Kobieta Anniel: Dagmara Sierańska - Ładne Bebe

Kobieta Anniel: Dagmara Sierańska

asd

Dagmara śmiertelnie boi się węży, a mimo to nosi mokasyny z motywem wężowej łuski. W ten sposób oswaja lęk. Przekorna i nieodgadniona. Cała ona.

Gościnna i przezabawna, w dodatku staje na głowie na zawołanie. Mowa o kolejnej bohaterce cyklu Kobieta Anniel, Dagmarze Sierańskiej – jogince, współtwórczyni marki Wishbone oraz mamie 4-letniej Poli. Jej mieszkanie zaprasza bujną roślinnością i słońcem wpadającym przez wysokie okno praskiej kamienicy, kusi zapachem szarlotki i świecy o zapachu drzewa sandałowego. Wszystko tu żyje w naturalnej zgodzie i symbiozie, dlatego wejście w ten świat jest doświadczeniem kojącym i otwierającym. O jodze, która przychodzi w kryzysowym momencie życia, by dawać moc i pomagać rozprawiać się z trudnościami, o pierścionku po babci z pomidorowym oczkiem i czułej relacji z zapachami opowiada Dagmara. Najbardziej rozciągnięty człowiek, jakiego znam.

*

Przywiązujesz się do przedmiotów?

Nie będę ukrywać, że są one dla mnie bardzo ważne. Lubię otaczać się ładnymi rzeczami. Uwielbiam wyszukiwać stare przedmioty, bardziej mnie to cieszy niż zakupy od ręki w dużych sklepach. Nie lubię drogo, lubię z duszą. Jak już mam coś z sieciówki, to są to jakościowe rzeczy. Miałam okazję przeprowadzać się kilka razy w dotychczasowym życiu – z Targówka na Bielany, potem na chwilę do Nowego Jorku, potem Sopot, i znów Warszawa. Tu jest mój dom. Ale staram się aż tak nie przywiązywać do tych ukochanych rzeczy. Są ważne, ale czuję się już na tyle dobrze sama ze sobą, że jakby wpadł mi pomysł jakiegoś dłuższego urlopu na Bali, to bym wszystkiego ze sobą nie ciągnęła (śmiech). Bardzo kocham zapachy. Jestem wyjątkowo na nie wyczulona. Lubię mocne nuty kadzidła czy te drzewne, orientalne. Perfumy, świeczki i kadzidełka – z tego jestem znana w towarzystwie. U mnie zawsze pachnie jak w świątyni (śmiech).

Dobrze to rozumiem! Do jakich rzeczy masz jeszcze ewidentną słabość?

Nałogowo kupuję magazyny, głównie zagraniczne i te ładnie wydane. Lubię papier, zapach zadrukowanych kartek. Lubię też wracać do starych numerów, przeglądać, inspirować się i obserwować, jak ewoluuje moda. Staram się kupować raz w miesiącu jakiś fajny album. Ostatnio wyszukuję stare, ślicznie wydane książki o sztuce. Chciałabym mieć kiedyś ścianę książek i gazet. Uważam, że to super klimatyczny wystrój każdego domu.

A co z ubraniami? Na co polujesz?

Lubię inwestować w jakościowe rzeczy. Wolę uzbierać pieniądze i kupić sobie wymarzoną rzecz w późniejszym terminie. Mam słabość do butów i swetrów. Musi być wygodnie i ciepło (śmiech).

Czy masz jakieś skarby po babci albo znaleziska z przeszłości?

Skarbów mam oczywiście trochę. Stary zegarek po dziadku, medalik od babci i pierścionek z pomidorowym oczkiem. Lubię słuchać tych wszystkich historii związanych z darowanymi mi przedmiotami. Nie wiem, jaka jest ich wartość materialna, ale dla mnie mnie mają szczególne znaczenie.

Stąd pewnie twoje zainteresowanie biżuterią.

Zawsze interesowała mnie moda i szeroko pojęty design. Od małego chodziłam na zajęcia plastyczne, drzemał we mnie duch artystyczny. Długo szukałam czegoś, czym chciałabym się zajmować zawodowo.

I stworzyłaś Wishbone – co cię skłoniło do założenia własnego biznesu? Z jakimi trudnościami się borykasz w tej materii? 

Priorytetem było łącznie pasji z zarabianiem pieniędzy. Razem z moją przyjaciółką Zuzią dość spontanicznie wpadłyśmy na pomysł stworzenia biżuteryjnej marki. Obydwie szukałyśmy zajęcia, mimo że w tym czasie pracowałyśmy w innych branżach. Potem pojawiła się chęć posiadania ładnej biżuterii, którą same chciałyśmy wtedy nosić. Pokusiłyśmy się o stworzenie pierwszych wzorów i tak już zostało. Jak zaczęło nam „wychodzić”, to pochłonęło nas na maksa – i tak już od 6 lat rozwijamy się w tym temacie.

Własny biznes nie jest łatwą sprawą, bo to nie składa się wyłącznie z przyjemnych zajęć, jak projektowanie nowej kolekcji czy produkowanie treści ma Instagram. Jest wiele trudności w prowadzeniu własnej działalności, ale ja staram się skupiać na pozytywach. Przede wszystkim praca z jedną z najbliższych osób, w moim przypadku przyjaciółką, to ogromny egzamin i trening charakteru. Myślę, że obie wyciągamy z tego najlepszą lekcję życia.

Jak wizualizujesz sobie Wishbone girl? Jest taka jak wy? 

Dokładnie wiemy, kto jest naszą klientką. Nasza Wishbone girl jest muzą dla samej siebie, tak jak my. Dlatego przy projektowaniu nowych kolekcji słuchamy swojej intuicji i wrażliwości. Wierzymy, że to, co nosimy my, założą nasze dziewczyny.

Poza biżuterią zajmujesz się też jogą – myślałaś o tym, by robić to zawodowo?

Myślałam o tym nie raz. Prowadziłam nawet minizajęcia podczas wakacji na ukochanej Suwalszczyźnie. Przy okazji mojej codziennej praktyki na pomoście wywiązała się mała grupa joginek, które praktykowały pod moim okiem. Nie wiem, co się z tej kwestii wydarzy w przyszłości, bo podchodzę do życia bardzo spontanicznie.

A pamiętasz, kiedy spróbowałaś jogi po raz pierwszy? 

Z jogą zetknęłam się w niełatwym dla mnie okresie życia. Byłam bardzo zmęczona, bo łączyłam obowiązki młodej mamy z obowiązkami młodej businesswoman. Działo się, a ja nie miałam za bardzo czasu na odpowiednie zaopiekowanie się sobą. Chudłam w oczach. Los chciał, że trafiłam na pierwsze zajęcia jogi i od razu się bardzo wkręciłam. Zaczęłam chodzić na nie codziennie. Ćwiczenia nie tylko odciążały mój kręgosłup, ale też uspokajały. Po dwóch latach zaczęłam sama praktykować w domu. Umiem już skanować swoje ciało i dobierać odpowiednie pozycje, w których czuję się komfortowo.

Co ci daje regularna praktyka, w dodatku taka, w której jesteś swoją trenerką?

Staram się ćwiczyć zanim wstanie moja mała Pola. Zdecydowanie poranna praktyka była i jest dla mnie najbardziej odpowiednia. Gdy mam czas i przestrzeń, to lubię się porozciągać, również przed snem. W jodze znalazłam drogę do równowagi. Nauczyłam się też medytować, więc kilka razy w tygodniu poświęcam czas właśnie na to. Medytacja bardzo mnie dystansuje.

 

Co jeszcze zajmuje cię twórczo?

Jak wspomniałam, ostatnio zbieram albumy i książki o sztuce, trochę też maluję. Ten pierwiastek twórczości zawsze we mnie drzemał. Lubię się inspirować rozmaitą twórczością, co wykorzystuję potem w pracy i na co dzień. Nie jestem wielką znawczynią sztuki, ale staram się być na bieżąco. Zgłębiam też filozofię Wschodu, która jest mi od jakiegoś czasu bardzo bliska.

W końcu joga to też filozofia życia! Co poza nią cię relaksuje? 

Oprócz jogi, najskuteczniej relaksuje mnie muzyka. Wiem, że wiele osób uważa, że muzyka elektroniczna to niższy format, ale ja ją po prostu kocham. Zwłaszcza śniadaniowe techno (śmiech). Znajduję w tym gatunku muzyki pokarm dla duszy.

Jak jeszcze o siebie dbasz?

Od kiedy praktykuje jogę, stałam się bardziej świadoma siebie i swoich potrzeb. Staram się dbać o siebie najlepiej, jak potrafię. Nauczyłam się znajdować czas na przyjemności. Kocham kolekcjonować rozmaite odmiany roślin i się nimi zajmować. Mam w domu małą dżunglę, niektóre z moich nabytków mają nawet swoje imiona (śmiech). Myślę, że na dbanie o siebie składa się wiele czynników. Ja robię tak, żeby było mi po prostu dobrze. Do tych czynników zaliczają się też wyjazdy na Suwalszczyznę z przyjaciółmi i rodzinami – tam, gdzie nie ma zasięgu, a jezioro jest magiczne. Dalsze podróże też są dla mnie źródłem relaksu. Staram się również zwracać uwagę na to, co jem. Jestem bardziej świadoma siebie. Umiem się sama przytulić.

Dziękuję za rozmowę.

 

*

KWESTIONARIUSZ ANNIEL

Twoja największa pasja? Życie.

Guilty pleasure? Świeży chleb ze świeżym masłem.

Ukochane comfort food? Wszystko, co ma smak umami.

Ulubiona książka? Ostatnio „Kintsugi” Tomas Navarro.

Ulubiony magazyn? „Kinfolk”.

Ulubiona płyta? Słucham głównie „śniadaniowego techno”, Bonobo, HVOB – ciężko stwierdzić, która płyta jest tą ulubioną.

Ulubiony projektant? Isabel Marant.

Ulubiony kosmetyk? Mydło Aesop.

Ulubiony zapach? Kadzidło.

Ulubiony film? Bezsprzecznie „Czarny kot, biały kot” Kusturicy.

Ulubiony reżyser? Stanisław Bareja.

Ulubiona biżuteryjna marka?  Oczywiście Wishbone, bardzo wierzę w to, co robię.

Ulubiona dyscyplina sportu? Joga.

Ulubiony model Anniel? Anniel Loafer Pyton.

*

Zajrzyjcie też do poprzednich artykułów, w których wystąpiła Daga: Joga LoveWarszawskie stylówki.