Lato jeszcze w pełni, ale sklepowe półki z artykułami wyprawkowymi przypominają nam o zbliżającym się początku roku szkolnego. Czy jako rodzice możemy przygotować „witaminową wyprawkę” dla dziecka, które już wkrótce będzie musiało mierzyć się z infekcjami przywleczonymi z placówek, ale też z przemęczeniem i innymi trudnościami, które sprzyjają chorobom?
Trwają wakacje i wielu z nas nawet jeszcze nie myśli o zbliżającym się tzw. „sezonie infekcyjnym”. Piękna pogoda i ograniczony kontakt dzieci z wirusami sprawia, że rodzicielska czujność może zostać uśpiona. Tymczasem ważne jest odpowiednie przygotowanie się do powrotu do placówek, tj. zadbanie o odporność dziecka. Nasza rozmówczyni dr Natasza Staniak, ekspertka z bloga nastaya.pl, przekonuje, powołując się na naukowe badania, że w przypadku dzieci jest kilka substancji, które warto suplementować. Najlepiej zająć się tym już latem.
O odporności przypominamy sobie zwykle wtedy, gdy nastają chłody, a dziecko zaraża się katarem od kolegów z przedszkola czy żłobka. Warto myśleć o budowaniu odporności latem?
Wszyscy z doświadczenia wiemy, że w okresie wakacyjnym dzieci zdecydowanie mniej chorują. Wynika to z tego, że mogą sobie pozwolić na więcej snu, mają mniej stresu i więcej ekspozycji na słońce. To ostatnie, o ile dzieci nie stosują kremów z filtrem, pozwala na syntezę odpowiedniej ilości witaminy D, która jest bardzo ważną witaminą dla układu odpornościowego. Do tego w wakacje jest ciepło, a to właśnie niska temperatura sprzyja infekcjom. Wpływa ona niekorzystnie na śluzówki, które stanowią naszą pierwszą linię obrony przed bakteriami i wirusami. To dlatego, gdy nadchodzi jesień i związane z nią wychłodzenie, zaczyna się sezon infekcyjny. O odporność najlepiej zadbać z wyprzedzeniem, ponieważ nie da się jej zbudować z dnia na dzień. Już pod koniec wakacji można zacząć podawać dzieciom witaminę D, kwasy omega 3 i odpowiednie probiotyki. Według najnowszych badań tego typu suplementacja znacząco poprawia funkcjonowanie układu odpornościowego.
Które probiotyki są powiązane z odpornością na choroby układu oddechowego?
Przede wszystkim szczep probiotyczny L. plantarum 299v, ponieważ jego działanie jest udowodnione w badaniach klinicznych. Jest to szczep również całkowicie bezpieczny dla dzieci, rekomendowany przez Centrum Zdrowia Dziecka. Można się co prawda zdziwić, że probiotyki mogą ograniczać liczbę infekcji dróg oddechowych, ale rzeczywiście tak jest. To właśnie w jelitach zgromadzone jest większość komórek naszego układu odpornościowego – szkolą się one tam po to, by następnie bronić przed wirusami i bakteriami błon śluzowych nosa, gardła i płuc. Oddziaływanie probiotyków na barierę jelitową, wywołuje wzrost immunoglobuliny A (IgA), we wszystkich śluzówkach. IgA to rodzaj przeciwciał, które „opłaszczają” naszych wirusowych i bakteryjnych najeźdźców i umożliwiają ich unieszkodliwienie pozostałym komórkom układu immunologicznego.
W badaniach na zwierzętach wykazano, że mimo że probiotyki podawano doustnie, to oddziaływały one na poprawę odpowiedzi immunologicznej płuc, dzięki czemu zmniejszało się miano wirusa i rosła przeżywalność zainfekowanych zwierząt. Potwierdza nam to, że odporność rzeczywiście pochodzi z jelit.
Jak długo należy przyjmować suplement, aby faktycznie zaczął on tworzyć silną barierę dla bakterii i wirusów?
W badaniach nad szczepem L. plantarum 299v wystarczyło trzymiesięczne podawanie probiotyku dzieciom uczęszczającym do żłobka, by wywołać znaczący spadek infekcji górnych dróg oddechowych i biegunek. Szczep ten działa oczywiście również na wywołujące biegunki rotawirusy oraz antagonizuje – czyli zwalcza – wiele bakterii, które wywołują inne choroby, m.in. Streptococcusy wywołujące anginę. Warto go z tego względu wysypywać z kapsułki lub też podawać w kroplach – wiele infekcji zaczyna się właśnie w jamie ustnej. Badania kliniczne wykonane na pond 7000 dzieci pokazały, że trzymiesięczna terapia probiotykami zmniejszyła liczbę zachorowań, skróciła czas ich trwania i, co najważniejsze, ograniczyła konieczność stosowania antybiotyków. Stosowanie antybiotyków niestety rujnuje mikrobiotę jelitową dziecka i bardzo często predysponuje do nawracających infekcji. Jeśli dziecko często zapada na infekcje, warto więc podawać probiotyk już w trakcie wakacji, po to, by w okresie jesienno-zimowym cieszyć się większą odpornością.
Czy dzieci faktycznie potrzebują tych wszystkich suplementów? Czy zrównoważona dieta nie wystarczy?
Jestem zdania, że akurat tych 3 suplementów, które wymieniłam, dzieci bardzo często potrzebują. Oczywiście zanim zaczniemy podawać witaminę D, warto zbadać jej poziom. Niemniej rzadko jest on prawidłowy. Dzieci nie spędzają obecnie tyle czasu na słońcu, co kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu. Do tego bardzo często smarowane są kremami z filtrami, a one ograniczają nawet o 90% syntezę witaminy D. Z kolei kwasy omega można dostarczyć z tłustymi rybami, ale niewiele znam dzieci zajadających się makrelą i łososiem. Jeśli chodzi o probiotyki, to ich działanie immunomodulujące, czyli wpływające na układ odpornościowy, jest szczepozależne. Oznacza to, że nie każdy probiotyk tak działa, tylko konkretne szczepy. Nawet jeśli część z nich znaleźlibyśmy np. w ogórkach kiszonych czy kapuście kiszonej, to trudno byłoby uzyskać ich codzienne podawanie w ten sposób. Niestety kapusta kiszona nie smakuje tak samo jak cukierki. Do tego kiszonki bardzo często zawierają już martwe bakterie probiotyczne, a aby budować odporność, potrzebne są nam żywe bakterie. Nie tylko zwiększą one ilość IgA, ale i uszczelnią barierę jelitową, a to znacznie zmniejszy podatność na infekcje. Nieszczelna bariera jelitowa sprawia, że w organizmie rozwija się stan zapalny. To z kolei obciąża układ immunologiczny, który zamiast np. bronić płuc, gasi pożar w jelitach.
W ubiegłym roku przez amerykańskie media przetoczyła się dyskusja o nadużywaniu przez dzieci melatoniny. Czy w Polsce możemy zaobserwować podobne zjawisko?
Trudno powiedzieć – nie widziałam takich statystyk, niemniej faktem jest, że coraz więcej dzieci ma problemy ze snem. Jest to efektem ekspozycji na światło, w tym to z ekranów telefonów komórkowych i komputerów, które zaburza syntezę melatoniny. Dobrym rozwiązaniem będzie tu jednak nie suplementacja melatoniną, tylko zmiana wieczornych nawyków. Zamiast po telefon, zdecydowanie lepiej sięgnąć po książkę i dodatkowo zastosować specjalne żarówki, które nie emitują niebieskiego światła, zaburzającego naturalny proces wytwarzania melatoniny w naszym organizmie. Swoją drogą, myślę, że do zatruć mogło dochodzić ze względu na to, że niektóre formy melatoniny mają postać tabletek podjęzykowych, np. o smaku wiśniowym. Jeśli dziecko miało do nich dostęp, mogło je potraktować jak cukierki.
Na niedobór witaminy D cierpi mnóstwo Polaków, w tym także dzieci. Czy poza tym niedoborem występuje u polskich dzieci także inny, na który powinniśmy zwrócić uwagę i suplementować przed zimą?
Sporo dzieci ma niedobory żelaza – a to oznacza również zaburzenia odporności i uczucie łatwej męczliwości oraz zaburzenia koncentracji. Suplementacja żelaza niesie ze sobą działania niepożądane, więc warto wiedzieć, że L. plantarum 299v wspiera jego naturalne wchłanianie z posiłków. Niedobory dotyczą także kwasów omega. Bardzo rzadko bada się ich poziom, a są one bardzo ważne nie tylko dla odporności, ale i dla zdrowia mózgu. Swoją drogą warto wiedzieć, że wszystkie te suplementy – zarówno witamina D, jak i kwasy omega, a także probiotyki wspierają funkcjonowanie ośrodkowego układu nerwowego i są zalecane dla osób z zaburzeniami nastroju. Jest to szczególnie ważne, ponieważ prawie połowa nastolatków ma zaburzenia lękowo-depresyjne i problemy ze snem.
Naukowcy często powtarzają, że zdrowe jelita to zdrowa głowa. Co to dokładnie oznacza? Czy dbając o zdrowie jelit u dzieci, jednocześnie wspieramy ich odporność na stres czy szkolne wyzwania?
Zdecydowanie tak. Wspomniałam o tym, że niektóre probiotyki są w stanie uszczelniać barierę jelitową. Do zaburzeń integralności bariery jelitowej dochodzi najczęściej pod wpływem antybiotyków i innych leków, stresu i nieprawidłowego żywienia (mało warzyw i owoców, a sporo węglowodanów prostych i tłuszczów, białego pieczywa, mięsa, słodyczy, fast-foodów, słodkich gazowanych napojów, słodzonych soków i jogurtów, niezdrowych przekąsek). Ma to spore znaczenie, ponieważ przez nieszczelną barierę dostają się do krwi różne toksyny i metabolity bakteryjne. Wywołują one stan zapalny i oddziałują na nerw błędny łączący jelita z mózgiem. To sprawia, że uruchamiana jest oś podwzgórze-przysadka-nadnercza i produkowany jest hormon stresu – kortyzol. Inaczej mówiąc, zły stan jelit jest w stanie „zestresować” nasz mózg. Podawanie probiotyku, takiego jak L. plantarum 299v, jest w stanie obniżyć poziom kortyzolu, co udowodniono w badaniach przeprowadzonych na studentach przygotowujących się do egzaminów. Jest to zupełnie bezpieczna i naturalna ingerencja, która nie tylko wzmocni układ odpornościowy, ale i pomoże lepiej radzić sobie ze stresem. Probiotyki, które wpływają na tzw. oś mózgowo-jelitową i obniżają poziom stresu, poprawiają nastrój i łagodzą objawy żołądkowo-jelitowe związane ze stresem, to tzw. psychobiotyki. Jedne z lepiej przebadanych szczepów psychobiotycznych to L. helveticus Rosell 0052 i Bifidobacterium Longum Rosell 0175. Szczepy te można stosować jednocześnie z L. plantarum 299v.
Jak świadomie stosować suplementy u dzieci w różnym wieku – czym się kierować, czego najbardziej potrzebują kilkulatki, idąc do żłobka, przedszkola czy szkoły? Jak możemy wesprzeć ich układ immunologiczny, aby też nie blokować jego działania?
Wiek nie ma tu większego znaczenia – zarówno u dzieci przedszkolnych, jak i szkolnych sięgniemy po te same suplementy, natomiast trzeba pamiętać o odpowiedniej do wieku dawce i formie. Dzieciom poniżej 3 roku życia nie będziemy podawać kapsułek, tylko krople lub syropy. Na szczęście znajdziemy na rynku zarówno witaminę D, kwasy omega, jak i probiotyki w postaci płynnej. Wszystkie te suplementy korzystnie wpływają na odporność i można je stosować długoterminowo. Niektóre preparaty na odporność zawierają również cynk albo ekstrakty z jeżówki. Tutaj trzeba jednak uważać z długoterminowym podawaniem – jeżówka działa immunostymulująco przez kilka dni, a potem może wręcz spowodować spadek odporności. Z kolei cynk, gdy jest podawany w zbyt dużych dawkach lub zbyt długo, może wywołać niedobory miedzi, co również negatywnie wpłynie na odporność.
Dziękuję za rozmowę.
*
Materiał powstał we współpracy z marką Sanprobi.





































