Dlaczego dzieci kłamią?
Rozmowa z psycholożką dr Pauliną Pawlicką

Dorośli traktują kłamanie swoich dzieci jako doświadczenie trudne. Niezależnie od tego, czy to w ich przekonaniu małe codzienne kłamstewka, czy kłamstwa ciężkiego kalibru. Kiedy w naszych domach pojawia się kłamstwo, zadajemy sobie pytanie o jakość relacji z dziećmi. Bardzo często takie zachowanie odbieramy personalnie i zastanawiamy się, które z naszych zachowań czy postaw do tego doprowadziły?
– Umyłeś ręce?
– Oj, tak, tato!
– A użyłeś mydła?
– No jasne!
– A kto wylał wodę na podłogę?
– Nie ja! Ja też nie!
A ty, sprawdzasz, czy ufasz?
Stajemy przed rozmaitymi dylematami: czy powinniśmy udawać, że nie wiemy o kłamstwie naszego dziecka, czy powinniśmy je natychmiast odsłonić? Wytykać dziecku jego kłamstwo? Może też przyjść do nas refleksja dotycząca tego, czy nasze dziecko oszukało nas właśnie po raz pierwszy. Czy może ucieka się do kłamania już regularnie. Czy zawsze będzie nas oszukiwać i jak powinniśmy zareagować jako rodzice? Wydaje się, że jednym z trudniejszych momentów są sytuacje, kiedy jako rodzice znamy prawdę, a nasze dzieci, patrząc nam prosto w oczy, z prawdą się rozmijają.
W rozmowie z psycholożką dr Pauliną Pawlicką z Uniwersytetu Gdańskiego, naukowo i praktycznie zajmującą się między innymi tematyką rozwoju dziecka i wczesnej relacji z dzieckiem, spróbujemy odczarować kłamstwa naszych pociech, przyglądając się badaniom naukowym, postawom rodziców, ich reakcjom oraz potrzebom dzieci, które niejednokrotnie stanowią źródło tych mniej lub bardziej niewinnych kłamstw.

Paulina, jak to jest z tym kłamaniem, powinniśmy się go bać? Czy może bezpieczniej dla wszystkich będzie podejść do niego z ciekawością i otwartością?
Zaczęłabym na pewno od tego, że kłamanie jest zupełnie naturalne. Pytałaś mnie, czy są dzieci, które nie kłamią, a ja powiedziałabym, że normą jest bardziej to, że dzieci kłamią. Kłamanie zamierzone raczej nie pojawia się przed 3 rokiem życia. A przy 4-latkach można już mówić, że faktycznie potrafią uciekać się do świadomego, zamierzonego kłamstwa.
Bardzo istotne w temacie, który dzisiaj poruszamy, jest fakt, że kłamanie jest bardzo wymagającą poznawczo czynnością. Żeby skłamać, dziecko musi wiedzieć, że pewne jego zachowania są nieakceptowane społecznie albo mieć świadomość, że korzyść ze skłamania będzie większa niż powiedzenie prawdy. To wymaga umiejętności wnioskowania, rozumienia reguł społecznych, przewidywania konsekwencji. To są kwestie wyraźnie poznawcze.
Dodatkowo, dziecko musi mieć świadomość, że jest sprawczynią/sprawcą jakiejś konkretnej czynności i że ta czynność ją/jego dotyczy. To są takie sytuacje, w których dziecko komuś coś zabierze, uderzy inne dziecko, powie coś nieprzyjemnego. Ta świadomość swojego JA, nazywa się samoświadomością i rozwija się w drugiej połowie 2 roku życia. Jest to takie ogólne przekonanie, że jestem sprawczynią/sprawcą pewnych czynów. Wtedy dopiero u dziecka wykształca się poczucie winy, poczucie krzywdy, ale też poczucie dumy z czegoś. Dziecko czuje się sprawcą, więc z jednej strony może się czuć dumne, że jest autorem czegoś i to jest ważne, a z drugiej – może odczuwać poczucie winy, że zrobiło komuś coś nieprzyjemnego. Z kolei żeby odczuwać poczucie winy, trzeba też myśleć empatycznie, a empatia rozwija się w podobnym wieku. Do empatii potrzebujemy takiego komponentu emocjonalnego, dzięki któremu jesteśmy w stanie odczuć i zrozumieć emocje innych ludzi.
Kiedy mówimy o empatii, myślimy o poczuciu, że konkretnym moim działaniem mogę sprawić drugiej osobie przykrość, w związku z tym nie chcę tego robić. Witajcie białe kłamstwa! Do nich wszyscy sięgamy na potęgę!
Czym jest białe kłamstwo?
To sytuacja, w której nie powiemy, na przykład, że coś się nam nie podoba, tylko dlatego, że nie chcemy komuś zrobić przykrości. Badania pokazują, że już czterolatki to potrafią. Po okresie niemowlęcym środowisko społeczne dzieci znacznie się poszerza. Stają one przed zadaniem nie tylko utrzymania pozytywnych relacji z członkami rodziny, ale także nawiązania nowych z rówieśnikami i innymi dorosłymi spoza domu. Aby poradzić sobie z tym zadaniem, dzieci muszą nauczyć się różnych umiejętności społecznych, które pomogą im najpierw wywrzeć, a potem utrzymać pozytywne wrażenie na innych. Zachowania takie jak pochlebstwa, wchodzące w szereg białych kłamstw (flattery behavior), są jedną z najbardziej powszechnych i skutecznych strategii wywierania wrażenia, stosowanych w świecie dorosłych.
Powiedz proszę, co jeszcze nauka mówi o kłamaniu dzieci.
Nawiązując jeszcze krótko do tematu pochlebstw i białych kłamstw. W jednym z eksperymentów naukowych dzieci w wieku od 3 do 6 lat były proszone o ocenę rysunków wykonanych przez obecnego lub nieobecnego dorosłego; nieznajomego dorosłego, nieznajomego dziecka, kolegę z klasy lub nauczyciela. Małe przedszkolaki zgodnie oceniały ten sam rysunek, niezależnie od tego, czy osoba ta była nieobecna, czy obecna. Natomiast wiele starszych przedszkolaków wystawiało bardziej pochlebne oceny rysunkowi, gdy dana osoba była obecna, niż gdy nie było jej w pobliżu. Starsze przedszkolaki wyrażały pochlebstwa niezależnie od tego, czy odbiorcą był dorosły, czy dziecko. Jednak w większym stopniu pochlebiały osobom znanym niż nieznanym, co świadczy o kształtującej się wrażliwości na konteksty społeczne, w których pochlebstwa są używane. Wyniki te sugerują przede wszystkim, że przedszkolaki nauczyły się już nie wyrażać bez ogródek swoich prawdziwych uczuć i myśli o innych. Potrafią raczej manipulować swoimi komunikatami w zależności od kontekstu społecznego[1].
[1] Genyue Fu, Kang Lee (2007). Social grooming in the kindergarten: the emergence of flattery behavior.

Czy jesteśmy w stanie określić wiek, w którym dzieci zaczynają kłamać?
Jeśli chodzi o naukę, to dotychczasowo realizowane badania i zebrane w ramach nich dowody sugerują, że od 42 miesiąca życia dzieci stają się coraz bardziej zdolne do kłamania w różnych sytuacjach społecznych. Niewiele jest jednak danych eksperymentalnych dotyczących tego, czy bardzo małe dzieci spontanicznie kłamią. W jednym z eksperymentów sprawdzano właśnie to, czy kłamstwo pojawia się u bardzo małych dzieci. Dzieci w wieku od 2 do 3 lat poproszono, by nie zerkały na zabawkę, gdy eksperymentator nie patrzy. Większość dzieci (80%) przekroczyła ten zakaz i zerkała na zabawkę. Na pytanie, czy zerkali na zabawkę, większość 2-latków była szczera i przyznawała się do tego, że ją podglądała, ale wraz ze wzrostem wieku coraz więcej dzieci zaprzeczało. Jednakże, gdy zadawano im kolejne pytania, które oceniały ich zdolność do utrzymania początkowych kłamstw, większość dzieci nie potrafiła ukryć swojego kłamstwa, udając, że nie wie, czym jest zabawka. Badanie to sugeruje, że młodsze dzieci nie są bardziej moralnie skłonne do mówienia prawdy, ale mogą być po prostu mniej zdolne do mówienia kłamstw ze względu na słabiej wykształcone umiejętności funkcjonowania poznawczego.
Ciekawą koncepcją jest także rozwojowy model kłamstwa[1]. Według Talwar i Lee (2008)[2]. pierwszy poziom kłamstwa (kłamstwo pierwotne) pojawia się około 2-3 roku życia, kiedy dzieci zaczynają być zdolne do celowego wygłaszania nieprawdziwych stwierdzeń. Niekoniecznie biorą one jednak pod uwagę stany psychiczne swojego słuchacza. Kłamstwa wtórne natomiast pojawiają się około 4 roku życia i wymagają od dzieci zrozumienia, że słuchacz, w przeciwieństwie do nich samych, nie zna prawdziwego stanu rzeczy i dlatego jest podatny na fałszywe przekonania. Wreszcie, około 7-8 roku życia, dzieci zaczynają osiągać trzeciorzędne kłamstwa, w których są w stanie ukryć swoje kłamstwa, zachowując spójność między początkowym kłamstwem a kolejnymi wypowiedziami.
Czy kłamanie przychodzi naszym dziecko łatwo, czy muszą się mocno wysilić, żeby skłamać?
Na pewno trzeba podkreślić, że bez umiejętności przyjmowania perspektywy drugiej osoby nie da się dobrze kłamać, więc w tym sensie kłamstwo jest złożoną czynnością poznawczą, tak jak wspominałam na początku. Kłamstwo jest wymagające i wymaga posiadania różnych perspektyw w głowie. Trzeba potrafić wiązać fakty i wymyślać możliwą do zaakceptowania przez dorosłego alternatywną historię, więc można powiedzieć, że jest ono rozwojowo korzystne dla dziecka. Zdolność rozumienia, co myślą i w co wierzą inni to podstawowa definicja umiejętności poznawczej zwanej „teorią umysłu”. W świecie naukowym przyjmuje się, że pojęcie teorii umysłu odnosi się do zdolności wczuwania się i rozumienia stanów mentalnych innych osób. Ze względu na przystosowawczy charakter tej umiejętności uważa się, że rozwinęła się ona w odpowiedzi na powstanie złożonego środowiska społecznego, w którym kluczowa dla przetrwania była zdolność do przewidywania działań innych osobników, np. wykrywanie oszustwa, albo określanie, z kim warto kooperować itp[3].
Teorię umysłu bada się zazwyczaj za pomocą klasycznego zadania typu „fałszywe przekonanie”. Test ten pokazuje, że dzieci rozumieją, iż osoba może się mylić w jakiejś kwestii, ponieważ nie posiada ważnych informacji. Dzieci obserwują, jak jakiś przedmiot jest przenoszony w inne miejsce po tym, jak inna osoba opuściła pomieszczenie, a następnie są pytane, gdzie ta osoba szukałaby tego przedmiotu. Prawidłowe odpowiedzi na tego typu zadania (wskazujące na to, że widz będzie szukał w poprzednim miejscu, a nie w nowym) pokazują, że dzieci są w stanie rozumować na temat zawartości umysłu innej osoby. W wieku 4 – 5 lat większość dzieci udziela prawidłowych odpowiedzi na tego typu zadania.
A czy prawdziwe jest stwierdzenie, że dzieci kłamią częściej, gdy wiedzą, że dorośli kłamią?
Zdecydowanie tak. Najnowsze badania pokazują, że większość dorosłych przyznaje, że okłamuje dzieci. Wiemy też, że dzieci uczą się poprzez modelowanie i naśladowanie. W jednym z eksperymentów naukowych postawiono hipotezę na temat tego, że okłamywanie dziecka zwiększy prawdopodobieństwo, że będzie ono zarówno podglądać zabawkę, jak i kłamać, że tego nie zrobiło (podglądać zabawkę, co do której otrzymało wyraźne instrukcje, aby tego nie robić). Wyniki pokazały, że dzieci były bardziej skłonne do podglądania, jeśli zostały okłamane, a także bardziej skłonne do kłamania na temat podglądania.
Pamiętajmy też, że nasze dzieci to najlepsi obserwatorzy i krytycy. Słyszą nas, kiedy niewinnie odmawiamy naszym znajomym wizyty w piątkowy wieczór, ponieważ zwyczajnie nam się nie chce, ale jako powód podajemy np. nieistniejącą chorobę albo zepsuty samochód. Bardzo często my sami nie potrafimy obchodzić się z prawdą, ponieważ jest ona niewygodna i jesteśmy pełni obaw czy osoby, do których skierujemy prawdę będą w stanie ją przyjąć.
I tu na salony wchodzą taktowane, niewinne kłamstwa. Tylko czy na pewno takie niewinne?
Skoro już jesteśmy w temacie niewinności, chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na jedną istotną kwestię, która dotyka relacji z naszymi dziećmi – wiara w Świętego Mikołaja, która jest takim wielkim kłamstwem, które rodzice adresują do swoich dzieci. To jest bardzo ciekawe, że cała nasza kultura buduje na kłamstwie bardzo ważny aspekt kulturowej tożsamości. To jest chyba trochę tak, że dorośli chcieliby stworzyć magiczną atmosferę dla swoich dzieci, ale też tej magii chcieliby dać sobie samym…
Na jednych z zajęć, które prowadzę, poruszyłam ze studentami i studentkami temat Mikołaja i obdarowywania. Jedna studentka opowiedziała mi coś niezwykle inspirującego. W jej domu, odkąd pamięta, nikt nie mówił jej, że Święty Mikołaj istnieje. Ona od zawsze wiedziała, że w rodzinie wszyscy dają sobie prezenty nawzajem a każdy z osobna jest w pewnym sensie Mikołajem. Święty Mikołaj był takim symbolem empatycznego wręczania prezentów, obdarowywania siebie. Ta dziewczyna nigdy nie była wychowywana w przekonaniu, że istnieje na świecie jedna postać, która roznosi prezenty na całym świecie.
Dzieci są w stanie w to wierzyć, dopóki są w wieku przedszkolnym, ponieważ nie mają jeszcze pełnej logiczności myślenia. Jednak w pewnym momencie dziecko zaczyna się zastanawiać jak ten Mikołaj może rozwieść wszystkich dzieciom na świecie prezenty, przecież to jest niemożliwe, skoro u nas był 20 minut! I wtedy zaczynają się nad tym zastanawiać i zaczynają zadawać pytania i orientują się, że to jest niemożliwe, żeby ktoś taki istniał i że dorośli zwyczajnie kłamią. Dla wielu dzieci to jest taka trudna konstatacja, że byli po prostu okłamywani tak długi czas; trudne emocje są tym dotkliwiej odczuwane, jeśli dowiadują się prawdy od osób trzecich.
Gdybym mogła doradzić rodzicom jak wprowadzić dzieci w klimat świąt to najlepszą drogą będą próby przekazania i uświadomienia, że Mikołaj jest pewnym symbolem i dlatego nie istnieje. Symbolizuje jednak coś bardzo ważnego i pięknego – tę radość obdarowywania siebie. I tak naprawdę w realnym świecie my wszyscy jesteśmy Mikołajami.
[1] Evans, A. D., & Lee, K. (2013). Emergence of lying in very young children. Developmental Psychology, 49(10), 1958–1963.
[2] Talwar V, Lee K. Social and cognitive correlates of children’s lying behavior. Child Development. 2008; 79:866–881.
[3] Cherry Kendra, How the Theory of Mind Helps Us Understand Others [dostęp online: 24.02.2022] https://www.verywellmind.com/theory-of-mind-4176826

Kiedyś usłyszałam: moje dziecko jest takie wyrachowane jak kłamie. To mnie na chwilę zatrzymało. Ale jak to, 4-letnie dziecko może być wyrachowane?
Dzieci funkcjonują bardzo z poziomu impulsu więc to jest tak, że ta potrzeba jest bardzo duża i że jak chcą czegoś bardzo to uciekają się do złagodzenia konsekwencji, o których wiedzą już ze swojego doświadczenia, że mogą się pojawić.
Myślę, że powinniśmy kłamstwo rozumieć bardziej w kategoriach impulsywnych zachowań aniżeli wyrachowanych. Dziecko po prostu uczy się życia. Uczy się, jak sobie radzić i uczy się, że jeśli rodzic nie widzi no to nie ma żadnych konsekwencji i może się pobawić np. kosmetykiem mamy.
Może zobrazujmy pewien proces: dziecko weźmie jakiś kosmetyk do makijażu, na który nie ma pozwolenia, a który go bardzo ekscytuje; pomaluje się nim i odłoży, ale zapomni o tym, że jest pomalowane. Wtedy dochodzi do ujawnienia, ale następnym razem uczy się już, że musi umyć twarz po zabawie albo musi zarezerwować na tę czynność więcej czasu, aby rodzic się nie dowiedział o niej. Mam poczucie, że jest to rozwojowe zachowanie i samo w sobie nie jest złe. To jest moralnie dla nas trudne, że dziecko kieruje w naszą stronę kłamstwa, ale gdy popatrzymy z perspektywy dziecka, to można to widzieć jako naukę radzenia sobie w życiu. Pojawia się tylko pytanie, jak na to reagować.
Jeśli w ogóle nie reagujemy na kłamanie, to jest duża szansa, że takie zachowanie będzie się nasilało, ponieważ dajemy naszemu dziecku sygnał, że może realizować te swoje impulsy (potrzeby) w taki sposób, żeby rodzice tego nie widzieli.
Zastanawiam się czy lepszy efekt uzyskamy, kiedy zaufamy naszym dzieciom i będziemy pracować nad zaufaniem w naszej relacji czy może jednak korzystniejsze dla naszych pociech będzie, jak zajmiemy stanowisko bardziej kontrolujące i rozliczające?
Badania pokazują, że dzieci, które są wychowywane w bardzo dużej kontroli i w takim podejściu autorytarnym, kontrolującym, to one muszą się bardziej kontrolować z tymi swoimi nazwijmy to „chceniami” przez to, że mają więcej rzeczy, których nie mogą. I tutaj dochodzi do pewnego paradoksu, bo może się wydawać, że one kłamią mniej, bo funkcjonuje takie silne poczucie konsekwencji i kary, ale w ostatecznym rozrachunku jest zupełnie odwrotnie. Albowiem ich postrzeganie tego, że nie można kłamać wynika z takiego mocno zewnętrznego wyjaśnienia. To nie jest ich uwewnętrzniona potrzeba. One wiedzą, że nie mogą kłamać, bo poniosą za to konsekwencje natomiast to co my chcemy osiągnąć jako rodzice to, żeby dziecko miało poczucie, że nie można kłamać, bo komuś jest na przykład przykro z tego powodu. Zależy nam również, żeby nasze dzieci były świadome, że więcej zyskają na swojej prawdzie i autentyczności. Nawet jeśli jest im trudno dzielić się prawdą. Inni będą mieć do nich większe zaufanie, ale też dzieci same będą mieć większe zaufanie do siebie samych – mając wystarczająco dużo siły, aby mówić prawdę. A więc naszym zadaniem jako rodzica jest pielęgnowanie tej siły i dbanie o nasze dziecko i jego bezpieczeństwo w drodze do osiągania zaufania.
Dobrze, a czy jeśli odkrywamy kłamstwo naszego dziecka – czy powinniśmy zareagować natychmiast?
Jeśli w naszej ocenie są to małe, nieistotne rzeczy to nasza reakcja nie musi wychodzić na zewnątrz, jednak, jeśli to powtarzający się schemat zachowania to nasza reakcja jest konieczna. Dziecko potrzebuje mieć swojego rodzaju ramę w życiu. Mówiąc o ramie mam na myśli takie poczucie, że rodzic nad nim czuwa, ale też rodzic się dowie, że ono skłamało, ponieważ na przykład dorośli ze sobą rozmawiają.
Kiedy pracowałam w przedszkolu, były pod naszą opieką dzieci, które wielokrotnie kłamały mówiąc na przykład, że nie powiedziały niczego nieprzyjemnego koleżance/koledze, podczas gdy było zupełnie odwrotnie. I tutaj ważne jest, aby dziecko wiedziało, że nie ucieknie od tego, że dorośli się dowiedzą prawdy, ponieważ ze sobą nawzajem rozmawiają. I nie jest naszym celem powiedzenie tego w sposób karzący, tylko takie racjonalne pokazanie dziecku pewnego porządku: zobacz, ja i tak się dowiem, że kłamiesz, ponieważ zapytam się Pani Kasi o tę sytuację i dowiem się jak było naprawdę. Może po prostu pogadajmy co się stało, chciałabym usłyszeć, jak Ty widzisz tę sytuację. Na pewno nie powinniśmy zostawiać dziecka z samą informacją, że nie wolno kłamać lub z informacją, że wiemy, że jest kłamcą! Pokażmy mu, wytłumaczmy i dajmy przestrzeń na jego perspektywę. Dziecko musi czuć, że ona może wybrzmieć i że my chcemy, żeby się nią z nami podzieliło.
A jeśli dziecko nie chce rozmawiać, to powinniśmy wrócić do rozmowy później? Jak zrobić to najbezpieczniej dla dziecka?
Wydaje mi się, że najlepiej w momencie bliskości, na przykład wieczorem, gdy dziecko już układa się do snu, jak sobie leżymy lub siedzimy razem w łóżku. Warto w takim momencie wrócić do tematu i zapytać czy teraz chciałoby porozmawiać. Ważne jest, aby był to spokojny moment. W moim przekonaniu najważniejsze jest, aby dziecko usłyszało, że chcielibyśmy dowiedzieć się co ono sądzi o tym, co zaszło. Musimy zadbać o przestrzeń, nie tylko na wyrażenie naszego własnego niezadowolenia, ale przede wszystkim na to, co czuje dziecko i jaka jest perspektywa jego postrzegania. Takie sytuacje wyposażają nas w pewną wiedzę o nim i możemy wracać do takich rozmów w innych okolicznościach. Chciałabym też, żeby wybrzmiało, że nawet jeśli dowiadujemy się o kłamstwie naszego dziecka od osób trzecich, to nie ma potrzeby zatajania tego faktu. Zróbmy z tego przyczynek do rozpoczęcia rozmowy o tym, jak staliśmy się posiadaczami pewnej wiedzy i jak bardzo zależy nam na tym, żeby usłyszeć co ma na ten temat do powiedzenia nasze dziecko.
Co zrobić jak już damy się ponieść emocjom i zareagujemy gwałtowanie na kłamstwo naszego dziecka?
Ważne jest moim zdaniem to, byśmy nie traktowali naszych zachowań zerojedynkowo. Odwołując się do naszych reakcji (nas, rodziców) – nie katujmy się za naszą ekspresję. My, dorośli, mamy swój temperament i dzieci mają swój temperament, czyli pewną zdolność układu nerwowego do reagowania na różne bodźce. Są osoby, które bez trudu znoszą bodźce o dużej intensywności, a nawet właśnie takie bodźce są dla nich optymalne. Takie osoby mogą mieć np. dużo dzieci i są w stanie takie intensywne życie ogarniać. Inne osoby, których układ nerwowy ulega przeciążeniu przy intensywnych bodźcach, znacznie słabiej radzą sobie na przykład z dużą ilością nagromadzony informacji w jednym czasie albo ludzi wokół. Czują się wówczas przeciążone i oddają pewną reakcję emocjonalną – w postaci zdenerwowania, złości, irytacji. Ta pierwsza grupa osób zareaguje spokojnie, bo ich układ nerwowy nie jest przeciążony, podczas gdy Ci drudzy nie będą potrafili w taki sposób podejść do sytuacji. Nasze dzieci patrzą intensywnie, obserwują i wyciągają wnioski. Patrzą, jak reagujemy, ale nie zapominajmy o tym, że przypatrują się nam nadal również jak się uspokajamy.
Dziecko potrzebuje tej wiedzy, jak dorośli reagują. To nie jest tak że nie można się wkurzać przy dziecku albo że można się tylko rzadko wkurzać. Bardziej chodzi o to, że ono koduje całą sytuację – również to, jak my sobie radzimy z tym pobudzeniem emocjonalnym, co wtedy mówimy i robimy, jak szybko się uspokajamy, jak to obgadujemy z innymi, czy przepraszamy, czy nie przepraszamy. Jeśli sami umiemy przepraszać, nasze dzieci też będą szybciej potrafiły przepraszać. Ale też rozmawiać i dzielić się refleksją na przykład dotyczącą kłamstwa.

Co możemy robić, jeśli nasze dziecko widzi kłamstwo u innych. Czy to nie zburzy jego prawdy, w której wychowujemy go jako rodzice? A może będzie bardziej narażone na krzywdę, ze strony innych?
Wydaje się, że należałoby w iść w stronę rozumienia sytuacyjnego. Czyli zastanowienia się wspólnie z dzieckiem, dlaczego np. Maja skłamała, analogicznie do sytuacji, w której rozmawialibyśmy z naszym dzieckiem, dlaczego skłamało. Rozmawiajmy językiem potrzeb. W takiej rozmowie możemy spróbować, żeby nasze dziecko weszło w buty (perspektywę) Mai i zaczęło się zastanawiać czemu nie chciała powiedzieć prawdy. Możemy podsuwać naszemu dziecku swoje pomysły: a może ktoś kiedyś na Maję nakrzyczał jak się podobnie zachowywała, w związku z tym nauczyła się, że jak skłamie, to nikt na nią nie nakrzyczy? A Maja bardzo źle reaguje na krzyk. Czuje się zagubiona i jedyne na to ma ochotę to ucieczka do swojej kryjówki.
Z drugiej strony może też dojść do sytuacji, w której nasze dziecko sprzeciwi się koleżance i zgodnie ze swoją prawdą powie, że np. nie chce, aby zabraniała jej zabawy z innymi dziećmi. Może się spotkać z reakcją tej dziewczynki, która nie była gotowa na taką prawdę, że nie będzie się z nią bawić i nie będą już „best friends forever”. A nasze dziecko zostaje z tym, że powiedziało prawdę i straciło koleżankę, która jest kimś ważnym. Przychodzi do domu smutne, złe i nie chce iść do szkoły. I jak sobie z tym poradzić?
Na pewno bardzo ważne jest, aby dziecko wesprzeć. Doceniłabym to, że powiedziało prawdę i jednocześnie zauważyłabym, że to wymagało odwagi, mogło być trudne. Najlepiej jest zapytać, czy dziecko też tak to postrzega, czy inaczej, aby je zachęcić do podzielenia się swoimi emocjami. Chociaż we własnym domu przestałam naciskać na córki, że zawsze muszą mówić prawdę. bo czasami nie mówiąc prawdy ochrania się relacje i nie mogę oczekiwać od nich, by były w stanie nadwyrężać te relacje. Choć mam świadomość, że nie powiedzenie o swoich odczuciach i potrzebach to też jakiś wymiar kłamstwa. Mówię im, że mam nadzieję, że przyjdzie taki czas, że będą mogły spokojnie powiedzieć prawdę i nie będzie to dla nich takie trudne, że ktoś się wtedy obraża. Mówię im, że mogą w takiej sytuacji spróbować pobawić się z kimś innym. Mówię im też, że mam nadzieję, że z czasem to nie będzie takie bolesne. Jestem, słucham i rozmawiam.
Myślisz, że możemy liczyć na to, że okazywane dziecku zaufanie zaowocuje i że dzięki temu zadbamy odpowiednio o jego potrzeby?
Myślę, że naszym zadaniem jest pokazywać dzieciom wartość mówienia prawdy i budowania zaufania nawet jeśli prawda jest niewygodna i nieprzyjemna dla kogoś. Naszym celem jest uczenie ich, mimo wszystko, że zyskujemy na swojej autentyczności i byciu człowiekiem żyjącym w zgodzie ze sobą. Życie w prawdzie to przecież branie odpowiedzialności za swoje życie i swoje czyny. Kłamanie, chociaż z założenia jest wykorzystywane często jako parasol ochronny, to paradoksalnie osłabia, ponieważ dziecko mierzy się z tym, że powiedziało nieprawdę.
I to przede wszystkim warto mówić dzieciom, że oprócz tego, że ważne jest zbudowanie zaufania innych wobec nas to również istotne jest zaufanie do siebie samego. Nie tylko to, że inni mi ufają jest ważne. Ważne jest, że ja ufam też sobie i zastanawiam się nad tym co robię, biorę odpowiedzialność za to co robię – to jest mega ważne w życiu.
Mam takie poczucie, że są dzieci, które w sposób zupełnie dla siebie naturalny wybierają prawdę i jest to dla nich postępowanie dość oczywiste. A są takie, które nawet jeśli nie mają wyraźnego powodu, będą konfabulowały.
Powiedziałabym, że mamy dzieci, które są mocne i z nimi możemy też potrzebować pogadać, bo na przykład namawiają innych do niefajnych rzeczy. Wtedy ważne jest, żeby dziecko wiedziało, że ono ma w sobie taką moc, że jest w stanie innych za sobą pociągać. Dobrze jest uświadomić nasze dziecko, że odpowiedzialność polega na tym, w jaką stronę skieruje tę swoją moc. Czy będzie ją wykorzystywał, żeby mobilizować grupę do działania czy do manipulowania i wykorzystywania swojej chwilowej przewagi. Tak jak Elsa muszą wiedzieć, że są odpowiedzialne za swoją moc!
A mamy też dzieci, które są bardziej delikatne i raczej prędzej pójdą za kimś. To jest ogromnie ważne, żeby z nimi omawiać, że trudno jest się przeciwstawić komuś mocnemu. Można starać się wspólnie z dzieckiem szukać plusów z tego, że się przeciwstawia. W tym wypadku chodzi mi o sytuacje, w których nasze dziecko pozostaje w relacji, która jest niczym innym jak emocjonalnym rollercoasterem, i wymaga ciągłego zasługiwania i akceptacji tej mocnej koleżanki czy kolegi, którzy mogą na przykład nakłaniać lub zachęcać chociażby do kłamania. Rozmawianie z dziećmi i ich aktywne słuchanie na pewno zaowocuje w wieku nastoletnim i dorosłości. Tak jak nam dorosłym pomaga taka refleksyjność, przegadanie i patrzenie na problem z różnych punktów widzenia.
Czasami dzieci w przedszkolu chronią tych, którzy są dla nich ważni, ponieważ nie chcą, aby ponosiły nieprzyjemne konsekwencje. W pewnym sensie dochodzi do takiego grupowego kłamania i wzajemnego wspierania.
Tak, ale też pamiętajmy, że kłamstwo może być takie, że właśnie nie powiem co zrobiła koleżanka, bo się boję konsekwencji ze strony tej koleżanki. O tym już mówiłyśmy, ale dodałabym jeszcze, że to jest aktywne bardzo mocno w okresie przedszkolnym, a jeszcze bardziej w okresie szkolnym. I to jest bardzo trudne. Dzieci mogą nie powiedzieć, że ktoś coś zrobił, bo emocjonalnie bardzo ciężko im będzie znieść, że ktoś się na nie zezłości i obrazi, np. ich bliska koleżanka, ponieważ boją się odrzucenia. I to jest absolutnie zrozumiałe i nie można moim zdaniem wymagać od dzieci, żeby powiedziały prawdę w takich sytuacjach. Nie można na nich tego wymuszać. Można pracować nad nimi w tę stronę, ale to jest bardzo długi, czasem wieloletni proces, żeby czuły się na tyle silne, że są w stanie się sprzeciwić i powiedzieć prawdę. Muszą same czuć to, że prawda jest ważniejsza niż te relacje, ale to jest bardzo trudne dla nich i ja uważam, że nie można od tego wewnętrznie wymagać.
Tutaj nasza rola też jest ważna, kiedy nasze dzieci nam opowiedzą, że znalazły się w takiej trudnej dla siebie sytuacji (lub też bliska im osoba). Możemy jako dorośli zareagować, najlepiej anonimowo. Na przykład w porozumieniu z nauczycielem, opiekunem grupy przedszkolnej. Zwrócić uwagę na to, że to dla naszego dziecka było bardzo trudne doświadczenie. Wychowawczyni może zrobić na przykład zajęcia o konfliktach, o tym co powoduje kłamstwo i o nie ujawnianiu prawdy. Co nie zmienia faktu, że to zawsze będzie trudne dla dziecka wystąpić przed szereg ważnych dla niego osób w grupie. Nawet przed rodzicem, z którym jest w bliskiej relacji.


Czy możemy oduczyć nasze dzieci kłamania?
Nie da się z kłamania wyjść na szybko. To proces. Tak samo jak wybranie prawdy ponad kłamstwo – to nie przyjdzie do naszego dziecka z dnia na dzień. Patrząc nawet na bezpieczeństwo emocjonalne, dziecko potrzebuje umieć sobie poradzić z tymi nieprzyjemnymi stanami, których doświadcza.
Bądźmy po prostu dla naszych dzieci bezpiecznymi osobami. Dziecko powinno czuć, że jest dla nas ważne, że jest przez nas uwzględniane w rozmaitych decyzjach, że chcemy z nim rozmawiać i przede wszystkim, że aktywnie je słuchamy. Dobrą praktyką jest na pewno podzielenie się swoimi doświadczeniami, że sami też kłamaliśmy. W tym miejscu tworzymy doskonałą przestrzeń na to, żeby zobrazować dziecku proces naszego kłamania. Głęboko wierzę w to, że im więcej jest takiej bliskiej relacji z dzieckiem, tym ono jest bardziej gotowe do tego, żeby mówić prawdę. Nasza głęboka refleksja na pewno pomoże być bardziej refleksyjnym naszemu dziecku i po pierwsze zanim skłamie, to się dwa razy zastanowi a po drugie jak już skłamie to nie będzie to dla niego takie trudne, żeby powiedzieć, że skłamało.
Skoro kłamanie jest naturalne, ale mi nadal jest ciężko je zaakceptować, mogłabyś powiedzieć coś ku pokrzepieniu?
To zupełnie w porządku, że nie rozumiemy, dlaczego nasze dziecko kłamie. Z jakiegoś powodu tego potrzebuje. Potrzebuje też czasu a ja jako rodzic mogę mu w tej drodze towarzyszyć, słuchać, rozmawiać. Z uważnością i cierpliwością. Część dzieci ma też tak, ma pewną łatwość wzbogacania tego świata i wymyślania rzeczy, które dla niego są przyjemniejsze a świat zyskuje dzięki temu inne barwy.
Być może nasze dziecko nie jest jeszcze gotowe na mówienie prawdy mimo tej głębokiej relacji, którą budujemy. To jest długotrwały proces. My możemy mu towarzyszyć, pokazywać siebie w tej takiej autentyczności, budować zaufanie i czekać aż będzie na to gotowe.
Pytanie czy możemy liczyć, że będzie?
Bądźmy dobrej myśli, natomiast to się może zdarzyć w wieku nastoletnim albo dorosłym. Może być tak, że dopiero wtedy ono się poczuje gotowe. Żeby mówić prawdę trzeba się poczuć w sobie mocnym wewnętrznie. Życie w prawdzie to nie jest łatwe życie.
Bardzo ci dziękuję za rozmowę.
*
Poniżej znajdziecie pozycje książkowe, które mogą pomóc wam rozpocząć z dziećmi rozmowę o kłamstwie. Być może przyglądanie się temu trudnemu zachowaniu przez pryzmat czyjegoś kłamstwa będzie prostsze. Na pewno istotne jest, aby rodzic zapoznał się z książkami najpierw na osobności i dał sobie w pierwszej kolejności przestrzeń na własną refleksję. Nasze dzieci i tak zaskoczą nas swoją błyskotliwością. Zwracam także uwagę, że każda z tych pozycji może wywołać rozmaite reakcje i nie zawsze sposób postępowania ich bohaterów będzie Wam odpowiadać.
„Lena. Ile waży kłamstwo?” Silvia Serreli, Klett
„Wielkie wstrętne kłamstwo” Thierry Robberecht, Estelle Meens, Esteri
„Jedyna taka Ester”Anton Bergman, Emma Adbage, Wydawnictwo Widnokrąg
*
Paulina Pawlicka — psycholożka; doktor nauk społecznych; absolwentka Szkoły Trenerów rekomendowanej przez Polskie Towarzystwo Psychologiczne i Studium Pomocy Psychologicznej i Psychoterapii w Sopocie. Obecnie pełni funkcję Zastępczyni Dyrektora Instytutu Psychologii Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego [Zakład Psychologii Międzykulturowej i Psychologii Rodzaju]. Naukowo i praktycznie zajmuje się tematyką rozwoju dziecka i wczesnej relacji z dzieckiem, psychologicznymi predyktorami i konsekwencjami przebiegu porodu, a także tematyką dwujęzyczności i akulturacji. Paulina jest członkinią Stowarzyszenia DOULA w Polsce. Mama Ingi i Sary.
Magdalena Herzberg-Kurasz – pełna zapału do działania socjolożka; uzależniona od kawy, entuzjastka jogi. Doktorantka w Szkole Nauk Humanistycznych i Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego. Stypendystka i badaczka w projekcie badawczym Narodowego Centrum Nauki poświęconym fazie pustego gniazda w cyklu życia rodziny. Pracuje jako badaczka w międzynarodowych projektach badawczych, jest również autorką artykułów naukowych. Jej rozprawa doktorska koncentruje się na doświadczeniach kobiet, których dorosłe dzieci opuściły dom rodzinny. Mama Zosi i Stasia. Towarzyszka życiowa Filipa.
*
Materiały wykorzystane dodatkowo przy opracowaniu artykułu:
Cherry Kendra, How the Theory of Mind Helps Us Understand Others [dostęp online: 24.02.2022] https://www.verywellmind.com/theory-of-mind-4176826
Evans, A. D., & Lee, K. (2013). Emergence of lying in very young children. Developmental Psychology, 49(10), 1958–1963. https://doi.org/10.1037/a0031409
Genyue Fu, Kang Lee (2007). Social grooming in the kindergarten: the emergence of flattery behavior, https://doi.org/10.1111/j.1467-7687.2007.00583.x
Hays Chelsea, Carver Laslie (2014). Follow the liar: the effect of adult lies on children’s honesty. Short report. Developmental Science, https://doi.org/10.1111/desc.12171.
Tager-Flusberg Helen (2011). False-belief tasks are distninct from theory of mind. [dostęp online: 24.02.2022], https://www.spectrumnews.org/opinion/viewpoint/false-belief-tasks-are-distinct-from-theory-of-mind/.
Talwar V, Lee K. Social and cognitive correlates of children’s lying behavior. Child Development. 2008;79: 866–881. doi: 10.1111/j.1467-8624.2008.01164.x.