koronawirus psycholog

Urodzisz za chwilę, mimo pandemii

Rozmowa z psycholog Anną Zarzycką

Urodzisz za chwilę, mimo pandemii

Relacje kobiet, które właśnie urodziły dzieci, są kojące. Zwłaszcza, kiedy czytamy o wsparciu, jakie dostają od obcych ludzi, z którymi przyszło im przeżywać ten intymny moment.

Personel szpitali staje na wysokości zadania. Położne uspakajają na forach internetowych, a potem otaczają opieką na oddziałach. Mimo iż koronawirus pokrzyżował wam plany rodzinnych porodów, nie będziecie same, ale to na siebie postawcie teraz i przypomnijcie sobie o tym, jak dajecie radę. Jak to zrobić, opowiedziała mi psycholog Anna Zarzycka.

My mamy, bardzo o was teraz myślimy.

Naszą rozmowę ilustrują zdjęcia pięknej akcji zorganizowanej przez fotografkę Anię Wybig  #zdjeciaznarodzin_razemdamyrade. Udało jej się zrzeszyć fotografki ze Społeczności Zaufanych Fotografów Porodowych, fotografki dziecięce i rodzinne z całej Polski, które – dopóki zabronione są porody rodzinne – nieodpłatnie poddadzą wasze zdjęcia ze szpitali profesjonalnej obróbce. Podczas krótkiej wymiany wiadomości Ania napisała mi, że jest matką trójki dzieci, a zdjęcie, na którym to matka sama przecina pępowinę, bardzo ją poruszyło – stało się symbolem porodów w tym dziwnym czasie. I ja się z Anią zgadzam. Widzę tam ogromną moc.

Witamy: Nikosia, Aleksandra, Idę, Dawida, Różę, Antosia, Ulę i wszystkie dzieciaki, które właśnie przychodzą na świat, jesteście radością. Ściskamy wasze dzielne mamy.

W jakiej sytuacji znalazły się kobiety mające za chwilę terminy porodów?

Kobiety, które planowały poród rodzinny albo chciały rodzić z doulą, konfrontują się teraz z nagłą zmianą polityki szpitala i ogólnych zasad organizowania porodów. Choć organizacje pozarządowe apelują o zmianę w tym zakresie – przywrócenie porodów rodzinnych i możliwość obecności bliskiej osoby, to procedury są coraz bardziej zaostrzane. Wiele planów, o których dyskutowano często długi czas i do których przygotowywały się rodziny oczekujące porodu, w związku z tym nie może być spełnionych. Wizyty prenatalne są odwoływane lub przenoszone online. Te szybko następujące zmiany mogą powodować znaczny stres dla kobiet w ciąży i ich partnerów.

Jak sobie z tym poradzić, bo przecież inaczej teraz nie będzie.

W sytuacji niepewności, zmieniających się regulacji ważne jest mieć realny obraz możliwego przebiegu prowadzenia ciąży, porodu i połogu. Warto o to dopytywać, nawet jeśli ze względu na obciążenie personelu nie jest to proste. Można też zaangażować się w zbieranie informacji za pośrednictwem technologii – spotkań online z położną. Czas pozostały do porodu warto też wykorzystać na zajęcie się edukacją rodzicielską, która teraz może być tym ważniejsza, że bezpośredni kontakt z lekarzem i położną jest bardziej ograniczony. Warto poświęcić trochę czasu na przeczytanie w internecie – na profesjonalnych stronach prowadzonych przez położne – czegoś więcej na temat tego, co dzieje się z ciałem podczas porodu, aby móc poczuć się bardziej przygotowaną. W tym przypadku bardzo ważna jest selekcja stron i źródeł informacji, z której będziecie korzystać. Jeśli „wkręcasz się” w poszukiwania i strony, relacje, które wcześniej przeglądałaś, powodują więcej niepokoju. Warto rozważyć „zatrudnienie” kogoś bliskiego, siostry, mamy, partnera, do poszukiwania informacji i wybierania takich źródeł, które są rzetelne, obiektywne i rzeczowe, a nie emocjonalne.

Ważne też, aby bliska osoba – twój partner w porodzie – miała świadomość i rozumiała dokładnie, jak wygląda proces porodowy. To, co jest szczególnie istotne, to zadbanie o spokój rodzącej, „wyczucie chwili”, umowa, kto i po jakim czasie, w jaki sposób inicjuje kontakt – żeby uniknąć pospieszających SMS-ów lub obciążających kobietę pytań, o to, co się teraz dzieje i z czego to wynika.

Kobiety piszą, że przez nałożone obecnie restrykcje, utraciły swoje marzenia. 

W sytuacji diametralnej zmiany warunków przyszłego porodu ważne jest myślenie o własnym porodzie, przyjęcie i zaakceptowanie restrykcji, które są obowiązujące. To pozwala przekierować energię – z walki z obostrzeniami i złością na restrykcje – na to, co mogę zrobić, żeby to doświadczenie było jak najlepsze, dla mnie i mojej rodziny. Pozwala skoncentrować się na tym, jak – w porozumieniu z położną czy szpitalem – mam zadbać o swoją ochronę osobistą, jak mam używać maseczki, rękawiczek jednorazowych. Czy w związku z tą sytuacją epidemii mogę jeszcze o coś zadbać. Ta przekierowana energia jest bardzo ważna, bo często generuje wyjątkowe rozwiązania, jest motorem twórczego myślenia i zmiany. Też w kontekście wzajemnej współpracy i możliwości pomocy sobie i innym.

Świadome przygotowanie zwiększa poczucie bezpieczeństwa.

Zrozumienie i wiedza, czego można się spodziewać, pomaga minimalizować strach. Konkretne problemy wymagają rozwiązań, a więc koncentrują uwagę na tym, co można zrobić. Najtrudniejszy jest lęk przed tym, co niewiadome, nieznane.

Ten przewidywany niepokój, żal, związany z rezygnacją z planów, sprawia, że trudniej się skupić na teraźniejszości, zadaniach, celu, jaki mamy osiągnąć lub jaki jest dla nas osiągalny. Jednocześnie brak takiego skupienia, odciągnięcia uwagi, powoduje, że zagłębiamy się coraz mocniej w myślach dotyczących strasznych scenariuszy i wyobrażeń rysujących coraz gorszą przyszłość.

Straszny scenariusz napisał się dla wielu zupełnie bez ich wkładu. Teraz łatwo pójść w tym kierunku.

Katastrofizowanie – przedstawiane jako przygotowanie do trudnych sytuacji, rzadko się sprawdza, choć często kobiety w pierwszym odruchu pokazują je jako zwiększające świadomość. Jednak to, co na pewno powiększa się pod wpływem takiego myślenia, to lęk. Niepewność i brak kontroli łatwo przeradzają się w poczucie bezsilności. Hiperświadomość ponurej rzeczywistości koronawirusa może uwięzić wiele rodzin w oczekiwaniu na różnie przeżywaną stratę – stratę możliwości zrealizowania własnych planów, „stratę dobrego porodu”. Może na razie nie być wyraźnego powodu do zmartwień teraz, ale z powodu tego, co przewidujemy, i z powodu natłoku złych informacji napływających z całego świata, mamy skłonność do tworzenia jeszcze bardziej straszących scenariuszy w swojej głowie, a to potrafi całkowicie zrujnować dany dzień, tydzień, miesiąc.

Trzymanie się swojej codziennej rutyny, zanurzenie się – mimo trudnych, a często przestraszających informacji – w sprawy codzienne, konkretne działania i skupienie się na obowiązkach tej części życia, którą możemy kontrolować, włącznie z dbaniem o powstrzymanie zarażenia, pomaga lepiej radzić sobie z niepokojem. Dlatego tak ważne jest przerywanie takiego cyklu. Skorzystanie z szansy, którą daje nam nasza mocna część, której możemy teraz nie widzieć i nie słyszeć – jest zalana lękiem i nie może działać, bo jeszcze nie wiadomo, co będzie. Jednak gdy damy naszej mocnej stronie dostęp do przeżyć, podczas których poczułyśmy swoją siłę, damy jej choć odrobinę wytchnienia od lęku o to, co będzie, i postawimy przed tą częścią konkretne zadanie, to ona będzie mogła zacząć działać.

Jak to robić?

Przypomnijmy sobie zdarzenia, które nas zaskoczyły, trudne sytuacje, w których działałyśmy mimo zagrożenia. Osoby, z którymi kontakt napawał nas otuchą, dzięki którym naprawdę wierzyłyśmy, że damy radę. Spokój, który dawała nam bliska osoba, mama, ojciec, babcia, która nawet w trudnych sytuacjach organizowała życie, czytała bajkę. Moje pacjentki zapytane o takie doświadczenia, często wskazują nieoczywiste sytuacje, których bardzo się bały i wyobrażały sobie, że gdyby były w takiej sytuacji, to byłyby sparaliżowane lękiem i niemożnością zrobienia czegokolwiek. Jednak w sytuacji rzeczywistego zagrożenia – działały. To, co daje siłę, to nie czyjeś doświadczenie, nawet najbardziej heroiczne, a własne, nawet najbardziej prozaiczne. Zwykłe, ale takie, podczas którego naprawdę czułyśmy własną moc, energię, determinację działania. Przypomnienie sobie zakotwiczonych w tamtych doświadczeniach doznań daje możliwość prawdziwego poczucia tamtej siły.

Czy doświadczenia rodzących kobiet mogą być wsparciem?

Możemy też pomyśleć o naszych matkach i babciach, ich sytuacjach porodowych, z czego czerpały siłę, będąc jednak w większości przypadków same z położną. Może będzie to pretekstem do rozmowy i jednak przyjrzenia się temu doświadczeniu nie tylko z poczuciem rozwoju, jaki się dokonał, ale też z zaciekawieniem, ich oczami, i przyniesie wymianę refleksji.

Może zobaczymy siłę kobiet, które mimo towarzyszących im osób, rodzą przecież same.

Mamy za sobą lata doświadczeń porodów rodzinnych, długich odwiedzin i możliwości towarzyszenia kobiecie w szpitalu. Jednak to doświadczenie wspólnoty czasem przysłania taki obraz, który w czasach szpitalnej izolacji był bardziej widoczny i który dziś warto z szacunkiem zobaczyć – to kobieta rodzi, ta siła płynie z niej. Położna i bliskie osoby pomagają jej skontaktować się z tą siłą, poczuć ją, ale ona powinna być w centrum tej wspólnoty. Nie jest to argument gloryfikujący porody pozbawione obecności bliskich, ale w sytuacji, gdy nie jest to opcją, warto mieć to na uwadze, że skupienie się na sobie, brak rozproszenia inną osobą, niekoniecznie musi mieć same negatywne konsekwencje. Zarówno położne, jak i kobiety rodzące doświadczają czasem sytuacji, gdy partner skupia na sobie potrzebną kobiecie uwagę, lub przez swoje zachowanie czasem jest obciążeniem. Niekiedy z kolei kobieta zaabsorbowana jest tym, jak zachowuje się jej mąż, z niepokojem zastanawia się nad tym, jakie konsekwencje dla relacji będzie miał wspólny poród.

Niektórym podobna myśl może towarzyszyć w planowaniu nieprzeżywania porodu razem, zwłaszcza po opowieściach o tym, jak dla czyichś relacji było to cementujące doświadczenie.

Teraz możliwość kontaktu z bliską osobą może przynajmniej w części zapewnić technologia. Warto ją wykorzystać i przetestować, nie tylko przygotowując się do porodu, ale także biorąc pod uwagę połóg i pierwsze tygodnie w domu, podczas których bliski kontakt z tymi członkami rodziny, którzy wcześniej byliby bardziej obecni, może być utrudniony.

Jeśli masz smartfon, tablet lub laptop (lub jakąkolwiek ich kombinację), teraz jest czas, aby zastanowić się, jak mogą ci pomóc przed, w trakcie i po porodzie.

Kontakt z bliską osobą, a czasem sama możliwość bliskiego kontaktu, może zapewnić wsparcie podczas porodu, nawet jeśli partner czy inna bliska osoba, z którą planowałaś rodzić, nie może być fizycznie w pokoju. Można pomyśleć o zabraniu ze sobą zdjęcia, nagranych wcześniej przez partnera wskazówek wizualnych lub innego namacalnego przedmiotu, który może być źródłem wsparcia i poczucia bezpieczeństwa. Bardzo silnie reagujemy na zapach, dlatego koszula partnera, pachnąca jego perfumami – która doskonale może się sprawdzić podczas pierwszych karmień – może być też ważnym, choć drobnym elementem budującym system wsparcia podczas porodu. Czasem świadomość tego, że partner, choć nieobecny, jest zaangażowany, czuwa, myśli o rodzącej i jest w każdej chwili gotowy na kontakt, dodaje siły i otuchy. Pomocne mogą być także wcześniej nagrane playlisty, które razem układacie z ważnych dla was piosenek przywołujących znaczące zdarzenia. W wymyślaniu wsparcia rodzącej kreatywność zaangażowanych, bliskich osób potrafi być naprawdę zaskakująca i wzruszająca.

Nadeszła chwila wideoporodów?

Najlepiej byłoby, gdyby osoba udzielająca wsparcia miała możliwość uczestniczenia w rozmowie wideo, aby kobieta podczas porodu czy połogu mogła usłyszeć jej głos i uspokajające słowa. Aby partner wiedział, co rozluźnia, co pomaga w bólu, ale też w nudzie czy przeciągającym się oczekiwaniu. Przy takim rozwiązaniu trzeba wcześniej zadbać o całe techniczne zaplecze – ładowarki, dostęp do internetu, i nauczyć się – jeśli do tej pory tego nie robiliście – obsługi bardzo prostych aplikacji, bo jednak w sytuacji stresu wszystko, co wydaje się banalnie proste, potrafi nagle i niespodziewanie się skomplikować.

Dobrze jest pamiętać o kontakcie z osobami, z którymi jest się w szpitalu. Czytam wiele budujących relacji kobiet, które właśnie urodziły, o ogromnym wsparciu położnych i personelu szpitalnego. Przedstawiane tu zdjęcia są świetnym tego dowodem.

Warto jest inicjować kontakt, pytać i mówić, nie dystansować się i nie wycofywać z interakcji. Zadbać o siebie nawzajem, bo przecież wszyscy jesteśmy w trudnej sytuacji. Ta świadomość, że każdy może pomóc, każdy może dać drugiej osobie wsparcie, wzmocnić, powiedzieć dobre słowo, pozwala czerpać z kontaktu, a nie tylko biernie go przeżywać. Takie poczucie wpływu przekłada się na lepsze samopoczucie. Warto pamiętać, że wielu osobom, organizacjom, ale też personelowi medycznemu, naprawdę zależy na tym, aby ten czas był jak najbardziej bezpieczny, dobry i szczęśliwy.

*

Pomocne linki:

Zajęcia/kontakt online: Człowiek od rodzenia

Sprawdzone i najnowsze info: Fundacja Rodzić po Ludzku

Grupy pomocnych położnych na FB znajdziecie tu, tu, tu i tu.

Psychologiczne wsparcie online znajdziecie w Laboratorium Psychoedukacji. Rozmowę o terapii dla kobiet w ciąży znajdziecie tu.

*

Anna Zarzycka – absolwentka Wydziału Psychologii UW. Od 2002 r., po zakończeniu szkolenia psychoterapeutycznego, związana z Laboratorium Psychoedukacji. Większą część aktywności zawodowej poświęca prowadzeniu terapii indywidualnej. Od 2015 r. intensywnie zaangażowana w terapię okołoporodową i terapię diady. Zainteresowana badaniem i wspieraniem więzi tworzącej się pomiędzy matką a niemowlęciem. Pracuje w nurcie psychodynamicznym. 

 

Dodaj komentarz