recenzja

Przyjazny Olbrzym

Nowość od Wydawnictwa Zielona Sowa

Przyjazny Olbrzym
Lidka Dzwolak

W niespokojnych czasach wszyscy potrzebujemy ciepłych i pokrzepiających historii. Szczególnie o tym, że warto być uważnym i nie pominąć tego, co dobre wokół nas. Tak rodzą się najpiękniejsze opowieści i olbrzymie przyjaźnie!

„Przyjazny Olbrzym” to kolejna dostępna w Polsce nakładem Wydawnictwa Zielona Sowa książka Davida Litchfielda, autora kochanego na całym świecie picturebooka „Niedźwiedź i pianino”. Przepiękne panoramiczne ilustracje i przyjazna historia z pewnością spodobają się małym czytelnikom. Przedszkolaki dostrzegą płynącą z opowiadania mądrość, ale już młodsze dzieci zainteresują się przygodami Bartka, jego dziadka i pewnego tajemniczego mieszkańca miasteczka.

Mały Bartek i inni mieszkańcy Górowa wspólnie malują wielki mural na bramie miasta. Jednak mimo wielu starań i prężnej współpracy nie są w stanie dosięgnąć do samej góry ściany – przez to praca nie może być skończona! Z rozwiązaniem przychodzi dziadek. Zna kogoś, kto ma nogi długie jak rynny i dłonie wielkości stołu. Z pewnością mógłby pomóc! To właśnie Olbrzym chroni mieszkańców miasteczka, pilnuje, by nikt ich nie skrzywdził i pomaga. Po cichu, bez zbytniego zamieszania. Jednak Bartek jest bardzo sceptyczny – przecież to NIEMOŻLIWE, nigdy nie widział żadnego Olbrzyma!

Dlaczego Olbrzym ukrywa się przed ludźmi, mimo że jest tak dobry i pomocny? Dziadek tłumaczy Bartkowi, że ludzie widząc Olbrzyma, krzyczą i uciekają. To bardzo smuci bohatera miasteczka, dlatego też stara się być niezauważalny. Chłopiec nie daje się przekonać – przecież Olbrzym nie istnieje! A jeśli nawet, to na pewno nie przestraszyłby odważnego Bartka. Ciąg dalszy historii pokazuje, że spotkanie z Olbrzymem nie przebiega tak, jak chłopiec to zaplanował. Jednak, jak zapewnia dziadek, wszyscy czasem popełniamy błędy. Ważne jest, by spróbować je naprawić. A można wtedy zyskać o wiele więcej, niż ukończony miejski mural.

Każda strona to przepiękna wizualna opowieść z charakterystyczną kreską rysownika. Wypełnione światłem i szczegółami ilustracje w nasyconych, a przy tym spokojnych barwach zachwycą także wrażliwych na piękno obrazów dorosłych. To prawdziwa uczta dla oka i serca! Zarówno naturalne krajobrazy, jak i zabudowania miasteczka przedstawione są z wyjątkową czułością. Pełna paleta emocji widoczna na twarzach bohaterów, tych małych i dużych, zachęci do odniesienia przedstawianych sytuacji do siebie. Bo przecież każdy z nas wie, jak to jest być smutnym. Ale też wiemy, jak czasem niewiele trzeba, by poczuć szczerą radość.

Z historii Bartka i przyjaznego Olbrzyma możemy dużo wynieść dla siebie. Rozglądajmy się wokół z uważnością. W każdym dostrzegajmy przede wszystkim osobę, a nie jej cechy. Bo przecież to, że ktoś jest inny, nie znaczy, że nie szuka tego samego co my. Pozostawmy nasze maluchy z myślą, że każdy chce przynależeć, a najlepszym sposobem na smutek jest prawdziwa przyjaźń. I sami też pamiętajmy, że warto wierzyć w historie mądrych, uważnych dziadków.

*

„Przyjazny Olbrzym”, David Litchfield, tłumaczenie: Natalia Galuchowska, Wydawnictwo Zielona Sowa

Dodaj komentarz