szkoła

Liczenie na zmiany w szkole to liczenie na cud?

Rozmowa z Marią Wierzbicką, współautorką raportu z badania „Zdrowie psychiczne uczniów i uczennic oczami nauczycieli i nauczycielek”

Liczenie na zmiany w szkole to liczenie na cud?

Kondycja psychiczna uczniów powinna spędzać nam sen z powiek. Kondycja psychiczna nauczycieli, mimo iż powinna nas żywo interesować, nie jest tematem w debacie publicznej. Czy polska szkoła już utonęła?

Fundacja Szkoła z Klasą przepytała nauczycieli ze wszystkich etapów nauczania i opublikowała niedawno raport na temat zdrowia psychicznego uczniów z ich nauczycielskiej perspektywy, aby zbadać, jak należy reformować szkołę, w której umiejętnie rozpoznaje się kryzysy i efektywnie na nie reaguje. Raport polecam jako lekturę trudną, acz potrzebną, by zrozumieć, jak dużych zmian systemowych potrzebujemy. Nauczyciele po niedawnym strajku, w trakcie zdalnego nauczania przestają wierzyć, że zmiany w ogóle są możliwe. Na ich percepcję nie ma również korzystnego wpływu postawa nas, rodziców, którą odczytują jako roszczeniową i nienastawioną na współpracę. Przewrotnie to kondycję nauczycieli potraktowałam jako punkt wyjścia do rozmowy z Marią Wierzbicką, współautorką wspomnianego badania i raportu, ale też wcześniejszych badań dotyczących edukacji zdalnej dla Centrum Cyfrowego. 

Zaburzenia i problemy psychiczne dzieci i młodzieży w naszym kraju to niestety dramatyczne statystyki. Depresja, agresja, zaburzenia samooceny, złe relacje z rówieśnikami, zaburzenia koncentracji, uzależnienia od elektroniki i mediów społecznościowych – to ponura lista codziennych trudności uczniów. W jakim stanie są ich nauczyciele? Czy w szkole jest miejsce na relacje między nauczycielami i uczniami pozwalające na reagowanie i odpowiednie wsparcie? W ilu szkołach pracują psychologowie? Czy nauczyciele, jako grupa zawodowa narażona na stałe konflikty, mogą liczyć na systemową pomoc psychologiczną? O tym dowiecie się z naszej rozmowy.

Rozmowę przeplatają cytaty z anonimowych ankiet, które wypełniali w badaniu nauczyciele.

*

Wydaje mi się, że bardzo niewiele wiemy i mało myślimy o tym, w jakiej kondycji są nauczyciele.

Są w bardzo złej kondycji. Wiem o tym z kilku badań, które robiłyśmy wcześniej. W badaniu dla Fundacji Szkoła z Klasą nie prowadziłyśmy wywiadów z nauczycielami, ale mieli możliwość uzupełnienia pytań otwartych, gdzie również pisali o swojej kondycji psychicznej. I pisali, że czują się źle. Lista powodów do frustracji jest długa. Eksperci, psychologowie i psychiatrzy mówili nam wprost, że to jest grupa zawodowa, która bardzo często do nich trafia. To grupa narażona na częste kryzysy, z wielu powodów: bo czasem nie wyjdzie lekcja, albo jest trudna klasa, albo zdarzają się uczniowie, którzy potrafią mocno zaleźć za skórę, albo po prostu w wyniku zmęczenia, ciągłego stresu i wypalenia zawodowego. To też grupa, która nie pozwala sobie na zwolnienia od psychiatry, w obawie przed utratą pracy. Wiele się zmienia w temacie zaburzeń psychicznych, ale nadal funkcjonują stygmatyzujące przekonania, jak te, że osoby leczące się psychiatrycznie nie powinny zajmować się dziećmi. To oznacza, że nauczyciel w depresji nadal wykonuje swoje obowiązki ze strachu przed stratą pracy, zamiast zadbać o swój dobrostan, by móc lepiej pracować.

Przyjrzyjmy się codzienności nauczycieli, tam sporo rzeczy nie działa. Weźmy taką podstawową rzecz: relację. To zawód, który powinien opierać się na relacyjności, a z raportu wynika, że nie ma na to czasu.

Nauczyciele mówią o tym, że w tym obecnym systemie edukacyjnym nie ma przestrzeni na budowanie relacji nauczyciel-uczeń. Jest nacisk na wyrobienie coraz bardziej nieprzystającej do współczesnych realiów i potwornie przeładowanej podstawy programowej. Do tego dochodzi olbrzymia biurokracja. Nauczyciele muszą sprawozdawać, tworzyć dziesiątki dokumentów, które są ochronką dla dyrekcji w razie, jakby doszło do jakiejś kontroli z kuratorium. To jest system opresji, który zaczyna się na szczycie, czyli w Ministerstwie Edukacji, i idzie falą w dół. Najniżej są nauczyciele.

Dotarłyśmy więc do pozycji finansowej.

To bardzo źle płatny zawód. Widać to w pandemii, że przedstawiciele zawodów, na których ta pandemiczna rzeczywistość spoczywa, bez których nie da się funkcjonować – lekarze i nauczyciele – traktowani są w naszym kraju strasznie.

Pandemia obnażyła również brak szacunku.

Szczególnie nauczyciele z długim stażem zaznaczali, że to olbrzymia zmiana, która dokonała się na przestrzeni ostatnich 10 lat. Ten zawód nigdy nie był dobrze płatny, ale był darzony szacunkiem, w tej chwili stracił autorytet. Rozmawiałam z nauczycielką pracującą w zespole szkół, usłyszała od swojego ucznia wprost: „A co mi tu pani będzie pierdolić, jak pani ledwo ponad minimalną krajową zarabia? Czego ja mam się uczyć? Ja przejmę biznes po ojcu i będę zarabiał 10 razy więcej niż pani”.

„Cenne jest dla mnie, że na koniec pada pytanie o moją kondycję psychiczną. Nie ma żadnych systemowych rozwiązań wspierających zdrowie psychiczne nauczycieli. O ile wiem, rzadko się zdarza, żeby psycholog szkolny był otwarty na udzielanie takiego wsparcia. Piszę o tym, ponieważ trzeba mieć zasoby własne, żeby udzielać wsparcia uczniom - i to nie tylko w postaci wiedzy”.

Nauczycielka, liceum, mazowieckie

 

Z raportu wywnioskowałam, że nauczycielom nie przysługuje żadna systemowa pomoc psychologiczna.

Nie przysługuje i to jest coś, co było dla nas porażające, jak robiłyśmy razem z Anną Buchner badanie o edukacji zdalnej dla Centrum Cyfrowego. To było badanie realizowane w dwóch etapach, pierwsza część realizowana była na samym początku edukacji zdalnej i wtedy też prowadziłyśmy wywiady z nauczycielami. To były dramatyczne relacje: „Nie jestem w stanie normalnie funkcjonować. Codziennie wymiotuję ze stresu przed lekcjami”, „Uczniowie robią mi rajdy na lekcjach zdalnych”, „Jestem w takim stresie, że nie śpię”. Na pytanie, czego by potrzebowali – o to pytałyśmy również w ankiecie Fundacji Szkoły z Klasą – opowiadali wprost: „Potrzebowalibyśmy pomocy i opieki psychologicznej”.

Z dostępem do takiej pomocy problem mają również uczniowie?

Jest ogromny problem z obecnością psychologów w szkole. W niektórych szkołach w ogóle nie ma etatów psychologa, są tylko pedagodzy, pedagożki, często nie wiadomo, czy mają wykształcenie kierunkowe, czy są z „nadania dyrektorskiego”.

Ile szkół ma gabinet psychologa?

W 60% szkół pracuje psycholog, ale uśredniając, jest to 16 godzin tygodniowo, więc w momencie kiedy są dzieci, które potrzebowałyby regularnych, cotygodniowych konsultacji, są bez szans. Do psychologa trafiają więc dzieci, które mają bardzo widoczne problemy. Dzieci, które siedzą cicho i są bardziej zamknięte w sobie, a ich problemy trudniej dostrzec, często do psychologa nie trafiają albo trafiają, jak jest już bardzo źle. W mało której szkole jest taka praktyka konsultacji psychologicznych, na zasadzie badań przesiewowych, żeby wiedzieć cokolwiek o każdym z uczniów czy uczennic.

 

„W szkole jestem sama na ponad 400 uczniów. Rozpiętość problemów uczniów jest ogromna. Od problemów z nauką i zachowaniem po problemy z tożsamością płciową. Nie ma warunków do pracy i terapii dziecka. Brak salki, brak terapeuty, nie wspomnę o pomocach edukacyjnych”.

Nauczycielka, szkoła podstawowa, lubuskie

 

Uderzyła mnie jedna rzecz z tego raportu: 75% nauczycieli uważa, że uczeń może się do nich zwrócić z problemem. Pomyślałam, że szklanka jest do połowy pełna.

Ja też to tak postrzegam. Jako optymistyczną informację. Wydaje mi się, że jest też tak, że nauczyciele są bardzo czujni na wszelkie niepokojące sygnały i zmiany w zachowaniu swoich uczniów.

Jakie to są zmiany?

Często bardzo drobne, jak choćby to, że ktoś zmienił charakter pisma i zaczął pisać bardziej niedbale, albo uczennica zaczyna częściej wychodzić do toalety. Nauczyciele mają dużo szkoleń, nie takich jak rozwiązywać czy reagować na problemy, ale jak je wychwytywać, i faktycznie są bardzo czujni. Ktoś z badanych napisał, że symptomem, który wzbudził jego czujność, było mroczne wypracowanie z języka polskiego. Nauczycielka znała ucznia od dłuższego czasu, znała jego poziom refleksji i wrażliwość, i to wypracowanie było sygnałem alarmowym. Skierowała go do psychologa i finalnie okazało się, że chłopak potrzebował wsparcia psychiatrycznego w leczeniu depresji. Ta rola nauczycieli w dostrzeganiu sygnałów niepokojących jest olbrzymia.

Wiemy już, że nauczyciele nie mają czasu na relacje z uczniami, które mogłyby pomóc obu stronom, wiemy, że nie są motywowani, wiemy, że nie mają psychologicznego zaplecza, ani żeby wesprzeć siebie, ani swoich uczniów. No to powiedz proszę, jak wygląda współpraca nauczyciel–rodzic.

Niestety, tu też nie mamy optymistycznych wniosków. Ten system nie sprzyja temu, żeby budować dobre relacje między rodzicami a nauczycielami. Superrzecz powiedział jeden z ekspertów, Tomasz Bilicki, interwent kryzysowy, a poza tym także nauczyciel, że on stara się otwierać szkołę na rodzica. To jest miejsce, wobec którego wielu z nas ma silne emocje, pozytywne i negatywne. W polskiej rzeczywistości niestety często negatywne. I my, jako rodzice przychodzący do szkoły, niejednokrotnie dokonujemy projekcji swoich osobistych doświadczeń, traum na sytuacje naszego dziecka, na nauczycielkę czy nauczyciela, z którym się spotykamy. Rodzic w szkole momentalnie wchodzi w buty ucznia. Zaczyna czuć się jak uczeń, a nauczyciel trochę też traktuje rodzica, jakby był jego nauczycielem, więc nie ma tam przestrzeni do dialogu, tylko od razu tworzą się dwie strony barykady.

I zza tej barykady rodzic słyszy, że z jego dzieckiem coś się dzieje, czego w domu nie zauważa. No to słyszy, że jest złym rodzicem.

Tak. Tutaj mamy błędne koło. Zdarza się, że rodzic wypiera te informacje, koncentruje się na sobie zamiast na rozwiązaniu problemu. Dochodzi do przepychanki, w której zamiast tworzyć wspólny front na rzecz walki o dobro dzieci, nauczyciele i rodzice wzajemnie się oskarżają o to, co jest przyczyną problemów – dom czy szkoła. Z drugiej strony, często jest tak, że nauczyciele nie otrzymują od rodziców ważnych informacji. Na przykład, że uczeń czy uczennica leczy się psychiatrycznie albo jest w terapii, Psycholog szkolny i wychowawca nie wiedzą nic o tym, bo według rodziców to stygmatyzujące i nie chcą o tym mówić. W związku z tym nie wiadomo o tym, że trzeba zwracać szczególną uwagę na tego ucznia czy uczennicę.

 

„Dziewczynka miała objawy depresji. Rodzice wyparli problem, wręcz usłyszałam, że wmawiam córce chorobę psychiczną. Rozmawiałam z dziewczynką. W tym roku poszła do szkoły średniej. Właśnie się dowiedziałam, że ma myśli samobójcze. Będę się kontaktowała ze szkołą, do której uczęszcza”.

Nauczycielka, szkoła podstawowa, podlaskie

 

Dużo tu samotności, samotne dzieci, samotni nauczyciele, samotni uciekający rodzice – to sytuacja sprzyjająca problemom psychicznym. Powiedz, z czym mierzą się, zdaniem nauczycieli, uczniowie.

Problemy psychiczne uczniów, zdaniem nauczycieli, na przestrzeni ostatnich 5 lat stały się dużo częstsze. Coraz więcej uczniów ma problemy z depresją, poczuciem własnej wartości, uzależnieniem od telefonu i mediów społecznościowych, które zdaniem specjalistów mają olbrzymi wpływ na pogorszenie się kondycji psychicznej dzieciaków.

To poważne problemy, z którymi nie ma gdzie tych dzieci skierować.

Pomoc środowiskowa, współpraca szkół i innych podmiotów, takich jak Poradnie Pomocy Psychologicznej czy Poradnie Zdrowia Psychicznego, jest niestety czysto teoretyczna. W praktyce jej nie ma. Nauczyciele często nawet nie wiedzą, do kogo mogą skierować ucznia czy uczennicę z problemami, jeżeli w szkole nie ma psychologa.

Jaki był cel tego badania?

Fundacja Szkoła z Klasą pracuje z nauczycielkami i nauczycielami, więc najważniejszym celem badania jest zmapowanie problemów, z którymi mierzą się nauczyciele w kontekście zdrowia psychicznego uczniów, by następnie móc przygotować dla nich pomocne narzędzia we wspieraniu dzieci i nastolatków w kryzysach psychicznych. Raport z tego badania budzi zainteresowanie różnych środowisk, mamy więc nadzieję, że będzie kolejnym krokiem w stronę dyskusji o zmianie systemowej w szkole. Pamiętajmy, że polskie dzieci spędzają tam 12 lat swojego życia. To powinno być miejsce bezpieczne, otwarte i wspierające.

Jest w raporcie taka wypowiedź nauczycielki 60+, z lubuskiego: „Uważam, że obecnie stan psychiczny wszystkich pracujących w szkole jest coraz gorszy. Cały system musiałby się zmienić, żeby stan mógł się poprawiać”. Nauczyciele wierzą jeszcze, że te zmiany mogą nadejść?

Najbardziej przygnębiający wniosek, jaki wyciągnęłam ze wszystkich rozmów z nauczycielkami i nauczycielami, jest taki, że oni są kompletnie pozbawieni złudzeń. Nie wierzą, że cokolwiek się zmieni. Spodziewają się raczej, że będzie gorzej, a dodatkowo czują się kompletnie niebrani pod uwagę i niesłuchani. Pandemia nastąpiła rok po strajku nauczycieli, który wielu z nich podciął skrzydła. Ta tragiczna koincydencja utwierdziła ich w przekonaniu, że liczenie na zmiany jest liczeniem na cud.

*

Maria Wierzbicka, socjolożka, antropolożka współczesności, z wieloletnim doświadczeniem w badaniach społecznych i rynkowych. Uczestniczyła w projektach badających m.in: instytucje kultury, kompetencje cyfrowe, styl życia Polek i młodych Polaków. 

*

Badanie „Rozmawiaj z klasą. Zdrowie psychiczne uczniów i uczennic oczami nauczycieli i nauczycielek” zostało zrealizowane w ramach projektu Rozmawiaj z klasą. Projekt jest finansowany w ramach Programu „Fundusz pomocowy dla organizacji pozarządowych oraz inicjatyw obywatelskich 2020”, utworzonego przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji.

Dodaj komentarz