Zajadanie przed ekranem
Sześć powodów, dla których nawet w najlepszej wierze lepiej unikać karmienia dzieci przed ekranem.

Dziecko zatopione w ekranie tabletu czy telefonu, nieświadomie pochłaniające kęsy, które podtykają mu pod nos zapobiegliwi rodzice. Znacie taki widok? Zdarza się w restauracjach, zdarza się przy naszych domowych stołach. Dowiedz się, dlaczego to błąd.
O to, dlaczego jedzenie z nosem w ekranie może być szkodliwym nawykiem, zapytaliśmy dietetyczkę i psycholożkę Zuzię Antecką, twórczynię bloga Szpinak Robi Bleee. Zuzia, w swojej pracy psychodietetyka, pracuje z rodzinami nad wytworzeniem dobrych relacji z jedzeniem. Uczy rodziców dzieci najmłodszych, jak rozszerzać dietę, a trochę starszych – co robić w przypadku, gdy trafi się nam syn czy córka z trudnościami w jedzeniu, cierpiący na neofobię lub poważne niedobory substancji odżywczych. Jej rady często idą pod prąd tego, co w dzieciństwie kładły nam do głów mamy i babcie, ale zawsze mają na celu jedno: wytworzenie atmosfery, w której jedzenie staje się przyjemnością, atrakcją, okazją do celebrowania relacji.
Jedzenie w zgodzie z sygnałami głodu i sytości to najważniejszy nawyk, jaki możemy wykształcić u maluchów. Temu, niestety, ekran nie sprzyja. Zuza ma świadomość, podobnie jak i my, że pomysły, by sadzać dzieci przed telefonem czy tabletem, biorą się z najbardziej ludzkich odruchów: lęku, że dziecko nie je wystarczająco dużo i w efekcie nie będzie się dobrze rozwijać, chęci, by przemycić do diety inne składniki niż te przez syna czy córkę akceptowane, a w końcu – ze zmęczenia. Warto jednak spojrzeć świeżym okiem na jej sugestie, bo w zasadzie zawsze jest czas na zmianę naszych jedzeniowych przyzwyczajeń. Oto sześć powodów, dla których nawet w najlepszej wierze lepiej unikać karmienia dzieci przed ekranem.
1. Ekran skupia uwagę.
W efekcie nie wystarcza jej już na jedzenie, potęgując wrażenie, że to czynność mozolna i nudna. Nie ma w niej miejsca na radosne odkrywanie, cieszenie się każdym kęsem albo oswajanie co bardziej egzotycznych składników.
2. Ekran alienuje.
Jedząc przed telewizorem, dziecko jest samo. Trudno o bliskość i bycie ze sobą, kiedy każdy członek rodziny je z nosem w gazecie, tablecie czy książce, brakuje przestrzeni do rozmów wykraczających poza zdawkowe „Co tam w szkole?”. Takie posiłki mogą się oczywiście czasem zdarzyć, ale nie czyńmy z nich reguły. Badania pokazują bowiem, że celebrowanie wspólnego jedzenia bardzo przyczynia się do kształtowania dobrych nawyków żywieniowych. A te są jak szczepionka przeciwko nadwadze i innym plagom dręczącym współczesne nastolatki, w rodzaju zaburzeń odżywiania, a nawet skłonności do używek. Dlaczego? Patrz punkt trzeci.
3. Przed ekranem łatwiej zjeść zbyt dużo.
Kiedy uwaga dziecka skupiona jest na bajce czy piosence, trudniej mu zorientować się, że już się najadło. A przecież jedzenie w zgodzie z sygnałami głodu i sytości to najważniejszy nawyk, jaki możemy wykształcić u maluchów i droga do tego, by miały zdrowy stosunek do swojego ciała. Poszanowanie dla dziecięcego „dość” i „jeszcze” sprawi, że w przyszłości będą umiały rozpoznawać sygnały płynące z ciała, dawać odpór społecznej presji i walczyć o respektowanie swoich granic.

4. Ekran sprzyja wywieraniu presji.
Podsuwanie jedzenia dzieciom zajętym ekranem to częsty sposób rodziców niejadków, którzy w ten sposób są w stanie podać im więcej pokarmu czy przemycić produkty, które normalnie by „nie przeszły”. Zrozumiały lęk o to, by dzieci dobrze się rozwijały, ubierają jednak w strategię, która długofalowo przynosi odwrotne skutki: pogłębia lęk przed nieznanym, zamiast go rozpracowywać. Często pod niechęcią czy odmową kryje się bowiem zwykła obawa przed daniem czy produktem jako czymś nieznanym. Dlatego, paradoksalnie, im bardziej maluch ma z czymś trudność, tym bardziej powinniśmy go na ten pokarm wystawiać. Ładnie go wyeksponować, podać w innej, ciekawej formie i zademonstrować, jak jemy go sami.
5. Ekran warunkuje podjadanie.
Przekąski konsumowane przy telewizorze stają się behawioralnym nawykiem. Wtedy nawet najedzone dziecko, zasiadając przed ekranem, nieświadomie wyciąga rękę po coś do chrupania. Bywa, że dostaje wtedy przegryzki o niskiej wartości odżywczej. Ale nawet jeśli pięciolatkowi wciśniemy do ręki marchewkę pokrojoną w słupki, piętnastolatek podjadający nawykowo przed telewizorem raczej sięgnie po chipsy.
6. Przed ekranem zjadamy więcej słonego i słodkiego.
Efektem ubocznym tego, że gros uwagi dziecka pochłania smartfon, jest to, że potrzebuje wyrazistszych smaków, by mogły się przebić do świadomości. Jedzenie nie smakuje tak dobrze, bo jemy nieuważnie, więc potrzebujemy czegoś mocniejszego: dania tłustszego, bardziej słonego czy słodkiego. Tym produktom trudno się oprzeć, a co za tym idzie – łatwiej się nimi przejeść. Na domiar złego uczymy dzieci, że takie przejadanie się słodyczami czy przekąskami jest w porządku, że są sytuacje, w których jedzenie więcej, niż się jest w stanie, jest ok. Bo chrupki czy żelki mieszczą się w innej kategorii – wpadają do „drugiego żołądka” czy „osobnej kieszonki na desery”.
*
Zuzanna Antecka – pomaga rodzicom zamienić ich dzieci w Małych Smakoszy, dietetyczka i psycholożka, autorka bloga Szpinak Robi Bleee. Wspiera rodziców na każdym etapie żywienia dzieci, uczy o jedzeniu pozytywnym, świadomym i przyjemnym.
Karolina Galla – autorka ilustracji, absolwentka ASP w Krakowie. Oprócz rysunków tworzy również identyfikacje wizualne marek, design opakowań i branding.