Macierzyńska (nie)codzienność – Kasia Jankowska-Maszczyk
Mama wybiera, co ją wspiera!
Listopadowa aura i długie wieczory to pretekst do zwolnienia tempa? Nie w domu naszej bohaterki! Pierwsze jesienne tygodnie rozświetliło pojawienie się nowego członka rodziny, a kolory szarym dniom nadaje cała wesoła gromadka. Wszystkim, którzy potrzebują dodatkowej dawki energii i porcji inspiracji, polecamy naszą sesję, rozmowę i listę zakupowych wyborów Kasi!
Rozmawiamy z Kasią Jankowską-Maszczyk, zawodową trenerką tenisa i fotografką. Mamą, którą świetnie znacie z naszych sesji. Do goszczących już u nas Julka i Matyldy dołączył Leon i tak spełniło się kiełkujące od lat marzenie Kasi i jej męża o trójce dzieci. Jak sama przyznaje, wspólny domowy czas to dla nich niecodzienność. Łączenie pracy, opieki nad noworodkiem i bycia mamą logistyczką dowożącą starszaki na liczne zajęcia dodatkowe nie zostawia wiele miejsca dla siebie. Jeśli jednak praca jest pasją, a rodzicielskie doświadczenie i pogoda ducha pozwalają wejść na wyżyny sprawnej organizacji, niemożliwe nie istnieje. Poczytajcie, jak Kasia rozgrywa codzienność niczym łatwe piłki na korcie i jak pomagają jej w tym przemyślane wybory zakupowe dla mamy i dzieci.
Jak wygląda typowa sobota w układzie 2+3?
W moim zawodzie weekendy są często pracujące, a ja pracuję w różnych godzinach, więc zjawisko „typowej soboty” raczej nie występuje. Szczególnie teraz, gdy święta za pasem i sesje gwiazdkowe ruszyły pełną parą. Jeśli jednak się zdarzy, że sobota jest wolna i jesteśmy wszyscy na miejscu, to zazwyczaj nadrabiamy życie towarzyskie, jeździmy na korty i wychodzimy razem na obiad, na co brakuje czasu w tygodniu. Albo po prostu słodko leniuchujemy w domu. To ostatnie zdarza nam się zdecydowanie zbyt rzadko!
Jak Julian i Matylda odnajdują się w roli starszego rodzeństwa?
Nie przesadzę, jeśli powiem, że wspaniale odnaleźli się w tej roli. Chętnie pomagają i lubią tulić Leona, a ich panika, gdy braciszek zaczyna płakać, jest coraz mniejsza. [śmiech] Obawiałam się trochę reakcji Matyldy na pojawienie się brata. Rola najmłodszej w domu od ponad sześciu lat należała do niej! Ale zdała ten egzamin śpiewająco, mimo że kocha być w centrum zainteresowania i z pewnością nie jest to dla niej łatwe.
A ty i mąż? Jak wy się macie?
Trochę zmęczeni… ale szczęśliwi!
Od zawsze planowaliście dużą rodzinę?
Temat trzeciego dziecka przez lata przewijał się w naszych rozmowach. Znikał równie często, jak się pojawiał, bo to nigdy nie był ten czas. Tak było do stycznia tego roku, gdy po stracie mojego ukochanego dziadka sprawa wróciła. Ustaliliśmy, że spróbujemy. Raz. Kolejnych prób miało nie być. Okazało się, że nie były potrzebne.
Który przeskok był trudniejszy – zostać mamą dwójki czy trójki?
Jeśli chodzi o organizację codzienności, to na pewno trójki. Głównie dlatego, że starszaki znajdują się już na innym etapie. Są obowiązki szkolne Julka, zerówka Matyldy, a do tego liczne zajęcia dodatkowe, na które trzeba je wozić. Niestety, nie mam już tyle czasu co kiedyś, żeby cieszyć się widokiem słodko śpiącego dzidziusia w domu. I rzeczywiście – czasem zagryzam zęby, kiedy ledwo po wejściu do domu znowu muszę wkładać Leośka do fotelika i przewozić starsze dzieci na kolejne treningi. Ale uczę się odpuszczać i nie denerwować, bo wiem, że każde z nich tak samo mnie potrzebuje. Wiem też, że robię dobrą robotę, a Leon ma cały czas mamę lub tatę blisko, więc nie jest w żaden sposób „stratny” względem rodzeństwa. Jest inaczej, bo za każdym razem trudności mają inne podłoże.
Przy jednym noworodku ma się często poczucie, że brakuje rąk. Jak to jest przy noworodku i dwojgu starszakach? Jak sobie radzicie?
Od jakiegoś czasu mamy z Marcinem wspólny kalendarz i odnoszę wrażenie, że po mistrzowsku rozgrywamy logistykę całego tygodnia. Julian tak nas przetrenował w zeszłym roku, gdy zapisał się na wszystkie zajęcia dodatkowe świata, że ten wrzesień z kolejnymi zajęciami Matyldy i narodzinami Leona to pikuś. [śmiech] A poważnie – momentami jest trudno i męcząco, ale uważam, że naprawdę radzimy sobie bardzo dobrze. Nawet zaryzykuję stwierdzenie, że opieka nad noworodkiem wydaje się obecnie najprostsza.
A co jest najtrudniejsze?
Znalezienie czasu na odpoczynek, a do tego nauka na nowo funkcjonowania z noworodkiem – w kontekście częściowej rezygnacji z propozycji zawodowych. Obecnie to dla mnie chyba największa trudność. Dla Marcina z kolei to się wiąże z jeszcze bardziej okrojonym czasem w domu – przejął chwilowo prowadzenie za mnie treningów tenisowych. Więc jak mówiłam, tęsknimy za domowymi sobotami w pełnym składzie.
Robisz sobie randki ze starszakami? Nie jest pewnie łatwo znaleźć czas na spotkania jeden na jeden. Co robicie, gdy uda wam się wyrwać na chwilę?
Z przykrością przyznaję, że rzadko udaje nam się znaleźć taki czas. A jeśli już, to staram się wówczas nacieszyć nimi w komplecie. Zazwyczaj idziemy wtedy do kina, kupujemy największe nachosy z serem i duuużo rozmawiamy. Bardzo lubię, kiedy dzielą się ze mną ważnymi dla siebie historiami. Nie ma dla mnie nic cenniejszego.
Od kiedy zajmujesz się fotografią? Czy to zawód od zawsze, czy raczej pasja, która przerodziła się w sposób na życie?
To, że fotografowanie sprawia mi frajdę, odkryłam, gdy Julek, najstarsze dziecko, skończył pięć miesięcy. Ze zdjęć robionych telefonem przeskoczyłam na niewielką cyfrówkę z wymienną optyką. I być może w takiej rodzinnej, amatorskiej formie to moje fotografowanie zostałoby do dziś, gdyby nie przyjaciółka. Namówiła mnie na udział w jej warsztatach fotograficznych i zaraz po ich zakończeniu przypilnowała, żebym ogłosiła oficjalnie, że zaczynam robić zdjęcia komuś więcej niż własnym dzieciom. I tak minęło sześć lat – pasja stała się sposobem na życie, a największą nagrodą jest to, jak wiele rodzin wybrało mnie na swoją rodzinną fotografkę. Towarzyszę im z aparatem we wszystkich najważniejszych momentach ich życia.
Opowiedz o tenisie. Jak ten sport znalazł się w twoim życiu?
Na tenisa zapisał mnie mój tata, kiedy miałam siedem lat. I mimo że gdy grałam profesjonalnie, bywała to słodko-gorzka miłość, tenis towarzyszy mi od 31 lat i nasza relacja ma się bardzo dobrze.
Czy zarażasz miłością do niego innych członków rodziny?
Zdecydowanie! Mnie i męża tenis ukształtował i bardzo nam zależy, żeby na naszym przykładzie pokazać dzieciom, że sport to ważna część życia. Nie mówiąc o jego pozytywnym wpływie na zdrowie psychiczne i fizyczne – co dziś, w czasach wszechobecnych ekranów i innych pożeraczy czasu, nabiera dodatkowej wartości. Nie mamy ciśnienia, że musi to być akurat tenis, mimo że sami tę dyscyplinę uprawialiśmy. Równie mocno cieszy nas, że Matylda uwielbia biegać z rakietą, a Julek kocha taniec i akrobatykę.
Jak wyglądała twoja relacja ze sportem, gdy byłaś w ciąży?
Ta ciąża była dla mnie niesamowicie łaskawa, do dwudziestego tygodnia mogłam swobodnie uczestniczyć w treningach padlowych, a ostatni trening tenisowy poprowadziłam, hmm… dwa dni przed porodem. Podobnie zresztą było z reportażami ślubnymi i innymi sesjami, w tym weekendowymi maratonami zdjęciowymi w dziewiątym miesiącu.
Jak wyglądał powrót do aktywności po poprzednich porodach? Jak widzisz to teraz?
Mój powrót do aktywności po obu porodach zazwyczaj był ekspresowy, połogi miały łagodny przebieg. Tym razem jednak wszystko pokrzyżowały przepukliny w odcinku lędźwiowym, które po porodzie niestety mocno mi dokuczały. Potrzebuję jeszcze trochę czasu, żeby wrócić na kort, a przede wszystkim – przestać kuleć.
Co jest najfajniejsze w byciu mamą?
Ta bezwarunkowa miłość, którą wzajemnie się z dziećmi obdarowujemy. Duma, która mnie wypełnia, gdy widzę, jak pięknie sobie radzą z codziennością i nowymi wyzwaniami. Ale też to, że doskonale wiedzą, że mama jest i że zawsze, kiedy tylko będą tego potrzebować, im pomoże.
Czy jest coś nowego, czego się o sobie dowiedziałaś dzięki byciu mamą?
Mam niewyczerpane pokłady energii, a sen jest dla słabych. [śmiech]
Co – na podstawie tego, co już wiesz o byciu mamą – powiedziałabyś sobie na początku tej drogi?
Proszenie o pomoc i jej przyjmowanie to nie wstyd. I jeszcze: każdy ma prawo do chwili słabości.
***
Czym kieruje się Kasia przy zakupach? Po pierwsze – praktyczne ułatwienia. Jeśli organizacja codzienności jest sprawniejsza, a obowiązki zajmują choćby nieco mniej czasu, warto skorzystać! Po drugie – komfort. Dla pewności, że drobne przeszkody nie zaburzą porządku dnia. Po trzecie – przyjemność! Jako docenienie siebie, okazanie ciepła bliskim i poprawienie nastroju, nie tylko w kontrze do listopadowej aury!
RODZICIELSKI MULTITASKING Z BEABA
Sprzęty, którymi się otacza mama trójki dzieci, muszą dotrzymywać jej kroku. Tak jak podgrzewacz 5 w 1 Multi Milk i sterylizator parowy 2 w 1 Beaba. Ta francuska marka od lat podsuwa rodzicom sprytne rozwiązania – a to dzięki ekipie inżynierów i naukowców, którzy stoją za pomysłowymi, ułatwiającymi życie rozwiązaniami. „Niektóre urządzenia domowe zdają się myśleć za użytkowników. To szczególnie przydatne, gdy jest się permanentnie niewyspaną i rozkojarzoną” – śmieje się Kasia. Dostosowanie czasu podgrzewania do ilości pokarmu i naczynia to akurat funkcja, którą docenią również wypoczęci rodzice! Podgrzewacz przyda się nie tylko przy karmieniu mlekiem, ale także rozszerzaniu diety. Równomierne podgrzanie pozwala zachować składniki odżywcze mleka, ponadto dzięki cyrkulacji powietrza w pojemniku posiłek może poczekać na małego smakosza. A po mlecznym posiłku – butelki i akcesoria hop do sterylizatora, który wyłączy się sam po zakończeniu cyklu.
KINDERKRAFT: BEZ PRZESZKÓD OD PIERWSZEGO SPACERU
Gotowi do wyjścia? Leon i Kasia mają podczas jesiennych spacerów nie lada towarzystwo – najnowszy model wózka Nea 2 marki Kinderkraft. Kasia przyznaje: „Po doświadczeniach z dwójką dzieci dokładnie wiedziałam, czego oczekuję od wózka. Lekki, z dobrą amortyzacją kół, a do tego zwrotny i łatwy w transporcie – gondola składana na płasko do bagażnika to świetna opcja”. Przemyślanych rozwiązań jest tu o wiele więcej. Szeroka budka z daszkiem i otworami wentylacyjnymi zapewni maluchowi komfort bez względu na warunki pogodowe. Gondola ma poręczny uchwyt i stabilne nóżki, może być używana jako kosz Mojżesza. Co to znaczy w praktyce? Można bezpiecznie przenosić w niej niemowlę, co zostało potwierdzone testami w ramach europejskiej normy EN 1466. Nea 2 to także nowoczesny design – jakość widać w najdrobniejszych detalach! Dobra wiadomość jest taka, że to model 2 w 1 – w wersji spacerówki zostanie z wami do końca wózkowania.
WYGODNIE, WYGODNIEJ, BINI!
A po powrocie do domu czas rozłożyć się na miękkich pufach Bini. Historia powstania marki tłumaczy dokładnie, dlaczego te poduchopufy są tak kochane przez dzieciaki w każdym wieku. Twórcy Bini od początku inspirowali się swoimi dziećmi i ich potrzebami. Nazwa nawiązuje do klasycznych czapek typu beanie – pasuje w punkt, bo pufy są wszechstronne, wygodne i totalnie cool! Kasia dodaje: „Łatwe przemieszczanie i możliwość prania – to rzeczywiście są meble stworzone dla dzieci. Pufy przeszły już testy dwójki dzieci i dorosłych, czekają jeszcze na malucha. Z praktycznego punktu widzenia to pomysł na piątkę, a do tego fajnie wyglądają we wnętrzu!”. Pufy są dostępne w różnych rozmiarach. Rozmiar S, zwany makaronikiem, może być samodzielnym siedziskiem lub podnóżkiem w zestawie. Bez względu na rolę, w której wystąpi, stworzy domowy kącik relaksu dla całej rodziny.
NOSIBOO – I KATAR WAM NIESTRASZNY!
Nie od dziś wiadomo, że maluchy uwielbiają misie przytulanki. Dlaczego by tego nie wykorzystać przy higienie małych nosków? Aspirator elektryczny Nosiboo zachwyca designem i urzeka innowacyjnymi rozwiązaniami. „Lubię otaczać się dobrze zaprojektowanymi przedmiotami, w których wygląd idzie w parze z funkcjonalnością. Tu wszystko jest idealnie przemyślane!” – mówi Kasia. Aspirator powstał we współpracy z otolaryngologami i uwzględnia istotne zalecenia medyczne. Siłę ssania można dopasować do wieku dziecka i gęstości wydzieliny. Co ważne, maksymalna siła ssania jest bezpieczna dla małych użytkowników, a urządzenie zostało wyposażone w przycisk kontrolny. Kolejna dobra wiadomość dla rodziców niezaprawionych w bojach z katarem: głowica to jedyny element, który wymaga czyszczenia, a wystarczy do tego bieżąca woda.
Elektryczny aspirator do nosa Nosiboo Pro służy do usuwania wydzieliny z nosa dziecka. To jest wyrób medyczny. Używaj go zgodnie z instrukcją używania lub etykietą. Producent: ATTRACT Kft. Podmiot prowadzący reklamę: Ładne Bebe sp. z o.o..
GANG TALES – OPOWIEŚCI O MERINO
Wyobraźmy sobie materiał, który grzeje, gdy jest zimno, daje komfort, gdy temperatura rośnie, a do tego nadaje się do prania w pralce, suszenia w suszarce bębnowej i nie traci na jakości po eksploatacji przez kilkulatka… I coś takiego jest dostępne nie za górami i lasami, tylko tuż, tuż – w ofercie Gang Tales! Ta polska marka szturmem zdobyła serca mam. Nic dziwnego, klasyczne kroje i przemyślana paleta kolorystyczna (ach, te róże i kobalty!) odnajdą się w każdej szafie! „Już przy najstarszym synu wyszukiwałam ubrań z merino, bo to najpewniejsza opcja na chłodne miesiące i zmiany temperatur. Super, że teraz mogę wyposażyć na zimę całą trójkę w jednym sklepie” – śmieje się Kasia. Bonus dla głównych zainteresowanych: ubrania Gang Tales to niekrępujące ruchów fasony. Leon na razie podpatruje starsze rodzeństwo w akcji, tuląc się do swojego wełnianego kocyka i karmelowego swetra, ale niebawem dołączy do rodzinnego gangu i wspólnej zabawy!
ORGANIQUE ODCZAROWUJE ZIMĘ
Czas po porodzie to wymagający okres pod względem dbania o swoje potrzeby. Nie dość, że doba zdaje się kurczyć ze względu na ogrom nowych obowiązków, to jeszcze dochodzą kolejne wyzwania. Wrażliwa, podatna na zmiany hormonalne skóra wymaga odżywienia, a przebodźcowane zmysły – ukojenia. Odpowiedzią są kosmetyki marki Organique, a wśród nich nowość! Linia Winter Punch to bogate formuły z roślinnymi olejami i otulające aromaty. Nic tak nie wprowadza zimowej atmosfery – w tym najlepszym, świątecznym wydaniu – jak zapach pomarańczy i miodu wzmocniony nutą pieprzu. „Pielęgnacja już na etapie prysznica, dokładnie tego potrzebują mamy” – przyznaje Kasia. „A gdy czasu jest więcej, dokładam peeling i zamykam pielęgnację masażem z puszystym masłem. Pełny pakiet!”
MOKIDA – ZAKUPY (NIE TYLKO) WYPRAWKOWE
Czy po latach rodzice zapominają, jak to jest z opieką nad niemowlakami? Kasia odpowiada: „Sporo rzeczy zatarło się w pamięci, część pewnie idealizujemy z czasem. Ale to, co pamiętam na pewno: pieluch nigdy za wiele”. Trudno się z tym nie zgodzić. W pierwszych miesiącach pieluszki muślinowe pełnią dużo odpowiedzialnych funkcji. Okrycie, odbijak, chusteczka do wytarcia na mokro, ręcznik do wysuszenia. Pomysły na ich użycie się nie kończą, dlatego dobrze mieć zapas. A najlepiej zapas muślinowych cudów marki Baby Love, dostępnych w sklepie online Mokida. Do kompletu: otulacz na czas snu w domu i śpiworek do fotelika samochodowego lub wózka. Mokida to nowoczesny sklep multibrandowy, w którym skompletujecie całą wyprawkę dla malucha.
MEDIA RODZINA ZAPRASZA DO AKADEMII CROOKHAVEN
Kolejny tom brawurowej serii o szkole oszustów wydawnictwa Media Rodzina. Pokolenie rodziców zaczytujących się w powieściach o szkole magii i czarodziejstwa na pewno doceni świat skonstruowany przez J.J. Arcanjo. Tajemnice, walka dobra ze złem, wiedza dostępna tylko dla wybranych – to ponadczasowe tropy literackie, którymi autor zręcznie żongluje na kartach swoich książek. „Julian dużo czyta, a seria o Gabrielu i Akademii Crookhaven wciągnęła go bez reszty. Cieszymy się, że nowy tom pojawił się teraz, akurat na długie jesienne wieczory” – mówi Kasia. Trzecia część przygód nastolatka, który szkoli swoje złodziejskie umiejętności w imię dobra, to porywająca opowieść o przyjaźni i współpracy. A także dobry punkt wyjścia do rozmowy o moralności i życiowych wyborach.
Materiał powstał we współpracy z markami: Beaba, Kinderkraft, Bini, Nosiboo, Gang Tales, Organique, Mokida, Media Rodzina.