Mieli kilka dni, żeby podjąć decyzję o wyjeździe do Japonii. On – by przejść na wychowawczy, ona – by rozpocząć tam pracę. Czego możemy nauczyć się od mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni, co szokuje w Japonii i jak smakują fermentowane ziarna soi?
Nikomu nie mieściło się w głowie, że to kobieta może utrzymywać rodzinę. Zresztą, u niektórych japońskich współpracowników dało się odczuć, że taki podział ról jest nie do końca akceptowalny – wspomina Paulina z bloga Rodziną w świat. Gdy wyjeżdżali w trójkę, ich syn Lepcio miał 10 miesięcy i to Maciek, jego tata, zajmował się nim, będąc w Tokio na wychowawczym w sektorze bankowym, Paulina pracowała w firmie sprzedającej produkty do parków Disneya. Ich japońskie historie wydali w książce Japonia. Subiektywny przewodnik nieokrzesanego gaijina.
Zdziwienie Japończyków na taki podział ról w rodzinie? Mało powiedziane. Zresztą nawet ich polscy koledzy przyznawali, że nie zdecydowaliby się na taki krok i wyjazd. Dziś, już w większym gronie, bo z trzymiesięczna córką Florą, Maciek i Paulina spacerują ze mną po parku w Warszawie, w którym staramy się wytropić choć jedno kwitnące na różowo drzewo wiśni. Wiele zwyczajów w Japonii szokuje czy denerwuje, ale ja mam ochotę ich zapytać, czego przeciętny Polak mógłby się od Japończyka nauczyć? Wdychamy wiosnę w ramach kolejnego spotkania z serii #tulenie w Tula . A tulimy się w nowej kolekcji Tula Linen – jest to odsłona nosidełek Explore i Free-To-Grow uszytych z naturalnych włókien. Len zapewnia komfort i przewiewność, bezcenne!



Jak trafiliście do Japonii? Mieliście jakąś wiedzę o tym kraju czy szliście na żywioł?
Wyjazd do Japonii to była życiowa okazja. Taka z serii „nie ma się co zastanawiać, bo może już nigdy się nie trafić” – chociaż kilka dni dyskutowaliśmy nad plusami i minusami wyjazdu. Dostałam propozycję pracy, co wiązało się między innymi z zamianą ról i przejęciem przez Maćka opieki nad wówczas dziesięciomiesięcznym synem. Kiedy wyjazd potwierdził się na 100%, mieliśmy kilka tygodni na zorganizowanie wyprowadzki z ówczesnego lokum, selekcję rzeczy do wysyłki do Japonii, formalności. Owszem, trochę o Japonii czytaliśmy, ale głównie szliśmy na żywioł. Finalnie więc wszystko wychodziło w praniu.
Sama mam w głowie wiele stereotypów. Japończycy dużo i efektywnie pracują, nie są bardzo komunikatywni. O ryżach, sushi i herbacie nie wspomnę… Minimalizm w domu, mata tatami, symetryczne półeczki, manga. Co was najbardziej zaskoczyło?
Również mieliśmy masę stereotypów, niektóre z nich na miejscu się potwierdziły, ale wiele rzeczy nas zaskoczyło. Choćby ten minimalizm w domu, który z rzeczywistością nie ma nic wspólnego. Japończycy są raczej chomikami, przez co ich mieszkania są mocno zagracone. Oczywiście nie tyczy się to wszystkich, ale widać taką tendencję. Z kolei w kwestii pracy wszystko się zgadza. A przynajmniej ta część, że pracują dużo. Bo z efektywnością bywa różnie (śmiech).
Najbardziej zaskoczyła nas chyba cisza. Jak na tak ogromne i zaludnione miasto, Tokio wydaje się ciche. Nikt nie krzyczy na ulicy, nie robi awantur. Samochody nie trąbią. Każdy żyje w swoim świecie, starając się nie rzucać w oczy ani nikomu nie przeszkadzać.





Na waszym blogu znalazłam tekst o tym, czego nie można nauczyć się od Japończyka. Chętnie zapytam: czego przeciętny Kowalski może się od Japończyków nauczyć?
Prostoty w kuchni. Japończycy gotują bardzo prosto, ze świetnych składników. Ot, choćby ryż z rybą – niby nic, a jakość i pasja wkładana w przygotowanie go powodują, że smakuje wyśmienicie. Zresztą w Japonii kuchnia to bardzo ważny aspekt kultury. Jedzenie się celebruje, najlepiej wspólnie. W japońskiej kuchni można znaleźć sporo dań idealnych do dzielenia się. Zajadanie ze wspólnego gara jest normą. Poza tym, Japończycy nie kwestionują zasad. Jeśli takowe istnieją, to po coś, i nie można ich nie przestrzegać.
O, to odwrotnie do krajanów znad Wisły.
Tak, dla Polaków nie jest to żaden argument, ale Japończycy pod tym względem są niezwykle przykładni. Nam czasem tego brakuje. Cwaniactwo to nasza domena i nie jest to zaleta.
I ostatnia rzecz to bezpieczeństwo. Nigdzie nie czuliśmy się tak bezpiecznie, jak w Japonii. Tam nikt nikogo nie zaczepia, nie szuka awantury. Nie ma mowy o kradzieżach, bez problemu można zostawić swoje rzeczy, np. w parku, i się od nich oddalić. Jest więcej niż pewne, że nikt ich nie ruszy, nawet jeśli będą cenne. Japończycy są bardzo honorowi. Kradzież nie mieści się im w głowach.
Możemy się nauczyć doceniania ciszy? Podobno Japończycy nie są mistrzami small talk. Ja tam lubię ciszę w taksówce.
Rzeczywiście, small talki w taksówce potrafią być męczące. W Japonii się ich nie zazna, a jeśli tak, to niezwykle rzadko. Taksówkarz milczy jak grób. Kiedyś, ale tylko raz, trafiła nam się pani, która nawet śpiewała o sakurze, ale to akurat było na jednej z okinawskich wysp, a tam Japończycy są bardziej wyluzowani. W tokijskich taksówkach dominuje powaga i dystans. Kierowca ma często białe rękawiczki i nosi garnitur. Tu też ciekawostka o taksówkach – ich drzwi zawsze otwierają i zamykają się same. Ciężko się do tego przyzwyczaić i nieraz, ku przerażeniu taksówkarza, łapaliśmy za klamkę.
A wracając do small talków, to prawda, że ciężko nawiązać z Japończykami relacje. Oni nie należą do najbardziej otwartych ludzi ma świecie. I jest też bariera językowa, choć my akurat zaprzyjaźniliśmy się z japońską rodziną w… barze – w dość klasyczny sposób, więc jest nadzieja!



Pogadajmy o rodzinie w Japonii. Podział jest dość zerojedynkowy: facet w pracy, kobieta z dzieckiem, plus milion zajęć dodatkowych. Prawda czy mit?
Ten stereotyp akurat się potwierdził, role społeczne są bardzo wyraźnie nakreślone. My mocno się wyróżnialiśmy. Zresztą w Polsce nasz ówczesny model rodzinny, czyli kobieta w pracy, a mężczyzna w domu z dzieckiem, wzbudzał konsternację, a co dopiero w Japonii!
Oglądali się za Maćkiem?
Trzeba przyznać, że na placach zabaw Maciek był gwiazdą! Podobnie na zajęciach sportowych dla syna: basen, piłka nożna czy gimnastyka. Nieważne gdzie, sytuacja zawsze była identyczna: Maciek z synem i kilkanaście kobiet z dziećmi dookoła.
Wspominasz zajęcia dodatkowe – czy dzieci w Japonii mają czas się ponudzić?
Zdecydowanie! Niewiele, ale jednak. Z tym, że do pewnego momentu. Odkąd dzieci pójdą do szkoły, ich dzieciństwo właściwie się kończy i zaczyna się wyścig szczurów o najlepsze oceny, a potem pracę. W wychowaniu panuje tu zimny chów.
Jak długi jest urlop macierzyński i jak wygląda sytuacja z dostępnością żłobków?
Urlop macierzyński trwa 8 tygodni, a potem jeden z rodziców może wziąć urlop wychowawczy, więc wygląda to dość dobrze, a żłobków też jest sporo. Zresztą, mimo że Japonki po urodzeniu dziecka zostają w domu, to i tak wiele z nich posyła swoje dzieci do żłobków – jest to dobrze widziane.
Trochę paradoks. Bo Japonki są świetnie wykształcone, a potem nie kontynuują ścieżki zawodowej, rzadko widuje się kobiety na stanowiskach kierowniczych.
Tak, zostają w domach. Nawet z wykształceniem wyższym wiele z nich pracuje jedynie na stanowiskach asystenckich czy w usługach.
Czytałam, że do niedawna kobiety nie mogły być szefowymi kuchni restauracji z sushi z powodu miesiączki, w trakcie której zmienia się smak.
Tak, sytuacja się zmienia, ale daleko tu do równości mężczyzn i kobiet.





Weekend, ładna pogoda. Gdzie najczęściej japońskie rodziny spędzają wolny czas?
Japończycy weekendy spędzają rodzinnie i na dworze. Zwłaszcza w niedziele parki są pełne rodziców i dzieci. Piknikują, grają w najróżniejsze gry, bawią się. Wtedy również pełne rodzin są restauracje. Japończycy lubią jeść „na mieście” i w weekend widać to jeszcze wyraźniej niż w tygodniu.
Co najdziwniejszego tam zjedliście?
Wprawdzie nie próbowaliśmy takich specjałów jak ryba Fugu, która źle przygotowana może okazać się śmiertelna. Natomiast na pewno jedną z dziwniejszych rzeczy, jakie jedliśmy w Japonii, było natto – fermentowane ziarna soi. Przysmak zaliczany do jednych z najbardziej śmierdzących na świecie. Niezwykle zdrowy, ale bardzo odpychający konsystencją (ciągnąca się i kleista), zapachem i smakiem. Natto jest składnikiem popularnego japońskiego śniadania, wraz z ryżem i surowym jajkiem stanowi bazę porannego posiłku, szczególnie pożądanego po ciężkiej, imprezowej nocy.
Hmm, wolę jajecznicę z tostem! A dokąd was teraz poniesie? Mała w Tuli, ręce wolne choć trochę, wy ciągle w biegu…
Póki co, kupiliśmy kampera i będziemy go testować w Polsce. Jako że jest, powiedzmy vintage, to musimy go sprawdzić przed dalszą podróżą. W Polsce na razie trzyma nas praca, ale nigdy nic nie wiadomo… Na pewno fajnie byłoby pomieszkać jeszcze w innym kraju, bo daje to ogromną satysfakcję, poszerza horyzonty i umacnia nas jako rodzinę.
I tego wam życzę. Plus zero awarii w domu na czterech kółkach.




*
Japonia jest na mojej liście „oby kiedyś”. Z jednej strony tak inna i nieznana, że aż onieśmiela, ale zwycięża zdecydowanie ciekawość zupełnie odmiennej kultury i zwyczajów. Za fermentowane ziarna soi podziękuję, ale sushi to inna opowieść.
Paulina wybrała nosidełko z kolekcji Tula Linen – Free To Grow.
Na naszych targach ŁADNE LATO, 5 czerwca w Elektrowni Powiśle, będziecie mogli przymierzyć różne modele i wzory – Tula będzie mieć swoje duże stanowisko, zapraszamy! Więcej tu.
Materiał powstał we współpracy z marką Tula.