Mama z wiatrem we włosach - Ładne Bebe

Mama z wiatrem we włosach

asd

Mamy na świecie. Często dzieli je wszystko, a już na pewno szerokość geograficzna. Lubimy podglądać, jak macierzyństwo odmienia się przez różne przypadki. I jak czasem łatwo jest znaleźć wspólny mianownik!

Pod palmami, bez pośpiechu, a może właśnie w totalnym zabieganiu, łapiąc nowojorskie taksówki w drodze do szkoły. Szykując śniadanie w tropikalnym ogrodzie lub pakując tornistry w bloku, z widokiem na beton wieżowców. Z jedynakiem na rękach lub czwórką na głowie. Każda inna, każda trochę taka sama. Z telefonem w ręku, łapiąca ulotne momenty, bo przecież dzieciaki tak szybko dorastają, niezależnie czy pod słońcem Australii czy Szwecji.

Mamy na świecie, lubię je podglądać na Instagramie, zwłaszcza gdy dzielą się czymś więcej niż zdjęciami pierwszej zupki. Silne, ciekawe kobiety, które mają swoje pasje i własny przepis na życie. I choć dzieli nas odległość, klimat, przekonania, gust… mamy wiele wspólnego. No choćby te pięć minut „Peppy Pig”, którą włączamy dzieciom, by z kawą w ręku podejrzeć, co słychać na drugim końcu świata. Raz w miesiącu będę z wami podróżować wirtualnie i przepytywać mamy, do których ja sama zaglądam. Mamy na świecie – dziś lądujemy w San Francisco!

*

Carolina Belier jest mamą dwójki i mieszka w słonecznej Kalifornii. Jej genialne włosy i słoneczne pasma to nie tylko zasługa surferskiego klimatu i zabaw na plaży. Mąż Caroliny jest właścicielem znanego salonu fryzjerskiego Population, a Carolina odpowiada w nim za kontakty z mediami i promocję. Jej instagramowy profil to kadry pełne słońca, rozwianych włosów i bikini. Carolina to kobieta, która jest w 100% świadoma swojego ciała. A słowo hot ciśnie się na usta nie tylko ze względu na kalifornijskie temperatury…

Bycie mamą w San Francisco. Moje pierwsze skojarzenia: słońce, plaża i beztroskie życie jak na wakacjach. Przesadzam?

Bycie mamą w tym mieście też bywa mocno stresujące, zwłaszcza, kiedy myślę o posłaniu dzieciaków do szkół. Uwielbiam tutejszą ilość zieleni i parków, bo czuję się jakbym miała swój wielki ogród z tyłu domu! Zmusza mnie to do dbania o kondycję, ruszania się. No ale muszę przyznać, że śmieci w parkach, jak na przykład zużyte igły, to już bardzo niefajna sprawa. Ale miłe jest to, że łatwo tu poczuć się częścią społeczności, twojej małej community – od ulubionego baru z kawą po lokalną knajpkę na wieczorne wypady.

Masz dwójkę dzieci, córkę Perrin i synka Lennoxa. Podobieństwo charakterów? Co ich łączy, a co niekoniecznie?

Mają chyba tylko jedną wspólną rzecz… ja ich urodziłam. Serio, oni są jak dzień i noc. Perrin to oaza spokoju, rozsądku, wcielenie delikatności. A Lennox… hmm… urodzony łobuziak!

Przeglądając Instagram, zawsze zazdroszczę plażującym rodzinom w Australii czy Kalifornii. Wydaje mi się, że macierzyństwo jest ciut łatwiejsze, gdy nie musisz ubierać malucha w 5 warstw i odśnieżać samochodu o 7 rano. Wymień 3 rzeczy, których jako matka nie lubisz w San Francisco? Są takie w ogóle?

Są! Zdziwiłabyś się. Dla mnie problemem jest liczba bezdomnych, przytłaczająca ilość fast foodów no i… komary. Są wszędzie!

 

Wspominałaś coś o szkole i poziomie edukacji.

Oj tak, szkolnictwo niepubliczne jest w San Francisco kosmicznie drogie. Z kolei publiczne ma niski poziom – przynajmniej wszyscy tak mówią. Tylko z tego powodu przenieśliśmy się do miasteczka oddalonego o 25 minut od San Francisco. Perrin zacznie właśnie chodzić do szkoły, a mały do przedszkola. To duża zmiana dla nas!

Wróćmy jednak do wakacji i wolnego czasu. Co twoje dzieciaki lubią robić najbardziej i nie mów, że nie jest to bieganie po plaży!

Lennox to prosta odpowiedź: Lego i transformers! Perrin uwielbia nasz ogród, zbieranie warzyw i owoców. I oczywiście doglądanie kilku własnych kurek.

A gdybyś jednak mogła lub musiała wybrać inne miejsce na świecie, by wychowywać dzieci byłoby to..?

Australia i Melbourne, bez dwóch zdań. To świetne, otwarte i dynamiczne miasto, z fajnym modowym i artystycznym klimatem.

Wróćmy do waszych kadrów na Instagramie. Mam wrażenie, że przez pół roku chodzisz wyłącznie w bikini! Nie masz kompleksów (zresztą eh, czemu miałabyś mieć), lubisz pokazywać ciało. Uczysz dzieci pewności siebie i świadomości swojego ciała?

Tu jest po prostu ciągle tak ciepło, że mogłabym chyba chodzić nago. Serio! Ale zaraz by mnie aresztowano, nie będę ryzykować! Tak, uwielbiam bikini i myślę, że to ważne, żeby czuć się komfortowo i dobrze w swoim ciele. Ja tak się czuję w skąpym kostiumie. 

Największe wyzwanie w macierzyństwie i najcenniejsza nagroda? 

Najtrudniej przychodzi mi znajdowanie wystarczających pokładów cierpliwości. Największa frajda? Obserwować, jak tworzy się ta unikalna więź i miłość, tak po prostu.

Moje dzieciaki nauczyły mnie, że… 

Dzięki moim dzieciom zrozumiałam, o co tak naprawdę chodzi w życiu. Nie będę ukrywać, że wcześniej ciągle imprezowałam i spędzałam czas poza domem. Dzieci pokazały mi, jak ważne jest zdrowie, nasze relacje, dbanie o naturę.

Moja lekcja dla nich to?

Myślcie sami za siebie, nie zakładajcie niczego z góry, sami szukajcie prawdy o życiu.

A co polecisz w swoim mieście rodzinom z dziećmi? 

Na pewno warto odwiedzić Academy of Science (Akademię Nauk), MoMA Museum of Modern Art, Ogród Botaniczny i China Beach.

Na koniec powiedz, bo zachwycam się twoim słonecznym ombre na włosach – czy to kalifornijskie słońce, czy wystarczy odwiedzić wasz salon?

Ha ha. Dzięki! Tak, podstawą sukcesu jest dobry stylista i doradca w salonie. Słońce też pomaga, ale sekret naturalnego efektu to dobry balayage – koniecznie bez użycia folii. Swoją drogą, zapraszam!

Czuję się zaproszona, zwłaszcza, że San Francisco od dawna mam na liście miejsc do odwiedzenia. Dzięki za rozmowę!

 Rozmawiała: Kasia Karaim

 

 

Powiązane