Trochę Hiszpanii, dużo błogiej atmosfery, otwarta przestrzeń, biel i pastele plus cenne pamiątki od bliskich. Czy to niekończący się urlop na Południu?
„Punktem wyjścia było marzenie, żeby czuć się w naszym mieszkaniu jak na wakacjach” – mówi Małgosia Wójcicka. I to rozumiemy! Gospodyni tego pięknego, jasnego domu jest z zawodu projektantką ubioru – tworzyła kolekcje dla m.in. Local Heroes czy Nago, a razem z koleżanką prowadziła markę odzieżową Herzlich Willkommen – pamiętacie? Teraz Małgosia działa ze swoją nową marką (pierwszy drop we wrześniu, czekamy!), zajmuje się malarstwem i innymi działaniami w obszarze sztuki – obrazy w ich domu przedstawiają głównie baseny. Jej partner Juan to z kolei umysł ścisły – projektował symulatory lotnicze w Instytucie Lotnictwa, a obecnie pracuje zdalnie w branży IT. W ich wnętrzach znajdziecie też hiszpański klimat nawiązujący do korzeni Juana. Poznajcie królestwo nowych bohaterów cyklu Rodzinny dom!
Gdzie dokładnie mieszkacie, kto tu mieszka i na ilu metrach kwadratowych?
Śmiejemy się, że mieszkamy na końcu Bielan. Jest to małe osiedle segmentów przy jednokierunkowej uliczce. Nasze mieszkanie mieści się na górnym piętrze, które ma 100 metrów kwadratowych. Jest nas troje: ja – Małgosia, Juan i pięcioletni Alex.
Jak znaleźliście to mieszkanie?
Szukaliśmy go długo i przechodziliśmy przez kilka etapów tego, czego chcemy. Najpierw miało być to mieszkanie na Mokotowie w starej kamienicy, potem w starej kamienicy gdziekolwiek w Warszawie, a później już nawet dom w Piasecznie… Aż któregoś razu właściciel mieszkania, które oglądaliśmy, powiedział nam, że kupuje segment niedaleko Metra Młociny – i to nas zainteresowało. Po pierwsze kameralność zabudowy, dużo zieleni i cisza, do tego spory metraż za dobrą cenę, pomieszczenia wysokie na 3 metry jak w kamienicy, a dodatkowo bliskość metra.
Co było kluczowe w podziale i urządzaniu/projektowaniu waszej przestrzeni?
Punktem wyjścia było dla nas marzenie, żeby czuć się w naszym mieszkaniu jak na wakacjach. Relaksująca atmosfera i ograniczenie ilości bodźców/elementów dekoracji to była dla nas podstawa. Nie chcieliśmy też zbytnio ograniczać przestrzeni. Lubimy czuć przestronność we wnętrzach, dlatego nie oddzielaliśmy salonu od kuchni ani klatki schodowej czy korytarza. Mieszkanie zaprojektowała nam moja siostra, Ania Wójcicka, która jest architektką (@coucou_interiors). Super wyczuła nasze potrzeby i zaproponowała wiele ciekawych minimalowych rozwiązań, na które sami byśmy nie wpadli.
Skąd czerpaliście inspiracje przy urządzaniu domu?
Ze względu na mój zawód projektantki wciąż oglądam i znajduję wiele pięknych rzeczy i bardziej czuję, że właśnie ograniczenie ilości inspiracji było dla mnie wyzwaniem. Z Juanem bardzo lubimy estetykę Axela Vervoordta i wabi-sabi, ale nie byłabym sobą, gdybym nie dorzuciła do tego odrobiny pasteli. Poza tym z chłopakami często odwiedzamy rodzinę Juana w Hiszpanii i to miejsce też mocno czuć w naszym mieszkaniu. Na ścianach mamy glinianą farbę z piaskiem, schody są z białego mikrocementu i generalnie sporo u nas takiej śródziemnomorskiej organiczności.
Ulubione miejsce w domu?
Salon, jadalnia i kuchnia w jednym. Spędzamy tutaj mnóstwo czasu razem – gotujemy, jemy przy stole i dużo rozmawiamy, a potem coś wspólnie oglądamy. Bardzo lubimy też nasz taras, który co prawda obecnie szykuje się do remontu, ale w lecie wystawiamy tam basen i leżaki. On jest przedłużeniem naszych domowych wakacji! Sama uwielbiam też naszą gabinetopracownię – to przestrzeń mocno zawłaszczona przeze mnie. Spędzam tutaj czas na pracy lub artystycznych eksperymentach różnego rodzaju. Ostatnio mam obsesję na punkcie kolorowych kartoników origami i tworzenia z nich małych kompozycji-obrazów.
Bez którego mebla nie wyobrażacie sobie waszego mieszkania?
Superważnym obiektem jest dla nas stół. Zaprojektowała go dla nas Ania i oprócz tego, że spełnia funkcję ozdobną, to jeszcze stał się centrum naszego życia towarzyskiego. Ja od zawsze marzyłam, by móc zapraszać znajomych i rodzinę na pyszne jedzenie, bo z Juanem uwielbiamy gotować. Dlatego nasz stół ma niemal trzy metry i pomieści całkiem sporą ferajnę. Dodatkowo można się na nim rozłożyć z różnego rodzaju pracami plastycznymi albo grami planszowymi, w które chętnie gra z nami Alex.
Do których przedmiotów macie szczególny sentyment? Może któryś z nich ma ciekawą historię?
Dużym sentymentem darzymy prezenty od naszej rodziny i przyjaciół. Jedną z nich jest figurka, którą dostałam od mojego wujka z okazji obrony pracy magisterskiej na ASP. Przedstawia kobietę i mężczyznę ubranych w ludowe stroje ukraińskie. Wujek nabył ją w czasie studiów w Kijowie w latach 80. i jest to prawdziwy vintage. Naszymi ukochanymi przedmiotami są też dwa wazony od Malwiny Konopackiej. Dostaliśmy je w prezencie ślubnym od rodziny i ciągle je przestawiamy i szukamy dla nich nowych kompozycji. Poza tym bardzo lubimy też plakat Move Mózg, który dostaliśmy od naszych przyjaciół Oli i Cyryla, którzy organizują przy Jasnej 1 cykl imprez pod tą nazwą.
Co znajduje się w pokoju Alexa? Brał udział w jego urządzaniu?
Pokój naszego syna żyje własnym życiem – Alex ciągle coś przestawia i reorganizuje. Raz jego biurko i szafki to wielki parking dla aut, a innym razem buduje z kartonu ekspozycję dla swoich kryształów. W związku z tym staraliśmy się urządzić mu pokój w naturalnym i oszczędnym stylu, tak żeby te wszystkie rzeczy, które do niego wprowadza, nie gryzły się z resztą. Na suficie zawiesiliśmy urocze lampy Flowerpot, a na ścianie pomiędzy jego pracami wisi plakat Miró, który przywieźliśmy z Majorki. Nad łóżkiem znajduje się też rzeźba – słońce z Gerreria Miguel Serra, którą upolowaliśmy w pracowni artysty na wspólnych wakacjach – i jest to nasza ukochana pamiątka z podróży.
Co lubicie w swojej okolicy?
Z jednej strony blisko mamy do Kampinosu i dużo czasu spędzamy na placach zabaw w lesie czy na ogniskach, a z drugiej – tuż obok mamy Stare Bielany, po których uwielbiamy się włóczyć. Obowiązkowo zaliczamy tam wizytę w Deju po pieczywo, a w lecie lubimy przesiadywać na Placu Konfederacji w Cafe de la Poste i popijać mrożoną kawę. Alex jest wielkim fanem placu zabaw przy Stawach Brustmana czy karuzeli Józefa Wilkonia przy Uniwersytecie Kardynała Wyszyńskiego.
Dokończ zdanie: nasz dom jest…
…naszym miejscem. Odzwierciedla naszą tożsamość i pasuje do nas. Ma nam służyć i się do nas dostosowywać, a nie na odwrót. Będzie zmieniał się razem z nami. Czujemy w nim spokój i mamy tu bezpieczną przestrzeń do eksperymentowania.
*
Po więcej inspiracji wnętrzarskich zapraszamy do cyklu Rodzinny dom.
































