Och, jak my lubimy takie mariaże! Kolorowe, kreatywne, a do tego – rodzime. Szykujcie miejsca w szafach, bo świeżutka odsłona polskiej marki dla dzieci jest wspaniała. Ubraniom towarzyszy – jak zawsze – pięknie ilustrowana książka.
Chmurrra Burrra to dziecięce, ekologiczne ubrania, które w mig poznacie po soczystych barwach i zawadiackich wzorach. Markę tworzą Aleksandra Mika i Michał Smoliński, a każda kolekcja to pyszna kooperacja z polskimi ilustratorami. Ubranka są całoroczne, bo Chmurrra Burrra robi kolekcje ponad porami roku! Najnowsza z nich, „Kochamy Folk”, to owoc współpracy z rysowniczką Marianną Oklejak. W kolekcji znajdziecie longsleeve’y, spodnie, sukienki i czapki o wyrazistych barwach, z motywami zaczerpniętymi z polskiego folkloru i trochę rodzimych zwierzaków wespół z egzotyczną panterą.
Jak mówi nam Marianna – kooperacja modowo-artystyczna to „jak zaprojektowanie małego mikrokosmosu, gdzie wszystkie elementy, choć różne, mają się ze sobą zgadzać”. Tu zgadza się wszystko, a my zgadzamy się na to, że tak mają wyglądać dziecięce ubrania. Kolekcja „Kochamy Folk” to prawdziwy wystrzał energetyczny! Mało tego – jak każdej odsłonie Chmurrry Burrry, tej też towarzyszy tematyczna publikacja dla dzieci. Książka z rysunkami Marianny, w tym bohaterami, którzy widnieją także na ubrankach, ma bardzo współczesny wydźwięk. Więcej o współpracy ilustratorki z marką modową dla dzieci Marianna Oklejak opowiada w poniższej rozmowie – chodźcie!
Przychodzi fajna marka modowa dla dzieci do ilustratorki i… – jak zaczęła się wasza współpraca przy kolekcji „Kochamy Folk” Chmurrry Burrry? Szepniesz słówko o kooperacji na styku ilustracja-projekt ubrań?
To jest przede wszystkim przygoda! To jak zaprojektowanie małego mikrokosmosu, gdzie wszystkie elementy, choć różne, mają się ze sobą zgadzać. Bardzo lubię bawić się ornamentami, w książkach uwielbiam projektować wyklejki – wymyślanie wzoru na tkaninę jest trochę właśnie jak komponowanie takiej tapety. Ale kwestie techniczne są inne, bo i skala jest różna. Są też ograniczenia kolorystyczne i produkcyjne – i to wszystko razem sprawia, że to zupełnie coś nowego i wielka frajda – zobaczyć własne ilustracje na tkaninach. Tutaj akurat punktem wyjścia były kolory. Z wielką pieczołowitością trzeba było wybrać materiały i obmyśleć modele – to jednak nie było już moim zadaniem, polegałam na doświadczeniu Natalii Sikory i Kasi Rudzkiej z Chmurrry, z którymi wówczas pracowałam. Nad wszystkim razem dyskutowałyśmy i miałam poczucie, że biorę udział w wyjątkowym projekcie.
Kiedy słyszysz takie hasło klucz, jak „polski folklor”, zaczynasz szperać w swojej głowie czy raczej buszujesz w inspiracjach? A jeśli to drugie – to gdzie chętnie zaglądasz?
Jednak zdecydowanie zaglądam najpierw do swojej głowy. A raczej – same się z niej wynurzają różne rzeczy. I choć nie wiem i nie widziałam wszystkiego, to oglądałam już na tyle dużo, by mieć w pamięci niezłe zbiory. Oczywiście ciągle chłonę nowe rzeczy, ale właściwie nigdy specjalnie z okazji pracy nad nowym projektem. Zbieram inspiracje do swojego ogólnego skarbczyka wyobraźni, a potem korzystam z niego w potrzebie.
Motywy z kolekcji „Kochamy Folk” wyglądają jak wycięte z papieru! Pracowałaś nad nimi analogowo czy od razu działałaś w programie graficznym?
Zawsze zaczynam od pracy analogowej – papier, ołówek, nożyczki. Potem wykonane w ten sposób elementy skanuję i obrabiam w komputerze. Tam też cyzeluję niektóre kształty i kompozycje, choć na ogół wolę je mieć już określone na kartce. Komputer za to na pewno ułatwia wybranie odpowiednich odcieni do późniejszej realizacji w produkcji cyfrowej.
To zdradź przy okazji, jak wygląda stanowisko pracy Marianny Oklejak – biurka i moodboardy ilustratorów zawsze fascynują!
Otóż jest to ogromny bałagan. Mam część blatu do pracy „czystej” (papier i ołówek), inny kawałek do pracy „brudnej” (klej i huragan ścinków) i jeszcze inny do pracy z komputerem. O zgrozo, czasem się mieszają. Nie umiem utrzymywać porządku i to straszny paradoks, bo zarazem nie znoszę pracy w bałaganie. Moodboardy miewam, ale raczej w… łazience. Żeby się niczym za bardzo nie sugerować przy samej pracy.
W świeżutkiej, kolorowej kolekcji Chmurrry widzę elementy kurpiowskie, zwierzaki (kocham rysia!), paski i grocho-gwiazdki. Opowiedz co nieco o ludowych motywach w „Kochamy Folk”.
Te motywy nie są dosłowne, to jest luźna inspiracja. Nie ma więc bardzo konkretnych odwołań do któregokolwiek regionu. Jest tu raczej wydestylowany wizerunek folkloru – to, co się z folklorem może skojarzyć na pierwszy rzut oka. Z tradycyjnych wycinanek zaczerpnęłam moje ukochane ząbkowanie krawędzi. Miało być prosto i żywo. Poza tym są uproszczone, zgeometryzowane formy, intensywne kolory zestawione kontrastowo albo ułożone od najjaśniejszego do najciemniejszego odcienia. Wiodące barwy to ultramaryna, cynober (głęboka czerwień – przyp. red.), szaroniebieski i misiowy – jak musztarda, ale jakoś lepiej brzmi (śmiech). Te dwa pierwsze były moim ulubionych zestawem kolorystycznym we wczesnym dzieciństwie. Gdy przed zaśnięciem wpatrywałam się w ciemność, wydawało mi się, że widzę tam przepływające łagodnie ławice kółeczek w tych właśnie dwóch kolorach.
Masz ukochany model ubrania z tej kolekcji? Taki, który chętnie byś przeskalowała i sama nosiła?
Oj, tak! Zdecydowanie przeskalowałabym pasiastą spódniczkę z kieszeniami i czerwoną bluzę w grocho-gwiazdki.
Chmurrra Burrra serwuje nam razem z kolekcją świetne tematyczne książki z ilustracjami polskich twórców – zdradzisz, o czym będzie ta nowa, którą współtworzysz?
W nowej książce jest i herbatka z rokitnika, i wiewiórki śpiewające duet z opery „Lakmé” Léo Delibesa. No i stary zając na emeryturze. Ale tak naprawdę cała fabuła i tekst są bardzo, bardzo proste – mówią o gościnności i otwartości na innych, oswajaniu tego, co nieznane. Gdy historyjka powstawała dwa lata temu, nie przyszło mi do głowy, że w dzisiejszych okolicznościach nabierze wyjątkowego znaczenia. Oto bowiem pewnego razu w pobliskim lesie pojawia się nieznany przybysz z dalekich stron, a miejscowe zwierzaki czują się zaniepokojone. W tej opowiastce dla zupełnie najmłodszych rozwiązania okazują się być w zasięgu łapki. Wiem, że świat jest bardziej skomplikowany. Życzyłabym jednak nam wszystkim, by kolejne pokolenie – gdy dorośnie – nie dało sobie wmówić, że życzliwość i ciekawość innych jest naiwnością.
Życzę nam tego samego, dziękuję za tę barwną rozmowę!
Marianna Oklejak – ilustratorka, graficzka, autorka książek dla dzieci. Zajmuje się projektowaniem książek, a także tworzeniem plakatów i okładek płyt. Wydała m.in. ilustrowane książki „Cuda wianki. Polski folklor dla młodszy i starszych” i „Cuda niewidy. Zagadki dla młodszych i starszych”. W autorskich projektach wydawniczych często nawiązuje do motywów znanych z polskiego folkloru.
























