Przedszkole na bosaka
Dzikie Dzieci!
Alternatywy nas pociągają. Lubimy przyglądać się pomysłom na trochę nietypowe traktowanie zwykłych spraw. W cyklu #Dzikie dzieci oddajemy się tej czynności bez reszty. Dziś chcemy opowiedzieć Wam o alternatywnym przedszkolu w Mosinie, niewielkiej miejscowości ulokowanej nieopodal Wielkopolskiego Parku Narodowego. Tu dzieci godzinami wędrują po lesie, beztrosko taplają się w farbie i ćwiczą plemienne okrzyki w wigwamach.
Przeczytajcie rozmowę z Remkiem Stępakiem, założycielem Przedszkola domowo – leśnego „Na Bosaka” i przypatrzcie się świetnym kadrom kibicującej mu siostry, Malwiny.
***
Skąd pomysł na alternatywne przedszkole?
Inicjatywa przedszkola i wolnej szkoły, to wspólny projekt Stowarzyszenia Kolektyw Edukacyjny, czyli grupy osób: rodziców, streetworkerów, edukatorów i edukatorek oraz studentów, która od blisko roku stara się wspierać i budować refleksję w obszarze edukacji alternatywnej. Poza przedszkolem i szkołą, organizujemy również spotkania i konferencje podejmujące temat wolnej, bezprzemocowej edukacji.
Na Bosaka, to był pomysł płynący z potrzeby. Chcieliśmy stworzyć miejsce zachęcające dzieci i rodziców do bycia sobą. Dla nas nawet najmłodszy człowiek, jest istotą gotową, by szukać najlepszej dla siebie ścieżki rozwoju. To miejsce autentycznego i szczerego kontaktu dorosłych z dziećmi, starających się być ze sobą w bliskich relacjach.
Jak trafiliście na taką lokalizację, w pięknych okolicznościach przyrody?
Nasze miejsce to mały murowany domek letniskowy z dużym ogrodem, blisko lasu. Mieścimy się jakieś 150 metrów od granicy Wielkopolskiego Parku Narodowego. Kiedy zrozumieliśmy, że nie chcemy spędzać całych dni w zgiełku samochodów i tramwajów, zaczęliśmy szukać miejsca, które pozwoli nam usłyszeć skrzek sójki, czy dostrzec dzięcioła dzióbiącego szyszkę na drzewie.
Kontakt z przyrodą ma wspierać w nas poczucie bliskości i kontaktu z żywym życiem. Łąki, lasy, ogrody to przestrzeń idealna dla inicjowanych przez dzieci gier i zabaw. Za zabawki służy dzieciom to, co znajdą w otoczeniu. Leśne dzieci budują wieże z patyków, drogi z liści, ćwiczą slalom między pniakami, uczą się wiązać węzły, by stworzyć drabinkę ze sznurków czy wzmocnić domek na drzewie. Gotują na ogniu i eksplorują leśne szlaki.
Czego Wam brakowało w typowych placówkach?
Nasze działania podyktowały potrzeby rodziców, szukających bliższego kontaktu z własnymi dziećmi i starających się akceptować siebie i dzieci takimi, jakimi są. Po części dlatego, że nie widzą swoich dzieci w panującym systemie, gdzie zamiast śmiechu słyszy się poirytowanych, zmęczonych nauczycieli, gdzie na świeżym powietrzu jest się tylko w piękną pogodę i to przez zaledwie pół godziny. W tej decyzji jest trochę z buntu na zastaną rzeczywistość, ale jest też ogromna potrzeba bycia inaczej, bliżej siebie i dziecka, traktowania najmłodszych po partnersku, chęci współdecydowania i wspierania ich naturalnego procesu dojrzewania. Takich miejsc w naszym społeczeństwie brakuje.
Jak Wam jest ze świadomością, że jesteście w alternatywie do głównego nurtu?
Ok, jesteśmy alternatywni, ale zmagamy się jednak z tym samym życiem, co wszyscy. Nie chcemy go przegapić i chcemy być najbliższej tego życia, jak się tylko da.
Co było dla Ciebie ważne, gdy podejmowałeś decyzję o założenia Przedszkola Na Bosaka?
Najważniejszą rzeczą na początku było znalezienie odpowiedniego miejsca. Bardzo trudno jest wciąż i wciąż opowiadać o czymś, czego nie ma. Teraz można nas już odwiedzać, doświadczać tego na własne oczy, że trzylatek może się świetnie dogadywać z ośmiolatkiem, że można cały dzień chodzić na bosaka i wymazać sobie ręce farbą, że w swobodnej zabawie jest mnóstwo przestrzeni na poszukiwanie siebie i budowania poczucia własnej wartości, tak mocno warunkującej nasze dalsze życiowe wybory.
Ważne było również to, by rodzice mogli być blisko swoich dzieci, dlatego od początku partycypowali w decydowaniu o kształcie Na Bosaka. Marzy nam się miejsce jak najbardziej dostępne finansowo dla wszystkich. Na ten czas nie jest to najłatwiejsze, ale poszukujemy różnych dróg. Istotnym było również, by siać i inspirować, dawać odwagę innym, którzy chcą tworzyć podobne miejsca – my też czerpiemy inspiracje od innych, jesteśmy częścią tego dobra.
Jak wygląda typowy dzień w przedszkolu?
Będąc szczerym, praktycznie nie mamy żadnego planu. Nie chcieliśmy animować miejsca, w którym podstawą jest bycie tu i teraz, dajemy sobie mnóstwo czasu by się zadziało, by spotkać się naturalnie z poczucia potrzeby i chęci bycia blisko. Dzieci nie muszą być na czas, Cytując naszą szkolną dziewczynkę Maję, to wyjątkowa szkoła, bo w końcu nie można się do niej spóźnić, bo można być o której się chce! A tak się składa, że Maja codziennie jest jedną z pierwszych i już chce u nas zamieszkać!
Przeważnie wszyscy są już ok. 9.00 i jesteśmy wtedy w czasie budzenia się przez swobodną zabawę, niektórzy już rozpalają ognisko, by spotkać się przy nim wspólnie. Około godziny 10.00 – i to jest jeden z nielicznych zaplanowanych elementów dnia, – staramy się wszyscy wyruszyć na wyprawę, na plac zabaw, czy boisko, do pobliskiego lasu czy zapuścić się głębiej w Wielkopolski Park Narodowy. Czasem wychodzimy wszyscy, a czasem tylko część z nas. Czasem wychodzimy na godzinę, a czasem na trzy. Rozlewamy się po drodze, każdy w swoim tempie, zachęcany jednak do ostrożności, bo naokoło dzieje się bardzo wiele. Pod nogami mrówki pracują niezmordowanie, w przewróconym drzewie skrywają się larwy motyli, rosną grzyby, a drogi przysypane są kasztanami. Po takiej wyprawie, najczęściej z pełnym koszem różnych znalezisk, wracamy do naszego domku na obiad.
Czasem gotujemy wspólnie z dziećmi, zachęcamy do poznawania różnych warzyw, owoców, różnych smaków. Nie zmuszamy dzieci do jedzenia, chcemy by poznawały swój rytm, żeby czuły swoje własne konsekwencje, że czasem złościsz się, bo zapomniałeś zjeść. W dalszym czasie dni wyglądają naprawdę różnie. Obecnie siedzimy mocno w świecie kosmosu i dinozaurów, budujemy rakiety, lądujemy na różnych planetach, czytamy o tyranozaurach, przy tym wszystkim dużo malujemy, lepimy z plasteliny, gramy w berka czy chowanego. Urządzamy taki wielki plac zabaw zwany życiem.
A jakie napotykacie trudności?
Na tę chwilę, nie jesteśmy takim stricte formalnym przedszkolem. Obecnie realizujemy projekt całodziennych warsztatów przyrodniczo – traperskich. Nie podlegamy kuratoriom, nie realizujemy podstawy programowej. Oczywiście, dzieci i my, jesteśmy ubezpieczeni, ale nie mamy takiej typowej papierowej roboty przedszkola czy szkoły. W przyszłym roku mamy plan zostać punktem przedszkolnym, ale czas pokaże, w którym miejscu wtedy będziemy. Być może potrzebowalibyśmy większej stabilizacji, to mogłoby wzbudzić większe zaufanie wśród rodziców, pracujemy nad tym. Na ten czas jesteśmy w tym, co jest i w naturalnym tempie będziemy szli dalej, dokąd? Zachęcamy do odwiedzin, na przykład na wiosnę, zobaczycie gdzie nas bose nogi poniosły!
Trzymamy kciuki za wasz dziki projekt, dzięki za rozmowę!
***
Rozmawiała: Dominika Janik
Zdjęcia: Malwina Stępak/ nanuszka.pl
Ilość komentarzy: 10!
Fantastyczny pomysł, sama chętnie zapisałabym swoje dzieci do takiego przedskola, ale trochę mam za daleko:) Gorąco Wam jednak kibicuję!!!
Super pomysl!
Ja pracuje w przedszkolu w Wielkiej Brytanii, i ze smutkiem musze powiedziec, ze tu wiecej „nie wolno”, niz wolno.
Z checia zapisalabym swoje dzieci do Przedszkola na bosaka, a jeszcze chetniej sama bym tam pracowala!
W okolicach Katowic -Wyry jest podobne przedszkole „Bukowy Dom”.
Moje dzieci czują się tam fantastycznie.
Bardzo cieszę się razem z babcią, że nasz wnuczek uczęszcza do tak ciekawego a zarazem symparycznego przedszkola! Ania i Sławek Kozienice
Boskie, takie wymarzone! szkoda ze w mojej okolicy takowego nie ma!
Świetny pomysł! Kibicujemy i liczymy że w innych miastach również powstaną takie placówki. na zachodzie jest ich coraz więcej.
Zamknac to przedszkole! Wszyscy stanowczo za dobrze sie w nim bawia 😉
Obawiam się, że boso do punktu przedszkolnego nie zajdziecie. Zaczną wam się rodzice nieakceptujący. Ale wiadomo trzeba się… „rozwijać”.
Stąpając boso, stąpa się uważniej. Oby w dobrą stronę rozwoju. Powodzenia.
Proponuję ten film – Summerhill (2008)
https://www.youtube.com/watch?v=TxngqMavda0
pozdrawiam i życzę powodzenia
Kapitalne miejsce!
Gdyby było bliżej, posłałabym tam dzieci!