natuli na ładne bebe rodzicielstwo wychowanie

Kiedy dziecko „rządzi” w domu

Co jest przyczyną takiego zachowania?

Kiedy dziecko „rządzi” w domu
ilustr. Ola Szwajda

Mama Adasia opowiada mi o nim ze łzami w oczach. Czuje się bezsilna i sfrustrowana, raz ma wrażenie, że jest kiepską matką, a innym razem, że to z jej synkiem jest coś nie tak. 

Opieka nad Adasiem nie należy do najłatwiejszych. Nakłonienie go do czegokolwiek: ubrania się, zjedzenia posiłku, wyjścia z domu, powrotu z placu zabaw, zakończenia zabawy, wyłączenia bajki, kąpieli sprowadza się do długotrwałych negocjacji, próśb, a w chwilach całkowitej bezsilności – gróźb i krzyku. W domu nie ma ani chwili wytchnienia, bo Adaś nie chce bawić się sam. Jedno z rodziców musi być obecne w zabawie i bawić się dokładnie tak, jak chce tego syn. Wyjątkiem są chwile, kiedy Adaś dostanie do ręki smartfon z grą. Mama zwierza się, że czasem ma poczucie, jakby oboje z tatą Adasia byli jego zakładnikami. Nie rozumie, co robią źle…

Adaś dostaje od rodziców dużo miłości i uwagi, jednak oni wciąż mają wrażenie, że synkowi to nie wystarcza. Domaga się, żeby mama spała z nim całą noc, i kontroluje, czy przypadkiem nie wyszła z pokoju. Jeszcze nie skończy kopać piłki z tatą, a już wymusza na nim obietnicę, że w domu będzie mógł obejrzeć dwie bajki. Odmowa zazwyczaj kończy się awanturą lub kolejnymi żądaniami: żeby ustawić tory, żeby zjeść dodatkowy deser, zagrać w karty itp. Kiedy wieczorem rodzice słaniają się na nogach, Adaś wciąż wydaje się mieć niespożyte siły i niekończącą się energię.

Adaś dostaje od rodziców dużo miłości i uwagi, jednak oni wciąż mają wrażenie, że synkowi to nie wystarcza.

Dominujące, roszczeniowe, obrażalskie, poirytowane, niezmordowane i ustawiające wszystkich po kątach – tak w kilku słowach można opisać zachowanie dzieci, które przejęły kontrolę nad dorosłymi i „rządzą” w domu. Naturalnie nasuwa się pytanie, co jest przyczyną takiego zachowania i to u tak małych dzieci jak przedszkolaki? Czy jest ono wyuczone? A może genetyczne? Fenomen ten objaśnia psychologia relacyjno-rozwojowa oraz ukuty przez doktora Gordona Neufelda termin „syndrom alfa”[1].

To nie geny ani wyuczone zachowania, ale emocje i instynkt każą coraz większej grupie współczesnych dzieci przejmować dowodzenie w relacji z odpowiedzialnymi za nie dorosłymi.

Dzieje się tak wtedy, kiedy związane z rodzicami (dziadkami, opiekunami) dziecko instynktownie wyczuwa, że zależność od otaczających go dorosłych nie jest bezpieczna lub nie zapewnia mu tego, czego ono potrzebuje. Zamiast oddać się w ich opiekę, przejmuje ono pozycję lidera pouczającego dorosłych, w jaki sposób powinni się nim opiekować. Innymi słowy, kiedy zależność od opiekunów nie jest bezpieczna, instynkt nakazuje dziecku stać się swoim własnym opiekunem. Dlaczego tak się dzieje? Żeby zrozumieć to zjawisko, należy odnieść się do instynktów więzi.

Instynkty więzi

Nadrzędną potrzebą gatunku ludzkiego jest potrzeba więzi. Nasz instynkt przetrwania realizuje się poprzez budowanie więzi i relacji z innymi ludźmi. Ponieważ więź zapewnia nam przetrwanie i rozwój, ludzki mózg został zaprogramowany w dwa instynkty więzi: instynkt opieki (zwany również instynktem alfa) oraz instynkt zależności. Każdy z tych instynktów uaktywnia się w sytuacjach, w których jest nam potrzebny, by zrealizować swój nadrzędny cel – zapewnić nam bezpieczeństwo i przetrwanie.

Nietrudno domyślić się, że w chwili narodzin dziecka (a nawet już w czasie ciąży) w rodzicach uaktywnia się instynkt alfa (opiekuna), a w nowo narodzonym dziecku instynkt zależności (tego, kto potrzebuje opieki, żeby przetrwać). Instynkty te naturalnie ułatwiają zbudowanie silnej więzi między dzieckiem i rodzicami, więzi, która w sprzyjających warunkach przetrwa przez całe życie, a nawet daleko poza (wielu z nas dorosłych wciąż czuje się związanych ze zmarłymi rodzicami).

Naturalna, zdrowa i bezpieczna relacja między dzieckiem i rodzicem jest relacją hierarchiczną.

Oznacza to, że rodzic kierowany instynktem opiekuńczym (alfa) przyjmuje pozycję dominującą w relacji z dzieckiem, stając się jego przewodnikiem na etapie dorastania, zapewniając mu odpowiednią opiekę, zaspokajając jego potrzeby oraz biorąc na siebie odpowiedzialność zarówno za jego rozwój, jak i samą relację. Dziecko zaś naturalnie wchodzi w pozycję zależną od rodzica (instynkt zależności), oddając się jego opiece, szukając w nim zaspokojenia własnych potrzeb, ufając w jego przewodnictwo, podążając za rodzicielskimi wskazówkami, a wszystko po to, by zapewnić mózgowi swobodny, wolny od przeszkód rozwój.

Nie da się ukryć, że tak zbudowana relacja bardzo ułatwia rodzicowi opiekę nad dzieckiem. Zresztą antropologia dowodzi, że w zamyśle natury rodzicielstwo nigdy nie miało być wysiłkiem ponad ludzką miarę. Opieka nad potomstwem miała być łatwa i satysfakcjonująca. Co zatem nie działa w relacji Adasia z rodzicami? Czyżby rodzice bezwiednie działali wbrew naturze?

To nie geny ani wyuczone zachowania, ale emocje i instynkt każą coraz większej grupie współczesnych dzieci przejmować dowodzenie w relacji z odpowiedzialnymi za nie dorosłymi.

Stracone przywództwo

Rodzice Adasia, podobne jak wielu współczesnych rodziców, stracili w oczach dziecka swoją pozycję opiekuna i przewodnika. Adaś nadal czuje się związany z rodzicami, ale dynamika ich relacji (opiekun i zależne dziecko) została zaburzona. Po przeanalizowaniu warunków, na jakich opiera się jego relacja z rodzicami, mózg Adasia zdecydował, że nie są one wystarczająco sprzyjające, a zależność od rodziców nie jest wystarczająco bezpieczna. W takiej sytuacji naturalnie uaktywnił się instynkt alfa. W ten oto sposób Adaś w charakterystyczny dla swojej dziecięcej, niedojrzałej natury (żądania, roszczeniowość, czujność) sposób stara się przejąć pozycję dominującą w relacji z rodzicami, zapewniając sobie odpowiednią opiekę poprzez kontrolowanie zachowania rodziców (baw się ze mną, śpij ze mną, chodź ze mną tam, bądź ze mną tu, daj mi to).

Utrata przywódczej pozycji rodziców nastąpiła podstępnie i po cichu, przy wsparciu współczesnej kultury i dominujących wzorców rodzicielskich. Oto cztery najczęstsze jej przyczyny:

1. Oddanie dzieciom decyzyjności i odpowiedzialności

Za dużo opcji wyboru, za dużo pytań zadawanych choćby z najlepszą intencją jest dla małego dziecka nadmiernie obciążające. Nakłada na jego dziecięce barki ciężar odpowiedzialności za codzienne funkcjonowanie, a także jest wyraźnym (choć niezwerbalizowanym) sygnałem, że rodzice nie wiedzą, „jak się mną opiekować. Zamiast odczytać sygnały świadczące o moim zmęczeniu, pytają mnie, o której chcę się położyć spać”.

2. Współczesne uwielbienie dla samodzielności i niezależności

Celem opieki nad dzieckiem jest jego rozwój i dojrzewanie do bycia samodzielnym i niezależnym człowiekiem. To naturalne. To, co we współczesnej kulturze nienaturalne, to sposób realizowania tej opieki – promowanie przedwczesnej samodzielności (samodzielnie zasypiające niemowlęta, samoregulujące swoje emocje przedszkolaki) i niezależności (dzieci decydujące o rytmie dnia, zaspokajaniu własnych potrzeb).

3. Poczucie niekompetencji rodzicielskiej

Poczucie rodziców, że nie wiedzą, w jaki sposób zapewnić opiekę swojemu dziecku, lęk przed nieświadomym wyrządzeniem mu krzywdy (jak mówić do dziecka? co mówić do dziecka?) oraz niepewność przejawiająca się w szukaniu potwierdzenia kompetencji rodzicielskich u ekspertów. Przede wszystkim zaś niewiara, że sami jesteśmy wystarczająco dobrymi rodzicami dla swoich dzieci.

4. Rozłąka trudna do zniesienia

Dzieci potrzebują pewności, że odpowiedzialni za nie dorośli zapewnią im warunki do rozwoju, zabawy i odpoczynku. Jednym z podstawowych warunków jest bliskość rodzica (emocjonalna, ale również fizyczna) oraz poczucie przynależności. Zapewnienie przewidywalności i stabilności, a przede wszystkim ciepłe zaproszenie do bycia częścią rodziny daje dziecku głębokie poczucie bezpieczeństwa. Niestety, często nadmierne oczekiwania związane z pracą, zobowiązania finansowe, nadmiar obowiązków, a także długie godziny spędzane w placówkach z dala od rodziców zaburzają zdrową relację dziecka z rodzicem. Czas i obecność to wartości, których współczesna kultura nie wspiera.

Dzieci potrzebują pewności, że odpowiedzialni za nie dorośli zapewnią im warunki do rozwoju, zabawy i odpoczynku. Jednym z podstawowych warunków jest bliskość rodzica oraz poczucie przynależności.

Jak odzyskać zdrową relację z dzieckiem?

Bardzo się myli ten, kto uważa, że wystarczy tu twarda ręka, by raz na zawsze pożegnać niepożądane zachowania „dzieci alfa”. Kary potęgują dziecięcy „syndrom alfa”, potwierdzając tylko, że zależność od bliskiego dziecku dorosłego nie jest bezpieczna.

Bycie w pozycji opiekuna i przewodnika oznacza zaproszenie dziecka do ufnej od nas zależności. Nie możemy zmusić dziecka, by oddało się naszej opiece, ale możemy codziennie starać się stworzyć takie warunki, by mu to ułatwić. O tym, jak to zrobić, opowiadam w darmowym webinarze „Kiedy dziecko rządzi w domu”[2].

Przypisy:

[1] Dr Gordon Neufeld jest psychologiem rozwojowym, teoretykiem więzi oraz autorem terminu „syndrom alfa”, charakteryzującego zaburzoną relację dziecka i rodzica.

[2] Zob. https://dziecisawazne.pl/webinar-pelen-wsparcia

O autorce:

Aga Nuckowski – psychoterapeutka Gestalt, współpracuje z Instytutem Neufelda w Polsce, wieloletnia redaktorka naczelna czasopisma dziecisawazne.pl, współautorka książki „Jak zrozumieć małe dziecko” i autorka serii dla dzieci o Niuniusiu.

Coś dla Ciebie

Rodzic socjalny

Rodzic socjalny

Dodaj komentarz