Pomysły na domowe zabawy ze „Słonecznikowej 5”
Książka do wspólnej lektury i inspiracji
Zasypało instagram klonami, zapachowe świeczki poszły w ruch – bycie jesieniarą to żaden wstyd. Ale na miano pełnokrwistej miłośniczki jesieni trzeba zasłużyć, podsuwamy najbardziej jesienną książkę na półce. Czytacie z nami?
No i jak to jest z tą jesienią? Szelest liści w Łazienkach, kieszenie wypchane kasztanami, gonitwa za wiewiórką czy pierwsze zapchane nosy, deszcz i uziemienie w domu? Jeśli tkwicie z nosami przyklejonymi do zapłakanych październikowo okien mamy dla was bardzo odpowiednią lekturę wydawnictwa Wilga.
Serię „Słonecznikowa 5” już kojarzycie – pod tym adresem mieszka pewna rodzina, która nie zna słowa nuda. Przy trójce dzieci, w tym bliźniakach, ciężko o lenistwo na kanapie, ale energię skumulowaną w metrażu trzeba gdzieś spożytkować. Gdy pada, wieje lub ktoś choruje od tygodni lampka kontrolna na liczniku rodzicielskiej cierpliwości pali się intensywnie, jedziemy na pustym baku. Z pomocą przychodzi książka – zobaczcie jak na Słonecznikowej 5 rozprawiają się z nadwyżką energii i pomysłów. Co robić w jesienny dzień gdy pogoda sprzysięgła się przeciwko nam? Oto 3 pomysły z wielu innych, które znajdziecie w tej książce.
CZY PARASOLKA MOŻE BYĆ KARUZELĄ?
Takich pytań nie zadaje dziecko, bo przecież odpowiedź jest oczywista – jest tym, czym zechcemy, jeśli nie narzucimy fantazji ograniczeń. Drużyna ze Słonecznikowej miała bawić się w spadochroniarzy, dumnie niosąc kolorowe parasolki przed sobą, ale skoki powietrzne i ulewny deszcz to słaby duet. Parasolka w wannie czy ze złożonymi skrzydłami smętnie ociekająca wodą – znamy ten smutny widok, ale zamieniona w barwną karuzelę? Mamy to! Weźcie kilka parasolek, rozłóżcie i wprawcie w wirujący ruch – gotowe do przyjęcia pasażerów. Pamiętajcie, by dzieci zrobiły bilety wstępu do wesołego miasteczka i dodały parę innych atrakcji. Czy skakanka może być tropikalną lianą a pufa wagonikiem kolejki?
LIŚCIASTE STEMPLE
Z liści można zrobić prawie wszystko, od bukietów, ogonów pawia po pióropusze Indianina. A może stemple? Poczujcie się jak rasowi przedstawiciele poczty leśnej, jako jesienni listonosze weźcie torby i koszyki – park rozstawił swój kram. Im więcej różnych kształtów liści tym lepiej, w domu pomalowane farbami z jednej strony stworzą kolorowe stemple. Byle nie na ścianach! Zróbcie okienko pocztowe z kartonu, długopisy w dłoń i piszemy listy na papeterii w liście. Na listy do Mikołaja ciut za wcześnie, może warto napisać do pogodynki petycję w sprawie niedoborów słońca? Uwaga, do kasy pocztowej tworzy się kolejka, dobra wiadomość jest taka, że można płacić kasztanami. Uff.
GRZYBOBRANIE NA TAPCZANIE
Gdy obiecało się wycieczkę do lasu na grzyby a w zamian jest nuda na tapczanie w głowie rodzą się różne pomysły, a wręcz cały ich wysyp. Zwłaszcza jeśli jest się rodzicem trójki i miłośnikiem trzech liter – DIY. Zróbmy sobie grzybobranie w domu! Widzimy same plusy: nie trzeba się zrywać bladym świtem i biec przez płotki z sąsiadem, szukać wiklinowego koszyka, która co sezon się gubi w garażu, obierać maślaków (kto by to lubił). Ryzyko zatrucia – zerowe. Potrzebny będzie kolorowy papier, nożyczki, klej, koszyk, wata i wszelkie dekoracje – kto wie, może odkryjecie zupełnie nieznanego dotąd fungusa? Chowamy grzyby po mieszkaniu, wręczamy kosze młodym grzybiarzom i… idziemy zrobić sobie kawę. Gwarantujemy więcej niż kwadrans spokoju.
Jesieniarze mali i duzi, z torbami dyń i latte cynamonową w dłoni, okryjcie się przytulnym kocem, zapalcie świeczkę i poczytajcie wspólnie jesienne tytuły. To wasz czas!
Materiał powstał we współpracy z wydawnictwem Wilga.