Wtedy dopiero odpoczniemy - Ładne Bebe

Wtedy dopiero odpoczniemy

Gdy kot wychodzi na polowanie, większość czasu przesypia. „Bądźmy kotami” – powiedziałam niedawno w branżowym podcaście i odezwa ta stała się hitem.

„Mam pokowidową potworną klęskę urodzaju i brakuje mi czasu na to, by usiąść, zamknąć oczy i wyprodukować osobistą myśl” – zwierzyłam się redaktorce Ładne Bebe, przesuwając ponownie termin oddania felietonu. Przyjęłam życzenia rychłego samoodpadnięcia i słuch po mnie zaginął. A gdy dwa tygodnie później jej wiadomość zaczynała się od nieśmiałego „mam nadzieję, że nie klniesz, widząc tego mejla”, puściłam wybitną wiązankę i poczułam, jak bardzo się zestarzałam.

Myśl osobista

„Napisz o tym” – powiedział Marcin. Piliśmy wieczorną kawę w huśtawce, nasze pięcioletnie córki przechadzały się spokojnie między jedną błotną kuchnią a drugą, nosiły wodę i konstruowały wielki tort czekoladowy. Z szyszek, gliny, liści i entuzjazmu. „Napisz o tym, że świat potrzebuje takich placów zabaw” – powiedział. „Bez plastiku, bez tych wszystkich zakazów i rzeczy przeznaczonych-stricte-do-czegoś. Napisz, że świat potrzebuje swobodnej zabawy bakteriami i błotem”. I wtedy głos z boku rzecze na to, że świat się z tym zasadniczo zgadza, dopóki jego dziecko się nie ubłoci. I klops, nie napiszę.

„W te wakacje myślę o odpoczywaniu” – zwierzam się. „To napisz o odpoczynku” – mówi Marcin. Ten sam, który we wtorek przed samym tylko południem odebrał 43 telefony służbowe. Ten sam, który układał w torebusi kable do routera, abyśmy w głuszy mogli otaczać czułą opieką odległe serwery, ściągać zdjęcia, dopieszczać felietony i słać je w świat. „Jak bardzo mi to w tym roku nie wychodzi” – kończę myśl. „Napisz o tym, że wyjechaliśmy na wakacje i nie odpoczywamy. To na pewno doświadczenie zbiorowe” – odpowiada.

Myśl odkrywcza

Czas wolny uważam za dobro najwyższe i nie mam wątpliwości, że na nie zasługuję. Domagam się go, i to na swoich warunkach. Uwielbiam puste plaże, puste rzeki oraz przestrzeń wolną od hałasu. Uwielbiam odpoczynek wtedy, gdy wszyscy pracują. Uwielbiam wyjeżdżać, gdy wszyscy wracają. Odkryłam tę metodę jakieś dwie dekady temu, gdy pracowałam w prasie codziennej. Aby gazeta się ukazała zaraz po święcie, redakcja pracuje w święto. Za naturalne uważam, że się o tym specjalnie nie myśli, konsumując media. I można na to nie wpaść. A mi tak już zostało.

Wielbię jechać w kierunku przeciwnym do kierunku gromadnego ruchu. Długie weekendy zawsze obudowuję dodatkowymi dniami, a czasem i tygodniami, by nie pchać się w szczyt ruchu i tłoku. Z wyjazdów zawodowych nie wracam zbyt szybko. Raczej delektuję się przedłużonym pobytem, pozwalam wyjechać innym i zostaję poczuć smak miejsca, w którym byłam. Zazwyczaj robię sobie spontaniczne wolne w tygodniu. Wagary w środku Wielkiego Zasuwu. Tego lata w piątki jeździmy nad rzekę̨, która w weekend pewnie przeżywa oblężenie, a my go dumnie nie współtworzymy.

Myśl zrezygnowana

Lecz w te wakacje nie czuję się najbardziej kompetentną osobą do opowiadania o odpoczynku. Zazwyczaj plany wyjazdowe knuję jeszcze w zimie, i nie inaczej było w tym roku. W kowidzie okazały się różne rzeczy, a plany zostały odwołane. Zastąpiły je inne pomysły, inne wyjazdy, paniczne i króciutkie jak oddech astmatyka. Przynajmniej po trajektorii pozwalającej trzymać się konkretnej Polski, o konkretnej literce, zamiast rozjeżdżać ją całą od granicy do granicy.

No ale rzeczywiście, w końcu wyjechaliśmy. Rozpoznaję to po tym, że rzadziej zmieniam ubrania i że rzeka jest inna, ogólnie to inne województwo, inne widoki i inne lody. W dniu wyjazdu, licząc śpiwory, powiedziałam nagle: „Zostańmy, te wakacje przeszkodzą nam tylko w pracy”. Marcin odpowiedział, że na logikę tak, ale dzieci się cieszą, a dziadkowie czekają. No to pojechaliśmy.

Myśl Marcina

„Napisz o tym” – powiedział, „że to wielkie szczęście łączyć tak ściśle pracę i życie. Jaki to komfort móc w każdej chwili rzucić wszystko i wyjechać, i być tam, ile się chce. Napisz też, że nigdy się nie jest na wakacjach, ani w pracy. Ceną są służbowe telefony po kolana w rzece. Targanie kompa pod namiot. Wyjmowanie byczych notatników nagle w przełęczy albo moczenie ich wodą cieknącą po spontanicznej kąpieli w jeziorze. To wersja dla osób śpiących w nocy”.

Niesypiający w nocy po położeniu dzieci spać podświetlają buzie morderczym niebieskim światłem, upodabniając się do zwłok w stanie rozkładu. Nasze dzieci konstruują laptopy z kartonów i dzwonią nagle z muszli po szczeżui. Stoją w błocie od stóp do pasa i mówią, „tak, tak, potwieldzam, zdjęcia w najbliższy piątek”. A jak zostaną w edukacji domowej, nic się po prostu w naszym życiu nie zmieni.

„Napisz też, jak bardzo warto tak żyć, i jak kowid odpuści, część z nas nigdy nie powróci do rytmu cywilizacji, bo nigdy wcześniej nie byłem tak blisko rodziny”.

„Zazwyczaj plany wyjazdowe knuję jeszcze w zimie, i nie inaczej było w tym roku. W kowidzie okazały się różne rzeczy, a plany zostały odwołane. Zastąpiły je inne pomysły, inne wyjazdy, paniczne i króciutkie jak oddech astmatyka”.

Myśl przytomna

Po kolejnym przepracowanym dniu z odrobiną plusku w rzece rozmawialiśmy też o rozkojarzeniu, o ćwiczeniu koncentracji, świadomości i obecności. „No i byłbym przytomny i miałbym wszystkie zmysły wyostrzone” – powiedział Marcin. A że byłam dość nieobecna, natychmiast wyobraziłam sobie bezustanną czujność i ciągłe napięcie, i rozbolała mnie głowa. A co z odpuszczeniem sobie, co z opuszczeniem intelektualnej gardy, gdzie błogie bezdroża relaksu, a gdzie odpoczynek? Okazało się, że zrozumiałam opacznie, ale było już za późno. Głowa bolała naprawdę.

Dwa dni później zrozumiałam i piszę: „miałeś rację”, ale zaraz mu to też powiem. Jak tylko wyjdę z auli starej roztoczańskiej szkoły, w której pozwolili mi popracować w nocy życzliwi właściciele, bo w namiocie prądu niet. Powiem mu, że tak, obecność i uważność to jest największy odpoczynek. To higiena życia. Pilnowanie sinusoidy. Wypłaszczenie wykresu. Nie Wielki Zasuw i Wielkie Nicnierobienie. Ale koncentracja na zamkniętych oczach. Robienie jednej rzeczy w jednym momencie. Wyrzucenie wielozadaniowości z listy przydatnych umiejętności.

Myśl o kotach

Leżenie na wznak i patrzenie, jak się sosny ruszają. Odpoczynek zaszyty w codzienności, odpoczynek odnaleziony w żuciu pierogów, w uśmiechu do przechodzącej osoby. I wybuch śmiechu, gdy tylko przypominasz sobie, że pod maseczką nie widać twoich uśmiechów. Mycie zębów bez czytania zaległych książek. Nietraktowanie książek napoczętych jako zaległych. Prowadzenie samochodu bez podcastów w tle. Jazda na rowerze bez słuchawek. Wyrzucenie świętej wydajności do śmietnika. Pamiętanie o tym, czemu tu jestem od środy do wtorku, a nie od weekendu do weekendu. Obecność, przytomność.

Kot jest dla mnie wzorem. W odpoczynku wynikającym z koncentracji szukamy oparcia. W robieniu jednej rzeczy w jednym czasie szukamy inspiracji. Bądźmy kotami, powiedziałam. Bądźmy nimi. Wtedy dopiero odpoczniemy.

 

agamocarska_wakacje202000011.jpgagamocarska_wakacje202000008.jpgagamocarska_wakacje202000001.jpgagamocarska_wakacje202000006.jpgagamocarska_wakacje202000017.jpgagamocarska_wakacje202000014.jpgagamocarska_wakacje202000020.jpgagamocarska_wakacje202000018.jpgagamocarska_wakacje202000004.jpg

Powiązane