Kiedy patrzymy na piękny i pokaźny stół w tym krakowskim domu, trudno sobie wyobrazić, że jego mieszkańcy przez kilka lat obywali się bez niego. Teraz ów ponadczasowy drewniany mebel nie tylko wydziela domowe strefy, ale też gromadzi całą rodzinę – w tym małych artystów.
Dobrze wiemy, że część z was czekała na ten odcinek cyklu Rodzinny dom. W swoich wnętrzach gości nas Ania Kosoń – specjalistka od PR-u i mama dwójki, Tosi i Stasia, która ma świetny zmysł estetyczny. To widać na każdym metrze kwadratowym ich mieszkania! Dziś Ania opowie nam o ulubionych kątach w domu, inspiracjach wizualnych i – początkowo niełatwej – przeprowadzce z Warszawy do Krakowa. Przyjemności!



Gdzie mieszkacie, kto tu mieszka i na ilu metrach kwadratowych?
Nasza rodzina to ja – Ania, mój mąż Rafał, pierworodna Tosia (6 lat) i najmłodszy Staś (4 lata). Mieszkamy w Krakowie, na Dębnikach. To dzielnica starych domów jednorodzinnych i willi z historią w tle, w którą od kilku lat dość organicznie zaczyna wrastać nowoczesna zabudowa niskich apartamentowców, jak ten, w którym mieszkamy. Nasze mieszkanie ma 140 mkw.
Jak znaleźliście wasz dom?
Przypadkiem. 6 lat temu podjęliśmy decyzję o przeprowadzce z Warszawy do Krakowa. Wtedy też rozpoczęliśmy poszukiwania nowego domu, początkowo dość po omacku. Na nasze osiedle wpadliśmy przypadkowo, oglądając inną inwestycję. I od razu wiedzieliśmy, że to jest to.





Co było kluczowe w podziale i projektowaniu tej przestrzeni?
Szukaliśmy większego mieszkania – namiastki domu, na który w tamtym momencie nie chcieliśmy się zdecydować ze względu na ilość obowiązków i chęć mieszkania blisko centrum miasta. Wnętrza projektowaliśmy wspólnie z Filipem Domagałą z DOMagała Design, z którym 2 lata wcześniej generalnie przerabialiśmy nasze mieszkanie na Mokotowie. Kluczowym był dla nas podział na część dzienną i sypialnianą. Lubimy jasne, czyste w formie, uniwersalne przestrzenie, w których czujemy, że odpoczywamy. Biel, beże, szarości, naturalne materiały jak drewno czy kamień – ale w wymiarze uniwersalnym, a nie retro – to coś, co jest nam najbliższe.
Skąd czerpaliście inspiracje przy urządzaniu domu?
Zewsząd. Internet, prasa, albumy, nasze mieszkanie W warszawie, z którego ściągnęliśmy kilka sprawdzonych i efektownych rozwiązań, np. stare drewniane deski z firmy Regalia na ścianie w salonie czy cementowe płytki z mocnymi wzorami w kuchni i na korytarzu.





Co znajduje się w pokojach dzieci? Brały udział w ich urządzaniu?
Kiedy się tu wprowadzaliśmy, Tosia miała niespełna 2 lata, a Staś urodził się 3 dni po przeprowadzce. Zależało mi na tym, żeby każde z nich miało uniwersalną bazę, którą z czasem będziemy mogli naturalnie przekształcać, w miarę ich potrzeb i upodobań. Oba pokoje, mimo że różne, mają kilka elementów wspólnych: drewniane deski na ścianie przy łóżeczku (deska elewacyjna z Leroy Merlin pomalowana na biało i szaro), wzorzystą tapetę (oba wzory Ferm Living Kids), szare bawełniano-lniane zasłony (Hotelove) czy materace podłogowe (Zana by Mama).
W pokoju Tosi, bezsprzecznie, najważniejszym meblem jest wielka różowa szafa robiona przez stolarza, w której trzymamy ubrania i praktycznie wszystkie zabawki. Dziewczęcego uroku dodają meble z Wood Szczęścia – półka na książki i przeszklona gablotka, domek Maileg, czy przemalowana na pastelowo zabawkowa kuchnia z IKEA.
U Stasia przebijają się beże, brązy i szarości, za to w bardzo przytulnym wydaniu. Z praktycznych rzeczy, super sprawdza się łóżeczko Northome, szafa Quax (odziedziczona w spadku po siostrze z jej warszawskiego pokoiku) i niski drewniany regał z pojemnikami na zabawki IKEA. Klimatu dodają lampka kaktus (Ferm Living Kids), pluszowe głowy zwierzaków na ścianie (Kids Depot), mapa z ekoskóry (Gathre), dywaniki (OYOY i Ferm Living Kids).









Ulubione miejsce w domu?
Rodzinnie – zdecydowanie przestrzeń dzienna, czyli w naszym przypadku 3 w 1: połączenie kuchni z jadalnią i salonem. To serce naszego domu, miejsce, w którym spędzamy wspólnie najwięcej czasu. Osobiście uwielbiam też pokój Stasia i korytarz.
Bez którego mebla nie wyobrażacie sobie waszego domu?
Kanapa (Adriana Furniture) – duża i głęboka, żeby każdy mógł się wygodnie wyłożyć. I oczywiście stół (Dutchbone), ostatnimi czasy wiecznie zastawiony rzeczami plastycznymi dzieciaków. Co zabawne, przez prawie 4 lata żyliśmy bez tego drugiego (nie pytaj jak, nie wiem!).
Do których przedmiotów macie szczególny sentyment? Może któryś z nich ma ciekawą historię?
Jedyną wnętrzarską pamiątką, która przyjechała z nami z Warszawy, jest obraz Lecha Batora, który wisi w centralnym miejscu w salonie. To prezent ślubny, który dostaliśmy od grupy przyjaciół ze studiów. Bardzo lubię też wszystkie lustra w mieszkaniu – robione na zamówienie, i proszkowane metalowe lampy HK Living nad stołem jadalnianym.





Co lubicie w swojej okolicy?
Z początku – nie lubiłam nic (sorry, Kraków). Jako usprawiedliwienie dodam, że przeprowadziliśmy się tu z 2-latką i noworodkiem, z którymi z dnia na dzień zostałam praktycznie sama, Rafał miał sporo pracy i wracał późno. Wszystko było nowe, nie znałam miasta, nie miałam samochodu i szczerze mówiąc do tej pory zastanawiam się jak uszłam z życiem! (śmiech). Teraz uważam, że nie mogliśmy trafić lepiej. Nasze osiedle dosłownie graniczy z parkiem i bulwarami, Tosia z pokoju widzi Wisłę, z kuchni mamy rzut na Wawel. To idealna baza wypadowa na rynek czy Kazimierz – na piechotę 20 min. Z drugiej strony jest cicho i spokojnie. Mamy też bardzo fajnych sąsiadów, z którymi spontanicznie organizujemy imprezy dla dzieciaków.
Dokończ zdanie —> Nasz dom jest…
Miejscem, do którego najchętniej wracamy.
*
Aniu, serdeczne dzięki za gościnę! Po więcej inspiracji w tematach wnętrzarskich zajrzyjcie do pozostałych odcinków naszego cyklu Rodzinny dom.
Ilość komentarzy: 4!
Zabawkowa buda dla psa z miską jest cudna, czy mogę prosić o informację skąd ta zabawka???
To Zara Home, ale zestaw był kupowany na mikołajki 🙂
A gdzie ten tytułowy Wawel 🙂 :)?
Niezmiennie, stoi. Widać go przez przeszklenia w kuchni 🙂