Być może zbyt często słyszysz od dziecka „nie” i wybuchasz. Być może to ono przechodzi przez któryś z wielu okresów buntu i każda rozmowa jest okazją, by wywołać konflikt. Być może to retrogradacja Merkurego. To wszystko nieistotne – kłótnię da się zatrzymać i są na to lepsze metody niż liczenie w myślach do dziesięciu.
Zanim dziecko nauczy się dojrzałej, spokojnej komunikacji, dużo wody upłynie i niejeden spór wybuchnie w waszej rodzinie. Kłótnie są potrzebne, by po pierwsze w ogóle nauczyć się konfrontować, po drugie zrozumieć, że owszem, pozwalają dać upust emocjom, ale są mało skutecznym sposobem na porozumienie się, i na końcu dojść do tego, że można sprawy załatwiać inaczej.
Nie jest jednak dobrze, jeśli dzieci kłócą się z rodzicami. Do tego lepsze są siostra, brat albo rówieśnicy, bo te relacje są partnerskie (więcej o kłótniach rodzeństwa i roli rodzica można przeczytać tutaj). My, jako ci mądrzy, wspaniali, dojrzali dorośli, którzy wiedzą coś o komunikacji bez przemocy, mamy narzędzia, by sprawy załatwiać inaczej.
Zapoznaj się z poniższymi propozycjami – u mnie się sprawdzają.
1. W TAKIM RAZIE JA TU POSPRZĄTAM!
Zatrzymuję narastający konflikt żartem i zamieniam go w zabawę. Zabawa to język dziecka. Dzięki niej może zrozumieć ważne rzeczy i nauczyć się nowych kompetencji. Kiedy w nerwach tracimy porozumienie z dzieckiem, zabawa lub żart pozwala od nowa i na spokojnie podjąć komunikację. Daje czas na przepracowanie tego, co się zdarzyło.
Poszło o sprzątanie? Zaczynam sama sprzątać przy dziecku, ale wszystkie rzeczy odkładam na opak, w komiczny sposób. Książeczki układam równiutko pod kołdrą, klocki odnoszę do lodówki. „Mówisz, że je źle sprzątam? Nieee, to jest właściwe miejsce”. Kłótnia dotyczy posiłku? Zabawnym głosem odgrywam rolę brokuła, który błaga, by nie zostać (lub właśnie zostać) zjedzonym.
2. A JAK BYŚ CHCIAŁA/CHCIAŁ, ABY BYŁO?
Czasem u źródeł kłótni leży frustracja dziecka, że nie ma głosu w kwestiach, które go dotyczą. Wysłuchanie jego zdania, nawet jeśli chodzi o to, by w upalny dzień iść do przedszkola w futrzastych kozakach, tworzy przestrzeń do współpracy.
To nadal ja decyduję o tym, jakie buty są właściwe na jaką pogodę, ale zanim dojdziemy do porozumienia, wysłuchuję, dlaczego te kozaki są dziś takie ważne. Jeżeli dziecko ma głos, mogę łatwiej i skuteczniej, a przede wszystkim na spokojnie wytłumaczyć mu, dlaczego jednak decyduję inaczej.
3. MASZ RACJĘ, ZMIENIAM ZDANIE
Wiadomo, że w kwestiach moralnych czy tych związanych ze zdrowiem i z bezpieczeństwem dziecka trzymamy się swojego stanowiska i nie zmieniamy zdania. Nie ma jednak sensu upierać się wtedy, gdy chodzi o osobiste preferencje (sposób zabawy, przywiązanie do danego ubioru, a u nastolatków na przykład gust muzyczny i wybory towarzyskie).
Uznanie argumentów dziecka i zmiana zdania pokazuje, że nie dyskutujemy z nim po to, aby narzucić mu rodzicielską władzę, lecz z troski. A kiedy zdecydowanie nie jestem gotowa uznać racji dziecka, mówię: „Czuję, że w tej kwestii się nie porozumiemy, mamy inny punkt widzenia”.
4. CZY DZIŚ ZNOWU NIE BĘDZIEMY SIĘ ZGADZAĆ W KWESTII MYCIA ZĘBÓW?
Jednym ze sposobów wyjścia z nieudanych schematów komunikacyjnych jest uprzedzenie sytuacji.
„Trochę mi przykro, kiedy sobie myślę, że jutro rano znowu nie będziesz chciał się ubierać. Jaka jest możliwość, żebyś ubierał się rano szybko, bez proszenia?”. Albo: „Wiem, że nie lubisz, gdy cię ponaglam do posprzątania pokoju. Czy wolisz, żebym ci zapowiadała sprzątanie z półgodzinnym wyprzedzeniem? Czy potrzebujesz mojej pomocy? Mogę tak ustawić swoje zadania, by mieć wtedy dla ciebie czas, i zrobimy to we dwoje”.
5. PO PROSTU NIE MÓW NIC (JAK ESKIMOSKA MATKA)
W bestsellerowej książce „Hunt, Gather, Parent” badaczka kultury Michaeleen Doucleff opowiada, jak z konfliktami radzą sobie matki z plemion inuickich: „Gdy twoje dziecko zachowa się niewłaściwie, po prostu odejdź. Odwróć się i odejdź. Nie odchodź daleko, wystarczy do drugiego pokoju lub nawet kilka metrów dalej. Twoja cisza i dystans spokojnie przekazują dziecku, że jego zachowanie jest niedopuszczalne”.
Doucleff opowiada, jak zabierała swoją trzyletnią córeczkę na badania terenowe i jak zderzenie z innymi kulturami (Hadzabe, Inuitów i Majów) zmieniło jej rodzicielstwo na lepsze. Wspaniała lektura i źródło inspiracji.
I SPOSÓB SPOZA LISTY: NIE, BO NIE
„Nie, bo nie”, „Robimy to, bo tak trzeba”, „Zrób to, nawet jeśli nie chcesz” – te stanowcze, mocne komunikaty czasami są potrzebne.
Zaczęłam ich używać, kiedy zauważyłam, że przyzwyczaiłam dzieci do nadmiernego wyjaśniania każdej mojej prośby. Sama nastawiłam na swoją rodzinę pułapkę, w której polecenia stają się początkiem podważania, negocjacji, ripost i w końcu kłótni. A choćby dla naszego wspólnego bezpieczeństwa dzieci muszą wiedzieć i uznawać, że to do rodzica należy ostateczne słowo. To on jest dorosły i ponosi odpowiedzialność.
W GRATISIE: WIĘCEJ BLISKOŚCI
Mądre zatrzymanie kłótni pozwala powstrzymać wypalający i rodzica, i dziecko wybuch emocji i skutecznie ustalić rozwiązanie. To także znaczący krok ku bliskości i budowanie zaufania dziecka do dorosłego. Komu się to udało, zna uczucie, które przychodzi w nagrodę: zasłużonej dumy z siebie jako rodzica.






