O początkach szkoły języka angielskiego, rodzinnym biznesie dwóch anglistek – matki i córki – a także rozwoju firmy rozmawiamy z Tonią Bochińską.
Tonia jest współwłaścicielką Early Stage – sieci szkół języka angielskiego dla dzieci i młodzieży, która angażuje wszystkie zmysły i uruchamia dziecięcą wyobraźnię. Oddziały szkoły w całej Polsce tworzą przestrzeń przyjazną rozwojowi najmłodszych, a lektorzy stawiają na autentyczny kontakt z uczniami. Dziś Early Stage to 850 placówek i aż 50 tysięcy uczniów!
Zaczęło się od domowego nauczania angielskiego w małym mieszkaniu na Mokotowie. W latach 90. twoja mama, Joanna Zarańska, uczyła w waszym domu dzieci z osiedla. Jak to wspominasz?
Przede wszystkim pamiętam, jak zza zamkniętych drzwi do dużego pokoju dobiegały radosne odgłosy. Mojej mamie od początku zależało na tym, aby dzieci uczyły się razem, w grupach, i aby towarzyszyły temu duża dynamika, ruch, śpiew i dobra zabawa. Z jednej strony było mi trudno nie wchodzić do pokoju i nie przeszkadzać w zajęciach – słychać było przecież, że wszyscy dobrze się bawią. Z drugiej – bardzo lubiłam to, że tabuny dzieci przewijały się przez nasze mieszkanie. Mieliśmy dom otwarty, wszyscy się znali. Od początku wokół Early Stage tworzyła się społeczność. To są bardzo fajne wspomnienia.
Kiedy dołączyłaś do firmy? I dlaczego się na to zdecydowałaś?
Mama wychowywała mnie i moją siostrę sama, trudno było jej związać koniec z końcem. Od dziecka kochałam jeździć na nartach i marzyłam o wyjazdach w Alpy. Zaczęło się więc od motywacji finansowej, a potem rozwinęło się w pasję. Pamiętam do dzisiaj grupę siedmiolatków – moją pierwszą grupę. To były świetne dzieciaki. Okazało się, że talent do nauczania wyssałam z mlekiem matki! Zawsze byłam osobą empatyczną i bardzo energiczną, a to podstawa w pracy z dziećmi. Do tego oczywiście czerpałam z pomysłów mamy – dzisiaj powiedziałabym: z metody Early Stage.
Uczyłam w Early Stage ponad 14 lat, w końcu przyszedł moment, kiedy chciałam pójść w swoim kierunku. Jak to w życiu bywa, sytuacja potoczyła się inaczej. Musiałam na chwilę zastąpić chłopaka, który pomagał mamie prowadzić szkołę, i… przepadłam. Okazało się, że zarządzanie, budowanie zespołu, kontakt z rodzicami i prowadzenie szkoleń dla nauczycieli to mój konik. W tym się realizuję do dzisiaj.
Twoja mama jest anglistką, ty też. Czy prowadzenie rodzinnego biznesu to łatwe zadanie? Co sprawia wam najwięcej radości, a co jest najtrudniejsze?
Prowadzenie Early Stage nigdy nie było dla mnie wyzwaniem. Przez wiele lat współprowadziłam szkołę z mamą, a ona nigdy nie czuła się bizneswoman i nie lubiła kwestii związanych z rozwijaniem firmy. Była nauczycielką z krwi i kości. Uwielbiała tworzyć materiały, zwłaszcza rymowanki i piosenki, wydawała też podręczniki. Oddała mi pałeczkę z wielką radością i ulgą, bo to pozwoliło jej się skupić na tym, co kochała najbardziej. Nigdy nie było między nami konfliktów. Opierałyśmy rozwój firmy na wartościach, a te mamy wspólne. Teraz prowadzę ją z mężem i jest podobnie.
Jeśli chodzi o największe wyzwanie, to są nimi rozdzielenie działalności zawodowej od życia rodzinnego i niekończąca się ogromna ilość pracy. Pracujemy cały czas bardzo ciężko. Z drugiej strony – mamy dwójkę dzieci i ważne jest dla nas to, aby one miały nas tyle, ile potrzebują. Ale kwestia „jak to wszystko pogodzić?” to wyzwanie większości rodziców we współczesnym świecie.
A co daje nam dużo radości? Współpraca z ludźmi, oparcie biznesu na wartościach i relacjach, energia, która się rodzi przy wymyślaniu i realizacji kolejnych projektów. I przede wszystkim to, że towarzyszy nam zmiana. Rozwijamy naszą metodę, tworzymy nowe programy. Świat się zmienia, a my razem z nim. Czasami bywa to dość wyczerpujące, ale na koniec dnia bardzo cieszy!
Skąd wziął się pomysł na franczyzę? Ile szkół Early Stage obecnie istnieje i ile nauczycielek i nauczycieli skupiacie?
Nasza wieloletnia, genialna nauczycielka Justyna 16 lat temu zapytała, czy może założyć swoją szkołę Early Stage – przyszedł dla niej czas na coś swojego. Opowiedziała nam o franczyzie i tak się zaczęło. Dzisiaj mamy 140 franczyzobiorców, 1200 nauczycieli i 50 000 uczniów. Cały czas trudno mi uwierzyć w te liczby. Uważam, że nasza społeczność jest wyjątkowa. Mamy wspaniałych partnerów biznesowych – naszych franczyzobiorców, a przede wszystkim franczyzobiorczynie.
Co sprawia, że nauka w Early Stage jest wyjątkowa i przyjemna dla dzieci?
Wpływa na to nasza metoda opierająca się na 12 supermocach, a także nasze materiały edukacyjne. Zajęciom towarzyszą muzyka, ruch, współpraca między dziećmi, kreatywność i przekonanie, że popełnianie błędów jest OK! Z młodszymi stawiamy na dużą dynamikę i zabawę, starszym dajemy coraz więcej autonomii, sprawczości, uczymy ich krytycznego myślenia. Nasza metoda w sposób naturalny napędza dzieci do rozwoju. Wychodzą z lekcji i wszystko potrafią!
Stawiamy też na duże poukładanie programu, mamy ścieżkę edukacji językowej rozpisaną dla uczniów w wieku od 3 do 19 lat. Nasze dzieci już w szóstej klasie są na poziomie egzaminu ósmoklasisty, a w ósmej klasie mogłyby podejść do matury. Przygotowujemy uczniów do brytyjskich egzaminów Cambridge, które zdają z powodzeniem. Ale metoda i program to część sukcesu – nic by się nie udało bez naszych nauczycielek i nauczycieli. Osób o ogromnych sercach do pracy z dziećmi, z pasją i uważnością reagujących na ich potrzeby.

