asd
Aktywna zawodowo, aktywnie dbająca o formę, a do tego opiekunka aktywnego charta. To wymaga energii. Od siedmiu miesięcy mama Helenki. Dziewczynki, która utulona w nosidle, weszła w świat mamy z dużym entuzjazmem. Od teraz razem chadzają na spotkania biznesowe, na kawę i długie spacery z psem. W kolejnej odsłonie cyklu #tuleniewtuli dwie kobiety i pies w warszawskim Śródmieściu.
*
Opowiedz proszę o swojej córce Helence, jaką jest dziewczynką?
Długo wyczekiwaną… a do tego najkochańszą i niezwykle spokojną i uśmiechniętą. Wesoła od rana do nocy, zawsze przy moim boku. Myślę, że jej wewnętrzny spokój wynika z tego, że jesteśmy cały czas razem, ma poczucie bezpieczeństwa, nie jest przerzucana z rąk do rąk, każdy dzień jest nasz wspólny i jestem przekonana, że ona to czuje.
Jak zmieniła twój świat?
Córeczka zmieniła moje życie. Uwielbiam spędzać z nią czas. Jestem cała dla niej. Wcześniej sporo pracowałam, myślałam, że po urodzeniu też będę normalnie pracować, jednak całkowicie pochłonęło mnie macierzyństwo. Pracuję sporadycznie, Helena jest naszym wyczekanym dzieckiem cudem, dlatego chcę z nią spędzać każdą chwilę, uważam że to najpiękniejsze co mogę jej dać. Bardzo szybko nauczyłam się funkcjonować z dzieckiem, mamy stały plan dnia, nie odczuwam też braku życia towarzyskiego – tak się składa, że wszyscy znajomi mają akurat dzieci, więc często spędzamy czas razem. Jednym słowem: macierzyństwo jest zdecydowanie dla mnie!
Długo używacie Tuli?
Nosidła od ok. 3 miesiąca, wcześniej korzystałyśmy z chusty.
Moja córka natychmiast zasypiała w nosidle, a potem im była starsza, tym radośniej i ciekawiej obserwowała świat. Jak to wygląda u was?
Helenka jak była młodsza to dosłownie w ciągu 5 minut zasypiała w nosidle, teraz jest starsza i coraz więcej obserwuje, więc o ile nie jest śpiąca to się rozgląda, ale potrafi zasnąć gdy ma ochotę. Uwielbiać słuchać rozmów z innymi ludźmi, jest żywo zainteresowana otoczeniem. Widać po prostu, że jej bardzo wygodnie i totalnie jej pozycja w nosidle pasuje. No i ta bliskość mamy…


Wiem, że Helenka bywa twoją towarzyszką na spotkaniach biznesowych, jak sobie radzicie?
Świetnie! Helenka uwielbia oglądać mieszkania i wnętrza. Jest bardzo cierpliwym dzieckiem, więc spotkania z nią to czysta przyjemność.
Zajmujesz się nieruchomościami, po tym jak sprzedałaś swoje mieszkanie, to fajne, jak różne doświadczenia, uruchamiają nowe drogi.
Z pierwszym mieszkaniem była taka historia, że kupiliśmy, gruntownie wyremontowaliśmy i po jakimś czasie zupełnie przez przypadek sprzedaliśmy (śmiech). Tak zrodziła się moja pasja do mieszkań w kamienicach, głównie takimi mieszkaniami się zajmuje. Uwielbiam kiedy mieszkania, które ludzie sprzedają nabierają nowego życia, są remontowane, często z zachowaniem jak największej liczby starych detali: sztukaterie, kominek itp.,zyskują zupełnie nowy charakter, a przy tym niejako czuję, że uszczęśliwiam klientów.
Pamiętasz mieszkanie, z który trudno było ci się rozstać?
Tak! Większość jest takich, bo głównie oferuję mieszkania, do których sama jestem przekonana i które sama bym kupiła. Jestem miłośniczką mieszkań w kamienicach, wiec tak naprawdę każde mieszkanie ma swój urok. Najtrudniej było mi wyprowadzić się z naszego poprzedniego mieszkania, bo to była szybka decyzja i bardzo ją przeżywałam. Z czasem jednak znieczuliłam się trochę i łatwiej przychodzi mi rozstawanie się z mieszkaniami, nawet tymi ulubionymi. Wiem, że zawsze znajdują szczęśliwych nowych nabywców i często też w nich potem przebywam, wiec nie rozstaje się z nimi na zawsze. Choć nie ukrywam, że często wracam do domu i zastanawiam się nad zakupem (śmiech).
Najdziwniejsze albo najtrudniejsze zlecenie, zachcianka, czy oczekiwanie klienta, pamiętasz coś takiego?
Zazwyczaj klienci stawiają mi wyzwania, bo trochę tak jest ze szukają apartamentów których nie ma, czyli wysokich, w starym budownictwie, w świetnej lokalizacji, z tarasem, garażem i najlepiej w niewygórowanej cenie. Takich mieszkań jest dosłownie garstka na rynku! Pamiętam klienta, który mimo braku tarasu postanowił przejść całą procedurę, mimo, że chodziło o mieszkanie w kamienicy i zmienić dach przystosowując go do zrobienia tarasu. Wymagało to naprawdę sporo pracy, ale udało się.





Magda, powiedz szczerze, dużo ćwiczysz, by mieć taką figurę?
Szczerze to tak. Bardzo dużo ćwiczyłam przed ciążą, nawet 2 razy dziennie i to były naprawdę ciężkie treningi. W ciąży nie odpuszczałam, do ostatnich dni jeśli tylko mogłam to chodziłam na vinyasa jogę i to nie dla ciężarnych. Myślę, że treningom w dużej mierze zawdzięczam bezproblemowy poród. Po porodzie wróciłam do ćwiczeń i robiłam głównie w domu z Helenką z płytą DVD. Do tego długie i szybkie marsze codziennie i powrót do formy odbył się bardzo szybko.
Poleć proszę dobre ćwiczenie na pociążowe zmiany.
Nie ma jednego najlepszego ćwiczenia, polecam filmiki treningowe choćby te na YouTube, jakikolwiek ruch jest ważny. Forma po ciąży zależy od tego, jak kobieta dbała o siebie w ciąży i przed. Ja dość mocno pilnowałam się z jedzeniem, no i sporo trenowałam. Myślę, że dla mam świetne są na początek szybkie marsze.
Czyli jak rozumiem lubisz spacery?
Oj tak. Moje ulubione miejsca to Dolinka Szwajcarska, Powiśle, Agrykola, park Morskie Oko. Rzadziej Łazienki ze względu na zakaz spacerowania z psami, nad czym ubolewamy. Poruszam się praktycznie bez auta. Wszędzie spacerujemy z Heleną, mamy swój rytuał, poranna kawa w Charlotte a potem dziesięciokilometrowy spacer.

Wspomniałaś o psie. Po Instagramie wnoszę, że to duża miłość. Sherlock poczuł się zazdrosny, kiedy pojawiała się Helenka?
Oj, bardzo! Początki były trudne, ale teraz, jak Helenka ma już 7 miesięcy, to powoli zaczynają bawić się razem, ale nadal nie odstępuje mnie na krok. Jak ją karmię z jednej piersi, to on dosłownie jest przy drugiej (śmiech). Był pierwszy i od początku bardzo zżyty z nami – taka natura charcików, więc chwilę zajęło mu oswojenie się z sytuacją, że już nie jest sam.
Miałaś jakiś plan na zbudowanie relacji pies-niemowlę?
Konsultowałam to z behawiorystką jeszcze w trakcie ciąży. Oswajałam go z rzeczami Helenki. W dniu powrotu ze szpitala, zgodnie z zaleceniami behawiorystki, Sherlock obwąchał pieluchy Helenki, aby poznać jej zapach. Potem już jakoś poszło, choć do dziś nie wyprowadził się z naszej sypialni… (śmiech)
Masz jakiś dobry plan, by ta jesień była piękna?
Tak, owszem, wyjechać za granicę jak tylko tu pogoda przestanie dopisywać!
Dziękuję za rozmowę i życzę pięknej jesieni!
Magdalena wybrała ergonomiczne nosidło Tula Discover.
Magdalena o sobie: Mama, 7-miesięcznej Helenki. Miłośniczka architektury wnętrz. Na co dzień prowadzi agencję nieruchomości Smartplace specjalizującą się w wyjątkowych klimatycznych mieszkaniach w Śródmieściu Warszawy. Pasjonatka aktywnego trybu życia: bieganie, fitness, vinyasa joga i podróży. Szczęśliwa opiekunka charcika włoskiego Sherlocka Holmesa.