Nowości książkowe plus majówkowy konkurs dla was i dzieciaków
Kwietniowe nowości wydawnicze

Kwiecień plecień, też na półkach biblioteczek. Gdyby spojrzeć tematycznie na książki dla dzieci, wśród nowości są tytuły o przyjaźni, radzeniu sobie z emocjami, tęsknocie za podróżami i poznawaniu świata. I coś mocno wakacyjnego dla nas, rodzice! Miks bardzo odpowiedni!
„CO ROBIĄ MASZYNY?” / TEKST: JO NELSON / ILUSTRACJE: ALEKSANDRA SAVIĆ/ TŁUMACZENIE: MONIKA ŚWIDA / WYDAWNICTWO KROPKA
Codziennie spotykamy ich dziesiątki. Choć mozolnie wykonują swoją pracę, nam ułatwiając życie, nikt o maszynach poezji nie pisze. Że nie są inspirujące? Że nudne w powtarzalnej, mechanicznej pracy? Zdziwicie się, jak bardzo ciekawe mogą być maszyny, sięgając po najnowszą pozycję Wydawnictwa Kropka z pięknymi ilustracjami Aleksandra Saviča. W biurze, w domu, w restauracji czy na planie filmowym. Od ekspresu kawowego, przez odkurzacz, po zmywarkę lub generator prądu. Jak działają, w czym są pomocne w codziennym życiu? Ponad sto maszyn w czternastu różnych miejscach zadziwi małe ciekawskie głowy.




„JESTEM. FILOZOFICZNE PYTANIA, KTÓRE ZADAJĄ SOBIE DZIECI” / TEKST I ILUSTRACJE: HANNA ŁUPIŃSKA / WYDAWNICTWO ZNAK EMOTIKON
Jako dorośli czujemy się bezpieczniej, wyjaśniając sobie i innym świat, mnożymy instrukcje, przetrząsamy wirtualne półki, bo czy istnieje pytanie, na które nie znajdzie odpowiedzi Google? Oto do dyskusji wkracza kilkulatek i z wrodzoną ciekawością i bez uprzedzeń zadaje nurtujące go pytania, a ich przenikliwość godna jest rozważań niejednego filozofa. Kiedy jest teraz? Dlaczego ja to nie ty? Czy cień należy do światła czy do mnie? Skąd mam pewność, że jawa to nie sen? Poczciwy wujek Google stropił się wielce, algorytmy szaleją, a maluch czeka, wpatrując się w nas ufnie. Poszukajmy odpowiedzi razem, bo w książce, dość nietypowo, ich nie znajdziecie. Szukając ich, otwieramy wspólnie furtkę do krainy wyobraźni, każda obrana ścieżka jest inna, każda ciekawa.




„MOJA SIOSTRA, MÓJ BRAT” / TEKST: MAŁGORZATA SWĘDROWSKA / ILUSTRACJE: JOANNA BARTOSIK / WYDAWNICTWO WYTWÓRNIA
Czekałam, jako mama syna i córki, na kolejną odsłonę familijnej serii tych autorek. Tym razem pod lupę trafia relacja rodzeństwa – znacie bardziej wybuchową mieszanką? Emocje drzemią jak Etna, pokój nierzadko zmienia się raz w pole minowe, raz w usłaną różami polanę. Siostra i brat. Siorka i braciak. Tak wspaniale inni. Czasem ona mu wchodzi na głowę, czasem on ma ją na oku. Jedno woli milczeć, gdy drugie z decybeli czyni największego sojusznika. Sokole oko brata, gumowe ucho siostry. Kłótnia wspólna, ale i troska największa. Nie wrzucajcie ich do jednego worka, spójrzcie, jak cudownie się uzupełniają. Czytajcie razem, ciekawe jak siebie nawzajem widzą?




SERIA „AKCEPTUJĘ, CO CZUJĘ”: „PRZYJAŹŃ. JAK SIĘ ZAPRZYJAŹNIĆ I PRZYJAŹNIĆ”, „KŁÓCIMY SIĘ, GODZIMY SIĘ” / TEKST: ISABELLE FILLIOZAT / WYDAWNICTWO HARPER COLLINS
Jak to możliwe, że nie miałyśmy na redakcyjnej półce poprzednich książek z tej serii autorstwa francuskiej psychoterapeutki? Do pozycji na temat relacji w rodzeństwie czy oswajania emocji dołączają dwa nowe tytuły. Konflikt to nie koniec świata, wręcz przeciwnie. Jeśli wasze dzieciaki kłócą się w domu czy na podwórku, uznajcie to jako świetny moment, by przerobić z nimi ten temat. Przerobić to słowo klucz – książki z tej serii to nie najeżone naukową wiedzą poradniki, lecz przystępnie napisane zeszyty ćwiczeń dla dzieci i rodziców. Kłótnia, umiejętnie poprowadzona, staje się początkiem opracowania kompromisu. Przyjaźń z kolei nie jest nikomu podarowana jak paczka czekolady, czasem wymaga starań i pokonywania pułapek. Co, gdy „przepraszam” nie załatwia sprawy, co gdy najlepsza koleżanka zmienia szkołę, jak poradzić sobie z zazdrością? Zadania w formie komiksów i ćwiczeń opracowane są przez guru pozytywnego rodzicielstwa we Francji.




„OPOWIASTKA O STARUSZKU I PSIE” / TEKST: BARBRO LINDGREN / ILUSTRACJE: EVA ERIKSSON / TŁUMACZENIE: KATARZYNA SKALSKA / WYDAWNICTWO ZAKAMARKI
Choć to przypowiastka o staruszku i wielkiej potrzebie przyjaźni, może to tak naprawdę historia o każdym z nas? Bohater czuje się samotny, stara się nie zawadzać nikomu, wtopić się w otoczenie. Bezpiecznie i niepozornie. Co jednak, jeśli spotyka się na każdym kroku złych ludzi, którzy podstawiają bezlitośnie nogę? Aż pewnego dnia na ganku pojawia się pies, który odmienia życie staruszka, bo nic nie jest takie samo, nic nie smakuje tak samo, jeśli dzielimy się tym z drugą osobą. Ot, czysta radość z posiadania przyjaciela! A co, gdy pojawia się ktoś trzeci? Zmaganie się z samotnością to utrapienie każdego wieku. Siła przyjaźni to uniwersalna potrzeba. Oszczędna w słowa, silna w emocje, jakie w nas porusza – odkładamy na półkę nowość wydawnictwa Zakamarki i polecamy!




„365 WIERSZY I RYMOWANEK NA KAŻDY DZIEŃ” / TEKST: PRACA ZBIOROWA / ILUSTRACJE: NATALIA BERLIK / WYDAWNICTWO WILGA
Poezja od lat najmłodszych, nie zapominajmy o niej! Jest tyle pięknie ilustrowanych książek, opowieści, że rymy i wierszowanki czasem nam umykają. Tymczasem dzieciaki kochają wierszowane formy, każdy z nas wychował się na klasykach Brzechwy czy Tuwima, zadbajmy o to, żeby na półce nie zabrakło poezji. Zamiast góry książek, sięgnijcie po zbiór 365 wierszy – warto wprowadzić sobie rytuał: jeden wiersz dziennie przed snem. Brzechwa, Tuwim, Konopnicka, Wawiłow czy Jachowicz to autorzy, których znajdziecie w najnowszej antologii wydawnictwa Wilga, w formie kalendarza z uwzględnionymi świętami. Wiersz jesienny, wiersz na powitanie wiosny, Dzień Matki czy Dzień Psa? Proszę bardzo i na zdrowie!




„ŚLIMAK I WIELORYB” / TEKST: JULIA DONALDSON / ILUSTRACJE: ALEX SCHEFFLER / TŁUMACZENIE: MICHAŁ RUSINEK / WYDAWNICTWO TEKTURKA
Kolejna książka autorów przygód myszy i Gruffalo. Tym razem duet z lasu zamieniamy na dwóch kompanów na morskiej fali – wyruszamy w świat odkrywać kontynenty. Ale co, jeśli jest się małym ślimakiem, a w skorupie drzemie wielki apetyt na podbój mórz i oceanów? Czy da się odkrywać świat na ogonie wielkiego humbaka? Wypływamy, aby się o tym przekonać. Ślimak, choć do mięczaków należy, wykaże się odwagą twardziela i pomysłowością, gdy towarzysz drogi wpadnie w kłopoty. Historia ślimaka autostopowicza pośród bałwanów morskich i raf w przekładzie Michała Rusinka, polecamy!





SERIA „KROK PO KROKU, MOJE KOLEJNE 100 SŁÓW”, „MOJE PIERWSZE 100 POJAZDÓW” / TEKST: OPRACOWANIE ZBIOROWE / WYDAWNICTWO WILGA
Kolejne samodzielnie wypowiedziane słowa są jak kamienie milowe. Często wyczekiwane z nadzieją i niecierpliwością, zupełnie jak ładna pogodę na majówkę. Cóż, nie tym razem. Na słońce nie mamy wpływu, ale na wsparcie rozwoju mowy u dziecka jak najbardziej. W tym wieku sprawdzają się kolorowe, proste grafiki przedstawiające przedmioty, które maluch kojarzy wokół siebie. Pokazujemy, czytamy, powtarzamy i rozbudzamy ciekawość świata. A potem obserwujemy dumę dziecka, gdy poprawnie nazwie koparkę, karetkę czy tęczę, pokazując w niebo palcem. Dwie książki – „Moje kolejne 100 słów” oraz „Moje pierwsze 100 pojazdów” – przeznaczone są dla dzieci do dwóch lat.




CYKL „AKADEMIA MĄDREGO DZIECKA. PUDEŁKO PEŁNE ZABAWY”, „POJAZDY”, „ZWIERZĘTA”/ TEKST: ZBIGNIEW DMITROCA / ILUSTRACJE: MARZENNA DOBROWOLSKA / WYDAWNICTWO HARPER COLLINS
Każdy lubi niespodzianki, a my zadajemy sobie pytanie, czy to jest książka – zeszyt z rymowankami z dodatkiem puzzli, czy puzzle z towarzystwem książki? Tak czy inaczej, szykuje się dużo zabawy, puzzle są bowiem w formie patyczków. Jest to też świetna zachęta dla starszaków przedszkolaków uczących się składania pierwszych wyrazów. Najpierw próba przeczytania samemu lub z pomocą rymowanki, a potem układanie puzzli, które są nie tylko rodzinnym czasem na podłodze, ale też ćwiczeniem małej motoryki. W każdym pudełku czeka aż 8 obrazków do złożenia na specjalnej podkładce. Czytanki, układanki, umilacze na majówkę.




„DZIADEK TOMEK” / TEKST I ILUSTRACJE: ŠTÊPÁN ZAVREL / OPRACOWANIE TEKSTU: MAFRA GAGLIARDI / TŁUMACZENIE: EWA NICEWICZ / WYDAWNICTWO TATARAK
Ach, ci dziadkowie, trzymają w kieszeniach swetrów i spodni sekretne sposoby na rozbawienie najbardziej ponurego wnuka i to w deszczowy dzień. Potrafią zamienić wannę w statek, a rybkę z akwarium w skrzydlatego smoka. Pewnego dnia międzypokoleniową zabawę i harmonię zburzy burmistrz, który, w imię dobrostanu seniorów w mieście, pragnie ich wszystkich wyłapać za pomocą „dziadkołapaczy” i umieścić w Szczęśliwym Domu. Wizja jak z dystopijnej powieści, choć po chwili łapiemy się na myśli, czy aby na pewno takie pomysły są w totalitarnym kraju nierealne? I czy w owych domach seniora dziadkowie będą faktycznie szczęśliwi? I kto przybędzie im z odsieczą?




„ODETCHNIJ OD MIASTA. DOLNY ŚLĄSK” / TEKST: SYLWIA KAWALEROWICZ / WYDAWNICTWO BUCHMANN
A teraz na deser, do kawy coś tylko dla nas. Prywatnie jestem fanką poprzednich książek z tej serii i nawet w pandemii nie kurzyły się na półce. Można podróżować, a można poczytać o magicznych zakątkach i pomarzyć. Wszystko wskazuje na to, że w maju będzie można wreszcie połączyć te czynności i wyruszyć w trasę – świetnie się składa, bo kierunek Dolny Śląsk to jeden z punktów na mojej wakacyjnej liście w Polsce. Kraina rozpięta między górami, lasami a ruinami zamków i pałaców, odkrywa przed nam swoje tajemnice w kolejnej książce z serii „Odetchnij od miasta”. Nie trzeba nas namawiać, autorka Sylwia Kawalerowicz – a znacie ją być może z łamów „Aktivista” czy „Przekroju”, bierze pod lupę najciekawsze miejsca, smakuje regionalnych produktów i przede wszystkim rozmawia z lokalnymi gospodarzami. Celowo omija najbardziej znane turystyczne miejscówki, by zgubić się w izerskich lasach, zasmakować miodów w pasiekach, nocować w starej szkole parafialnej czy designerskich chatkach niedaleko wodospadu. Mnóstwo inspiracji do odkrywania Polski w rytmie slow. Pozycja obowiązkowa na wiosenne i letnie wypady, oby tylko pandemia nie zmieniła nam planów, bo my już prawie spakowani!





KONKURS
Książki dla dzieci, za nami kwietniowa dostawa – kto ma miejsce na półkach i chce przygarnąć kolejną porcję wydawniczą? Bo kwietniowy konkurs jest jak zawsze przychylny wszystkim, prosty i wielce kuszący dla moli książkowych. Odpowiedzcie w komentarzach na takie pytanie: jeśli mogłabyś / mógłbyś wyjąć z książki jakiegoś bohatera i zaprosić go na majówkę to byłby… No kto i dlaczego? Na odpowiedzi czekamy od dziś do 5 maja, wyniki pojawią się w tym artykule 6 maja.
WYNIKI: co za wspaniałe towarzystwo, najchętniej pakujemy wszystkich! Jużpo majówce, było zimno, ale też mocno hałaśliwie – więc Ewa, twój pomysł, żeby zabrać empatycznego samotnika, cichego Włóczykija przypadł nam do gustu!
Regulamin naszych konkursów znajdziecie tu.
Ilość komentarzy: 27!
Zaprosiłabym wielkoduszną wiewiórke z ksiazki Susanny Isern „Idealna chwila” która w ptosty sposób pokazuje jak malymi bezinteresownymi gestami zmieniać świat i że dobro powraca. Taki majówkowy zastrzyk pozytywnej energii ☆
Razem z Guciem, moim najstarszym synem, zaprosilibyśmy Bodzia i Pulpeta na fantastyczną majówkę. Uwielbiamy ich humor, szalone pomysły i niesamowite przygody. Potrafią Gucia rozśmieszyć i są dla niego wzorem prawdziwej koleżeńskiej przyjaźni.
Zarówno Ja jak i moja córka Ala jednogłośnie na weekend majowy zaprosiłybyśmy do siebie Pipi Ponczoszanke.
Jej kreatywność i sposób na nude jest dla mnie imponujacy.
Zakładajac zawirowania ostatnio w pogodzie z Pipi moglybysmy podbic ulice Warszawy.
Posiedziec w rowie pełnym wody, wybrac sie na wycieczke do lasu w towarzystwie jej konia i malpki Pana Wilsona. PS. Ala bardzo chce miec swoja malpke;)
Brakuje mi ostatnio zabawy i szaleństwa, zapomniałam jak się wygłupiać z dziećmi. Dlatego najchętniej na wspólną majówkę zaprosiłabym Pippi Langstrumpf, która cała jest jednym, wielkim, wspaniałym szaleństwem. Mam nadzieję, że przypomniałaby mi, że swobodna zabawa wypływa z serca, z potrzeby wolności i miłości. Uruchomilibyśmy razem wodze wyobraźni i popłynęli w rejs statkiem po morzu dziecięcych i dorosłych marzeń. Razem z Pippi, moimi dziećmi i mężem śpiewalibyśmy wszystkie piosenki jakie znamy, tańczylibyśmy tańce polamance i jedli lody na śniadanie, choć nigdy, przenigdy nie dałam dzieciom lodów na śniadanie. Chyba odkryłam dobry plan na majówkę. Dziękuję.
Moja córeczka Hania zaprosiłaby Basię z książek Zofii Staneckiej. Jako, że Basia ma dwóch braci, a Hania jest jedynaczką, jej równolatką, to na pewno znalazłyby wspólny język i chętnie pobawiłyby się w typowo „babskie” zabawy. Basia i jej przygody są z nami już od 4 lat, a Hania ciągle wspomina że chciałaby żeby Basia była jej siostrzyczką. Myślę, że szybko znalazłyby ogromne pokłady pomysłów na wspólne spędzenie czasu podczas tegorocznej majówki, a ja bym zyskała chwilę dla siebie na przeczytanie swojej książki 😉
U nas ostatnio rządzi „Biuro detektywistyczne Lassego i Mai”, więc oczywiście właśnie ta dwójka zostałaby przez nas zaproszona na majówkę. Można by z pewnością niejedną zagadkę kryminalną rozwiązać…
Nasze drzwi ZAWSZE, ale to zawsze, są otwarte dla Mamy Muminka, zatem chętnie ją zabierzemy na majowe wojaże, a to czemu niby? Muminkowa jest kwintesencją marzeń o poczuciu bezpieczeństwa, a jedziemy daleko i takie poczucie się przyda,oj tak! Otuli, przytuli, zrozumie, da przytulasa i tym samym rozchmurzy nawet deszczowe, majowe wolne, a ma padać przecież. Jest bardzo ,,cieplutka i puchata” jak mawiają moi synowie. Do tego, bankowo pozwoli nam zajrzeć do swojej torebki, a wtedy świat magii na zawsze odmieni nas samych…i o nudzie mowy nie będzie.
„Hm.. ja bym chciała zapoznać Kajetana (żółwia z książek o Basi), bo o nim nic nie ma w tych książkach. A on jest twardy ale jest też troche miękki. I może być mu smutno, że o nim nic nie ma. – A co byś chciała z nim robić? – Bym.. chciałabym go gilgotać po tym miękkim.. może dmuchawcem albo .. moimi włosami.”Ania, lat 3
Na majówkę pojechałby z nami Edzio z książek z serii Edzio i przyjaciele, z wydawnictwa Wytwórnia. Edzio to sympatyczny wiewiórek, która mieszka w dziupli wielkiego kasztana (tak to nie błąd, nie kasztanowca). Synek uwielbia karmić wiewiórki w parku, a dzięki takiemu towarzystwu mógłby szaleć z sympatycznym zwierzątkiem i często go karmić orzeszkami laskowymi 😉
Z naszej półki napewno wyciągnęłybyśmy Kubusia Puchatka na majówkowego kompana. A dlaczego ? Bo jak nikt inny potrafi zjednać ze sobą rozbrykanego Tygryska, niesforne Maleństwo, lękliwego Prosiaczka, posępnego Kłapouchego, mądrą Sowę i nerwowego Królika. Z Kubusiem moglibyśmy bezkarnie wcinać słodki miodek, odkrywać tajemnice Stumilowego Lasu, a to wszystko w przyjaznej atmosferze bez krytyki lecz w przyjaźni.
Zaprosilibyśmy Stine z ksiązki Lato Stiny,żeby razem z nią zostać poszukiwaczką skarbów i zjeśc pysznego Turbota przygotowanego przez jej dziadka! I tak poporstu bestrosko chodzić na bosaka po Pólwyspie Bożego Kciuka! To byłoby wspaniałe lato i przygoda:)
Plastusiowy pamietnik” Marii Kownackiej znacie? Jeśli tak, to pewnie mój zachwyt nad książeczką podzielcie 🙂
Ludek z czerwonej plasteliny, co w drewnianym piórniku z gumką i stalówkami mieszka – otóż ów Plastuś wraz z Tosia nam przygód dostarczyć nie omieszka. (Zastanawiałam się i Tosi zrobić tego nie mogę – zapraszam duet).
Tosię oraz Plastusia z książki bym wyjęła i na majówkę ze sobą zabrała, a tym samym z moim synusiem książkowych bohaterów bym poznała.
Z Plastusiem i Tosią nie można nudzić się wcale, a ich książkowe przygody mimo upływu lat – pamiętam doskonale. Dzisiejsze czasy są trudne, bywanie u dziadków bywa złudne. Przyznam szczerze moja ulubiona historyjka dotyczy łapcia-czyli babcinego kapcia, co służył jako auto z extra srebrną kierownicą… wierzcie, że tego typu historię dziecko moje również zachwycą. Poza tym sama mocno wierzę, że Tośka i Plastuś pokazali by mojemu synowi jak nie nudzić się na spacerze. Co jest dobre, a co złe i w co najlepiej bawić się.
Poczytajcie jeśli nie znacie, a zapewne
w „Plastusiowym pamiętniku” się zakochacie !!!
Obiecuję, po majówce oddam bohaterów 🙂
Maj – przywitać Cię możemy tylko w wybornym towarzystwie! Pełni marzeń, ręka w rękę odkrywamy świat z Małym Księciem. Podziwiamy przyrodę i poznajemy nowe leśne istotki. Pełni miłości, doceniamy swoich przyjaciół, dzieląc z nimi czas i wsłuchując się w radosne dźwięki brzmiące w eterze. To on – kompan naszych wieczornych opowieści, dopełnia nasze majowe swawole!
Wiadomo, że Gruffalo! To każdy wie przecież, że nie ma takiego drugiego na świecie!
W maju miało być jak w raju, ale cirrusy na niebie i pogoda się… psuje. Więc przyda nam się jego ciepłe futerko;)
Moja córka na bank by chciała zaprosić Basię z książek Zofii Staneckiej w sumie to gości ona u nas każdego wieczora od 19.30 do 20.30:) Moja córka na pewno chętnie by porobila z nią błotne kotlety, poskakala po kałużach i zrobiła taki plusk jakiego jeszcze nasze podwórko nie słyszało, ugotowała coś w paski, zrobiła telewizor z kartonu i przygotowala pokaz baletu tańcząc jak zwiewny ziferek, pobawiła się w pieski, narysowała laptopa markerem na stole (nie polecam, tylko magiczna gąbka to zmywa), zrobiła bazę z kocyka i przyjęcie z plasteinkowymi ciasteczkami i prawdziwymi żelkami, tak żelki musiałyby być na bank! 🙂 i to by była wymarzona majówka czterolatki!!:)
Pipi Pończoszanka!
Ta rudowłosa dziewczynka o niepokornym charakterze i jej szalone przygody z pewnością sprawiłyby, że to spotkanie byłoby niezwykłe! Razem z dziewczynkami zaprosiłybyśmy Pipi do naszego świata. Już samo oczekiwanie byłoby wielką frajdą – dziurawe podkolanówki, (koniecznie nie do pary), za duże buty, sukienki i dwa warkocze. Dziewczynki z pewnością ugościłyby ją zupą z pokrzyw, gołąbkami nadziewanymi mleczami, koktajlem ze stokrotek, czyli menu z ich błotnej kuchni. Później wyprawa do lasu, zabawa w Indian, budowanie szałasu i.. stery przejmuje Pipi. Jej wyobraźnia i pomysłowość z pewnością by nas zaskoczyły, oj byłoby wesoło. A wieczorem, przy kubku kakao leżąc w bazie z kocy, z nogami na poduszce (tak, jak nasza bohaterka lubi najbardziej) słuchałybyśmy opowieści o wyspie Kurrekurredutt, o bezwarunkowej miłość do przyrody, zwierząt i do przyjaciół. O odwadze konfrontacji, głodzie poznania, ufności wobec świata, akceptacji i że zawsze, ale to zawsze sobie poradzi – my też! Bo opowieść Pipi to nie tylko psoty i figle.
Pipi przytulamy Cię mocno do serca! Odwiedź nas:)
My z największą przyjemnością zaprosili byśmy całą paczkę dzieciaków z Bullerbyn. Ich wesołe, a czasami szalone pomysły z pewnością sprawdziłyby się nawet podczas tej deszczowej aury. Najchętniej sami wybralibyśmy się do Bullerbyn by zobaczyć wszystkie trzy zagrody, poznać dziadziusia, zagrać z psem Svippem w chowanego, podziwiać nieskończoną ilość zawilców i przylaszczek na pobliskich polach, a może nawet uciekać przed złym baranem Urlikiem.
Starsza z naszych córek z pewnością zaprzyjaźniła by się z Lisą, Britą i Anną i stanęła w szranki z chłopakami o to kto jest odważniejszy, a młodsza odnalazłaby wspólny język z małą Kerstin.
Zaprosimy Dunię! Która zawsze potrafi przypomnieć sobie, kiedy ostatnio była szczęśliwa, kiedy jej serce skakało z radości na widok ukochanej przyjaciółki Fridy i która jest niezwykle odważną i pogodną dziewczynką, mimo utraty mamy w bardzo wczesnym dzieciństwie…
Myślę, że Szwedce Duni byłoby tej zimnej majówki u nas w Polsce dobrze i nawet zaraziła by nas swoim konsekwentnym optymizmem :)))
Tomek (5, 5 roku) zaprasza Birka, bohatera z „Ronji – corki rozbojnika”. Jak powiedzial: „Birk lubi powygrzewac sie na sloneczku jak ja, posmialby sie z moich glupotek i nauczylby mnie rozplalac ognisko. Taki starszy brat! „
Włóczykij to ktoś, kogo bardzo chciałabym spotkać, nawet na chwilę krótszą niż weekend majówkowy. W moim życiu tyle się dzieje, jest tyle hałasu, gwaru, ciągłego pędu, czas ucieka – nie wiem nawet kiedy. Chciałabym móc z kimś po prostu pomilczeć i docenić chwilę tu i teraz. Ale nie tak, że sobie wyobrażam, że doceniam, ale żeby naprawdę zobaczyć piękno nurtu rzeki, kamienia, samotności i człowieka w ogóle. Zdjąć maski (każdy jakąś ma) i po prostu odpuścić. Ach, Włóczykiju, empatyczny samotniku, odwiedź raz czasem każdego z nas.
Harry Potter, koniecznie z peleryną niewidką, pod którą schowałbym się przed wszystkimi, którzy w taką pogodę próbują wyciągnąć mnie z domu (no dobra, przed jedną taką osobą), bezkarnie zjadając ostatni kawałek tortu (i to ten z dekoracją z jaja!), siorbiąc zuchwale z ulubionego kubka syna. Ha! Wtedy byłbym Panem świata. Weekend majowy z takim poczuciem mi w zupełności wystarczy:)
Samą mnie to zaskoczyło ale moja pierwsza myśl to był Piotruś Pan! A potem soczyście się uśmiechnęłam, kiedy zrozumiałam dlaczego. Nieskromnie liczyłam, że będę jego Wandą i zabierze nas z deszczowej Polski -w końcu to majówka- w ekscytującą podróż do Nibylandii. Poznamy Wróżkę Dzyń, która pozwoli nam skąpać się w magicznym pyle. Z Zaginionymi Chłopcami urządzimy zabawę w polowanie. Damy nura nad Zatoką Syren w ich wyborowym towarzystwie, uważając oczywiście przy tych harcach na krokodyla. Wieczory up koncerty gry na fletni i cerowalibyśmy nasze cienie, ale to tylko przykrywka dla niewymłyną na nieposkromionym tańcu z plemieniem Czerwonoskórych i przepiękną Tygrysią Lilią.
A gdyby Piotruś wolał jednak majówkę spędzić stacjonarnie z nami, to urządzalibyśmyownej korzyści jaką byłby przyśpieszony kurs nauki latania. Praktyczna umiejętność, którą wykorzystalibyśmy na lot do ukochanych Włoch, bez konieczności użerania się z wymazami PCR, obostrzeniami, lockdownami, maseczkami, kwarantannami i decyzjami niezależnymi od nas. Pewnie nie my jedni mamy już dość siedzenia w domu i marzymy żeby gdzieś odlecieć, wylecieć w stronę słońca. Póki co zostaje ona, książka – jedyne dozwolone okno na świat.
Ah…tak się rozmarzyłam na samą myśl,że mogłabym zabrać w tę majową podróż ukochanego bohatera z książki,że omal nie spadłam z fotela bujanego.Moją pokrewną duszę- Anię z Zielonego wzgórza.Kto tak jak Ona marzył by ze mną pod krzewem bajecznie pachnącego bzu,kto zachwycił by się bardziej biedronką maszerującą po czekoladowej babeczce podczas pikniku. Trochę jest zakręcona, nierozważna ale to osoba wprost idealnie pasująca do mojej osobowości. Córeczki moje kochane także mają barwną wyobraźnię,więc razem zdobywały byśmy góry szczęścia,doliny miłości,krainy dziecięcej radości, zaplątały sobie na wzajem rude warkoczyki. Nadały byśmy każdemu majowemu dniu inną nazwę,a każdy kwiatek w ogrodzie czy kamyczek przy rzeczce nosił by inne imię.
Samą mnie to zaskoczyło ale moja pierwsza myśl to był Piotruś Pan! A potem soczyście się uśmiechnęłam, kiedy zrozumiałam dlaczego. Nieskromnie liczyłam, że będę jego Wandą i zabierze nas z deszczowej Polski -w końcu to majówka- w ekscytującą podróż do Nibylandii. Poznamy Wróżkę Dzyń, która pozwoli nam skąpać się w magicznym pyle. Z Zaginionymi Chłopcami urządzimy zabawę w polowanie. Damy nura nad Zatoką Syren w ich wyborowym towarzystwie, uważając oczywiście przy tych harcach na krokodyla. Wieczory upłyną na nieposkromionym tańcu z plemieniem Czerwonoskórych i przepiękną Tygrysią Lilią.
A gdyby Piotruś wolał jednak majówkę spędzić stacjonarnie z nami, to urządzalibyśmy koncerty gry na fletni i cerowalibyśmy nasze cienie, ale to tylko przykrywka dla niewymownej korzyści jaką byłby przyśpieszony kurs nauki latania. Praktyczna umiejętność, którą wykorzystalibyśmy na lot do ukochanych Włoch, bez konieczności użerania się z wymazami PCR, obostrzeniami, lockdownami, maseczkami, kwarantannami i decyzjami niezależnymi od nas. Pewnie nie my jedni mamy już dość siedzenia w domu i marzymy żeby gdzieś odlecieć, wylecieć w stronę słońca. Póki co zostaje ona, książka – jedyne dozwolone okno na świat.
Na majówkę wzięłabym ze sobą Pomelo z książki „Pomelo jest zakochany” Badescu/ Chaud, Wydawnictwa Zakamarki. On rozkochałby mi każdą chwilę swoimi maślanymi oczami. I tego mi ogromnie trzeba. Miłości. Niech czerpią z niej moje dzieci, niech czerpię ja. Wielgaśnymi garściami. A że w rzeczywistości złapała nas deszczowa majówka, to powiedziałyśmy sobie z córkami, że nie przeszkodzi nam to w dobrej zabawie! I skakałyśmy z Pomelo przez kałuże… prawie cały dzień. On zakochany nawet w kałużach, mówię Wam!
On mówi mi: Tak niewiele jest chwil, w których mocno czuje się, że jest tak jak ma być!
Ta chwila właśnie taka była.
I love you Pomleo!
tzn. Pomelo :):):) wybacz :):)
Samą mnie to zaskoczyło ale moja pierwsza myśl to był Piotruś Pan! A potem soczyście się uśmiechnęłam, kiedy zrozumiałam dlaczego. Nieskromnie liczyłam, że będę jego Wandą i zabierze nas z deszczowej Polski -w końcu to majówka- w ekscytującą podróż do Nibylandii. Poznamy Wróżkę Dzyń, która pozwoli nam skąpać się w magicznym pyle. Z Zaginionymi Chłopcami urządzimy zabawę w polowanie. Damy nura nad Zatoką Syren w ich wyborowym towarzystwie, uważając oczywiście przy tych harcach na krokodyla. Wieczory upłyną na nieposkromionym tańcu z plemieniem Czerwonoskórych i przepiękną Tygrysią Lilią.
A gdyby Piotruś wolał jednak majówkę spędzić stacjonarnie z nami, to urządzalibyśmy koncerty gry na fletni i cerowalibyśmy nasze cienie, ale to tylko przykrywka dla niewymownej korzyści jaką byłby przyśpieszony kurs nauki latania. Praktyczna umiejętność, którą wykorzystalibyśmy na lot do ukochanych Włoch, bez konieczności użerania się z wymazami PCR, obostrzeniami, lockdownami, maseczkami, kwarantannami i decyzjami niezależnymi od nas. Pewnie nie my jedni mamy już dość siedzenia w domu i marzymy żeby gdzieś odlecieć, wylecieć w stronę słońca. Póki co zostaje ona, książka – jedyne dozwolone okno na świat.