asd
Twórcy absolutnego dziecięcego bestsellera „Gruffalo” przygotowali książkę o uczuciu tak silnym, że pokona sprzeciw rodzinnych klanów. I choć o inności powstało już sporo tytułów, to nadal temat wymaga nagłaśniania. To podwójnie istotna premiera!
Duet sympatycznych stworów uśmiechających się z okładki wyczekanego polskiego wydania nowej książki Julii Donaldson i Axela Schefflera to kosmici: Żaneta i Arturek. Ta pierwsza jest czerwoną Ćmonką, zaś drugi – niebieskim Smeśkiem. Zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia, ale problem tkwi w tym, że ich rody mają ze sobą na pieńku. Konflikt jest tak zaciekły, że obie strony nie godzą się na miłość tej dwójki. Czy ten afekt będzie silniejszy niż wrogość społeczności?
*
Bliżej nieokreślony stwór, kosmita to taka postać, która może być w literaturze dziecięcej uniwersalna. Może przemycać wątki ważne kulturowo, niełatwe do zobrazowania inaczej, mądre, trudne i uwierające. Tak jak inność. Na ostaniej kartce „Ćmonów i Smeśków” widnieje dedykacja: Wszystkim dzieciom uchodźcom. Was też zgniotło w środku? Lecz nie wszystkich zgniata. Ile osób zgodziłoby się wydać córkę za obcokrajowca, którego kultura kojarzy się wrogo, choć znamy ją tylko z daleka? Który rodzic chciałby, żeby jego dziecko zakochało się w znienawidzonym sąsiedzie, którego omijamy z daleka, nie znamy i nie chcemy poznać? Żaneta i Arturek to bohaterowie osobiście nieuznający sztywnych podziałów, ale ich rodziny nie znoszą się od zawsze, i granicę relacji rysują grubą kreską. Może porównanie do Capuleti i Montecchi będzie tu komiczne, ale bardzo trafne! Starzy przestrzegają przed wrogiem, a młodzi te przestrogi mają za nic. Przyspieszone bicie serce jest poza podziałami.
*
Różnice. Przyjrzyjmy się im bliżej, skoro są tak silnym czynnikiem skłócającym dwa rody kosmitów. Ćmony, których reprezentuje czerwona niczym truskawka Żaneta, śpią w łóżkach, mają kontrowersyjne fryzury i lubują się w piciu różowego mleka. Smeśki – ród niebieskiego Arturka – zdecydowanie wolą noclegi w dziurach, brak włosów i smak czarnej herbaty. Seniorzy obu społeczności przestrzegają najmłodszych przed odmiennością tej drugiej, wrogiej wspólnoty. No tak, inne zwyczaje i odmienny wygląd to dla wielu z nas pretekst do antagonizmów. A co na to główni bohaterowie książki? Absolutnie nic. Znajomość rozpoczynają śpiewaniem piosenek i wspólnym jedzeniem owoców, lecz ta chwilowa beztroska kończy się ucieczką. Oba rody udają się na poszukiwanie zaginionych zakochanych. Zdradzimy tylko, że finał będzie dużo lepszy niż u Szekspira, ale nic więcej nie powiemy!
*
*
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Nasza Księgarnia.