Podstawowe prawo dziecka? Zabawa!
Rozmowa z psycholożką o korzyściach płynących z zabawy
W co się bawić, w co się bawić… O tym, dlaczego zabawa jest tak ważna, jak się uczyć, bawiąc, i co sprzyja prawidłowemu rozwojowi dzieci, rozmawiamy z psycholożką Elizą Skop (@psychologwprzedszkolu).
Za nami wakacje. Nie zliczę, ile razy w ich trakcie usłyszałam „mamo, nudzi mi się!”. Jak to jest z tą nudą? Czy rzeczywiście służy kreatywności, czy jednak należy dziecku pomóc w wymyślaniu zabaw?
Nuda jest jak najbardziej w porządku. Warto się jednak zastanowić, na ile dziecko rzeczywiście się nudzi, a na ile szuka kontaktu z rodzicem czy innym dorosłym. Czasami hasło „nudzi mi się” jest próbą zwrócenia na siebie uwagi. Przyglądajmy się nudzie i sprawdzajmy, czy i w jakich sytuacjach się pojawia. Czy jest to stały punkt dnia, a może potrzeba poszukiwania mocnych wrażeń, bodźców? Może być też tak, że dziecko nie jest w stanie samo sobie zorganizować zabawy. Niektóre dzieci potrzebują dorosłego, który nią pokieruje.
Do jakiego wieku to jest OK? Kiedy powinno nas zaniepokoić, że dziecko nie potrafi się samo bawić?
Cztero-, pięciolatki powinny już umieć same zaaranżować zabawę. Jedną z rzeczy, na które zwracam uwagę, gdy prowadzę obserwacje w przedszkolu, jest właśnie to, czy dziecko potrafi przejąć inicjatywę i zorganizować sobie zajęcie. Jeżeli tego brakuje i ono na przykład cały czas siedzi przy stoliku, próbuję je wesprzeć w podejmowaniu decyzji. Podsuwam pomysły, ale tak, aby to dziecko wybrało rodzaj zabawy.
Byłam ogromnie zaskoczona, gdy moje własne dziecko zaczęło się samo bawić i już nas nie wołało. Mój synek ma w ciągu dnia taki moment samodzielnej zabawy, przez większość czasu jednak wciąż nas potrzebuje. To nie jest tak, że od piątego roku życia dziecko ma już cały czas bawić się samo. Kontakt z rodzicem i opiekunem jest dalej ogromnie ważny.
Często bywa też tak, że dziecko nie pokazuje w przedszkolu czy w szkole tego, co potrafi już robić w domu. Czyli w domu umie się samo bawić, a w placówce nie podejmuje samodzielnych zabaw z różnych względów: jest więcej dzieci, więcej zabawek, inne zabawki, obecność nauczycieli…
Przedszkole to nie tylko swobodna zabawa, lecz także pierwsze obowiązki – zajęcia, nauka, w niektórych są wprowadzane karty pracy. Jak dużo czasu może być wypełnione nauką, a ile zabawą? I czy w przypadku kilkulatków jesteśmy w stanie to rozgraniczać?
Najlepiej by było, gdyby wszystkie zajęcia, nawet te kierowane, dydaktyczne, dzieci traktowały jak zabawę. Aby to nie był obowiązek, tylko rodzaj aktywności, którą podejmują z własnej woli i która sprawia im przyjemność. Warto otoczyć zabawą obowiązki, w które dzieci wdrażamy, także te domowe. Niech mają możliwość podejmowania różnorodnych aktywności – zarówno tych zaproponowanych przez dorosłego, jak i spontanicznych, wymyślonych przez siebie.
Jaka zabawa sprzyja prawidłowemu rozwojowi dziecka?
Każda. Zabawa zgodna z etapem rozwoju będzie wspierać zdobywanie i poszerzanie różnorodnych kompetencji. Do około drugiego roku życia są to głównie zabawy manipulacyjne, dziecko dotyka różnych przedmiotów i faktur, ogląda je, odkrywa też różne prawa, które panują w naturze, na przykład prawo grawitacji. Złożone zabawy pojawiają się w wieku trzech-czterech lat, to czas na zabawy naśladujące role społeczne i zabawy na niby. U pięcio-, sześciolatków pojawiają się zabawy oparte na współzawodnictwie. Dzieci rywalizują ze sobą, ale nadal traktują to jako zabawę, nie walkę. Takie współzawodnictwo daje też przyjemne uczucia. Oczywiście nie oznacza to, że jeśli dziecko ma sześć lat, to nie może już konstruować czy manipulować. Etapy rozwojowe wyznaczają momenty, w których określone rodzaje zabawy się pojawiają, ale nie są zastępowane kolejnymi. Zabawa się rozwija, wzbogaca, ewoluuje. Nie skreślam również zabawek interaktywnych, ale warto w tym zakresie zapewnić różnorodność. Niech dziecko ma dostęp także do zabawek edukacyjnych, wartościowych, mądrych, wspierających kreatywność.
Dzieci w wieku wczesnoszkolnym, czyli do około dziesiątego roku życia, powinny mieć możliwość zabawy, jeśli chcą to robić.
Czy należy uważać, by nie przesadzić w drugą stronę: zero plastiku, nic grającego, tylko drewno?
Rodzice muszą sami ustalić, gdzie przebiega granica, na co pozwolić, a na co nie, i co może być w domu. Jeśli dziecko ma jedną, dwie, a nawet kilka grających zabawek, to jeszcze nie oznacza, że przestanie się rozwijać. Ta zabawka może mieć też inne zadanie niż samo wydawanie dźwięków, może uczyć.
Czy w takim razie każda zabawa i zabawka powinna uczyć?
To się dzieje samo. Każda zabawa czegoś uczy. Kiedy dziecko nawleka koraliki, to rozwija motorykę małą. Gdy rzuca do celu, to ćwiczy koordynację, radzenie sobie z porażką i z sukcesem. Jeśli przyjrzymy się temu, co robią nasze dzieci, zobaczymy, że każda zabawa pełni jakąś funkcję. Nie zapominajmy, że celem zabawy jest przecież także uczucie radości. Bawimy się, żeby było nam przyjemnie. Jeżeli więc dzieci bawią się w jakieś wygłupianki, siłowanki itd., to taka zabawa służy odpoczynkowi, relaksowi, odpuszczeniu, ma sprawić frajdę.
Aby jednak nie przesadzić, trzeba pamiętać, że właśnie zabawa, a nie nauka jest głównym zadaniem naszych dzieci, zwłaszcza tych najmłodszych, przedszkolaków. Dzieci w wieku wczesnoszkolnym, czyli do około dziesiątego roku życia, powinny mieć możliwość zabawy, jeśli chcą to robić. Gdy zaczyna się szkoła, pojawiają się zajęcia, dzieci mogą mniej potrzebować zabawy, ponieważ poznają nowe aktywności. Jeżeli jednak widzimy, że nasze dziecko potrzebuje się bawić, dajmy mu na to czas. Wkomponujmy takie niezorganizowane aktywności w plan dnia.
Wybór zajęć pozalekcyjnych jest ogromny i kuszący. Dzisiejsi rodzice, gdy sami byli mali, nie mieli dostępu do tak wielu aktywności i teraz chcą dać go swoim dzieciom. Na co uważać?
Przyjrzyjmy się, czy te zajęcia dodatkowe, które mają rozwijać zainteresowania – dzieci, nie nasze – są wciąż zabawą. Jeśli dziecko ma ku czemuś predyspozycje lub chce czegoś spróbować i nam o tym mówi, to jak najbardziej warto za tym podążyć. Ale nie może być tak, że dziecko będzie miało zorganizowany dzień od siódmej do dwudziestej, po szkole a to basen, a to angielski, a to jakieś tańce, konie, lego, i zabraknie mu czasu na to, żeby zająć się sobą.
Jeśli już dziecko uczęszcza na jakieś zajęcia, obserwujmy, czy jest zadowolone i chce kontynuować naukę, czy nie jest za bardzo zmęczone i marudne. Zapytajmy prowadzących, czy dziecko aktywnie uczestniczy w zajęciach i faktycznie coś z nich wynosi. Warto podążać za dzieckiem z uważnością.
Rodzice, pamiętajcie też o sobie, o własnych zainteresowaniach i o odpoczynku, abyście nie zmienili się w szoferów wożących dzieci z jednych zajęć na drugie.
Czym może skutkować brak czasu na swobodną zabawę?
Dzieci mogą walczyć o własną decyzyjność, chcieć robić wszystko inaczej, niż dorosły powie. I to nie wynika ze złej woli, z chęci robienia na złość czy na przekór, lecz właśnie z braku możliwości, by dziecko samo decydowało, co się z nim dzieje i czym się zajmuje. Obciążenie różnymi obowiązkami może oczywiście wpływać na jego emocjonalność, może być bardziej drażliwe, marudne, po prostu przemęczone ciągłą aktywnością poznawczą. Dzieci w okresie wczesnoszkolnym mają ograniczoną przyswajalność informacji. Potrzebują odpoczynku i przerw od zorganizowanych zajęć, a nawet wspomnianej na początku nudy.
Są też skutki długofalowe, sięgające w dorosłość. Dziecko może mieć problem z zorganizowaniem sobie czasu, będzie oczekiwać, że cały czas ktoś będzie mu wyznaczać kolejne zadania. Może się to odbić na poczuciu własnej wartości, czuciu się samemu ze sobą dobrze. Takie dziecko, a później dorosły, ma poczucie, że cały czas musi spełniać czyjeś oczekiwania i bierze na siebie dodatkowe obowiązki, musi robić więcej i więcej.
Czy coś powinno nas zaniepokoić, gdy obserwujemy dzieci podczas swobodnej zabawy? Na co zwracać uwagę?
Brak rozwoju zabawy. Jeśli ona utknie na jakimś etapie. Gdy na przykład trzy-, czterolatek bawi się tylko manipulacyjnie, ogląda przedmioty i w sumie nie bawi się nimi, tylko coś z nimi robi, nieadekwatnie do tego, jak powinno się tą zabawką bawić, wtedy powinna nam się zapalić lampka ostrzegawcza. Być może trzeba dziecko wesprzeć w nauce jakiejś zabawy, zaaranżować ją i pokazać, że można się tak bawić. Przy czym może to mieć oczywiście związek z jakimiś zaburzeniami rozwojowymi.
Zwykle, kiedy słyszę takie pytanie, mam w głowie obraz dzieci, które bawią się w wojnę, bitwę, strzelanie. To często niepokoi dorosłych, zazwyczaj niepotrzebnie. Zabawa jest naturalnym językiem dzieci, one się przez zabawę komunikują i dzięki niej radzą sobie z różnymi sytuacjami. Oswajają się w ten sposób z różnymi tematami, które są dla nich trudne. Zanim dziecko pójdzie na szczepienie czy do dentysty, rodzicowi radzi się, by najpierw odegrać taką scenkę. Zabawa w strzelanie spełnia taką samą rolę jak zabawa w lekarza. Dziecko oswaja się z sytuacją i odreagowuje trudne emocje. Dopóki zabawa nie jest brutalna, nie krzywdzi, warto dzieciom pozwolić pobawić się w to strzelanie czy zamykanie w więzieniu.
A w jakich sytuacjach należy ingerować?
Kiedy widzę, że dzieci zaczynają się siłować, walczyć, to zadaję pytanie: czy wy się bawicie? Czy wszystkim podoba się ta zabawa? Jeżeli mówią, że tak, po prostu lepiej to zostawić. Dzieci się tak bawią, bo lubią sprawdzać swoją siłę. Zabawy z użyciem siły są też dobre w kwestii obniżania napięcia i regulacji emocji. Jeżeli jednak któreś dziecko powie, że ono nie chce się tak bawić, najlepiej je odsunąć, a później, w neutralnych sytuacjach, uczyć stawiania granic. Aby umiało powiedzieć: nie podoba mi się to, nie chcę się tak bawić.
Nawet w konwencji o prawach dziecka, ratyfikowanej przez Polskę jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku, znalazł się zapis o tym, że zabawa jest podstawowym prawem dzieci. Podsumujmy więc: dlaczego jest ona tak ważna?
Zabawa jest głównym zadaniem dziecka. To właśnie w zabawie ono się rozwija, uczy doświadcza. Dzieci w wieku przedszkolnym nie uczą się z kartek, z książek, z kart pracy itd., tylko poprzez doświadczenie. Zabawa jest tym doświadczeniem, które pozwala im rozwijać różne umiejętności: motoryczne, poznawcze, społeczne, emocjonalne i wszelkie inne. Nie bez przyczyny zabawa jest nie tylko aktywnością dziecka, ale też jego niezbywalnym prawem.
Eliza Skop
Psycholożka, na co dzień pracuje w przedszkolu z dziećmi neurotypowymi i z różnego rodzaju zaburzeniami rozwojowymi (między innymi z autyzmem dziecięcym, zespołem Downa, niepełnosprawnością intelektualną, mózgowym porażeniem dziecięcym) i ich rodzicami; prowadzi zajęcia rozwijające kompetencje emocjonalno-społeczne, wczesne wspomaganie rozwoju dziecka i zajęcia rewalidacyjne.
Partnerem cyklu jest Blisko – sieć niepublicznych żłobków i przedszkoli bliskościowych, punktów opieki dziennej i klubów dziecięcych, które wspierają w świadomym rodzicielstwie. Częścią BLISKO są też Wioski – kameralne miejsca opieki inspirowane filozofią Reggio Emilia. Wioski są miejscami premium. Otwierają i prowadzą je osoby, które chcą zmieniać edukację wczesnodziecięcą. Więcej o sieci Blisko przeczytacie tutaj.