Kosmos w Zachęcie - Ładne Bebe

Kosmos w Zachęcie

asd

Kto nie był, niechaj idzie do Zachęty na wystawę dla dzieci „Wszystko widzę jako sztukę”. Dziś rozmawiam z Ewą Bochen, połową duetu ze studia Kosmos Project, odpowiedzialnego za aranżację tejże ekspozycji.

Dwa miesiące po otwarciu wystawy docierają do nas dobre recenzje od dzieci i rodziców: inspirująca, angażująca, rozwijająca i zbliżająca do sztuki współczesnej, a przy okazji stwarzająca okazję do dobrej zabawy. Naprawdę nie można przegapić, a i warto powtórzyć. Wystawa „Wszystko widzę jako sztukę”, trwa do 3 czerwca w warszawskiej Zachęcie.

Do współpracy przy wystawie jej kuratorka Ewa Solarz zaprosiła Ewę Bochen i Macieja Jelskiego ze Studia Kosmos Project. To nie była ich pierwsza współpraca, i jak wszystkie poprzednie –zakończyła się niemałym sukcesem. Zapraszam na rozmowę z Ewą Bochen, która opowiedziała o wyzwaniach, jakie przed nimi stanęły, o ulubionych obiektach wystawy i o tym, jak oboje z Maciejem wciągają w świat designu swoje córki: dziewięcioletnią Alinę i trzyletnią Lilę.

*

Co było wyzwaniem podczas tworzenie wystawy w Zachęcie?

Połączenie części zabawowej z częścią, w której pokazywane były oryginalne dzieła sztuki. Bo jak zaznaczyć, że w jednym miejscu dzieci mogą robić wszystko, co im przyjdzie do głowy, a w drugim obowiązują ścisłe zasady muzeum – nic nie wolno dotykać, nie wolno biegać, szaleć?

Jak przygotowujecie się do takiej realizacji?

Staramy się jak najściślej współpracować z kuratorem i grafikiem. Taka współpraca jest zawsze inspirująca i naszym zdaniem daje najlepsze efekty. W przypadku tej wystawy grupa osób, z którymi współpracowaliśmy, była znacznie większa, bo był dział edukacyjny, który opiniował wszystkie aktywności, dział realizacyjny i dział konserwatorski. To bardzo złożona wystawa.

Od czego zwykle zaczynacie? 

Każda realizacja jest ściśle związana z przestrzenią, w której powstaje projekt. Oglądamy przestrzeń, światło, jakie w niej jest. Zastanawiamy się, jaką atmosferę chcielibyśmy uzyskać. Ta wstępna praca koncepcyjna jest zawsze bardzo fascynująca. Szukamy nowych materiałów, technik, robimy research. Bardzo nam zależy, żeby aktywności dla dzieci były ciekawe i wciągające. Często nasze dzieci są krytykami podczas powstawania wystaw. Pomiędzy naszymi córkami jest duża rozpiętość wieku, więc możemy obserwować, jak na dany pomysł reaguje dziewięciolatka i trzylatka. Jak sobie radzą, czy jest to dla nich interesujące, ile czasu chcą się zajmować daną aktywnością.

Który obiekt z wystawy jest waszym ulubionym?

Z elementów zabaw dla dzieci najbardziej udana, naszym zdaniem, jest aktywność odnosząca się do proporców Moniki Drożyńskiej – przestrzenne elementy, na których można haftować swoje kompozycje. Aktywność wyzwala nieograniczane pokłady kreatywności, nie tylko u dzieci.

Bardzo też lubimy przestrzeń wewnątrz tzw. galerii, czasem nazywanej „świątynią”. Lubimy tę atmosferę stworzoną przez neon Maurycego Gomulickiego, dzięki któremu różowe światło płynęło ze wszystkich otworów, i basen Katarzyny Przezwańskiej, który nadawał jej melancholijny klimat.

Czy rekomendowalibyście przeniesienie którejś z instalacji do szkół czy przedszkoli? 

Dzieciaki najlepiej chyba bawiły się w ziemniakach, może powinny mieć takie miejsca, w których mogłyby dać upust swojej energii także w szkołach i przedszkolach, bez nadmiernego wysiłku intelektualnego z nastawieniem na relaks. Nie jesteśmy wielbicielami trendu edukacyjnego, uważamy, że dzieciństwo jest tak krótkie, że dzieci muszą mieć czas na zabawę.

To nie pierwsza wasza współpraca z Ewą Solarz, kierowana do dziecięcego odbiorcy – opowiedz o wcześniejszych realizacjach.

Pierwsza wystawa, którą zrobiliśmy wspólnie z Ewą, to „Miasto i Las”, która miała swoją premierę w Reykiaviku na Islandii, a potem w rozszerzonej interaktywnej wersji w Muzeum Regionalnym w Stalowej Woli. To specyficzna wystawa, bo kolory były na niej ograniczone do bieli i czerni. Grafikę robiła Małgorzata Gurowska. Wystawa opowiada o współżyciu zwierząt i ludzi w mieście, i pokazuje, jak możemy pomóc zwierzętom żyć w tym trudnym dla nich środowisku. Powodzenie wystawy przerosło nasze oczekiwania, miała już chyba z 10 odsłon. Między innymi w Finlandii, Szwecji i Estonii. Bardzo się z tego cieszymy.

Kontynuacją tej wystawy będzie otwierająca się właśnie, podczas Festiwalu Apostrof, outdorowa wystawa „Mrówki Wspaniałe”, na którą serdecznie zapraszamy.

Kolejną wystawą, którą robiliśmy wspólnie z Ewą, jest „Peek-a-boo” o dziecięcej ilustracji książkowej. Grafikę do tej wystawy, podobnie jak do „Wszystko widzę jako sztukę”, robił Robert Czajka. To ważna naszym zdaniem ekspozycja, bo pokazuje wybór naprawdę dobrych pozycji wydawniczych, które zostały w ostaniach latach zilustrowane przez świetnych polskich grafików.

Nową odsłonę tej wystawy, a właściwie całkiem nową wystawę pt. „Akuku” będzie można zobaczyć podczas tegorocznego festiwalu Gdynia Design Days na początku lipca.

 

Sami jesteście rodzicami, w swojej pracowni na Powiślu mieliście kojec dla córki. Jak pracuje się w takim miejscu z dzieckiem?  

To zależy od dziecka. Jedne są w stanie zająć się sobą, inne wciąż potrzebują uwagi. Nasza córeczka należy do dzieci, które pozwolą rodzicowi trochę popracować, więc daliśmy radę.

Jak wprowadzacie swoje córki w świat designu i sztuki? 

Myślę, że – czy chcą, czy nie – w naturalny sposób żyją w tym świecie. Jeżdżą z nami na wystawy, festiwale. Mam nadzieję, że to jakoś w nich zostanie.

Co im się podoba? Są wrażliwe na wasze wyczucie estetyki czy może to Elza jest królową?

Staramy się nie narzucać dzieciom swojego wyczucia estetyki. Jeśli podoba im się Elza, to nie krytykujemy – no, przynajmniej zwykle nie (śmiech). Są granice – książki na poczcie bym nie kupiła. Pokazujemy im alternatywę, wierzymy, że kiedyś będą umiały wybrać.

Co chcielibyście zrobić dla dzieci, taki wasz autorski wymarzony projekt? 

Marzy nam się wystawa o strachu. Mamy nadzieję, że kiedyś uda się ją zrealizować.

Chętnie bym się wybrała na taką wystawę z moimi dziećmi. Trzymam kciuki i będę obserwować waszą pracę. Dziękuję za rozmowę. 

*

Wystawa „Wszystko widzę jako sztukę” trwa do 3 czerwca w Zachęcie w Warszawie

*

 

Ewa Bochen i Maciej Jelski tworzą studio Kosmos Project w Warszawie. Studiowali na warszawskiej ASP, Politecnico di Milano i Stuttgart State Academy of Art and Design. Doświadczenie zawodowe zdobywali w studiach Denisa Santachiary i Alessandro Mendiniego w Mediolanie. Maciej jest obecnie wykładowcą na warszawskiej ASP. Inspiracją dla obojga jest relacja pomiędzy cywilizacją a dziką naturą. W swoich pracach łączą tradycyjne techniki rzemieślnicze z technologiami cyfrowymi. Prace Kosmos Project pokazywane były między innymi na wystawach w Londynie, Mediolanie i Sztokholmie. Ewa i Maciej są rodzicami Aliny i Lili. 

*

Rozmawiała: Paulina Filipowicz

Zdjęcia: Joanna Szpak-Ostachowska/joannawkolorze.pl i archiwum Kosmos Project

 

 

 

Powiązane