Mama freelancerka – sprawdzamy, jak to jest naprawdę - Ładne Bebe

Mama freelancerka – sprawdzamy, jak to jest naprawdę

Własna działalność gospodarcza czy praca na zlecenie wydają się często świetnym rozwiązaniem, gdy chcesz łączyć macierzyństwo z aktywnością zawodową. To perspektywa większych zarobków i lepszy work-life balance. Ale czy to rzeczywiście korzystny układ? W naszym cyklu #raportładnebebe próbujemy podsumować zalety i wady bycia mamą freelancerką.

Freelancer to każdy, kto nie ma zatrudnienia etatowego. To zarówno osoba prowadząca działalność gospodarczą, jak też zatrudniana na umowę zlecenie, albo współprowadząca działalność małżonka. Freelancerów od lat przybywa i według badań Useme, wraz z pandemią wartość rynku wolnych strzelców wzrosła w Polsce jeszcze bardziej. W teorii freelancer sam decyduje, ilu klientów obsłużyć, więc perspektywa korzyści finansowych jest bardziej otwarta niż na umowie ze stałą pensją. Pracować można w dowolnych zazwyczaj godzinach czy nawet wykonywać ją z różnych miejsc (jak tzw. digital nomads). Na pozór elastyczny czas pracy idealnie pasuje do trybu życia matki. Ale czy rzeczywiście?

Eksperci są zgodni, że z punktu widzenia przywilejów socjalnych, praca freelancera jest ogromnym ryzykiem dla obywatela, zwłaszcza kobiety. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej mamom na umowach o dzieło proponuje jedynie… własną działalność gospodarczą. Nasze bohaterki wykazują jednak, że to nie jest rozwiązanie idealne.

Sprawdźmy, co eksperci i mamy na samozatrudnieniu mówią o rzeczywistości freelance’u.

Freelance a opieka nad dziećmi

Bycie freelancerem często wybierają pracownicy z branży IT czy związani z mediami internetowymi – 26% polskich freelancerów to copywriterzy i specjaliści od social mediów. To często też twórcy, ludzie kreatywnych i wolnych zawodów. Tak jest w przypadku Krysi i Antka Regulskich, rodziców z Warszawy. Ona jest projektantką wnętrz, on pracuje jako DJ i tłumacz. Razem wychowują trzyletniego Edka. „Freelance może być dla kobiety i ułatwieniem, i trudnością” – zaczyna Krystyna Regulska. „Ciężko jest wtedy, gdy dziecko choruje, bo nie możesz iść na zwolnienie, nikt nie wypłaca zasiłku. Gdy Edek jest chory, nie dość, że opiekuję się nim w domu, to jeszcze dochodzi praca. Najczęściej wykonuję ją wtedy po nocy albo dzielę się opieką nad dzieckiem z mężem. Na szczęście on też jest freelancerem, więc możemy jakoś manewrować w takiej sytuacji. To są najcięższe chwile, jednak w ogólnym rozrachunku postrzegam tryb swojej pracy jako coś korzystnego” – mówi Krysia.

Możliwość łączenia zadań służbowych z opieką nad dzieckiem jest najczęściej podnoszonym argumentem wśród korzyści z freelance’u, mimo że jednocześnie wiele kobiet zwraca uwagę na trudność łączenia tych ról. Karolina Królik zanim została mamą, wiele lat pracowała jako stylistka i konsultantka w branży muzycznej i mediach. Dziś prowadzi mały biznes z koleżanką – przygotowują spersonalizowane gift-boxy. „Praca, którą mam, to takie małe własne win-win. Nie przynosi wielkich dochodów, ale daje mi radość bez poczucia, że zaniedbuję rodzinę” – mówi. „Należę do kobiet, które nie czują, że realizują się w pełni, będąc w domu z dziećmi. Praca mamy nie zawsze daje spełnienie” – tłumaczy Karolina, która wychowuje dwie córki, w tym jedną z niepełnosprawnością.

Zalety bycia własnym szefem

„Nie mam ograniczeń, nie muszę być w pracy w konkretnych godzinach, pracuję zadaniowo. Elastyczność jest świetna i dotyczy także wakacji, które możemy sobie organizować w większym wymiarze, niż przysługują ludziom na etacie. Dostosowujemy daty urlopu do siebie, nie do szefa czy planów firmy, w której pracujemy” – wylicza zalety pracy na własny rachunek projektantka wnętrz Krystyna Regulska. Z kolei Magda Chudkiewicz, producentka i mama czwórki, wskazuje, że poczucie zabezpieczenia, które daje nam etat, bywa pozorne. „Stałe zatrudnienie daje bezpieczeństwo, ale to jednak zgubna strefa komfortu, która potrafi rozleniwić. Skupiony na zadaniowości nadanej przez przełożonego, łatwo tracisz motor do poszukiwania celu swojej pracy. Chyba, że świadomie kreujesz ścieżkę kariery, robisz to, co kochasz, i rozwijasz się na etacie bez ponoszenia obciążeń, jakie nakłada własna firma. Zastanawia mnie tylko, jak wielu etatowców może powiedzieć, że pracując u kogoś, robi to, co kocha? Własna firma to jednak własne reguły gry” – mówi Magda.

Karolina Królik wśród zalet freelance’u również wymienia elastyczność grafiku i możliwość próbowania, swobodnego sprawdzania swoich talentów. „To są plusy. Minusy to niestałość finansowa i samodzielność, która czasami bywa samotnością, szczególnie w jednoosobowej działalności. Nie masz sztabu antykryzysowego, wsparcia zespołu, kogoś, kto weźmie odpowiedzialność za całe przedsięwzięcie. Musisz zatrudniać specjalistów najczęściej na chwilę, do zarządzenia konkretnym projektem, i nie wiesz, czy trafisz na rzetelnych fachowców. To wiąże się z ryzykiem. W większych firmach i korporacjach masz więcej wsparcia systemowego” – mówi Karolina.

Kraj freelancerskiego ryzyka

Jan Śpiewak – socjolog, działacz polityczny i publicysta, zwraca uwagę na dość istotny wątek tzw. arbitrażu na rynku pracy. „Jesteśmy, często wbrew własnej woli, wypychani na B2B i to w dodatku przy złamaniu prawa pracy. Szczególnie kobiety mogą czuć się pod tym względem zagrożone – składka miesięczna ZUS jest wysoka, nie ma żadnej gwarancji zatrudnienia, więc w każdej chwili istnieje ryzyko utraty dochodów bez okresu wypowiedzenia. To pokazuje, że model, w którym każdy może być kowalem własnego losu i pracować na własny rachunek, jest dobry, dopóki jesteś młody, nie chorujesz, nie masz dzieci, nie myślisz, co będziesz robić na emeryturze. Dla rodzin to zdecydowanie niekorzystny układ” – mówi. Jak podaje raport Useme, statystycznie najwięcej freelancerów w Polsce to osoby między 26 a 35 rokiem życia.

Działaczka społeczna, promotorka wielodzietności Judyta Kruk ze Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus” komentuje: „Część zmian prawnych, które mają ułatwić pracę matkom czy też zwiększyć elastyczność pracy w formacie stałego zatrudnienia, już została wpisana do projektu nowej strategii demograficznej (jak np. ustanowienie Rodzicielskiego Kapitału Opiekuńczego czy wspieranie rynku pracy przyjaznego rodzinie – przyp.red.). Mamy jednak dużo do nadrobienia” – zauważa. Judyta Kruk punktuje też, że na przykład w Wielkiej Brytanii rozwiązano problem, umożliwiając masowo pracę w niepełnym wymiarze. „W tym kraju jest ogromny odsetek kobiet zatrudnionych na pół czy ¼ etatu. To jedno z rozwiązań, które gwarantują przywileje i bezpieczeństwo związane ze stałym zatrudnieniem, jednak przy  zachowaniu możliwości bycia w dużym stopniu obecną w domu i zaangażowaną w życie dziecka” – mówi. Czy zmiany legislacyjne w Polsce idą w dobrym kierunku? Janek Śpiewak uważa, że Polski Ład niewiele zmieni: „Myślę, że wejście składki zdrowotnej odrobinę wpłynie na wspomniany arbitraż i spowoduje, że pracodawcom już nie będzie się tak bardzo opłacało wypychanie pracowników na B2B”.

Jan Śpiewak tłumaczy, że jesteśmy w trakcie istotnych przemian społecznych, które nie są na rękę rodzinom, a które mogą mieć wpływ na popularność pracy w trybie freelance. „W Polsce mamy zmiany typowe dla społeczeństw rozwiniętych, które dotykają wszystkich, np. dom z wielopokoleniowego, staje się jednopokoleniową rodziną. Kiedyś wszyscy mieszkali razem, byli blisko siebie, a w procesie wychowawczym nie uczestniczyły dwie osoby, tylko kilkanaście. Dziś dziadkowie albo pracują, albo są w innych miastach, niedostępni. Do tego dołóżmy brak usług publicznych – bo niestety w Polsce żłobki, przedszkola i opieka zdrowotna pozostawiają wiele do życzenia – i mamy odpowiedź, dlaczego kobiety masowo rezygnują z pracy. Wielu z nich po prostu nie opłaca się pracować na etacie” – mówi. Judyta Kruk z kolei zauważa, że nieobecność mamy w domu spowodowana pracą zawodową to także koszt dla rodziny. „Opiekę nad dzieckiem i prowadzenie domu trzeba komuś zlecić. Nie zawsze możemy liczyć na wysokiej jakości placówki państwowe, a te prywatne to także koszt” – wylicza.

Karolina Królik także zwraca uwagę, że z pracą freelancerki wiążą się liczne przeszkody natury ekonomicznej. Jej zdaniem, żeby własny biznes się w ogóle opłacał, potrzeba ogromnych nakładów pracy. „Szkoda, że życie jest tak cholernie drogie i posiadanie własnego domu czy mieszkania to luksus, a nie podstawowe prawo człowieka. Gdyby te rzeczy były zaspokojone, świat byłby pełen mniejszych, lokalnych, fajnych biznesów prowadzonych bez ogromnego stresu” – mówi.

Mimo wszystko dla Karoliny własna mała firma jest optymalną formą zarabiania. „Całkowita rezygnacja z pracy to obniżenie standardów życia rodziny albo konieczność większych dochodów u partnera. Gdybym miała etat, wychodziłabym z pracy po siedemnastej. Widziałabym moje dzieci krótko, biorąc pod uwagę dojazdy. W weekendy byłabym samotną matką, bo mój mąż-muzyk wtedy gra koncerty. Taki układ nie byłby dobry dla naszej rodziny. Freelance pozwala lepiej układać klocki, chociaż bywają miesiące, kiedy praca jest zdecydowanie mniej higieniczna, niż na etacie” – podsumowuje.

Złota równowaga

Freelancerom, tak jak wszystkim pracującym rodzicom, zależy na zachowaniu właściwej równowagi między życiem osobistym a zawodowym. Czy to moment, w którym również pracodawcy muszą zmienić priorytety? Jak wynika z badań przeprowadzonych na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu, 44%  kobiet wracających do aktywności zawodowej po urodzeniu dziecka wskazuje „niechęć pracodawców do telepracy i elastycznego czasu pracy” jako główną trudność w powrocie na etat.

Judyta Kruk, działaczka społeczna i mama szóstki, komentuje: „Pandemia pokazała nie tylko to, że możliwa jest praca zdalna w trybie zadaniowym, lecz także to, że efektywność pracowników etatowych zależy od wielu elementów niezbędnych do pogodzenia, od potrzeb całych rodzin. I gdy przychodzenie do biura zamieniamy na pracę w domu, to jednak wymaga to przewartościowania i przeformułowania kilku aspektów w relacji z pracodawcą. Trwa czas dla firm na to, by zastanowić się, czy chcemy wracać do trybu sprzed Covida, z wyraźnym podziałem praca-dom, czy może raczej chcemy zmodyfikować obecne standardy relacji służbowych, dać pracownikom więcej elastyczności i wsparcie w opiece dla dzieci” – mówi.

Karolina Królik uważa, że nie ma jednej recepty na zachowanie work-life balance. „To jest trudne dla wszystkich. Ważne są wartości, jakimi się kierujesz. Czasami praca jest ważna – po prostu. Nawet jeśli nie przynosi do budżetu domowego wiele, ale jest przestrzenią realizacji potencjału, zachowywania godności przez rodzica. I taka praca może dawać wiele satysfakcji, pomimo braku twojego nazwiska na liście Forbesa” – tłumaczy. Magda Chudkiewicz, prowadząca własną firmę producencką, dzieli się inną refleksją: „Praca na etacie jawi mi się często jako ucieczka od wszystkich drobnostek i wyzwań, które widzę, będąc w domu, a o których mogłabym zapomnieć, chodząc do pracy poza domem. Jednak szybko przypominam sobie, że to byłaby pozorna ucieczka. Wszystkie brudy kiedyś wypłyną, nie schowasz się przed nimi w biurze”.

Jak ogarnąć home office?

Co jest najtrudniejsze w pracy freelancerki? Nasze bohaterki mówią jednym głosem: oddzielenie domu od pracy i organizacja czasu. „W pracy samodzielnej najtrudniejsza jest samodyscyplina, utrzymywanie się na wysokich lotach. Ciągłe samodoskonalenie i trzymanie ręki na pulsie. Nikt nie mówi ci, co masz robić, jesteś sama sobie sterem. To wymagająca praca. Kiedy jest źle, masz na sobie całą odpowiedzialność. To właśnie ona bywa przytłaczająca. Praca na etacie ściąga z ciebie część odpowiedzialności. Nie martwisz się o terminy płacenia podatków czy wypłat pensji dla współpracowników” – mówi Magda Chudkiewicz.

Krysia Regulska zauważa problem z organizacją pracy na home office: „Mój mąż Antek rano wsuwa się pod biurko i wykonuje pracę, którą ma do zrobienia. Ja mam inaczej – bywa, że cały dzień zbieram się do działania. Moja praca jest bardziej kreatywna, zdarza się, że gapię się w komputer i nic ciekawego się w mojej głowie nie pojawia. Idę więc posprzątać, coś ugotować, zrobić zakupy. Czas mija, i to jest dla mamy freelancerki pułapka. Oddzielenie obowiązków domowych od pracy w mojej sytuacji bywa problemem, z tego powodu zdecydowałam się aktualnie na coworking ze znajomymi. Potrzebuję gdzieś wyjść, zrobić swoje i wrócić, bo inaczej czas przecieka mi przez palce. Nadal będzie to praca w charakterze freelance – nie muszę tam być w określnych godzinach, w ogóle nie muszę tam chodzić. Ale będę mieć swoją przestrzeń do pracy. Nie jest łatwo skupić się, pracując w domu, trzeba mieć wielką samodyscyplinę” – mówi Krysia. Magda Chudkiewicz dodaje: „Dzieci nie szanują mojej pracy. Zawsze próbują mnie wciągnąć w swoje zagrywki. Dlatego prawdziwa praca możliwa jest dopiero po wyjściu z domu bądź do pracowni mojego męża Przemka”.

Etat – mniejsze ryzyko czy mniejsze wyzwanie?

Bycie freelancerem z pewnością nie jest pozbawione wyzwań. Czy nasze bohaterki myślały o zatrudnieniu się na umowę o pracę? Krysia Regulska, projektantka wnętrz, która bazuje na stałych klientach i ich poleceniach, cieszy się, że nie ma już stresu z szukaniem klientów, jak kiedyś. Ale nie zawsze tak było, i okres braku nowych zleceń kierował jej myśli w stronę pracy na etacie. „Bywają sytuacje, że brakuje mi płynności, zwłaszcza od kiedy mam dziecko. Najpierw był rok urlopu macierzyńskiego, potem przyszła pandemia, był moment stagnacji, mniejszej liczby zleceń. Bywa, że pracy jest mnóstwo, aż muszę wybierać, których realizacji się podjąć, ale zdarza się też odwrotnie, że długo nie zgłasza się nikt, oszczędności ubywa. To wielki stres” – mówi. „Kilka miesięcy temu myślałam, że mam wszystkiego dosyć, ciężko było przetrwać okres, gdy nowe projekty nie wpadały. Pomyślałam, że może warto przyjść na etat, którego główną zaletą jest regularna pensja na koncie”.

„Były więc chwile, gdy się łamałam” – wyznaje Krysia. Warto przy okazji finansów obalić mit o lepszej sytuacji ekonomicznej osób na samozatrudnieniu. W Polsce od zawsze wielkim hamulcem rozwoju przedsiębiorczości były zatory płatnicze (w 2017 roku ok. 80% przedsiębiorców zgłaszało problem z płatnościami od klientów w terminie). W pandemii sytuacja stała się jeszcze groźniejsza – Krajowy Rejestr Długów informuje w raporcie o zjawisku zatoru płatniczego o podłożu psychologicznym (klient ma pieniądze, ale zwleka z płatnością).

Mimo trudności z płynnością finansową małych firm, Krystyna Regulska nie chce wrócić na etat. „Przypominałam sobie, że pracowałam już w pracowniach, i wiem, z czym się wiąże praca dla kogoś” – mówi. „Jako projektant na etacie pracujesz na cudze nazwisko. Jak masz rozkręconą firmę, to szkoda porzucać swoją markę. Zarabiasz często mniej w stosunku do ilości obowiązków. Jest to również dodatkowy stres, praca od-do, musisz się wyrobić, nie możesz się spóźnić. Nie wybierasz współpracowników ani klientów. A gdy zachoruje dziecko i idziesz na zwolnienie – bywa, że krzywo na ciebie patrzą. Przy takim chorusie, jakiego ja mam, musiałabym non stop siedzieć w domu” – mówi. Podobne refleksje ma Magda Chudkiewicz: „Kiedy znajduję się w trudnym momencie, co chwilę myślę o etacie. Wiem jednak, że tam w inny sposób marnuje się czas. Staram się więc optymalizować czas pracy, by starczyło go na rozwiązywanie domowych pożarów” – mówi mama czwórki.

Jeśli nie freelance, to co?

„Praca wolnego strzelca i samozatrudnienie nie są jedynymi sposobami na pozostanie w zawodzie, na aktywność na rynku pracy” – przekonuje Judyta Kruk ze Związku Dużych Rodzin. „Często rozmawiam z kobietami, które po latach bycia mamami, chcą powrócić na rynek – są pełne zwątpienia, że w CV trzeba będzie umieścić wielką lukę. Okazuje się jednak, że jako mamy jednak wykonywały wiele prac społecznych czy też udzielały się w różnych organizacjach jako wolontariuszki, albo zdobywały doświadczenie, pomagając w instytucjach, choćby w strukturach szkoły czy przedszkola. To także się liczy w naszym CV i dlatego warto rozważyć pracę społeczną, jeśli w naszej aktywności obok macierzyństwa chodzi bardziej o przestrzeń do rozwoju osobistego i zdobywanie doświadczenia, niż o kwestie ekonomiczne” – mówi. Zdaniem Judyty Kruk łączenie ról matki i pracownika stanowi atut na rynku pracy. „Mało mówi się o tym, że osoby całkowicie zaangażowane tylko w jedną sferę życia, np. zawodową, są bardziej narażone na wypalenie zawodowe. Idealny pracownik to taki, który utrzymuje równowagę między pracą a życiem osobistym. Na tym tle bycie mamą na rynku pracy jest jedynie atutem” – wyjaśnia.

Epoka wolnych strzelców

O tym, że popularność freelance’u się zwiększa, mówią badania. Polska to według raportu Useme 270 tysięcy profesjonalistów działających w tej formie zatrudnienia. Pozostaje pytanie, czy można traktować freelance jedynie jako etap przejściowy pomiędzy pracą na etacie a powrotem do niej po odchowaniu dzieci? Zdaniem Judyty Kruk, tak naprawdę kluczowy jest okres życia dziecka do trzeciego roku życia, i to wynika zarówno z badań, jak i z indywidualnych doświadczeń rodziców. „W pierwszych latach życia dziecka bliskość czy dostępność mamy jest kluczowa – mówię mamy, bo najczęściej chodzi o bliskość kobiety, choć w dużych miastach coraz częściej obserwujemy ojców, którzy przejmują rolę tego rodzica, który odkłada życie zawodowe na bok, by zajmować się dzieckiem” – zauważa.

Wiele kobiet właśnie w tym okresie, między pierwszym a trzecim rokiem życia dziecka, decyduje się na własny biznes, dorabianie w mediach społecznościowych, czy pracę kreatywną na zlecenie. Niektóre mamy, tak jak Karolina Królik, łączą siły z innymi kobietami w podobnej sytuacji. Firmę Tadam store stworzyła wspólnie z koleżanką Kasią. „Praca z partnerką pomaga bardzo. Jest wspólny cel i wsparcie, delegacja zadań. Ale jeśli twoja wspólniczka to też mama, czyli jak w naszym przypadku, to przysięgam, zdarzają się sytuacje, kiedy obie lądujemy w domu z chorymi dziećmi lub zdrowymi, ale na kwarantannie, dzwonimy do siebie i chce nam się zwyczajnie płakać. Opracowujemy wtedy strategie zarządzania z naszych domowych pól bitew. Jedna wysyła maile, kiedy dziecko śpi, druga realizuje zlecenie, kiedy jest włączony Psi patrol. Zdarzało się, że pakowałyśmy się do domu jednej z nas ze swoimi dziećmi po to, żeby się ze sobą bawiły – jedna animowała dzieci, w trakcie gdy druga pracowała. Praca w takim chaosie ćwiartuje mózg, ale jest możliwa. To wymaga zaufania, zaangażowania, empatii i wspólnej wizji. Sytuacje w naszej firmie bywały absurdalnie śmieszne i tragiczne zarazem. Myślę, że wiele osób dzięki doświadczeniu lockdownu miała namiastkę tego, jak potrafi wyglądać życie zawodowe matek. Bez wątpienia jednak w teamie jest raźniej i efektywniej” – podsumowuje Karolina.

*

Czytelniczkom rozważającym pracę na B2B lub umowę o dzieło polecamy zajrzeć tu:

 

Zrzut-ekranu-2021-11-26-o-13.35.36.pngZrzut-ekranu-2021-11-26-o-13.35.07.pngZrzut-ekranu-2021-11-25-o-16.11.47.pngZrzut-ekranu-2021-11-25-o-16.10.39.pngZrzut-ekranu-2021-11-25-o-16.10.13.pngZrzut-ekranu-2021-11-25-o-16.08.43.pngZrzut-ekranu-2021-11-25-o-16.07.58.pngZrzut-ekranu-2021-11-25-o-16.07.26.pngFreelance-scaled.jpgmagda_fot_Przemek_Chudkiewicz-scaled.jpegIMG_1332.jpeg2-1.jpgZrzut-ekranu-2021-11-28-o-19.47.23.pngZrzut-ekranu-2021-11-28-o-19.52.52.pngZrzut-ekranu-2021-11-28-o-19.52.22.pngsesja-ladnebebe-motoryka-mala-9330-160.jpegIMG_4063.jpeg

Powiązane