czas rodziców dr irena eris współpraca

Nigdy nie czułam lęku przed życiem singielki

Ja od nowa. O zmianach i nowych początkach.

Nigdy nie czułam lęku przed życiem singielki
Klaudia Czaplińska

Od nowa nie znaczy gorzej. Nie niesie złych emocji, poczucia straty. Zaczynanie nowych etapów, skreślanie starych i bezpiecznych szlaków z mapy nie jest dowodem, że ktoś zbłądził. Otwieranie nowych drzwi to zaufanie, że los ma dla nas coś fajnego w rękawie. Chcecie taką historię usłyszeć?

Każdy ma swoje granice i jeśli są one przekraczane, nie należy się wahać – mówi Klaudia. Przecięcie relacji, nowa miłość, nowe życie pod sercem – tak w skrócie wygląda jej ostatni rok. Jeśli nie zamykamy się na nowe, jeśli nie przerażają nas chwilowe rollercoastery losu, może się okazać, że po etapie ostrych zakrętów i jazdy pod prąd czeka nas wygodna podróż autostradą ku happy endom. Razem z siecią Hoteli SPA Dr Irena Eris rozpoczynamy spotkania, w których podglądamy wasze nowe początki lub życiowe zmiany. Te dobre i te trudniejsze. Pozwólcie, że animatorki z hotelu zajmą się dziećmi, restauracja dogodzi w każdym calu, spa zregeneruje ciało i głowę, a my zamieniamy się w słuch. Dziś „ja – od nowa” i spotkanie z Klaudią Czaplińską, fotografką i mamą córek, oraz jej ukochanym Łukaszem. Scenariusz na dobrą komedię romantyczną, a lokalizacja idealna – Hotel SPA Dr Irena Eris Wzgórza Dylewskie, śnieg, grzana herbata i nawet czas we dwoje!

Klaudia na wakacjach – brzmi jak oksymoron. Gdy kocha się swoją pracę i jest się perfekcjonistką, można dość łatwo zapomnieć o definicji „relaks dla siebie samej”. Wyjazd weekendowy do hotelu był więc jak zalecenie lekarskie, zwłaszcza, że Klaudia, będąc w ciąży, nie zwalnia biegu. Odpocząć, nacieszyć się sobą (podczas gdy dzieci szaleją na warsztatach), nasłuchać się ciszy, dać o siebie zadbać.

Twój ostatni rok to dobry materiał na scenariusz filmu z wieloma zwrotami akcji. Opowiesz o tych zmianach? Sporo na ciebie spadło – życiowo i zawodowo.

Każdy ma swoje granice i jeśli są one przekraczane, nie należy się wahać. Przy wsparciu przyjaciół i rodziny można wyjść z każdej trudnej sytuacji czy relacji, należy tylko poprosić o pomoc. Ja poprosiłam i takie wsparcie otrzymałam, dzięki czemu mogłam zawalczyć o spokój mój i dzieci. Nauczyły mnie tego życiowe doświadczenia moje i moich klientek, które niejednokrotnie muszą wydostać się z trudnych związków czy sytuacji. I kiedy odetchnęłam ja i dzieci, a potem przetrwałam pierwszy trymestr ciąży, pod koniec ubiegłego roku… włamano mi się do studia. Płakać mi się chciało! Nie nad rzeczami materialnymi czy zniszczeniami, ale nad utratą poczucia bezpieczeństwa, tego, że ktoś odebrał mi spokój. Znowu.

Nowe początki to motto tego roku dla was. Twoja historia to chyba dowód, że nigdy nie mów nigdy…

Po burzy zawsze wychodzi słońce (śmiech). Chociaż zarzekałam się, że nie chcę już więcej dzieci, gdy poznałam Łukasza, zmieniłam zdanie. Oboje poczuliśmy, że razem nam się uda, że możemy, i nie wahaliśmy się ani chwili, bez względu na potencjalne opinie. Okazało się, że wszyscy, łącznie z tymi sceptycznymi osobami, przyjęły nasze postanowienie bardzo ciepło. W maju powitamy nasze maleństwo! W Łukaszu znalazłam upragniony spokój emocjonalny, ogromne wsparcie i wiarę w siebie. Jest ramieniem, na którym mogę się oprzeć. I jestem bardzo wdzięczna losowi, że mogliśmy się spotkać. Widząc go z dziewczynkami, jestem pewna, że jest nie tylko świetnym partnerem, ale będzie też wspaniałym tatą.

Miałaś poczucie po rozstaniu z poprzednim partnerem, że zamykasz furtkę do poznania kogoś, że teraz skupisz się tylko na sobie, dziewczynkach, pracy? Czasem kompletnie tej miłości nie szukamy…

Nigdy nie czułam potrzeby bycia z kimś ani z lęku przed życiem singielki, bo dobrze mi samej z dziewczynkami i doceniam przemiany, jakie się rodzą w człowieku, gdy nie rozprasza nas druga osoba. Chciałam poczuć spokój, odetchnąć i iść dalej, bez konkretnego planu. Potrzebowałyśmy zmian i życie napisało dla nas idealny scenariusz. Łukasza poznałam przez przypadek… w pracy! Fotografowałam ślub stałej klientki i jak się okazało – chowała przez tyle lat przede mną fakt, że ma brata (śmiech).

Los singielki ci niepisany!

Z każdym kolejnym dniem czułam, że poznałam właściwą osobę, i nici z mojego singielskiego życia. Dziewczynki poznały Łukasza na neutralnym gruncie, wśród innych moich znajomych, ale od razu poczuły do niego dużą sympatię. Wiąże się z tym dość zabawna historia, ponieważ Oliwia od razu uznała, że Łukasz do nas pasuje, i wraz z Blanką zaplanowały, że powinien zabrać ich mamę na randkę. Czuły się przy nim swobodnie, były radosne i wiedziały, że mogą być sobą – a tego nam wcześniej brakowało. Śmiejemy się, że jesteśmy elementami puzzli, które długo siebie nie mogły znaleźć.

Jakie nowe początki i plany na was czekają? 

Ten rok też będzie pełen zmian. Planujemy wykończenie domu, nowe studio i trochę rozwoju zawodowego, a przede wszystkim: wakacyjny odpoczynek! Lato bez morza i natury dla nas nie istnieje! Chcemy spędzić dużo czasu razem. Zwłaszcza, że po porodzie czeka nas wiele wyzwań z nową sytuacją. Dziewczynki nie mogą się tego doczekać.

Masz wreszcie czas, by w ciąży skupić się trochę bardziej na sobie? Pracujesz jak zwykle, jak szalona!

Cały czas jestem aktywna zawodowo, bo nie wyobrażam sobie siebie bez fotografii. Zdjęcia i niesamowici ludzie, jakich spotykam w pracy, ładują mnie niczym najlepsze baterie. Gdy tylko dzieci są w domu, spędzamy czas razem na grach i zabawach czy wspólnym seansie filmowym, ale najczęściej to Łukasz z nimi szaleje, a ja wtedy mam czas, by poleżeć z brzuszkiem. Początki ciąży nie były dla mnie przyjemne i resztkę sił kierunkowałam na pracę, więc obowiązki domowe przeszły całkowicie na Łukasza.

Macie swoje patenty na pielęgnowanie związku, w sumie wciąż bardzo młodego?

Nasze patenty? Wszystkie posiłki jemy razem, staramy się siebie słuchać i dbać o potrzeby drugiej strony.

Weekend w spa! Udało wam się oderwać od pracy i miasta?

Ten wyjazd był potrzebny nam wszystkim. Dzieci były zachwycone, bo w jednym miejscu miały wszystko: baseny, sauny, wspaniałe animatorki, zajęcia kreatywne i pyszne jedzenie. Wcześniej, aż do kilku kilometrów od spa, nie było śniegu. Nagle wjechaliśmy do śnieżnej Narnii, gdzie przywitały nas leśne zwierzęta i niecodzienny, biały widok. Spędzaliśmy czas razem, np. na koniach i sankach, ale gdy dziewczynki szalały z innymi dziećmi i paniami na zajęciach plastycznych czy zumbie, my mogliśmy zrelaksować się w jacuzzi, saunie, na masażach i zabiegach w spa. To było dla mnie zupełnie nowe doświadczenie, bo raczej unikam wszystkiego, co wiąże się z selfcare (śmiech). Obiecaliśmy sobie szybki powrót do tego miejsca i czasu dla siebie. Muszę podkreślić, że w tym hotelu jest cudowna, ciepła obsługa i najlepsze jedzenie, jakie dane nam było zjeść. I to, co bardzo doceniłam: są zabiegi i wiele atrakcji dla kobiet w ciąży! Ach, było nam po prostu błogo – jak gdyby czas się zatrzymał.

*

Chwila dla siebie, dla głowy. Upragniona cisza, by usłyszeć drugą osobę – zabiegane mamy wiedzą, o czym mówimy. Chętnie posłuchamy kolejnej historii o zmianach, może macie takie w zanadrzu?

 

Materiał powstał we współpracy z siecią Hoteli SPA Dr Irena Eris.

Dodaj komentarz