COODOtwórczynie

COODOtwórczynie

O sile rodzeństwa w rozmowie z Basią Gadomską

COODOtwórczynie
Ewa Przedpełska
„Lubię na nie patrzeć. Widzę, jak zawiązuje się miedzy nimi więź. To są te początki, w których powinnam im pozwolić się poznać i za wiele nie ingerować. Dzieci z natury są dobre i intuicyjnie, wiedzą, co trzeba robić. Musimy im tylko zaufać”.

W ramach cyklu #COODOtwórczynie tworzonego wspólnie z Coodo rozmawiamy o sile rodzeństwa z Basią – mamą dwuipółletniej Poli i dwumiesięcznej Marysi, jedną z dwóch połówek tworzących markę Yellow Meadow. Przeczytajcie o siostrzanej relacji, o dorastaniu u boku rodzeństwa i o cudownej więzi, jaka buduje się pomiędzy dwojgiem małych ludzi, będącej spoiwem na kolejne lata.

*

Od samego początku wiedziałaś, że chcesz zostać mamą rodzeństwa?

Sama miałam rodzeństwo i uważam, że duża rodzina to wielkie szczęście. Relacje bratersko-siostrzane bardzo umacniają. Dają silne poczucie przynależności i pomagają budować poczucie bezpieczeństwa. Poza tym zawsze, gdy widziałam rodziny z trójka lub czwórka dzieci, czułam, że też bym tak chciała. W takich rodzinach panuje specyficzny klimat, delikatny rozgardiasz, miks emocji, a jednocześnie takie ciepło i wspólne podążanie do przodu. Gdy Pola skończyła półtora roku, poczułam gotowość i ogromną chęć zajścia w kolejną ciąże.

Rozmawiałaś z Polą o tym, że za chwilę wasza rodzina się powiększy?

Dużo swojej uwagi przeznaczyłam na przygotowanie Polki do pojawienia się Marysi. Czytałyśmy książeczki i bardzo dużo rozmawiałyśmy. Szczegółowo omówiliśmy z nią, jak będzie wyglądała sytuacja porodowa i ta późniejsza. Pola, tak przynajmniej mi się wydawało, wiedziała dokładnie, co ją czeka. Obie dużo czasu spędzałyśmy też z córkami mojej siostry – liczyłam, że pola jest przyzwyczajona do towarzystwa dziecięcego.

Jak zareagowała, gdy pojawiła się Marysia?

Po porodzie okazało się jednak, że dzielić się swoją mamą wcale nie jest tak łatwo. Początki były trudne. Pola bardzo przeżywała to, że moja uwaga nie jest już skupiona tylko na niej.

Była zazdrosna?

Tak – wiele razy usłyszałam, że chce, żeby Marysi nie było, że chce, aby siostra się zepsuła. Kilka razy ją uderzyła i się złościła.

Jak sobie z tym poradziliście?

Kiedy tylko mój mąż mógł zająć się Marysią, ja próbowałam jak najwięcej indywidualnej uwagi poświecić Polci. Widziałam, jak to jest dla niej ważne. Chodziłyśmy na tak zwane „randki”. Po warzywa na stragan, do paczkomatu i tak dalej. To był tylko nasz czas. Teraz, po ponad dwóch miesiącach siostrzanego życia, jest już lepiej. Niemniej, Pola czasami się złości, kiedy nie mogę się bawić tylko z nią. Jednocześnie jest bardzo chętna do intensywnego kontaktu fizycznego z Marysia, ciągle ją zaczepia. Mój instynkt macierzyński często podpowiada mi, żeby chronić malutką, ale ta jest odporna i uśmiecha się właśnie najbardziej na widok swojej starszej siostry.

A pierwsze spotkanie dziewczynek po powrocie ze szpitala – jak je wspominasz?

To spotkanie odbyło już w szpitalnym holu. Pola razem z tatą przyjechali odebrać mnie i Marysię. Była wielka radość i zaciekawienie. Pola od razu chciała brać Marysię na ręce, dotykać jej i być bardzo blisko. Spodziewałam się, że tak będzie, bo Pola zazwyczaj bardzo pozytywnie reaguje na nowe doświadczenia. Poza tym jeszcze kilka dni przed porodem przytulała się do brzucha i mówiła, że czeka na Marysię. Mam poczucie, że to było dobre pierwsze spotkanie.

Widzisz córki za kilkanaście lat?

Myśle, że wtedy mogą pojawić się trudności wynikające z różnic temperamentów lub charakterów. Bardzo chciałabym wychowywać je, dając im wolność w tej relacji, nie narzucając przymusu, by się przyjaźniły, bo wiem, że to sprawa złożona i nie warto naciskać. Chciałabym nauczyć je szacunku do siebie nawzajem i tego, że dobrze jest sobie pomagać w trudnych chwilach. Będę próbować uniknąć porównań, szufladkowania i kategoryzowania: starsza-młodsza.

Opowiedz mi o swojej siostrze Marcie, z którą tworzycie Yellow Meadow – od zawsze trzymałyście się razem?

Marta jest ode mnie starsza o sześć lat. Przez tę sporę różnicę wieku nie miałyśmy bliskiego kontaktu w dzieciństwie . Zdecydowanie więcej czasu spędzałam ze starszym o trzy lata bratem. Marta była dla mnie odległym obiektem obserwacji. Nie było mnie w jej „dużych sprawach”, niemniej bardzo zapadły mi w pamięć przełomowe momenty z jej życia. Pamietam, jak miała pierwszego chłopaka, jak leciała na wakacje do Stanów Zjednoczonych i mocno to przeżywała. Jak wyjechała na studia z rodzinnego domu. Pamietam też, że zawsze uważałam, że to superdziewczyna, że świetnie wygląda i ma fajne rzeczy (śmiech).

Spodziewałaś się, że kiedyś będziecie tak blisko?

Odkryłyśmy naszą relacje kilka lat temu, już w dorosłym życiu. Mamy inne charaktery i to było czuć w dzieciństwie i młodzieńczych latach. Marta jest bardzo odpowiedzialna i zadaniowo podchodzi do życia. Ja jestem trochę mniej zorganizowana. Miałyśmy też inne zainteresowana. Marta malowała obrazy w zaciszu swojego pokoju, uczyła się języków obcych, czytała. Ja grałam w orkiestrze, jeździłam konno, udzielałam się w kole teatralnym. Na pewnym etapie życia połączyły nas jednak sprawy, którą są ponad tym wszystkim, pewna pierwotna siostrzana więź, która miała szansę rozkwitnąć dopiero po opuszczeniu rodzinnego domu i na etapie życia, na którym różnica sześciu lat nie jest tak odczuwalna jak w młodości. Poza tym jednak połączyła mnie z Martą generalna wizja życia, wizja rodziny i tego, co w życiu ważne.

Przyjaźnicie się i wspieracie?

Tak, zdecydowanie zaprzyjaźniłyśmy się mocno w ostatnich latach. Jesteśmy przyjaciółkami i nasze rodziny się również polubiły, a teraz na dodatek prowadzimy wspólnie firmę. Bardzo dużo rozmawiamy. Przez ostatnie lata byłyśmy bliskimi sąsiadkami, spotykałyśmy się codziennie, obgadywałyśmy wszystkie sprawy. I te trudne, i te wesołe. Miałyśmy wspólne życie. Teraz Marta wyprowadziła się kawałek dalej i dzieci nam przybywa, coraz trudniej widzieć się codziennie, nasza uważność rozprasza się teraz mocno na maluchy i na budowanie z nimi relacji, na rozmowy. Czasu na nasze spotkania jest coraz mniej. Ale jestem przekonana, że ta relacja przetrwa. Dużo nas łączy i wiem, że zawsze mogę liczyć na moją siostrę.

A gdybyś miała sięgnąć myślami do czasów dzieciństwa, pamiętasz swoich rodziców i to, jaki wpływ mieli na waszą relację?

Miałyśmy naprawdę dobre dzieciństwo. Nasi rodzice byli młodzi, wyjechali z Warszawy do małego miasta i tam zdecydowali się na realizację swojego rodzicielstwa. Popołudniowe ogniska w lesie, kąpiele w pobliskim jeziorze, kuligi, wyprawy na jagody i wakacyjne wyprawy po Europie z namiotem oraz wiosenne chodzenie po górach – to było nasze życie. Rodzice mieli dla nas czas. Dzieciństwo dało nam bezpieczną bazę na życie. Jednak tak jak wcześniej wspomniałam, wtedy sześć lat różnicy i odmienność charakterów spowodowały, że byłyśmy z Martą ze sobą daleko. I myślę sobie, że najcenniejsze, co dali nam rodzice w kwestii tej relacji, to wolność. Dzięki niej odkryłyśmy się na nowo w dorosłym życiu. Myśle, że oni widzieli, że my jesteśmy zupełnie różne i temperamentem, i osobowością, i że to może utrudnić nam dogadanie się.

Babiniec wam fajnie rośnie! 

Najpiękniejsze jest to, że dziewczyny się uwielbiają. I pięknie się patrzy, jak teraz one budują te relacje. Widzę, jak zawiązuje się miedzy nimi więź. To są te początki, w których powinnam im pozwolić się poznać i za wiele nie ingerować. Dzieci z natury są dobre i intuicyjnie wiedzą, co trzeba robić. Musimy im tylko zaufać. Nawet jeśli nie uda im się po ludzku zaprzyjaźnić, to zależy mi, żeby odkryły siłę siostrzanej relacji i nauczyły się być dla siebie wsparciem. Takim najmocniejszym babskim wsparciem. Jestem ogromnie ciekawa, jak to będzie w przyszłości. Teraz czekam, aż Marysia ujawni swoje pierwsze cechy charakteru.

Będzie was więcej?

Ekipa z mojej strony, mam nadzieję, nie jest zamknięta!

Tego więc ci życzę. Dziękuję za rozmowę!

Dziękuję!

*

Marysia ma na sobie: sukienkę ogrodniczkę, spodnie newborn, body longsleeve.

Pola ma na sobie: sukienkę basic w kolorze mlecznej czekolady, bluzkę longsleeve w paski, spódnicę oversize.

*

Basia Gadomska – mama dwumiesięcznej Marysi i dwuletniejipółletniej Poli, siostra Marty i Michała. Współzałożycielka marki Yellow Meadow.

*

Publikacja powstała przy współpracy z marką Coodo.