patchworkowa rodzina recenzja

Lukrecja

Nowość od Wydawnictwa Znak

Lukrecja
Lidia Dzwolak

Ma 12 lat, jednego przyrodniego brata i trzy przyjaciółki. Umie rozwiązywać fikuśne zadania z matmy, ale się do tego nie przyznaje, oddając całą przyjemność matematycznej dedukcji ojczymowi.

Jeśli ktoś zapyta o moje imię, odpowiem: Lulu. Ale tak naprawdę mam na imię Lukrecja – to początek wypracowania, jakie pisze 12-letnia Lukrecja na prośbę pana od francuskiego. A bo to pierwsza dziewczynka, co nie lubi swojego imienia? Nie pierwsza i nie ostatnia, tyle że to imię wisiało akurat nad nią jak fatum. Bohaterka padła bowiem ofiarą spisku pomiędzy autorką Anne Goscinny a jej mężem, który zrezygnował z pomysłu nadania własnej córce tego imienia pod warunkiem, że żona mu kiedyś jeszcze tę córkę Lukrecję podaruje. No to ma. I bardzo chciałabym zobaczyć jego minę, kiedy dowiedział się o książce!

Ten deal z imieniem już nam co nieco mówi o autorce. Jaka to przechera i literacki cinkciarz. Tak mnie w lekturę książki dla dzieci wciągnęła, że nawet nie poczekałam aż moi ludzie wrócą ze szkół i przedszkoli. Mimo, że jest córką słynnego taty – René Goscinny’ego, twórcy postaci Mikołajka, Lucky Luke’a czy Asterixa – to nie wyczuwam w jej pisarstwie kompleksu ojca. Przeciwnie, Anne pisze lekko, angażująco i zabawnie i daje od siebie coś, czego próżno szukać w prozie René Goscinny’ego. Chodzi o żwawą, trzymającą w napięciu dziewczyńską historię. O dziewczynach i kobietach z niebywałą siłą i niezależnością we krwi, mocno manifestujących swój gniew, głód i zniecierpliwienie. Za to męska część obsady to raczej posłuszni, zdominowani, wymagający opieki, ale jednak sympatyczni towarzysze. Pisarka z wielką łatwością obnaża ich słabości, a pastwi się szczególnie nad wychowawcą Lukrecji i Grzegorzem, jej ojczymem. Mimo tych rozlicznych prztyczków w nos, chłopaki i faceci są jej potrzebni do utrzymania zarówno tempa powieści, jak i równowagi w emocjach bohaterów. Bez nich byłoby stanowczo za gorąco i zbyt buzująco.

Anne Goscinny nagromadziła w ,,Lukrecji” sporo interesujących wątków, jak pisanie pamiętnika i traktowanie go jako narzędzie manipulacji wobec podczytującej go mamy głównej bohaterki. Dodatkowo mamy temat szkolnych wyborów i manifestowania swojego stanowiska oraz uzależnienia od urządzeń. No i koronny temat patchworkowej rodziny, który jest w tej historii oswojony i rzetelnie sportretowany. Naprawdę nie mam się do czego przyczepić – było mi i śmiesznie, i refleksyjnie. Wypatruję tłumaczeń dwóch kolejnych części cyklu o Lukrecji i polecam wam głębokie wniknięcie w jej świat.

*

„Lukrecja”, Anne Goscinny, ilustracje: Catel, przekład: Magdalena Talar, Wydawnictwo Znak emotikon

Książkę kupisz m.in. w empik.com