To nieprawda, że od dwóch miesięcy chodzimy tylko w dresach. Ostatnio środa upomniała się o czerwoną sukienkę, w której sprzątałaś porozwalane po domu puzzle. W piątek kusił top z dużym dekoltem, noszony na zmianę z czarnym golfem. Powiedz, co masz na sobie, a powiem ci, jaki masz humor. Kto tak ma?
Ubrania to przedłużenie naszych emocji. Raz kobieco czujemy się w piżamie, innym razem w ruch idzie czerwona szminka i czarny minimalistyczny top. Mamy teraz dużo czasu, by eksperymentować, robić porządki w szafie, przebierać się – ot, choćby po to. by popatrzeć, jak słońce wędruje z kuchni do salonu i ślizga się po naszej skórze. Fajna jest ta zmienność, gdy na zbyt wiele rzeczy nałożono właśnie sztywne reguły i nakazy.
Do naszych szaf nikt odgórnie zaglądać nie będzie. No, chyba, że my, w naszym nowym cyklu spotkań #między słowami, realizowanym z marką Tyszert, która stawia na prostotę, naturalność i kobiecość. W każdym wydaniu. W waszym wydaniu. Będziemy odwiedzać was w domach, otwierać szafy, podglądać to, co ulotne, a co tworzy waszą niepowtarzalną aurę. Dziś spotkanie z Klaudią Czaplińską.
Klaudia, jak każdy fotograf, jest wyczulona na detal, światło, kolor. To typ kobiety, która zakłada ulubione jeansy, top i wygląda zmysłowo w tej swojej niewymuszonej stylówce. Raczej minimalizm. Raczej lepiej, niż więcej. Effortless look to coś, co niekoniecznie zależy od ilości ubrań na półkach, a prędzej od poczucia wartości i lubienia swojego ciała. Akceptowania siebie, a nie wydumanych ideałów. Klaudia nie ucieka od obiektywu, widać, że się lubią. Gra w chowanego ze światłem i cieniem, które wędrują za nią po domu. Klaudia, opowiesz o sobie?
*
CZUJĘ SIĘ KOBIECO, GDY…
Chyba nie ma dnia, bym się tak nie czuła. Mocno pracowałam nad poczuciem wartości, które kiedyś było bardzo zaburzone. Teraz nawet w dresie czuję się ze sobą dobrze. Każdy ślad na ciele, np. po ciąży, to mapa mojego życia, więc jak się z tym mogę czuć źle? Staram się tym nastawieniem zarażać kobiety, które stają przed moim obiektywem.
Odkąd jestem mamą, uwierzyłam w to, że mogę. Gdy urodziłam dziewczynki, urodziła się też nowa ja – tak wiele się dzięki nim nauczyłam i tyle zrozumiałam. Będąc odpowiedzialnym za drugiego człowieka, naprawdę wszystko się zmienia.
LUBIĘ W SOBIE…
Wrażliwość, wysoką empatię i pracowitość. Odkąd wiem, że wrażliwość to siła, a nie słabość, wszystko jest inaczej. Mam nadzieję, że nauczę tego swoje córki, by szybciej mogły zrozumieć swoją wartość i docenić siebie za to, jakie są.
MOJA PASJA…
Poświęcam się wielu pasjom, ale jedną z nich przekułam w swoją pracę: to fotografia. Każda sesja daje mi ogromnego kopa do działania. To jest taka energia, że nie potrafię zasnąć, nim nie skończę obróbki zdjęć. Gdy klient ogląda pierwszy raz fotografie, to wzruszam się razem z nim. To duży zaszczyt towarzyszyć ludziom w najważniejszych momentach życia. Cieszy mnie, że budujemy trwałe relacje. Nie jeden rosół i nie jedna kawa za nami! Na pierwsze sesje jeździłam razem z dziećmi. Blanka w chuście na plecach, Oliwia ze swoim drewnianym aparatem. Przejeżdżałyśmy czasem pociągiem pół Polski. Moja pasja to zrealizowane marzenie, co pokazuje mi, że jeszcze nie jedno może się spełnić.
Co mnie inspiruje? Wszystko. To jak cień tańczy ze światłem, pełna paleta kolorów świata i oczywiście drugi człowiek. Chyba po prostu czerpię inspiracje z życia i tego, jak ono się toczy.
OTWIERAM SZAFĘ I WIDZĘ W NIEJ…
Historie. Sukienka po babci, koronkowe body sprzed 40 lat, bluzka, którą zakładałam na spacery w chuście z córką. Każda rzecz ma swoją opowieść i za to je cenię.
Zmienna czy wierna? Mam swoje kolory, których się trzymam. Od lat buduję garderobę na kolorach ziemi, bieli, czerni, ale mam tez słabość do pasteli. Gdy zdarza mi się zaszaleć z kolorami czy printami, to najpewniej oznacza to jakąś kolejną zmianę w moim życiu, którą poprzedza zmiana wyglądu.
MÓJ STYL…
Na co dzień staram się łączyć kobiecość z wygodą. W mojej garderobie znajdują się rzeczy z koronek i vintage sukienki, z których nie mogłabym zrezygnować, jednak, gdy fotografuję i biegam za dziećmi, strój musi być wygodny. Ważne są dla mnie materiały, z jakich tworzone są rzeczy, dlatego uwielbiam polskie marki, które dbają o każdy szczegół. Jako były handlowiec zwracam uwagę na takie rzeczy jak pochodzenie materiału, jakość wykonania, marketing marki oraz miejsce i warunki produkcji.
ŻYCIOWA LISTA MARZEŃ…
Jeśli mogłabym zrealizować jakiś szalony pomysł to… spakowalibyśmy się każdy w jedną walizkę i podróżowalibyśmy po całym świecie. Ja bym fotografowała ludzi i ich życie, ukochany na pewno fotografowałby architekturę i rozwijałby się kulinarnie, a dzieci miałyby największą przygodę i lekcję życia. To by było coś!
Kiedyś wydam książkę, ulepię garnki i zrobię wystawę z przywiezionych z tej podróży zdjęć. Założę markę odzieżową, która krąży mi po głowie. Oj, ta lista jest długa!
*
Spoglądam na nazwy sukienek, bluzek i topów Tyszert: Freedomka, Slow Down, Mon Amour, Morning Mist i od razu widzę w nich historie kobiet silnych, znających swoją wartość, wrażliwych. Jeden z modeli – Carte Blanche – w dzisiejszych czasach wyjątkowo do mnie przemawia. Z kim się widzę w kolejnym odcinku?














































