macierzyństwo sztuka

Macierzyństwo jak z obrazka

Rozmowa z Alex Woronowską, która łączy pracę dla topowych marek z byciem mamą.

Macierzyństwo jak z obrazka
Archiwum prywatne

Jak połączyć pracę dla topowych marek z wychowaniem dziecka? O tym opowiada nam Alex Woronowska, malarka i ilustratorka specjalizująca się w ilustracji modowej i lifestyle’owej, mama 2,5-letniej Emmy.

Studiowałaś na Wydziale Wzornictwa, a potem poszybowałaś w stronę wielkich projektów dla znanych marek. Wyobrażam sobie, że wiąże się to z ogromną presją.

Rzeczywiście, studiowałam projektowanie mody na Wydziale Wzornictwa i początkowo planowałam karierę jako projektantka odzieży. Jednak już w okresie studiów moja pasja do rysunku skierowała mnie w stronę pracy ilustratora, która wymaga 100-procentowej samodzielności i niesie za sobą ogromną presję, szczególnie podczas projektowania dla topowych marek. Jednym z najbardziej wymagających projektów była współpraca z marką DIOR: podczas ośmiu specjalnych wieczorów projekty powstawały na żywo. Jeśli uwzględnić prestiż wydarzenia, obecność wysoko postawionych gości i konieczność szybkiego tempa pracy, presja była naprawdę ogromna. Na jednym z wydarzeń była obecna delegacja z Francji, więc zależało mi, aby wypaść jak najlepiej.

Wydarzenia z rysowaniem na żywo to rodzaj artystycznego show, który jest związany z byciem w centrum uwagi, ale mimo introwertycznej natury uwielbiam tę energię. Niezwykle mnie to ładuje energetycznie, inspiruje i pozwala złapać balans pomiędzy byciem wśród ludzi a samotnym tworzeniem w pracowni. Mimo że moja praca jest poddawana stałej ocenie, a momentami jest też niezwykle wymagająca, to dostarcza mi bardzo dużo satysfakcji.

Opowiesz, jak wygląda twój dzień pracy?

Jeśli się wykonuje wolny zawód, zaplanowanie dnia bez narzuconych z góry obowiązków nie jest łatwe, dlatego każdy dzień zaczynam od spisania listy priorytetów i zadań. Wydaje mi się to niezwykle ważne, zwłaszcza przy kreatywnej pracy, bo wena nie zawsze przychodzi od razu. W usystematyzowaniu mojego dnia bardzo pomaga mi tradycyjny, papierowy kalendarz. Zdecydowanie jestem osobą, która lubi – i potrzebuje – mieć plan. Chociaż na moim biurku nierzadko króluje artystyczny nieład.

Do pracy twórczej stale potrzebuję nowych bodźców i inspiracji, dlatego lubię zmieniać perspektywę i miejsce, w którym pracuję. Kiedy tylko mogę, tworzę w pobliskiej kawiarni lub zaprzyjaźnionych miejscach w centrum Warszawy. W ciągu tygodnia staram się także znaleźć czas na samotne tournée po aktualnych wystawach. Mam też swoje małe rytuały – nie siadam do pracy bez filiżanki kawy i kubka wody z cytryną. Kiedy mam luźniejszy kalendarz, zamykam się w pracowni na cały dzień – wtedy maluję, słucham muzyki i podcastów, to dla mnie swego rodzaju medytacja.

Co najbardziej cenisz w swojej pracy?

Uwielbiam to, że mogę realizować się zawodowo w obszarze, który kocham. Cenię sobie także elastyczny czas pracy, nie ograniczają mnie żadne ramy godzinowe. Doceniam to, że mam możliwość być blisko mojej córeczki, widuję ją dużo każdego dnia. Mam ten przywilej, że mogę obserwować i chłonąć to, jak szybko się rozwija i uczy nowych rzeczy.

Kiedy rysowanie przestało być tylko hobby, a stało się treścią życia? Czy był taki jeden moment, w którym twoja kariera rozkwitła i nabrała tempa?

Odkąd pamiętam, sztuka była obecna w moim życiu, a artystyczny gen krąży w mojej rodzinie już kolejne pokolenie. Było w niej wielu artystów i grafików, brat mojej mamy ukończył malarstwo, a mój dziadek miał przydomową pracownię witrażu, więc artystyczne zainteresowania wykazywałam naturalnie od dziecka.

Kiedy moja przygoda z tworzeniem zaczęła się na poważnie, pracowałam w agencji kreatywnej, więc rysowałam po godzinach, najczęściej wieczorami. Efektami swojej pracy dzieliłam się na Instagramie, wtedy też pojawiły się pierwsze zlecenia. Jakiś czas później zadzwoniła do mnie Natalia Pelak, która wraz z Ewą Fiwek założyła pierwszą w Polsce agencję dla ilustratorów, Mad Illustrators. Od tej pory agencja mnie reprezentuje, a projektów i kooperacji stale przybywa.

To ciekawe! Czyli warto chwalić się swoją pracą. A jak wygląda twój proces twórczy? Czy istnieją konkretne kroki, które podejmujesz podczas tworzenia ilustracji?

Każdy projekt zaczynam od szukania pomysłu i inspiracji. Zastanawiam się nad formatem, decyduję, czy ilustracja powstanie na papierze, czy w wersji digital. Następnie tworzę mapę inspiracji, wybieram paletę kolorów. W przypadku zleceń komercyjnych zazwyczaj tworzę poprzez łączenie technik tradycyjnych (papier + ołówek) z cyfrowymi. Każdy projekt jest poprzedzony szybkimi szkicami na papierze, a ostateczny efekt powstaje na ekranie tabletu. Klient „uczestniczy” w procesie tworzenia począwszy od pierwszych idei i szkiców.

Przy czym nie zamykam się na jedną technikę, kocham również te tradycyjne – akwarelę i malarstwo akrylowe. Gdy tworzę obraz na płótnie, zostawiam sobie większe pole do spontaniczności, co pozwala mi się maksymalnie zrelaksować. Wtedy „płynę” za tym, co przynosi każde kolejne pociągnięcie pędzla. To jest niesamowicie uwalniające.

Co cię inspiruje?

Zamiłowanie do mody i fascynacja kobiecością to główne tematy moich ilustracji.

Kobiety są piękne i staram się to pokazać na ilustracjach i obrazach. To jest też mój sposób na wyrażenie siebie jako kobiety – ostatecznie nic, co kobiece, nie jest mi obce! [śmiech] Niezmiernie się cieszę, gdy jako artystka mogę się zaangażować w akcje na rzecz kobiet, na przykład Różowy Październik. Inspirację czerpię także z książek i albumów o modzie czy architekturze. Ostatnio jednak najbardziej fascynuje mnie ocean – jego żywioł i niepokorny charakter, to, ile kolorów można w nim odkryć. To był impuls do stworzenia kolekcji obrazów akrylowych, która jest próbą oddania piękna oceanów, a także refleksji nad naszym wewnętrznym spokojem. To dla mnie podróż w głąb siebie, rodzaj mantry i medytacji.

Czy doświadczenia macierzyńskie wpływają na twoją pracę ilustratorską? 

Myślę, że bycie mamą nauczyło mnie przede wszystkim niesamowitej cierpliwości, wytrwałości i sprawnego zarządzania czasem, co jest niezwykle ważne w kreatywnym procesie twórczym. Pokazało mi również, jak silna jestem i ile mogę udźwignąć pomimo zmęczenia czy nieprzespanych nocy. Wydaje mi się, że teraz lepiej niż kiedykolwiek wcześniej potrafię zaplanować dzień.

Niesamowite jest dla mnie to, że właśnie macierzyństwo pozwoliło mi w 100% zweryfikować moją artystyczną ścieżkę. Pojawienie się dziecka i skupienie na jego potrzebach, zwłaszcza w okresie niemowlęcym, spowodowało, że nabrałam dystansu do wielu rzeczy, co w tym zawodzie jest niezwykle ważne.

Bycie mamą nauczyło mnie także patrzenia na świat z nowej perspektywy i doceniania pięknych, prostych rzeczy. Niezwykłą radość sprawiają mi te momenty, kiedy rozkładamy dużą rolkę papieru i wspólnie z Emmą malujemy. To nie tylko zabawa, ale też cenny czas spędzony razem, który niesamowicie mnie wzrusza.

Praca z dzieckiem u boku nie jest łatwa. Czy masz jakieś sprawdzone sposoby na złapanie równowagi między pracą a byciem mamą?

Na każdym etapie życia dziecka ta równowaga wygląda trochę inaczej. Już półtora tygodnia po urodzeniu Emmy byłam zaangażowana w kontynuację projektu. Siedziałam przy biurku, bujałam wózek nogą i byłam przekonana, że to już zawsze będzie tak wyglądać. Chwilę później przyszły skoki rozwojowe, a u Emmy zdiagnozowano refluks, co łączyło się z brakiem drzemek w ciągu dnia i słabym snem w nocy. Ten pierwszy rok życia Emmy wspominam jednak z niezwykłym sentymentem i cieszę, że mogłam jej się w pełni poświęcić.

Może się wydawać, że pracę w wolnym zawodzie łatwo połączyć z opieką nad dzieckiem, jednak stworzenie czegoś kreatywnego przy energicznej 2,5-latce jest niezwykle trudne. Dlatego kiedy postanowiłam powrócić do pracy projektowej, zdecydowałam się na wsparcie niani. Ja mam przestrzeń na działalność artystyczną, a gdy mnie lub Emmie zdarzy się zatęsknić, mamy siebie na wyciągnięcie ręki. Podziwiam wszystkie kobiety, które równocześnie pracują i opiekują się dziećmi. Wydaje mi się, że nasza praca i wysiłek nadal pozostają niedocenione.

Czy jest coś, czego chciałabyś się nauczyć? 

Jest kilka takich rzeczy! Od jakiegoś czasu uczę się animować ilustracje, więc chciałabym się rozwinąć w tym kierunku, aby historie, które opowiadam za pomocą mojej sztuki, mogły zaistnieć w ruchu. Poza tym bardzo chciałabym się nauczyć gry na pianinie.

A czy masz jakieś rady dla początkujących?

Powiedziałabym tak: Nie bój się próbować różnych stylów i technik. Eksperymentowanie pomoże ci znaleźć własny, unikalny styl! Ilustracja to dziedzina, w której zawsze jest miejsce na rozwój. Stwórz także dobre portfolio, które będzie prezentować twoje najlepsze prace. Określ, z kim i dlaczego chcesz pracować, i… działaj! Bierz udział w konkursach, warsztatach, odwiedzaj wystawy, targi. Pracuj regularnie, systematyczność jest kluczem do rozwoju artystycznego. Udostępniaj swoje postępy i działaj aktywnie w społeczności artystycznej. Nie bój się pokazywać swojej pracy w mediach społecznościowych. Według mnie to najlepsze miejsce, aby zostać zauważonym!

***

Alex Woronowska – ilustratorka i malarka zafascynowaną modą oraz podróżami. Studiowała na Warszawskiej ASP. Specjalizuje się w ilustracji lifestyle’owej, prasowej i beauty. Współpracowała m.in. z Dior, Guerlain, L’Oréal Paris, Reserved, Yves Rocher, Rado.

W pracy wykorzystuje cyfrowe i tradycyjne techniki malarskie do tworzenia lifestyle’owych, lekkich w odbiorze ilustracji. Historie, które opowiada subtelną, francuską kreską prowadzą widza do świata obrazów rozbudzających wyobraźnię. Jej obrazy można wylicytować na aukcjach Młodej Sztuki, m.in. w DESA Unicum.

Instagram: @woronowska_illustrations

Dodaj komentarz