design rodzinny dom wnętrza

Rodzinny dom Marty

Zlepek różnych elementów, z których każdy jest szczególny i wyjątkowy

Rodzinny dom Marty
Marta Więcek

Miejsce spokojne, bezpieczne, nieco sentymentalne, którego urządzanie było terapią oczyszczającą. Stylistka Marta Siniło, samodzielnie wychowująca dwóch synów, zaprasza nas do swojego klimatycznego mieszkania na Starej Ochocie. Chodźcie zobaczyć ten niezwykły mariaż bibelotów i sztuki!

Czy wy też się czasem zastanawiacie, jak wyglądają mieszkania stylistów? Teraz macie okazję je podejrzeć, i to nie przez dziurkę od klucza! Tym razem zaprosiła nas stylistka i projektantka Marta Siniło, prowadząca własną agencję kreatywną KAOS Collective i sklep online z rzeczami od projektantów.

„Samodzielnie wychowuję dwóch synów, siedmioletniego Henia i pięcioletniego Jasia. Zależało mi, żeby chłopcy mieli własną bezpieczną przestrzeń – swój pokój, park, podwórko. A do tego przedszkole i szkołę w pobliżu. W ten sposób ten dom stał się dla nas oazą, spokojnym miejscem”, mówi Marta.

Gdzie dokładnie znajduje się wasz dom i kto w nim mieszka? Jak go znalazłaś?

Nasz dom znajduje się na Starej Ochocie, tuż przy skwerze Sue Ryder. To bardzo przyjemna okolica, jest tu dużo zieleni i starych budynków. Dlaczego tutaj? Henio chodził do pobliskiego żłobka, a ja myślałam o tym, żeby być w zasięgu.

Na ofertę wynajęcia tego mieszkania trafiłam przypadkiem, ale ogłoszenie zaraz zniknęło. Pewnego razu przyjechałam taksówką i szukałam tego domu na ulicy, która ma zaledwie 12 numerów. Budynek rozpoznałam po charakterystycznych oknach, a mieszkanie znalazłam, pukając od drzwi do drzwi. Właściciel już nie chciał go wynajmować, ale po naszej rozmowie zdecydował, że jednak da nam szansę.

Przeprowadzka była dla mnie trudnym momentem w życiu. Byłam sama z chłopcami, a to mieszkanie było ruiną. Co prawda w bardzo okazyjnej cenie, ale w opłakanym stanie, nawet bez ciepłej wody. Nie mieliśmy nic poza materacem i kilkoma dziecięcymi meblami, które dostałam w ramach którejś współpracy. Urządzanie się, wicie tego gniazda stało się dla mnie oczyszczającą terapią.

Co było kluczowe w podziale i urządzaniu tej przestrzeni?

To mieszkanie ma chyba 76 metrów kwadratowych. W urządzaniu i podziale przestrzeni kluczowe było to, że mieliśmy niewiele, a także by umożliwić chłopcom rozwój.

Na początku mieszkaliśmy tylko na niewielkim wycinku tego mieszkania, w pokoju dzieci. Powoli urządzałam i „zdobywałam” kolejne pomieszczenia. W mojej sypialni przez rok był składzik, urządziłam ją dopiero po upływie około roku.

Skąd czerpałaś inspiracje przy urządzaniu mieszkania?

Inspiracje czerpałam z głowy, z internetu, głównie Instagrama, „House & Garden”, ale też z filmów, teatru i targów vintage.

Wyzwaniem było to, by żaden mebel nie kosztował więcej niż 300 złotych – tak sobie na początku założyłam. Jako stylistka chciałam, żeby to było designerskie i fajne, bo lubię ładne rzeczy, ale też nie chciałam się denerwować, że moje dzieci coś zniszczą.

Wyszukiwałam meble na targach staroci, platformach sprzedażowych, część pochodzi z wyprzedaży, część ze śmietnika. Mieszkanie to zlepek różnych elementów, z których każdy jest dla mnie szczególny i wyjątkowy.

Ulubione miejsce w domu?

Moja sypialnia albo kanapa w salonie.

Bez którego mebla nie wyobrażasz sobie domu?

To chyba marmurowa ława, na której chłopcy składają Lego, a przy której ja podejmuję gości. Mebel nieoceniony przy dzieciach, bo niezniszczalny. Farby, glina, jedzenie – ten stolik przetrwał już wszystko.

Co znajduje się w dziecięcych pokojach? Czy chłopcy brali udział w ich urządzaniu?

Obecnie są tu piętrowe łóżko-domek, biurko Henia, szafki, półki i cała masa kolorów! Pokój chłopców to pomieszczenie, które najczęściej się zmienia, bo oni rosną, więc zmieniają się ich potrzeby. Piętrowe łóżeczko z litego drewna zostało kupione w bardzo korzystnej cenie, z drugiej ręki – jest świetne. Fajne jest w nim to, że tu każdy z chłopców ma swoją przestrzeń – na piętrach są różne ozdoby, zabawki, maskotki.

Jest też plac zabaw, który wyglądał inaczej, gdy chłopcy byli mniejsi, ale teraz zjeżdżalnie i bujaki zostały zastąpione przez zestaw treningowy do wspinaczki. Szczerze? Nie ma dnia, by chłopcy się tu nie wspinali, nie wieszali, nie robili wygibasów. A ja czasami suszę tu pranie, gdy zabraknie mi miejsca!

Oczywiście, że chłopcy brali udział w urządzaniu pokoju. Wybierali plakaty, pomagali w malowaniu, sprzątaniu. Zresztą zawsze pomagają, a ja konsultuję z nimi wiele rzeczy. To sprawia, że czują się odpowiedzialni za naszą wspólną przestrzeń.

Do których przedmiotów masz szczególny sentyment?

Do wszystkich staroci, przedmiotów vintage i pamiątek z podróży.

Kocham sztukę i nietypowe, wyjątkowe, oryginalne przedmioty, od szklanki po wazon i obrazy. Myślę, że życie jest zbyt krótkie, by się otaczać byle jakimi przedmiotami.

Uwielbiam bibeloty. Ważne, by cieszyły moje oko, niosły ze sobą wspomnienia i żebym czuła się dobrze i bezpiecznie w tej przestrzeni.

Co lubisz w swojej okolicy?

Sąsiadów, sąsiadów i jeszcze raz sąsiadów! Mamy tu mnóstwo przyjaciół, są dla nas jak rodzina. Lubimy też zieleń wokół, mamy tu ulubiony park. Cała okolica jest jak z bajki.

Dokończ zdanie: Nasz dom jest…

Oazą spokoju, salą zabaw, wiecznie pełną i otwartą chatą dla naszych najbliższych.

Dodaj komentarz