Zabawa ułatwia rodzicielstwo

Rozmowa z Kasią Augustyniak

Zabawa ułatwia rodzicielstwo
Martyna Kycia

A gdyby tak zamiast „Natychmiast przestań!” powiedzieć naszemu dziecku: „Zamykam oczy, a ty zrób jakąś minę – ciekawe, czy uda mi się zgadnąć jaką”, zamiast „Nie krzycz!”, zapytać: „Potrafisz mówić jeszcze ciszej niż ja? Spróbujmy!”.

Co by się stało, gdybyśmy zaczęli rozmawiać z naszymi dziećmi w języku, który doskonale rozumieją – poprzez zabawę? Wie o tym najlepiej Kasia Augustyniak, mama Leny i Kuby, autorka e-booka „Zabawy ratunkowe”. Nam opowiada, jak kreatywnie spędzać czas z dziećmi i ułatwiać sobie rodzicielstwo.

Czy dzieci lubią bawić się ze swoimi rodzicami?

Dzieci uwielbiają bawić się ze swoimi rodzicami! (śmiech). A to dlatego, że zabawa jest dla nich najbardziej naturalnym sposobem komunikacji. Dzieci poprzez zabawę uczą się nowych rzeczy, mają możliwość przetrenowania różnych sytuacji, które będą czekały na nie w późniejszym dzieciństwie albo nawet w dorosłości, dzięki zabawie mają szansę przepracować też swoje lęki i niepokoje. Wszystko, co dzieje się w głowie dzieci, może zostać przez nie wyrażone za pomocą zabawy. To dlatego one tak łakną czasu spędzonego na zabawie również z nami, dorosłymi. W ten sposób chcą nam coś powiedzieć. My, dorośli, żeby zbudować relację z drugą dorosłą osobą, będziemy rozmawiać, umówimy się na kawę, pójdziemy razem do kina lub na spacer, a dzieci – żeby zbudować relację, będą się bawić. Dlatego warto szukać w codzienności momentów na wspólną zabawę, bo to bardzo pomaga zacieśniać więź.

Mam jednak wrażenie, że rodzice nie podzielają tego dziecięcego entuzjazmu i ze swoimi dziećmi bawią się raczej niechętnie, jakby wspólna zabawa nie sprawiała im zbyt wielkiej frajdy. Z czego to wynika?

To prawda – przyznam, że tak jest dość często. Może bierze się to stąd, że rodzicielstwo oprócz tego, że jest wspaniałym doświadczeniem, jest też po prostu trudne i niejednokrotnie potrafi wymknąć się nam spod kontroli? Ponadto jesteśmy przytłoczeni codziennymi obowiązkami i czujemy się zmęczeni. Dodatkowo mamy wobec naszego rodzicielstwa wiele różnych założeń, którym staramy się sprostać. Przez to, że stawiamy sobie wysoko poprzeczkę, nieco się usztywniamy. Jeśli z góry sobie zakładamy, że dana zabawa ma wpisywać się w jakiś konkretny model (bo na przykład rozwija motorykę albo logiczne myślenie), to ta presja sprawia, że już na samym początku – zanim jeszcze zaczniemy się z naszym dzieckiem bawić – pojawia się zniechęcenie. Już na starcie jesteśmy tą zabawą zmęczeni.

A gdyby zmienić podejście i dać się ponieść fantazji? Porobić z dziećmi to, co i nam sprawia przyjemność? Może warto byłoby zapomnieć na czas zabawy o naszych założeniach i po prostu się bawić? Uważam, że zawsze da się znaleźć takie zajęcie, które dla jednej i drugiej strony będzie atrakcyjne – tylko trzeba sobie na to pozwolić. Tak samo wartościową zabawą będą wygłupy, siłowanki, łaskotki, wspólna jazda na rowerze, jak i malowanie, rysowanie czy wyklejanie – najważniejsze jest to, żeby w ogóle się z dzieckiem bawić, a nie to, jak dokładnie będzie wyglądała nasza zabawa.

Jak znaleźć w tym pędzie, który serwuje nam współczesny świat, czas na wspólną codzienną zabawę?

Bycie rodzicem samo w sobie jest trudne, każdy o tym wie, ale paradoksalnie zabawa nam to ułatwia. Trzeba tylko zmienić podejście. Początkowo może nie być ono dla nas zbyt naturalne, ponieważ zostaliśmy wychowani według innego wzorca, ale z czasem rodzicielstwo poprzez zabawę, do którego tak zachęcam, wejdzie nam w krew i zaczniemy dostrzegać jego efekty. I oczywiście nie zawsze będzie nam się wszystko idealnie udawać,  nie zawsze dzieci i my będziemy zachowywać się tak, jak byśmy chcieli, ale to nie przekreśla tego, żeby cały czas szukać dobrych rozwiązań komunikacyjnych dla naszej rodziny.

Czy zabawa jest dobra na wszystko?

To dość chwytliwy slogan, ale może być mylący, bo wiadomo, że nie każdą sytuację da się rozwiązać zabawą, pewne problemy czy trudności warto skonsultować ze specjalistą. Uważam jednak, że znakomitą większość potencjalnych kryzysów związanych z codziennym życiem rodzinnym – jak to, że dziecko nie chce się ubrać, nie chce umyć zębów, nie chce wyjść z placu zabaw – można rozwiązać właśnie dzięki zabawie. Zamiast nieustannego powtarzania, krzyczenia, zmuszania możemy posłużyć się zabawą – i to będzie język, który dziecko zrozumie dużo lepiej niż nasze autorytarne komunikaty. Pod tym względem – tak,  zabawa jest dobra na wszystko (śmiech).

No dobrze, to porozmawiajmy o konkretach. Co zamiast komunikatów: „Koniec bajek, oglądasz je już za długo”, „Musimy już wychodzić, ile razy mam powtarzać?”, „Stój spokojnie”, „Nie biegaj”, „Liczę do trzech”, „Bądź grzeczny” i tak dalej?

Czasem – choćbyśmy bardzo się starali – i tak użyjemy tych utartych zwrotów. Zresztą w rodzicielstwie przez zabawę nie chodzi o to, by być idealnym rodzicem i kipieć pomysłami całą dobę. Ale jeśli mamy wystarczająco dużo zasobów, spróbujmy się dogadać z naszymi dziećmi w łagodniejszy sposób. Gwarantuję, że w wielu przypadkach oszczędzimy sobie sporo czasu, gadania i nerwów!

Po pierwsze, zejdźmy do poziomu dziecka. Jeżeli widzimy, że ono się czymś bawi lub ogląda bajkę, to zaakceptujmy fakt, że jest to dla niego super, że ta bajka jest interesująca, ta budowla, którą właśnie buduje, jest dla niego ważna. Z taką dziecięcą perspektywą będzie nam łatwiej przeprowadzić dziecko do kolejnego etapu – czyli zakończenia danej czynności i rozpoczęcia innej. Nie mówmy więc dziecku, które świetnie bawi się na placu zabaw, że musi skończyć zabawę natychmiast, ale postarajmy się pokazać mu ciekawą alternatywę. Zamiast: „To ja już sobie idę”, powiedzmy: „Ustawiamy minutnik na trzy czy na cztery minuty? Jak zadzwoni alarm – wracamy do domu” albo „Czas już iść! Wracamy, skacząc jak kangury czy lecimy jak samoloty?”, albo „Zamykam oczy, potrafisz doprowadzić mnie aż do wyjścia?”, albo „Sprawdźmy, czy jesteśmy szybsi od tej mrówki!”. Wyobraźnia w tym momencie jest najlepszym przyjacielem rodzica (śmiech). Może zamiast: „Koniec bajek”, spróbujmy: „Ale sprytne te pieski! Obejrzyjmy do końca ten odcinek, a potem może wybudujemy taką bazę z klocków?”, zamiast: „Musimy już wychodzić” – „Uwaga, podłoga parzy! Musimy jak najszybciej dostać się pod drzwi, skacząc”. Komunikaty typu: „Stój spokojnie”, „Nie biegaj”, spróbujmy zastąpić zabawą w lód i ogień – kiedy używamy pierwszego, druga strona zamraża się i stoi nieruchomo, kiedy drugiego – roztapia się i zaczyna poruszać.

Z kolei sformułowanie „Bądź grzeczny” dla dziecka jest zbyt abstrakcyjne i może nieść ze sobą bardzo wiele znaczeń, zresztą dziecko właściwie nie ma prawa go zrozumieć. Nie warto z góry zakładać złych intencji dziecka, dlatego że w tym momencie stawiamy sobie ogromną barierę, która nie przysłuży się dobrej komunikacji. Jeżeli założymy, że dziecko jest z natury dobre, tylko po prostu niektórych rzeczy jeszcze nie potrafi, niektórych spraw jeszcze nie rozumie, wielu emocji jeszcze nie jest w stanie wyrazić inaczej niż poprzez płacz, albo że czasami ma po prostu inny plan niż my, to będzie nam o wiele łatwiej się z nim skomunikować, dogadać, niż jeżeli przyjmiemy, że ono jest po prostu złośliwe, niegrzeczne czy manipulujące.

Próbujmy, bawmy się rodzicielstwem przez zabawę i szukajmy takich rozwiązań, które dla naszej rodziny będą najlepsze.

5 POMYSŁÓW NA LETNIE ZABAWY OD KASI AUGUSTYNIAK

Kostki lodu – zamroźcie w nich drobne kwiatki, niewielkie zabawki lub dodajcie barwniki spożywcze; wrzućcie na tace lub do miski, dodajcie łyżkę i szczypce – prosta zabawa sensoryczna gotowa.

Bitwa na balony – napełnijcie balony wodą i rzućcie nimi w siebie nawzajem lub ustalcie jakiś wspólny cel – butelki, które trzeba przewrócić, kilka misek lub płot czy mur.

Spryskiwacze – spryskajcie okoliczne kwiatki lub zróbcie wakacyjny śmigus-dyngus!

Rzut gąbką – zabawa gwarantująca dużo śmiechu – każdy zawodnik powinien mieć swoje wiaderko z wodą i gąbkę – rzucamy tak, by jak najbardziej zmoczyć przeciwnika.

Poszukiwacze skarbów – w ogródku lub gdzieś w okolicy ukryjcie skarb, a następnie narysujcie mapę, która do niego prowadzi; po drodze zaplanujcie kilka zadań lub zagadek.

ZABAWY ROZŁADOWUJĄCE NAPIĘCIE

Zepsuta poduszka – „kładziemy się” lub „siadamy” na dziecku, udając, że jest ono nowo zakupioną poduszką; komentujemy na głos na przykład tak: „Jaka cudowna, miękka poduszka! Położę się na niej i chwilkę zdrzemnę”, „Ojej, ona się rusza! Chyba jest popsuta!”, No nie, w dodatku wydaje jakieś dziwne dźwięki!”, „Może trzeba ją tu trochę pougniatać, żeby się naprawiła?” itd.

Zamiana ról – czasami natłok emocji może być spowodowany nową lub stresującą sytuacją (np. szczepieniem, zmianą przedszkola, pojawieniem się rodzeństwa itd.); dziecko nie zawsze umie nam o tym opowiedzieć, może za to wyrazić część emocji w zabawie; zamiana ról lub odgrywanie scenek tematycznych mogą pomóc nam spojrzeć na sytuację oczami malucha.

Kulki z gazety – podrzyjcie gazetę lub bibułę na kawałki i uformujcie z nich lekkie kule (już to zajęcie pozwala się odrobinę „wyżyć”); w drzwiach przyklejcie kilka pasm mocnej szerokiej taśmy klejącej i rzucajcie kulkami tak, by przyklejały się do pasów.

Spróbuj mnie przewrócić – zabawa do wykonania na łóżku lub materacu; siadamy na kolanach, a zadaniem dziecka jest nas przewrócić – można do tej zabawy użyć poduszki; później zamieniamy się rolami – oczywiście okazuje się, że jest nam bardzo trudno to zrobić!

CZYM ZAJĄĆ DZIECKO W PODRÓŻY

Pudełko ze wstążkami – potrzebujemy zamykanego pudełka i kilku kolorowych wstążek; w wieczku pudełka robimy kilka dziurek i przewlekamy przez nie wstążki; zawiązujemy supełki na obu ich końcach tak, by można było je przesuwać.

Uwięzione zabawki – potrzebujemy kawałka kartonu, taśmy papierowej, kilku niedużych zabawek; do plastikowej tacki lub do kawałka kartonu przyklejcie papierową taśmą kilka niewielkich zabawek, pozwólcie maluchowi je uratować.

Portfel z kartami – potrzebujemy portfela z przegródkami i kart lojalnościowych; do wyczyszczonego portfela włóż kilka kart i pozwól dziecku je powyciągać; możesz dodatkowo przygotować pudełko z wyciętą szparą, do którego będzie można wrzucać karty.

O czym warto pamiętać – wyciągaj kolejne zabawki tak, aby dziecko nie widziało reszty; proponuj jedną po drugiej – z przerwami, nie wszystkie naraz; wykorzystaj stare zabawki, o których dziecko zdążyło już zapomnieć lub kup na podróż coś nowego; pamiętaj o klasykach: książeczkach, grzechotkach, piosenkach, wygłupach; miej wszystko pod ręką – rzeczy zapakuj do torby, jeśli trzeba, wcześniej je posegreguj; obserwuj dziecko podczas zabawy!

Po więcej wskazówek koniecznie udajcie się na instagramowy profil Kasi.

Kasia Augustyniak – pokazuje, jak kreatywnie spędzać czas z dziećmi i ułatwiać sobie rodzicielstwo. Mama trójki. Studentka psychologii. Założycielka sklepu z kreatywnymi zabawkami zabawydokawy.pl. 

*Rozmowa ukazała się w maju w piśmie „Pielgrzym”.

Dodaj komentarz