asd
Torba to świątynia. Nasza własna i odrębna, gdzie wszystko jest po coś i nigdy niczego nie brakuje.
Znacie program muzyczny „What’s in my bag?”? Najfajniejsi ludzie na tej planecie idą do sklepu płytowego, pakują do firmowej siatki ulubione winyle i CD-ki, czasem kasety i opowiadają, dlaczego wybrali właśnie je spośród morza innych wydawnictw. To podobnie jak z nami, kobietami. Coś sprawia, że wybieramy właśnie tę torbę lub plecak, które będą nosić te najistotniejsze wnętrzności, te klucze do domów, telefony, kwity, kalendarze pełne dat i numerów, skasowane bilety i pomadki. Coś nam mówi, żeby im to wszystko powierzyć, że uniosą te ciężary i zrobią to z godnością, no i modnie. Wymagania mamy duże, to już wiecie – lubimy, gdy jest i praktycznie, i ładnie. Zwłaszcza gdy dzielimy z jakimś przedmiotem dzień powszedni, rozpruwamy co rusz ekspresik albo puszczamy wolno klamrę. Zobaczcie, jakie torby taszczą codziennie trzy redaktorki Ładnebebe i co w sobie mieszczą.
*
Małgosia:
Moja torba to mój dzień. Przez jakiś czas mieścił się w mniejszych gabarytach, ale ostatnio dzieje się więcej, to i torba urosła. Obowiązkowo są w niej klucze z ulubionymi breloczkami z żarówką (tak, podebrałam dzieciom), które otwierają drzwi do moich dwóch przystani (dom + redakcja).
TORBA: Ta od Molehill ma wszystko, czego szukałam: wielkość, grubość paska, kształt, waga i do tego jest superwygodna. Wiem, że będzie mi służyć baaardzo długo, a ja przywiązuję się do rzeczy. Trzymam w niej wszystko to, co buduje mój harmonogram.
MOJE TOP 5:
1.W etui Bakker made with love mieszka komputer, choć – jeśli tylko mogę – staram się zostawiać go w pracy i zamiast niego pakować worek ze strojem na pilates.
2. Kalendarz i notatnik z ukochanego Rzeczownika (staram się mocno ograniczać w ilości notesów), a w nim zdjęcia dzieci zaplątane w małe przegródki.
3. I obowiązkowo książka. Ten czas, kiedy wsiadam do autobusu lub pociągu jest tylko mój i spędzam go w jedyny słuszny sposób.
4. W mojej torbie znajdą się też spontanicznie rzeczy moich dzieci, zwykle ich aktualne zajawki: karty pokemon czy ołówki i notesiki, które zawsze dobrze sprawdzają się jako czekadełko w różnych sytuacjach.
5. Zawsze mam pod ręką ulubione kremy i pomadki, a z jedną z nich praktycznie się nie rozstaję. To Skin Food Lip Butter od Weledy. Odżywia, nawilża i dopieszcza najbardziej spierzchnięte usta. Ideał.
*
Marysia:
TORBA:
Starą listonoszkę, w której wspaniale mieści się laptop, wyhaczyłam podczas szkolnej garażówki. Raz do roku rodzice spotykają się na szkolnym podwórku i szykują stoiska z rzeczami, które chętnie puszczą w drugi obieg. Torba jest rzeczywiście wiekowa, wymaga starannego nasmarowania tłuszczem. Za to pięknie pachnie skórą, uwielbiam szlachetny, naturalny zapach i spatynowany wygląd starych przedmiotów. W środku panuje porządek. Nie noszę przy sobie kosmetyków, kabli, powerbanków czy okularów przeciwsłonecznych.
MOJE TOP 5
1.Zawsze mam przy sobie torbę na zakupy. Ta siatkowa jest lekka i nie zajmuje miejsca.
2.Książka (bo nie przeniosłam się na ebooki) waży swoje. Ta Zaremby Bielawskiego – także w metaforycznym sensie. Za jej sprawą nadrabiam trudne zaległości w wiedzy o współczesnej historii Polski.
3.Ubranko na laptopa uszyła Kasia z Radosnej Fabryki, sprawdza się doskonale. Kocham łączki w wielu wydaniach, a laptop – wiadomo – jeździ ze mną. Pracuję w różnych miejscach, różnych porach.
4.Sporo u mnie z marki papierniczej Rifle Paper. Teczki, organizery, zeszyty… Zeszytów mam dużo, bo praca w redakcji to tysiące łapanych w biegu notatek. Lubię zalotne rysunki na okładkach notesów Mazzal.
5. Notuję unplugged – piórem. Więc palce pobrudzone tuszem to u mnie normalka.
*
Dominika:
PLECAK:
A ja się z torbami nie zgadzam i dlatego mam plecak. W zasadzie to mam kilka – lekkich i plastycznych, wyginających się zgrabnie lub skrajnie nieelegancko w zależności od zawartości. Na co dzień i do piaskownicy noszę taki krasny na sznureczkach od Justyny Chrabelskiej, za to do pracy zabieram plecak porządny, płócienny i piekielnie pojemny od This Is Paper. Wiążę go na sznurek i zapinam klamerkę, a czasem tylko obwiązany tym sznurkiem zabieram w drogę. Kiedy kupuję bilet w automacie – nie współpracuje. Kiedy szukam w nim czegokolwiek – nie współpracuje. Do tego brudzi się strasznie, ale za to odpiera znakomicie. Prany z milion razy przeze mnie i przez moją poprzedniczkę (bo to rzecz z odzysku), trzyma się godnie i nie miauczy.
MOJE TOP 5:
1. Komputer (malutki).
2. Piękny długopis japońskiej produkcji (prezent od ukochanego). Lubię takie, co piszą cieniutko i wyglądają jak naboje.
3. Zmaltretowany kalendarz Muji, cały w nalepkach z koncertów i wystaw. Lubię ślady.
4. Ostatnio także katalog z wystawy w Muzeum Włókiennictwa. Została przedłużona za sprawą apeli rozkochanych w wystawie łodzian, warto skorzystać.
5. Pięknotki, jak wszelkie kosmetyki i przyrządy higieniczne nazywa moja córka. Pakuję do plecaka wodę morską do włosów, roller do buzi (nigdy nie wiadomo, kiedy się może przydać), pokaźne stadko próbek perfum. I słuchawki. Zapach i muzyka mnie kołyszą i leczą, to najlepsi terapeuci.
*
Dziękujemy salonowi Trzy Wiosny za piękny manikiur!