Jak oni dbają, czyli miłość w praktyce
Pytamy rodziców
Dookoła pełno złotych myśli, poradników, książek o wychowaniu, a wielu z nas wciąż szuka odpowiedzi na najprostsze pytania. Zadbane dziecko, czyli jakie? Zapytałyśmy dziesięciu rodziców, czym jest dla nich dbanie o potomstwo.
„Kochanie to dbanie” – takie hasło pojawiło się w naszych redaktorskich głowach na początku tego roku. Czy na pewno potrafimy okazywać dzieciom miłość inaczej, niż zapewniając wikt i opierunek? Urządzamy pokój, zapisujemy na zajęcia, organizujemy urodziny – ale czy dbamy wystarczająco dobrze? Czym właściwie jest dbanie? Przecież zadbane dziecko niekoniecznie musi być szczęśliwe. Lubimy słuchać inspirujących ludzi, i zaglądać do ich mikroświatów, gdzie czasami odkrywamy zapomniane prawdy o rodzicielstwie, i o nas samych. Sprawdziliśmy więc, jak dbają o swoje dzieci współcześni rodzice. Dziesięciu dzisiejszych bohaterów przypomina o sprawach podstawowych, tworząc wspólny mianownik w kwestii tego, czym jest rodzicielska miłość. Nie zawsze chodzi o to, by dawać. Czasem wystarczy być. Tylko jak? Posłuchajcie.
*
Krystian Hanke – dziennikarz radiowy, twórca audycji „Projekt Tata 3” w Programie Trzecim, autor książki o ojcostwie, która ukaże się w czerwcu 2020 r.
Tata Tośka (9 lat) i Alicji (5,5 roku)
Jestem radiowcem, więc chyba nikogo nie zdziwi, że lubię słuchać i podsłuchiwać. Słuchanie oraz rozmowa to taka podstawa dbania o dzieci, i oczywiście nie wystarczy pytanie „jak było w przedszkolu?” czy odpowiadanie półsłówkami. Dzielę się z dziećmi spostrzeżeniami, zadaję pytania. Rozmawianie jest naprawdę nieocenione. Buduje bliskość, wzbogaca dziecięcy zasób słów, rozwija, uczy samodzielnie formułować myśli. Widzę, jak dzięki naszym rozmowom syn uczy się rozumieć żarty, jak cieszy się, gdy załapie jakieś abstrakcyjne odniesienia, jakąś dowcipną grę słów… To dla nas obu superdoświadczenie – uwielbiam patrzeć, jak się kształtuje u dziecka spojrzenie na świat i poczucie humoru. Moje „Odklejki” (seria dziecięcych cytatów o charakterze satyrycznym publikowana dawniej w radiowej Trójce – przyp. red.) zaczęły się właśnie od słuchania błyskotliwych komentarzy i zapisywania pytań moich dzieci.
Dbanie o nie, to też po prostu obecność. Staram się być zaangażowanym tatą, wymyślam rożne aktywności. Zawsze próbuję tak planować nasz czas, by zadowolić jednocześnie duże dziecko, które jest we mnie. Nie oznacza to jednak, że musimy iść na jakąś wymyślną imprezę. To może być zwyczajny spacer, wspólne szuranie w liściach po lesie. Liczy się to, by być razem, zobaczyć dziecięcą perspektywę, bo obserwowanie reakcji dzieci zmienia także mnie. Nauczyłem się też pytać, czego chcą, i słuchać uważnie. Nam się wydaje, że dzieci potrzebują nie wiadomo jakich atrakcji, a dla małej dziewczynki największą przyjemnością może okazać się zaproszenie do domu koleżanki z przedszkola, by pokazać jej swoje zabawki. To też jest trudne i wymaga wysiłku, bo musimy się umówić, zgrać grafik z rodzicami innego dziecka.
Dbanie to także (a może i przede wszystkim) przytulanie. Nie wyobrażam sobie życia bez bliskości z dziećmi, a myśl, że mój syn kiedyś urośnie i nie będzie chciał się przytulić, mnie przeraża (śmiech).
*
Eliza Mórawska-Kmita – autorka książek kucharskich i bloga White Plate
mama trzech córek
To bardzo szeroki temat… Dbamy, by dziecko było zdrowe, najedzone i wyspane. By miało swoją przestrzeń do życia i czas tylko dla niego. Staram się (z różnym skutkiem), by każda z moich córek miała mnie tylko dla siebie, choćby przez kwadrans dziennie. To może być rozmowa, czytanie bajki, robienie wspólnie kanapki, czy bycie, tak po prostu. Od kiedy mam troje dzieci, dbam o to, by ich wzajemne relacje były dobre. Uczę je wzajemnej troski, mówię o tym, jak ważne jest to, by trzymać się razem, by kiedyś, kiedy nas zabraknie, miały siebie.
Dbanie to też edukacja: nauczyć dzieci samodzielnego myślenia, by potrafiły czytać ze zrozumieniem, analizować, wyciągać wnioski. Samodzielne myślenie w czasach fake newsów i zalewu mniej lub bardziej potrzebnych informacji, to podstawa, która pozwala uwierzyć w siebie i w swoje poglądy. Od kiedy moja najstarsza córka weszła w wiek nastoletni, zrozumiałam, że najważniejsze w wychowywaniu dzieci jest to, by uczyć je samodzielności. Pierwsza samodzielna wyprawa autobusem, pierwsze wyjście na koncert, pierwszy wyjazd bez rodziców – to wszystko jest okupione strachem i niepewnością. Kochanie jest dbaniem o to, by dziecko bezpiecznie weszło w dorosły świat.
*
Tola Piotrowska – Fotografka
mama Gustawa (2,5 roku)
Kocham i dbam, to znaczy: akceptuję. Ze wszystkim, z czym przychodzi do mnie moje dziecko. Ze złością, z płaczem, z niepohamowaną euforią. Mogę nie do końca zgadzać się z jego zachowaniem, ale moim obowiązkiem jako rodzica jest bezwarunkowo akceptować mojego syna jako indywidualną jednostkę ze swoimi wyjątkowymi cechami. Tak, by zawsze czuł się dla mnie ważny, wzięty pod uwagę i zaopiekowany. Dbanie to autentyczne bycie blisko/obok/dostępną wtedy, kiedy nasze dzieci nas potrzebują.
Paulina – autorka bloga „Mama w Podróży”
mama Marcela (8 lat), Romy (6 lat) i Miry (1,5 roku)
Wiele rzeczy jest da mnie istotnych w dbaniu o dzieci, ale chyba najbardziej koncentruję się na wspólnym spędzaniu czasu. Nie jestem typem mamy, która lubi bawić się lalkami i wspólnie budować z klocków, za to kocham podróżować i być w ruchu. Pomyślałam, że mogę połączyć bycie z dziećmi z aktywnością i poznawaniem świata. Nasza codzienność to odkrywanie nowych placów zabaw w różnych zakątkach Berlina, gdzie mieszkamy. Wciąż zwiedzamy, chodzimy na koncerty, szukamy pomysłów na kreatywne spędzanie czasu, czy to komponując własnego ludzika w firmowym salonie Playmobil, czy wykonując prace plastyczne na warsztatach edukacyjnych, czy szalejąc w Muzeum Piernika. Lubię pokazywać dzieciom nowe miejsca i rzeczy, lubię patrzeć, jak na swój sposób chłoną naukę, sztukę, bądź muzykę, i jak wielokrotnie odbierają rożne doświadczenia zupełnie inaczej niż ja. Uważam, że częste wspólne wyjazdy i odwiedzanie nowych miejsc pozwalają nam fajnie spędzić czas i niekiedy zwalniają mnie z kreatywnego organizowania czasu w domu. Czasem wychodzimy do pobliskiego parku i dzieci też się cieszą, bo dla nich ważne jest właśnie to bycie razem.
*
Anna Jurgaś – ekspertka branży lifestyle i mediów kobiecych, mówczyni motywacyjna, ambasadorka Vital Voices
mama 10-letniej Anastazji
Dbanie chyba najbardziej przypomina mi zagospodarowanie intelektualno-emocjonalne. To wspieranie, prowadzenie, konfrontowanie potencjału dziecka na jego drodze rozwoju. Ale również inspirowanie, dzielenie się swoimi przemyśleniami, informacjami, które zdobywasz. Najważniejsze jest zrozumieć, że dziecko „nie jest mną”, a następnie wspierać jego odrębność. Oczywiście łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, bo przecież myślimy schematami i często traktujemy naszą perspektywę jako jedyną słuszną. Wspólne pasje mogą być dobrym sposobem na dbanie, o ile nie jesteśmy dla naszego dziecka konkurencją lub niedoścignionym wzorem. Ja i moja córka razem jeździmy na nartach, uczymy się surfingu, obie jeździmy konno. Dobrze, jeżeli choć w jednej z tych rzeczy dziecko jest lepsze (tak naprawdę, bez oszukiwania i dawania forów), a idealnie, gdy zaczynamy uczyć się czegoś nowego po to, by wspierać dziecko w jego pasji i mu towarzyszyć. Najpiękniejsza dla rodzica jest umiejetność zachwycania się własnym dzieckiem, ale nie wtedy, gdy akurat spełnia nasze oczekiwania. Warto nauczyć się odróżniać to, co dziecko lubi robić, od tego, w czym jest dobre. No i praktykować myślenie perspektywiczne, ale jako łagodne ukierunkowanie, a nie przemocowe inwestowanie w świetlaną przyszłość i zmuszanie dziecka do poświęceń, jeżeli ono tego nie chce lub nie czuje. Dbanie to w końcu asystowanie w rozwoju. To małe gesty, które świadczą o tym, że naprawdę wiemy i czujemy, kim jest ten mały człowiek.
*
Agnieszka Wiśniewska – dietetyk, naturoterapeutka, muzyk, instruktorka jogi, ekspert żywieniowy, założycielka fundacji „Szczęśliwi bez cukru”
mama czwórki dzieci w wieku 5-22 lata
Ponieważ zajmuję się zdrowym żywieniem, to dbanie o zdrowie dzieci jest w pewnym sensie moim „zboczeniem zawodowym”. Od kilkunastu lat nie jemy mięsa, cukru i ograniczamy w domu sól. Dzieci od czasu do czasu jedzą ekologiczne jajka i kiedy pytają mnie, tak czysto kontrolnie: „Czy soliłaś jajka podczas smażenia?”, wtedy odpowiadam: „Nie, bo was kocham”. To może brzmieć radykalnie, ale moje dzieci mają za sobą długą i dość bolesną drogę leczenia alergii oraz ich powikłań, i dziś mogę powiedzieć, że tylko zdecydowana zmiana nawyków żywieniowych okazała się dla nich ratunkiem. Udało mi się ich wychować tak, że nasz styl życia i sposób żywienia uważają za naturalny, właściwy. Nie mają pokus, gdy widzą w szkołach i przedszkolach kolegów jedzących słodycze. Dla mnie więc dbanie o dzieci to wychowanie w szacunku do własnego zdrowia.
Ale nie tylko, bo w rodzicielstwie ważne jest też zapewnianie bezpieczeństwa i zarazem dawanie przestrzeni, wolności. Starszy syn, mimo że jeszcze się uczy i częściowo jest na naszym utrzymaniu, dostał od nas możliwość, by się wyprowadzić z domu i zamieszkać z kolegami. Jest całkowicie samodzielny, dzięki stylowi wychowania, który wyznajemy. W naszej dużej rodzinie nikogo nie muszę zmuszać do niczego, ani do zdrowego jedzenia, ani do dbania o swoją przestrzeń. Są domy, w których zatrudnia się np. pomoc do sprzątania, a u nas, mimo że zaraz narodzi się piąte dziecko, nie ma tej potrzeby, zresztą uważam, że byłoby to niewychowawcze. Dzieci same sprzątają, piorą, prasują, i robią to z własnej woli. Od zawsze żyliśmy, promując samodzielność, dbanie o własną przestrzeń i siebie, jednocześnie uczyliśmy dzieci, czym jest ponoszenie konsekwencji. Nigdy nie wyręczałam ich w obowiązkach, tylko na przykład na początku sprzątaliśmy razem. Samodzielność przyszła im naturalnie. Dbamy więc o harmonijny rozwój w duchu niezależności i samodzielności, a pomaga nam żelazna konsekwencja w codziennych wyborach.
Bartek Królik – muzyk, wokalista, producent muzyczny
tata Kaliny (5 lat) i Jagody (2 lata)
Dla mnie jako faceta, przywódcy stada, dbanie na poziomie elementarnym, materialnym jest bardzo ważne, ale dbanie na poziomie emocjonalnym – bliskość, umiejętność dotarcia do dziecka, nawiązanie kontaktu poprzez rozmowę i wsłuchiwanie się w jego potrzeby – jest chyba istotą, osią tego dbania. Ze starszą córką mamy zwyczaj zatrzymywania się z pędu i patrzenia sobie prosto w oczy przez minutę.
Dbanie to też troska o intelekt, poprzez zabawę i dawanie czasu, którego wszyscy mamy za mało. Zabawa to nauka. Dzieci najwięcej wtedy zapamiętują. U nas zabawy wiążą się z muzyką, której jest w domu dużo – wspólny śpiew, oglądanie teledysków i filmów, oraz bajek muzycznych, a następnie odgrywanie/odtwarzanie przeróżnych scen jest naturalne. Pokazywanie dzieciom różnej muzyki, od klasycznej po hip hop, uczy je wrażliwości oraz wskazuje, że muzyka ma wiele imion i warto dostrzegać wartość w różnych formach ekspresji. To też uczy tolerancji, otwiera głowę na niestandardowe rozwiązania, które mogą zasilić ich przyszłą twórczość. Chroni przed snobizmem, skostnieniem i zamknięciem w konwencji. Dbanie to pokazywanie świata przez soczewkę przygody w warunkach bezpiecznych ojcowskich ramion.
*
Maria Boczar – organizatorka warsztatów tkackich Czułe Tkanki
Mama Stasia (8 lat) i Władzia (3 lata)
Wychodzę z założenia, że aby moc zadbać o ducha, najpierw trzeba mocno zadbać o ciało. Ciało chore, zmęczone, nieodżywione nie ma siły i chęci, by karmić swojego ducha. Kochając, staram się wsłuchiwać w potrzeby drugiej osoby, zwłaszcza że zmieniają się one wraz z porą roku czy wiekiem. Zimą najważniejsze jest dla mnie jedzenie, sen i zdrowie, regeneracja. Organizm każdego z nas jest w tym czasie bardziej osłabiony i wymaga większego zaopiekowania. Przez cały rok dbam (choć nawet bardziej dba chyba mój mąż) o to, by nasi chłopcy mieli dużo ruchu na świeżym powietrzu. To wpływa bezpośrednio na ich dobre samopoczucie.
Codzienne dbanie o moich chłopaków to także budzik dzwoniący o szóstej rano i poranna jaglanka na palniku. Troszczenie się o dobrostan drugiego człowieka rozumiem jako karmienie go czymś, co jest zdrowe, pożywne i wpływa pozytywnie na jego samopoczucie. Myślę, że dbam o moich synów, pomagając im przygotować ubrania na kolejny dzień, strój na basen, czy plecak do szkoły. Ale to też dopilnowanie takiego planu dnia i wieczoru, żeby chłopcy byli w łóżkach o odpowiedniej porze, a rano wstali wypoczęci.
Magdalena Modrzewska – właścicielka dwujęzycznego przedszkola
mama dwóch córek (3 i 9 lat)
Okazywanie miłości dzieciom często kojarzy się z czułością, rozpieszczaniem. Dla mnie to bardziej skomplikowana sprawa. Mam dwie córki – trzylatkę i dziewięciolatkę. W przypadku tej młodszej ważna rzeczywiście jest bliskość, towarzyszenie jej, gdy się uderzy, przeżywa silne emocje, gdy woła mnie w nocy. Dla obydwu, ale w szczególności dla mojej starszej córki, to także dawanie przestrzeni, respekt, kiedy mówi, że woli o czymś nie rozmawiać. To także szacunek dla jej inności, coraz większej niezależności, własnych decyzji, ale też oswajanie mojej skłonności do nadopiekuńczości. Kiedy wieczorem w łóżku mówi mi, że bardzo docenia to, że ma bezpieczny dom, dobrą edukację, dobrych rodziców i kochaną siostrę i że jest za to wdzięczna, wtedy to ja czuję tę miłość… i wzruszenie.
*
Aleksandra Józefowska – psychoterapeutka, seksuolożka, założycielka i wieloletnia
koordynatorka Grupy Ponton
mama sześciolatka
W mojej pracy obserwuję dzieci i nastolatków z tzw. dobrych domów. Atrakcyjnie ubranych, uczęszczających niekiedy do elitarnych szkół i na zajęcia dodatkowe, wyposażonych przez rodziców w gadżety i pieniądze na porządny lunch, ale jednocześnie bardzo zaniedbanych emocjonalnie. Pierwszą więc rzeczą, która narzuca mi się w kontekście dbania, jest kwestia zaangażowania rodziców i bycie w autentycznym kontakcie. Szukanie więzi, prawdziwe i życzliwe zainteresowanie sprawami dzieci, wykraczające poza banalne pytanie „co było w szkole na obiad?” jest moim zdaniem kluczowe. To wymaga cierpliwości, stałej gotowości, poświęcenia czasu. Niekiedy najpierw trzeba zbudować więź, czasem cierpliwie poczekać, bo nie każde dziecko od razu po przyjściu do domu ma ochotę się zwierzać. Bywa, że o ważnych sprawach powie nam dopiero po kilku godzinach wspólnie spędzonego czasu. Z pewnością jednak warto być wytrwałym, bo w mojej pracy psychoterapeutki obserwuję, jak bardzo dzieci łakną uwagi i potrzebują zainteresowania, poważnego traktowania. To jest wstęp do stworzenia mocnej więzi, w której dzielą się z rodzicami swoimi problemami.
Drugim istotnym obszarem, który kojarzy mi się z zagadnieniem dbania, jest dbanie rodziców o samych siebie, o relaks, o równowagę w życiu. To ważne, a jakże często lekceważone. Dzieci nas obserwują, i jeśli chcemy, żeby umiały w przyszłości zadbać o siebie, powinniśmy dawać im dobry wzór. Rodzice, którzy są w całości pochłonięci pracą, lub mają niezdrowy stosunek do własnego ciała (np. kobiety stale na diecie, krytykujące się przed lustrem) powinni pamiętać, że dzieci uczą się przede wszystkim przez obserwację.
*
Dla jednych rodziców dbaniem jest pilnowanie rytmu dnia, dla innych nagrywanie dziecięcych złotych myśli, jeszcze dla innych – zdrowe gotowanie. A który aspekt dbania o dzieci jest wam bliski?
*
Materiał jest zilustrowany zdjęciami z lat 40 i 50 autorstwa amerykańskich dokumentalistów Dorothei Lange (fot. 1), oraz Russela Lee (fot. 3 i 4) oraz fotografią z archiwum Fundacji Schweikher House (fot. nr 2)