asd
Pajęczyna rozpięta na krzaku kolczastej irgi, poranne światło wpadające przez niedomknięte okiennice, bukiet lawendy w małych dłoniach, mgła na polu kukurydzy. Kadry codzienne i tak magicznie nietypowe – dziś wyruszamy do starego domu na południu Francji.
Groty Lascaux, stare zamczyska, lasy i miasteczka, które aż się proszą o uwiecznienie na zdjęciu – pocztówka gotowa. La douce vie, takie życie wiedzie Amandine, kolejna kobieta, którą poznałam wśród miliona ciekawych Instamam. I dałam się oczarować klimatowi jej zdjęć oraz wydobyć wspomnienia z moich podróży do Francji w czasie studiów. Amandine mieszka z partnerem, dwójką dzieci: dziewięcioletnią Lilie i czteroletnim Gaspardem oraz dwoma kotami i dwoma kurami w departamencie Dordogne, na południowym zachodzie Francji. Jest profesorką-dokumentalistką, co tłumaczy jej zamiłowanie do detalu, umiejętność obserwacji i podpatrzenia momentów, często ulotnych dla innych. Prowadzi bibliotekę w miejscowym liceum, teatralne koło i założoną przez siebie rozgłośnię radiową. Wyobrażam sobie, że gdy wraca rano z bagietką z lokalnej boulangerie, każdy ją zna i pozdrawia uśmiechem.
Dom na wsi. Wybór, ucieczka z miasta czy po prostu twoje korzenie?
Wychowałam się w miasteczku na północy Francji, niedaleko Lille. Każde wakacje spędzałam u dziadków w Dordogne i zawsze ten region był mi bliski. Po studiach przeprowadziłam się do Paryża. Wielkie miasto tryskające życiem. Lubiłam to poczucie, że wszystko może się tu zdarzyć. Z czasem jednak rytm Paryża stał się uciążliwy, a gdy pewnego wieczora poznałam tu na południu mojego ukochanego… bez wahania przeprowadziłam się na wieś!
Sądząc po twoich zdjęciach, życie na wsi to prawie sielanka. A może wcale tak nie jest? Za co lubisz to miejsce, a za co niekoniecznie?
To, co uwielbiam, to życie zgodnie z porami roku, tego nie czuje się tak bardzo w mieście. Lubię być blisko natury, zwolnić, zadumać się! Mieć czas dla najbliższych. A zdecydowanie mniej lubię fakt, że wszędzie poza miasto muszę dojechać samochodem, bo wokół nie ma aż tylu miejsc na wieczorne wyjścia. Mentalność, poglądy – czasem przestarzałe – rdzennych mieszkańców, to też czasem mnie zadziwia.
Czuć, że to wasze miejsce na ziemi. Ale wyobraź sobie, że musisz zamieszkać gdzie indziej. Dokąd pojedziesz?
Mam takie marzenie! To podróż dookoła świata kamping carem i poznawanie innych, nieznanych mi kultur. Od zawsze fascynowała mnie cywilizacja Majów i Azteków, więc taką wyprawą do południowej Ameryki bym nie pogardziła…
Żebym nie wpadła w pułapkę myślenia, że życie na wsi to takie nieustające wakacje, opowiedz o zwykłym rozkładzie dnia mamy dwójki dzieci.
Wyszukuję i uwieczniam momenty na Instagramie, ale nasze życie w niczym nie przypomina wakacyjnej sielanki. Dzieciaki chodzą rano do szkoły, my do pracy. Proza życia. Wstajemy o 7.30, dzieci zaczynają lekcje godzinę później. Odbieram je o 17.30, więc mają za sobą naprawdę ciężki i długo dzień. Stąd pierwszą rzeczą, jaką robimy po szkole, jest zatopienie się w naszym ogrodzie, bieganie za kurami, jazda na rowerze. To taki nasz sposób na „dekompresję”. Potem praca domowa z Lillie, kolacja – jestem szczęściarą, bo mój mężczyzna świetnie gotuje – kąpanie i ok. 21 czytanki na dobranoc.
Relacja między bratem a siostrą przypomina czasem wojnę i pokój, naprzemiennie. Jakie są twoje dzieciaki i jak się dogadują?
Każde ma inny temperament, choć też i podobne cechy charakteru. Fizycznie różnią się jak niebo i ziemia! Lilie to błękitnooka blondynka, Gaspard – brunet o piwnych oczach. Ona marzycielka, bardzo samodzielna, wysportowana, kreatywna i wrażliwa. Gaspard to przylepka, uwielbia się śmiać i rozśmieszać innych, jest ciekawy świata i lubi się uczyć, ale to typ słodkiego lenia. Lilie jest wyjątkowo cierpliwą siostrą, a on, chociaż nieraz ją wkurza, jest wpatrzony w nią jak w obrazek. Chce ją we wszystkim naśladować. Naprawdę są nierozłączni, co nie wyklucza też częstych sprzeczek.
Oglądając twoje zdjęcia, dochodzę do wniosku, że masz dar wyszukiwania magicznych miejsc. Opuszczone domy, ciekawe znaleziska podczas spacerów…
Tak, spacerujemy bardzo często, ciągle odkrywam nowe miejsca w okolicy. To prawda, ciągnie mnie do starych, opuszczonych domów, zawsze coś znoszę z lasu, ha ha. Z jednej strony uwielbiam proste, rodzinne życie, ale kiedy tylko dzieciaki są u dziadków, imprezuję z przyjaciółmi z okolicy. Robię na drutach, szyję. To dopiero wprawki, ale nieźle mi idzie. No i czytam. Nałogowo!
Już wiem co lubisz robić w wolnym czasie. A dzieciaki?
Szaleństwa na dworze, oczywiście rower, przyrządzanie „zupy czarownic” z liści i ziemi. Malowanie, czytanie i zabawa samochodami. Tu są zgodni, Lilie nie lubi lalek, za to preferuje wyścigówki i pociągi. Czasem oglądają ulubione kreskówki, ale tableta wyjmuję naprawdę rzadko. Konsoli do gier nie posiadamy!
Nie mogę nie zapytać o fotografię. Pasja od zawsze? Zdradzisz, kto inspiruje cię w świecie instagramowym?
Zawsze lubiłam robić zdjęcia, ale prawdziwego bakcyla złapałam trzy lata temu, zwłaszcza po zakupie nowego aparatu (Fujifilm X-T1, obiektyw 35 mm). Lubię zaglądać na Instagramie do @alainlaboile, @meg_nlo, @homemadeinchina, @thesolartribe, @alexandriaslens i wielu innych.
Nie znałam niektórych, nadrabiam! Nabrałam ochoty na powrót do Francji. Kto wie, może w wakacje… Co polecisz w twojej okolicy, twój ranking rodzinnych miejsc?
Mnóstwo miejsc i wszystkie świetne dla dzieci: prehistoryczne jaskinie (słynne Lascaux), zamki (na przykład Hautefort czy Castelnaud), ogrody ( Dwór d’Eyrignac, posiadłość Marqueyssac) i klimatyczne miasteczka (Perigueux, Montignac, Terrasson). Warto odwiedzić sąsiadujący departament Corrèze i piękne Turenne czy Brive. Atrakcją jest nocleg w domku na drzewie, byłam tam niedawno, niesamowite miejsce!
Życzę wam owocnych w znaleziska spacerów i miejmy nadzieję, do zobaczenia. Au revoir!
zdjęcia: Amandine
rozmawiała: Kasia Karaim