Jak żyć (po swojemu)?
Krótka lekcja tolerancji od rodzin z Instagrama
Wiwat Dzień Tolerancji, Praw Człowieka i Integracji Europejskiej. Z tej okazji chciałabym przedstawić wam konta instagramowe rodziców, którzy żyją wedle własnych reguł, mają osobną wizję rodzicielstwa i odważnie mierzą się z krytyką.
Nie jestem specjalistką od tolerancji i choć sama nie raz doświadczyłam jej braku ze strony innych, sama nie posunęłam się nigdy do hejtu. Ale nie jestem taka znowu niewinna – zdarzało mi się czasem śmieszkować z czyichś wad i zachowań. I chyba się bardzo nie pomylę, twierdząc, że każdej i każdemu z nas, rodziców, przyda się lekcja tolerancji, choćby po to, by umieć się w porę przyłapać na nadciągającym jadowitym komentarzu. Ja mogę zaproponować wam wstęp do nauki, który być może pociągnie was dalej.
Pewnie tak jak i ja obserwujecie przejawy rasizmu, homofobii albo ignorancji w różnych miejscach i momentach, także na szkolnych korytarzach, placach zabaw czy podwórkach, o mediach nie wspominając. Trzeba o tym mówić z młodzieżą i natychmiast punktować. Na brak tolerancji w mowie lub czynie powinniśmy reagować jak na alert o zbliżającym się trzęsieniu ziemi, bo ono się wydarzy, jeśli zamilkniemy. Wspieranie tych, którzy są w mniejszości, to są kroki, które trzeba podejmować na porządku dziennym. Tak, by weszły w krew i by dzieci mogły się im przyglądać i rozumieć własne uczestnictwo.
Nie liczcie na to, że w szkole lub w przedszkolu znajdzie się ktoś, kto podejmie temat, ale sami porozmawiajcie z potomstwem o Dniu Tolerancji. Materiały źródłowe do dyskusji znajdziecie niżej, w zestawieniu Instarodziców z całego świata, którzy mają odwagę realizować i komunikować swoje rodzicielstwo wedle własnych zasad, często stojących w kontrze do tego, co myśli i czyni ogół.
„FEMINIZM JEST DLA WSZYSTKICH”
… twierdzi Jess, żona Saci i mama Jaia prowadząca profil @raisingjaisolomon. Queer, Black, trans, cisgender (inaczej cisseksualizm, spójność pomiędzy czyjąś płcią przypisaną przy narodzinach a tożsamością płciową – przyp. red.), imigranci, religijni i niezrzeszeni, kobiety i mężczyźni – feminizm przynosi korzyści każdemu bez wyjątku – dodaje. W tym właśnie duchu wychowuje syna Jaia. Rodzina Jess i Saci powiększyła się za sprawą inseminacji, a dawcą nasienia był ich wspólny, czarnoskóry znajomy. Kolor skóry był kluczową kwestią dla dziewczyn, jako że obie są zaangażowane w ruch Black Lives Matter, a Jess często nawiązuje do sprawy zastrzelonych czarnoskórych chłopców Daunte Wrighta i Adama Toledo. Równie ważna była możliwość poznania dawcy, kiedy chłopiec dorośnie i tego zapragnie.
„Bycie mamą nauczyło mnie trzech rzeczy: cierpliwości, zwolnienia i tańca, kiedykolwiek i gdziekolwiek się da!” – Jess Salomon
Jess w bardzo otwarty sposób komentuje reakcje na to, jak jej związek z kobietą i fakt posiadania dziecka jest odbierany przez rodzinę, lokalną społeczność, ale i – za sprawą Instagrama – przez cały świat. Wiele osób wypowiada się „pocieszająco”, że chłopiec „jest przecież w połowie biały”. Jess odbiera to jako przejaw supremacji: To tak, jakby moja biała skóra uratowała go od grzechu czarności, który naraża jego życie na ciągłe niebezpieczeństwo – mówi. Świadoma problemów, z jakimi się mierzy, dobitnie piętnuje homofobię i rasizm, wpisane niejako w krwiobieg lwiej części społeczeństwa. To, co wyróżnia jej konto na tle innych, to fakt, że na jej zdjęciach nie znajdziecie laurek, słodkich min i rejestrowanych „na siłę” pocałunków, ale dokument z życia i pasji (czyli robótek ręcznych).
PS Własnoręcznie wydziergane przez Jess czapki i zabawki znajdziecie na @gaycrochetco
NIECH ŻYJĄ SUROGATKI
O małżeństwie projektantów wnętrz Nate’a Berkusa i Jeremiah Brenta bardzo głośno jest w mediach społecznościowych. Nie tylko za sprawą prowadzonego przez nich reality show „Nate and Jeremiah By Design”, ale przede wszystkim z powodu ich związku i tego, że wychowują wspólnie dwoje dzieci, 6-letnią Poppy i 3-letniego Oscara. Nate i Jeremiah zaczęli się spotykać w 2012 roku, a 3 lata później zdecydowali się na dziecko, które urodziła surogatka. Ten krok był szeroko komentowany w mediach i wylano na głowy obu celebrytów niejedno wiadro zimnej wody.
„Podziwiam moją córkę, jej temperament i charakter i wiem, że jako jej rodzic powinienem te jej cechy uszanować. Wraz z Jeremiah nie jesteśmy jej właścicielami. Jesteśmy po to, aby ją kochać i dawać możliwość rozwoju, żeby kiedyś mogła w pełni zrealizować swój cel, cokolwiek to będzie” – Nate Berkus
Trzy lata później w ten sam sposób na świat przyszedł ich syn Oscar, co – dotąd zjadliwe – media komentowały ze znacznie większą przychylnością. Nate, gdzieś pomiędzy poradami o urządzaniu wnętrz i perfekcyjnym ścieleniu łóżka, umiejscawia romantyczne posty o miłości do męża i dzieci. Co prawda przestylizowane wnętrza biją niekiedy po oczach, ale w okazywaniu uczuć dzieciom ci dwaj są bezbłędni. Ich czułość i bliskość oraz sposób, w jaki mówią o przyszłości dzieci, są rozbrajające. Sporo przeszli, radząc sobie z niepochlebnymi komentarzami pruderyjnego społeczeństwa, ale tym samym przetarli szlaki dla innych. Doceniam.
CHŁOPIEC CZY DZIEWCZYNKA?
Pewnie nie raz spotkaliście się z sytuacją, gdy ktoś zaglądał wam do wózka i mówił: „o, jaka ładna dziewczynka!” albo „jakie on ma piękne włoski”. Kyl Myers, socjolożka i mama Zoomer, z tym właśnie najbardziej nie mogła się pogodzić – z podziałem świata na strefy męską i żeńską, i to od samego momentu poczęcia. Już w trakcie ciąży wszyscy chcieli znać płeć dziecka, jednak ona uparcie punktowała tych (w tym rodzinę i przyjaciół), którzy w sposób zamierzony lub nie wymuszali binarność, zwłaszcza na osobie, która nie ma szans się w tej kwestii wypowiedzieć. O Zoomer mówi „wy” (ang. they), a o swojej idei genderkreatywnego rodzicielstwa napisała szeroko w książce „Raising Them: Our Adventure in Gender Creative Parenting”.
„Chciałam podarować swojemu dziecku prezent. Dar postrzegania ludzi szerzej, nie tylko przez pryzmat płci. Dar rozumienia płci jako złożonej, pięknej i samookreślonej” - Kyl Myers
W okolicach czwartego roku życia Zoomer zaczął/zaczęła (język polski jest bezlitosny!) używać określeń i zwrotów sugerujących wybór płci, jednak Kyl – zarówno na blogu, jak i na Instagramie wciąż używa neutralnej formy „wy”, uważając, że wciąż jest to etap eksplorowania płci i pochopne ogłaszanie światu wyboru na tak wczesnym etapie wywołałoby więcej złego niż dobrego. Mimo dużej fali niezrozumienia, z jaką spotkali się rodzice Zoomer, wciąż konsekwentnie realizują swoją ideę bo, jak twierdzą: Celem genderkreatywnego rodzicielstwa nie jest wyeliminowanie płci, tylko ucisku, dysproporcji i przemocy ze względu na płeć. (…) Jako społeczeństwo mamy możliwość wstrząśnięcia socjalizacją płci w dzieciństwie w sposób, który tworzy zdrowszą i sprawiedliwszą dorosłość dla wszystkich. Co mamy do stracenia? Patriarchat? I bardzo dobrze!
#STOPASIANHATE
W marcu tego roku organizacja Stop AAPI Hate, która wspiera osoby pochodzenia azjatyckiego w trudnej sytuacji związanej z pandemią, opublikowała raport, zgodnie z którym w okresie od marca 2020 r. do lutego 2021 r. w Stanach Zjednoczonych odnotowano 3795 przypadków ataków i zaczepek rasowych, dokonanych na tzw. Asians-Americans. Niedługo po publikacji, doszło do strzelaniny w Atlancie, w wyniku której zginęło 8 osób, w tym 6 kobiet pochodzenia azjatyckiego. Od początku pandemii uznawani są oni za „roznosicieli wirusa”. Jane Park, Amerykanka pochodzenia koreańskiego, influencerka, reporterka oraz mama 5-letniej Ruby i 7-letniego Benneta, wystąpiła zarówno na Instagramie, jak i na swoim TikTokowym koncie w obronie azjatyckiej mniejszości.
„Najbardziej boję się tego, że ta nienawiść się zaogni, a moje dzieci nie będą wiedziały, jak sobie z nią poradzić. Dlatego myślę, że powinnam je nauczyć, jak rozpoznawać hejt, który jest formą rasizmu, związane z nim niebezpieczeństwo, i jak stanąć do walki w obronie siebie i innych, którzy staną się jego celem” – Jane Park
Jane opublikowała film, w którym rozmawia ze swoimi dziećmi o wirusie i zjawisku rosnącej nienawiści względem osób azjatyckiego pochodzenia, obwinianych o jego rozprzestrzenienie.
Wideo wywołało lawinę komentarzy i poparcie wielu artystów dla akcji i wystąpienia Jane Park. Duży szacunek za to, że blogerka wykorzystała swoje popularne konto do promowania antyprzemocowej postawy wobec mniejszości narodowych.
Więcej informacji o ruchu Stop Asian Hate znajdziecie tu.
SUKIENKA, CZYLI WOLNOŚĆ
Scott pozwala swojemu synowi Colinowi nosić sukienki. Ba, sam też przebiera się za Elsę, bawi się w najlepsze i nie ma oporów, by się sfotografować i umieścić zdjęcie w błyszczącej kiecce w popularnym serwisie społecznościowym. Jakie to jest super! Scott Stuart pisze poradniki o wychowaniu dzieci, a na swoim koncie na Instagramie mówi głosem wsparcia dla wszystkich rodziców, którzy boją się oceny czy mobbingu względem synów lub córek, którzy nie zachowują się „typowo” dla swojej płci.
„Wszędzie słyszymy: »Chłopcy powinni być silni. Dziewczyny powinny być delikatne«. Jedyne »powinno«, jakiego dobrze słuchać, to to, które każe naszym dzieciom słuchać głosu serca i działać wyłącznie w zgodzie z nim” – Scott Stuart
Kiedy jego syn Colin zadał mu pytanie, dlaczego jest tyle osób, którym nie podoba się, że nosi sukienki, rozsądny tato odpowiedział: Bo jesteś wolny”. Nikt nie lubi tych, którzy są odważni i idą pod prąd, a już na pewno na początku ich drogi. Wtedy też przyjemnie jest zostawić hejtujący komentarz albo obśmiać garderobę chłopaków. Scotta i Colina zupełnie to nie zraża, robią swoje, m.in. zapraszają do podcastu Jeffreya Marsha, wojownika o prawa dla osób niebinarnych, słynącego ze swoich genialnych makijaży. Warto znać Scotta!
PS Przeczytajcie także rozmowę Kasi Karaim ze Scottem.
Zajrzyjcie też do raportu Poli Lubery o rodzinach wieloetnicznych w Polsce oraz do rozmowy Marii Bator z dwiema matkami jednej córki pt. „Matki – mleko” i, jeśli starczy wam czasu, do mojej rozmowy z cudownymi Agą i Karoliną, wspólnie wychowującymi Stanisława, zatytułowanej „Rainbow Warriors”.
Czy znacie inne przykłady rodzin, które zdecydowały się na życie po swojemu, w odcięciu od ogólnie przyjętych norm? Piszcie o nich w komentarzach.