Kopenhaga uchodzi za najlepsze miasto do życia. Potwierdzam. Odwiedziliśmy ją w lipcu i do domu wróciliśmy absolutnie obrażeni na nasze miasto, przede wszystkim na zapach powietrza i tory przeszkód, które stawia na drodze rowerzystom. Czy nie widziałam tego wcześniej? Widziałam, ale starałam się nie narzekać. Teraz zobaczyłam, że miejskie życie w Kopenhadze nie jest urządzone lepiej, a milion razy lepiej.
W Kopenhadze od kilku lat mieszka moja przyjaciółka. Podczas naszego pobytu Ewa akurat spędza wakacje w Polsce, za to zostawia nam skarb, dzięki któremu w pełni doświadczamy fenomenu tego miasta – rower cargo ze wspomaganiem elektrycznym! Zapakowani do jego kosza, ja, Gaja (6 lat) i Franek (8 lat), powożeni przez mojego męża Mania, rozkoszujemy się niczym niezakłóconą jazdą (wszyscy czworo, bo wspomagane cargo prowadzi się bez zarzutu). Każdego dnia pokonujemy wiele kilometrów i jazda idzie jak po maśle. Nie przesadzam, nie spotykamy ani jednej niespodziewanie urwanej ścieżki rowerowej, ani konfliktu rower – pieszy czy rower – samochód, ponieważ odrębny pas rowerowy znajduje się wszędzie: i na skrzyżowaniu, i na rondzie. Samochody na ulicach spotykamy z rzadka, a nasz cargo bike parkujemy w podziemnym garażu, gdzie zresztą zastajemy jakże egzotyczny widok – każde miejsce postojowe ma dostęp do ładowarki elektrycznej, w garażu dominują rowery ustawione na piętrowych (!) stojakach, cargo i SUP-y. Współdzielone, osiedlowe SUP-y i kajaki spotykamy także w częściach wspólnych bezpośrednio przy wodzie. Mieszkamy w nowej dzielnicy. Mieszkańcy najniższych pięter mają możliwość wypłynięcia kajakiem niemalże z własnego balkonu, wystarczy zejść po drabince.
Sąsiadujemy bezpośrednio z publiczną szkołą, Skolen i Sydhavnen, której bryła naśladuje statek, a program przypomina uczniom o roli morza w duńskiej kulturze. Szkoła stoi nad kanałem, którego nie strzeże żaden płot, barierka ani znak zakazu zbliżania się. Co więcej, ma ogólnodostępne place zabaw na kilku poziomach szkoły. Na parterze znajduje się rampa do jazdy na deskorolce, miniboisko do gry w piłkę nożną, rozległy wspinaczkowy pająk, drabinki, wpisana w naturalne ukształtowanie terenu zjeżdżalnia na pagórku, ogródki dla dzieci i kraniki z wodą, a także stoły robocze służące do prac warsztatowych na zewnątrz. Na kolejnym piętrze: huśtawki, piłkarzyki, tory przeszkód. W bryłę schodów, pełniącą również funkcję amfiteatru, wkomponowana jest studnia, którą dzieci mogą pompować wodę, a następnie śledzić jej bieg. Naturalnie przez szybę zaglądamy do wnętrza, podziwiamy świetnie skrojone meble ze sklejki i ślady nieskrępowanej twórczości w pracowni plastycznej. Poza placem zabaw dostępne dla lokalnych mieszkańców są też stołówka i pomieszczenia warsztatowe. Pracownia rzemieślnicza jest wyposażona w narzędzia do naprawy łodzi.
Teren szkoły płynnie przenika się z sąsiadującym z nim przedszkolem, jego pagórkami z zakamarkami i błotną kuchnią. Trudno wyciągnąć stąd dzieci, ale dajemy słowo, że nie jest to ostatni plac zabaw tego dnia. Jeszcze nie wiemy, że będzie ich aż tak dużo, że spowodują przystanki co 5 minut. Na placach zabaw nie zawsze znajdujemy typowe urządzenia, ale tutejsze elementy małej architektury czy znaki graficzne namalowane na ziemi są tak kreatywne, że dzieci co krok odkrywają nową inspirację do zabawy.
Prawdopodobnie największa kumulacja obiektów do aktywnego wypoczynku i spotkań z sąsiadami występuje w Superkilen – ciągnącym się przez 1,5 km parku miejskim w multikulturowej dzielnicy Nørrebro. Za ten projekt urbanistyczny odpowiadają trzy pracownie architektoniczne: Big, Topotek1 i Superflex, a także wiele konsultacji społecznych. Przestrzeń została podzielona na trzy strefy (czerwoną – sport i kultura, czarną – salon miejski, zieloną – rodzinna rekreacja). Na terenie parku umieszczono obiekty pochodzące z 60 różnych kultur, bo tyle zamieszkuje dzielnicę. Znajdujemy tutaj plenerowe stoliki szachowe z Rumunii, zjeżdżalnię ośmiornicę z Japonii, brazylijską budkę telefoniczną, argentyńskie stoliki do barbeque, boisko do tajskiego boksu, koszykówki i hokeja, palmy z Chin, marokańską fontannę, gigantyczne huśtawki. Istny gabinet osobliwości, plac różnorodności.
Podobne miejsca, o mniejszej skali, są gęsto rozsiane po całej Kopenhadze (wodne place zabaw, skateparki, boiska do gier zespołowych, trampoliny, miejskie plaże, publiczne sauny i wydzielone w kanałach baseny, z których można korzystać właściwie przez cały rok, bo Duńczycy zdają się być niewzruszeni temperaturą). To miasto zaprasza do aktywnego wypoczynku na świeżym powietrzu i daje ku temu ogrom możliwości. Podróżuje się z dziećmi od małych bobasów. Na wyjazdach od początku panuje zasada naprzemienności – coś dla dzieci, coś dla rodziców, choć ta granica coraz częściej się zaciera, bo i dorośli, w imię intrygującego placu zabaw, są w stanie ciągnąć dzieci przez wiele kilometrów i oni potrafią bawić się doskonale w HAY House czy Ferm Living. Kopenhaga zdaje mistrzowsko łączy potrzeby dzieci i dorosłych.
Docieramy do Danish Architecture Center. Centrum jest czynne również w poniedziałki, co ratuje nam jeden z dwóch deszczowych podczas naszego tygodniowego pobytu dni. Wystawa w DAC umożliwia zapoznanie się z historią architektury duńskiej i wyjaśnia naprawdę wiele w zakresie komfortu, który wpisany jest w użytkowanie tego miasta. Centrum oferuje także młodym architektom wiele aktywności – można korzystać z nich o dowolnej porze, w weekendy odbywają się tu również warsztaty rodzinne. Po zakończonej wizycie do wyjścia można się dostać schodami lub zjechać ciągnącą się przez trzy piętra zakręcaną zjeżdżalnią, a następnie… znów udać się na górę kolorowymi schodami i zjeżdżać, i tak raz po raz. Do budynku DAC przylega – jakżeby inaczej – świetny plac zabaw ze zjeżdżalniami i z siatkami do wspinaczki, a także drugą częścią o wyglądzie plastra miodu, którego poszczególne pola stanowią kryjówki dla dzieci. I prawdziwa perełka: DAC wypuściło bezpłatną aplikację zawierającą szczegółową mapę z najciekawszymi obiektami architektonicznymi i ich opisami. To narzędzie ogromnie ułatwia planowanie miejskich spacerów, podsuwa też tematyczne pomysły na trasy. Przed wizytami w dużych miastach stale poszukiwałam takiego rozwiązania, znalazłam je dopiero tutaj. Aplikacja jest kopalnią wiedzy i inspiracji, dzięki niej wypatrzyłam plac zabaw na dachu wielopoziomowego parkingu w Nordhavn i ØsterGROdach, zagospodarowany na 600 m kw. farmy, na której uprawia się 150 odmian ekologicznych owoców, warzyw i kwiatów (farma prowadzi zapisy na wolontariat i oferuje wegetariański posiłek w zamian).
Inny cenny trop pozyskany z aplikacji DAC to Bane Gaarden, które pod dachami drewnianych stodół wybudowanych w 1909 roku dla duńskich zakładów kolejowych, skupia sprzedawców rzemieślniczych wypieków i potraw z organicznych produktów sezonowych. DAC organizuje także miejskie spacery, w każdą sobotę, ale odkryłam to dopiero w niedzielę. Następnym razem – koniecznie!
Lądujemy w Glyptotek, muzeum sztuki poświęconym kulturze starożytnej basenu Morza Śródziemnego. Na dzieci w muzeach mamy jeden sposób – zagadki. Szukają konkretnych obiektów, robią spisy słoni, węży, syren, harf i innych powtarzających się elementów. Bardzo to lubią i same domagają się kolejnych zadań, jeśli pula zostanie wyczerpana przed końcem wizyty. Tutaj najbardziej skomplikowane okazało się znalezienie wilczycy z Romulusem i Remusem; nie ujawniam, może skorzystacie. Podczas wizyt w muzeach robimy rankingi dzieł, które wywarły na nas największe wrażenie – tu na pierwszym miejscu uplasowała się „Mother of Water” Kaia Nielsena w fontannie ogrodu zimowego Glyptotek. W strefie warsztatów dzieci otrzymują zadanie wykonania rzeźby z materiałów z recyklingu, mają do dyspozycji papier w różnych kolorach, o różnych grubościach i fakturach, a także gumki recepturki, nie mogą za to używać kleju ani nożyczek. Proste i wciągające, na długo. Gaja stworzyła psa, a Franek pająka o bardzo długich odnóżach.
Było muzeum, czas na plac zabaw. Wspólnie z dziećmi śledzimy poczynania Monstrum Playground – duńskiej pracowni zajmującej się projektowaniem placów z architektonicznym i artystycznym fokusem. W Kopenhadze odwiedziliśmy dwa pochodzące z ich pracowni – The Towers of Copenhagen i The Spider (na terenie Bronchoi School). Świetna zabawa i edukacja estetyczna w jednym. Monstrum powstało z potrzeby stworzenia aktywnościowej przestrzeni dla przedszkola pięcioletniego syna Ole Nielsena, gdy ten dołączył do komitetu rodzicielskiego, którego zadaniem było zaplanowanie placu zabaw dla dzieci. Wiele obiektów Monstrum zlokalizowanych jest w Aarhus, na które również mamy apetyt.
Jeden dzień zaplanowałam na realizację mojego marzenia specjalnego, którym była wizyta w Muzeum Rudolpha Tegnera. Mąż powątpiewał, czy jest aż takim fanem Rudolpha, aby pokonywać dla niego 55 km na północ pociągiem z jedną przesiadką i półgodzinnym spacerem przez pola, bo tak właśnie usytuowano to niezwykłe (wiem, bo mąż jednak zaufał mi, że jest fanem Rudolpha) muzeum. Podróż pociągiem była bardzo wygodna i intuicyjna, po raz kolejny przekonaliśmy się, że rower stanowi dla Duńczyków przedłużenie ciała – pakują go do pociągu swobodnie i bezproblemowo, ponieważ w środku jest mnóstwo miejsca, aby wygodnie i bez stresu transportować jednoślad. Wysiedliśmy z pociągu i… spadł na nas deszcz. Pozostało mi jedynie pokrzepić rodzinę uśmiechem i ruszyć w pole ku Rudolphowi. Nigdy wcześniej w żadnym innym muzeum nie doświadczyłam tak poruszającego, głębokiego kontaktu ze sztuką. I nie mówię tak dlatego, że muszę, bo moja rodzina dla tej wycieczki poświęciła cały jeden dzień, który mogła spędzić w ukochanym cargo, pozostawionym w Kopenhadze. Oni potwierdzają, byli równie poruszeni jak ja. Skalą rzeźb, ich wykonaniem, realizmem odwzorowania. Rzeźby Tegnera zdają się być aktywne i żywe, zatrzymały się tylko na moment w swoim tańcu. Muzeum mieści się w modernistycznym, betonowym budynku przypominającym z zewnątrz bunkier. Wysoka galeria wyglądająca jak pracownia artysty jest doskonale doświetlona światłem dziennym za pomocą świetlików. Na górze mieści się obowiązkowa przestrzeń dla dzieci na twórczość własną.
Budynek muzeum stoi w parku – tam także wśród wrzosów i pasących się czarnych owiec umieszczono rzeźby artysty. Można tutaj odpocząć lub dać się ponieść hipnotyzującej muzyce płynącej z ukrytych w koronach drzew głośników, jak uczynił Franek. W opisie muzeum znajdujemy frazę zachęcającą dzieci do wspinaczki po ciekawych drzewach na terenie parku. Umiejscowienie muzeów poza miastem, jak robią Duńczycy, ma ogromny sens. Dzięki temu, że po wystawie odbyliśmy pieszą wędrówkę wśród natury, łatwiej było nam pozostać w klimacie wystawy na dłużej, ułożyć ją sobie w głowach, a jej doświadczenie stało się pełniejsze, nierozproszone ulicznymi bodźcami. W drodze powrotnej pogoda była już znacznie lepsza, dlatego zanim udaliśmy się na stację, zaliczyliśmy wizytę na plaży i kąpiel w morzu.
Innym muzeum, również usytuowanym pod Kopenhagą, choć nieco bliżej (40 km), z łatwym dojazdem pociągiem, jest Louisiana. To muzeum sztuki nowoczesnej, mieszczące się w modernistycznym budynku zespolonym z naturą. Znajdziemy tutaj między innymi rzeźby Alexandra Caldera, Alberta Giacomettiego, Ernsta, Heerupa, wielkoformatowe malarstwo Franza Gertscha, instalację świetlną Yayoi Kusamy, a także zespolone z tutejszą naturą rzeźby site specific.
Doskonale zorganizowana strefa dziecięca, Children Wings, mieści się na dwóch piętrach. Tutejsze zajęcia są inspirowane bieżącymi wystawami. Do dyspozycji dzieci są stoły do pracy z gliną, przestrzeń do tworzenia trójwymiarowych obrazów naściennych z lego, pistolety na klej i dużo materiałów pochodzących z odzysku. Można wykonać modele architektoniczne inspirowane architekturą i naturą Louisiany, malować akwarelami, wykonać kolaż. Louisiana należy do muzeów pomyślanych tak, by cyklicznie spędzać w nich czas. Miejsce jest przystępne i zapraszające, zarówno dzieci, jak i dorośli znajdują tu coś dla siebie. Wyobrażam sobie, że gdybyśmy mieszkali w Danii, niedziele spędzalibyśmy często właśnie tutaj (podobne myśli towarzyszyły mi w Fundacio Jean Miro w Barcelonie – tam równie widziałam nas wygrzewających się na tarasach wzgórza Montjuic i chłonących sztukę przez osmozę).
















































