w formie całościowego, wielowymiarowego doświadczenia. Zwiedzanie ekspozycji można śmiało rozłożyć w czasie – na miejscu jest wszystko, co potrzeba dla komfortu zwiedzania pełnego miłych bodźców. Są windy, wygodne toalety, bistro i restauracja z superwidokiem na port. Na marginesie powiem, że dostaliśmy w tym roku nagrodę architektoniczną za wzorową dostępność – Lidera Dostępności.
Mamy na miejscu nawet kino, można tu zjeść obiad, zrobić sobie miły spacer po portowej okolicy połączony z obserwowaniem infrastruktury portu i statków. W muzeum jest też księgarnia z ciekawym wyborem literatury dla dorosłych i dzieci czy pamiątkami z muzeum, m.in. świetnie zaprojektowane przez Patryka Hardzieja gadżety czy też „Książka otwarta na świat”, wydana przez MEG, a napisana przeze mnie i Kasię Witt. Wątki emigracji są w niej podane w taki sposób, że można łagodnie wprowadzić dziecko w świat niełatwych zagadnień. Warto pamiętać, że ostatecznie w Muzeum Emigracji mówimy o trudnej historii ludzi, którzy opuszczali swoje rodzinne strony w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca do życia i rozwoju. Dobrze o tym pamiętać w kontekście współczesnych zjawisk, z którymi stykamy się na co dzień.
Dziękuję za rozmowę.
Anna Posłuszna – kieruje działem edukacji w Muzeum Emigracji w Gdyni. Historyczka sztuki, projektantka usług i muzealniczka. Pasjonatka architektury i poszukiwaczka pięknych przeżyć. W muzeach i instytucjach kultury szuka dobrze zaprojektowanych doświadczeń, które na długo zostają w pamięci. Od prawie dwóch lat mama ciekawej świata Irenki.
*
Muzeum Emigracji w Gdyni mieści się w Gdyńskim Porcie. Jest samorządową placówką kultury – muzeum historycznym, istniejącą od 2012 roku.
Materiał powstał we współpracy z Muzeum Emigracji w Gdyni
Jeden komentarz
Wspaniały wywiad , bardzo zachęcający do stałych odwiedzin nie tylko dorosłych, ale także dzieci, których kontakt z tym wspaniałym miejscem odciśnie bardzo pozytywne doznania . Gratuluję !