tip

#tip na piątek: jak wyprawić dziecku urodziny?

Sto lat Tadek!

#tip na piątek: jak wyprawić dziecku urodziny?

Chciecie wyprawić udane przyjęcie urodzinowe dla dziecka? Zasada jest prosta – wszystko co robicie ma się podobać dzieciom, nie dorosłym. 

Mój synek Tadzio skończył właśnie 3 latka. Urodził się 4 sierpnia, w bardzo upalny poranek. Jego pierwsze urodziny świętowaliśmy na trawie w Parku Skaryszewskim pod rozłożystym dębem, za tort przyjmując połówkę arbuza. Drugie urodziny wyprawiliśmy na wsi u dziadków, gdzie pośród kapusty i brokułów dzieci musiały odnaleźć skrzynię z czekoladowym skarbem, a jednym z głównych zadań było wygrzebanie jak największej ilości zatopionych misiów-żelków z galaretkowego tortu. W tym roku urodziny Tadzia obchodziliśmy w Warszawie z czekoladowym tortem przystrojonym M&M’sami.

Nasz cel zawsze jest ten sam – ma być swobodnie, prosto, głośno i co najważniejsze – radośnie. 

*

Goście

Nie musi być ich wielu, a tak naprawdę – im mniej, tym lepiej, bo wtedy i nam, i Tadziowi łatwiej poświęcić uwagę każdemu z gości z osobna. Zaprosiliśmy gości dla Tadzia, nie dla siebie. Zależało nam, żeby to były osoby bliskie przede wszystkim jemu – najlepszy przyjaciel, znajomi z podwórka, babcia i dziadek, towarzysze minionych wakacji czy troskliwe kuzynostwo. Dzieci i znajomi, którzy go znają, mają z nim zbudowaną relację i przede wszystkim dobrze mu życzą. Do tego mama, tata i obowiązkowo siostrzyczka Marianka. Nie mogło być lepiej.

 

 

*

Miejsce

Wybraliśmy zewnętrzną ściankę wspinaczkową. Bynajmniej nie z powodu możliwości wspinania, a huśtania. Zewnętrzne ogólnodostępne obiekty sportowe mają to do siebie, że ich infrastrukturę można dowolnie przystosować. Miejsca na przyjęcie nie trzeba dużo, wystarczy mały plac, kawałek ogródka, działki czy boiska. Dla dziecka nawet zwykły taras przystrojony balonami wygląda już jak zaczarowany. 

 

*

Czas i pora dnia

Nie wiem jak u was, ale u nas poranek i przedpołudnie to czas największej aktywności umysłowej. Przyjęcie postanowiliśmy zaplanować na rano, żeby uniknąć napięć związanych z wyczekiwaniem i ogólnym zmęczeniem dnia. Zaczęliśmy o 10.00, a całość trwała 3 godziny, czyli jak dla nas – w sam raz. Wszyscy zdążyli się nacieszyć: i ci, którzy się spóźnili, i ci, którzy musieli wcześniej wyjść. Był czas na oswojenie wstydu, zabawę zorganizowaną, działania spontaniczne i tort. Było akurat.

 

*

Aktywności

Obowiązkowym punktem programu jest u nas przeciąganie liny. Zwykle testujemy konfigurację: dziewczyny kontra chłopcy i rodzina kontra rodzina. Siłowanie, element rywalizacji, zmienność układu sił i co najważniejsze – widok rodzica wygłupiającego się jak dziecko, to chyba największa frajda dla dzieci. Jeszcze nie spotkaliśmy dorosłego, który przeciągając linę, nie dałby się porwać temu zadaniu. Zawsze sprawdzają się też: pryskanie wodą – dzieci wyskakują z ubrań do majtek w sekundę, i puszczanie baniek – małych i dużych. Generalnie zagadki, zawody i klucz sportowy są zawsze trafione. 

*

Przygotowanie kontra luz

Z natury mam tendencję do przesady, dlatego obie kwestie musiałam jasno oddzielić. Wiadomo, nic się samo nie wydarzy i nie zrobi, dlatego wszystko wcześniej przemyśleliśmy i przygotowaliśmy. Ale nie chcieliśmy trzymać się jakiegoś sztucznego planu. Niech się dzieje, niech Tadek i wszystkie dzieci poczują się panami sytuacji. Co tam wspinanie na ściance czy wymyślne galaretki i ciastka! U nas niespodziewanym hitem okazał się spryskiwacz do roślin, który stał się obiektem pożądania wszystkich dzieci i rządził imprezą przez prawie godzinę. 

Na zakończenie odważnie napiszę tylko, że tak radosnych i bezproblemowych urodzin życzę każdemu dziecku i wszystkim rodzicom. Sto lat, synku!

*

tekst: Bożena Kowalkowska

zdjęcia: Troels Jepsen