Trzy pokolenia w kuchni - Ładne Bebe

Trzy pokolenia w kuchni

asd

Lubimy się w kuchni porządzić. Kupić kolejny słoik na przetwory, wypróbować wreszcie przepis znajomej lub bezczynnie posiedzieć z kawą. Ale gdy do kuchni wkracza babcia…

No właśnie. Kiedyś obecność kilku pokoleń w kuchni była czymś normalnym. Dziś zazwyczaj przechwytujemy od mamy pyszności zapakowane do słoików i pudełek i lecimy dalej. Gdy jednak babcia pojawi się u nas na dłużej, kuchnia przyciąga jak magnes. Tak jest u Kasi, która zaprosiła nas na deser robiony rękami trzech pokoleń. Takie rogaliki robi tylko babcia!

Razem z Diogra kulinarnie zacieśniamy dziś więzi rodzinne, wiek nie ma tu znaczenia. Pytamy Kasię, czy babcia to częsty gość w ich kuchni. – Jak tylko do nas wpada, przejmuje stery – robi zapasy, mrozi rosoły, lepi pierogi i rozpieszcza nasze podniebienia najpyszniejszymi ciastami – śmieje się. Babcia na posterunku, przepisy w głowie, żadnego wertowania książek czy internetu.

„Zupa jak u babci”, ten smak pamięta się przez całe życie. Nic dziwnego, że babcia Gaba kontynuuje rodzinną tradycję i często przygotowuje ulubioną przez chłopców zupę zacierkową, którą gotowała też jej mama. Cała trójka lepi wtedy małe kluski.

Na co dzień kuchnia to raczej królestwo Boba, chociaż Kasia kulinarnie spełnia się w niej wraz z nastaniem sezonu na warzywa. – Rozkochałam się do szaleństwa w książkach Marty Dymek, pewnie znanych wielu roślinożercom. Piekarnik chodzi u nas przez pół dnia i wyskakują z niego pieczone kalafiory, zapiekane cukinie i fryty ze wszystkich możliwych warzyw. Sami robimy ketchup i majonez, a parmezan z nerkowców to nasz hit – dodaje.

Nie pytamy nawet, czy dzieciaki często przebywają w kuchni. Wskakują w sekundę na stołki obok babci i każdy znajduje swoją rolę przy stole. Lub na stole…

– Szczerze mówiąc, to ciężko coś zrobić w kuchni bez ich udziału, są niezbędnym składnikiem każdego przepisu. Lubią obierać warzywa, siekać, kroić, robić koktajle, wyrabiać ciasto. Co drugi dzień chłopaki pieką chleb i to jest ich rytuał. Klepią, pokrzykują, a ja staram się omijać wtedy kuchnię z daleka.

Dziś zbieramy się w kuchni wszyscy, trzy pokolenia pochylone nad mąką. Powstaną z niej pyszne rogaliki na słodko i słono. Ale zanim babcia Gaba zdradzi nam przepis, rozmawiam z Kasią i jej mamą o smakach dzieciństwa. – Moje smaki… – zamyśla się Kasia – to jak jeździłam z moimi dziadkami na działkę pracowniczą, na której uprawiali wszystkie możliwe warzywa i owoce. Pamiętam te słodkie truskawki prosto z krzaczka, agrest i porzeczki. Marchewki, pietruchy, rzodkiewki wyrwane z grządek i obmyte w beczce z odstaną wodą. Rzodkiewka koniecznie zamoczona w miseczce z solą. Do tego pajda z okrągłego ciepłego chleba, najlepiej z masłem. Tylko Dziadek potrafił posiekać szczypiorek tak, że każdy kawałeczek był jak odmierzony od linijki. 

Zagniatamy ciasto, a właściwie robi to kilka par dużych i małych rąk. Wybrudzenie się w mące jest absolutnie wpisane w dzisiejszy plan gotowania. Babcia z kolei z nostalgią wspomina smak mleka z jej dzieciństwa. – Uwielbiałam jeść mleczne śniadania ze względu na ten wspaniały kożuch, który zbierał się na wierzchu dania. Ach, co to było wtedy za mleko. Moja mama najpyszniejsze mleko kupowała na targu, prosto z takiej dużej kanki. W sklepie sprzedawano je w szklanych butelkach kapslowanych takimi sreberkami, z których potem robiło się m.in. gwiazdki na choinkę albo łańcuch – opowiada.

A my? Już wyczekujemy rogalików, zaglądając przez szybkę piekarnika. No to ruszamy z przepisem!

ROGALIKI BABCI GABY

Składniki:

0,5 kg mąki orkiszowej

pół kostki drożdży (50g)

200 g śmietany

kostka margaryny

do środka ser lub jabłko

Na stolnicy przesiewamy mąkę, dodajemy margarynę – siekamy ją nożem razem z mąką. Do kubka śmietany dodajemy drożdże z odrobiną cukru (chwilkę czekamy aż drożdże urosną) i dodajemy  je do mąki z margaryną.

Wszystko razem mieszamy, wyrabiamy rękami w jednolitą kulę. Ciasto dzielimy na 2 części, po czym rozwałkowujemy je na okrągły placek, dzielimy go na 8 części tak, aby powstały trójkąty. Na każdy trójkąt układamy porcję sera albo jabłko (można posypać cynamonem) i zawijamy go tak, aby czubek trójkąta znalazł się na spodzie. Formujemy zgrabne rogaliki, które delikatnie smarujemy roztrzepanym białkiem i posypujemy cukrem. Pieczemy na pergaminie w temp. 170 stopni, aż do uzyskania złotego koloru.

Co potem robimy, wiadomo! A wiecie bez czego Kasia nie wyobraża sobie swojej kuchni? Miksera, robotów, przypraw? – Nie wyobrażam sobie swojej kuchni bez… zapasów na czarną godzinę. Zamrożone pierożki i rosołek od Gaby ratują mnie, kiedy jestem zawalona pracą i nie mam na nic czasu.

Babcie, wpadajcie częściej do naszych kuchni!

zdjęcia: Kasia Rękawek

rozmawiała: Kasia Karaim