Pukamy do ilustratorki - Ładne Bebe

Pukamy do ilustratorki

asd

Czy to możliwe, że jest takie zagięcie w czasoprzestrzeni, w którym spotykają się różne światy? Czy to możliwe, że tworząc dla dzieci, jest się bliżej kilkuletniego siebie? Będziemy o to pytać ilustratorki i ilustratorów, których prace wydają nam się wyjątkowo bliskie odpowiedziom na te pytania.

Pamiętacie nasz cykl: Ilustratorzy – wspaniała piątka? Lubimy sobie w nim pomieszkać. Ostatnio nawet bardziej, niż kiedykolwiek. Ileż tam ciekawych spojrzeń na rzeczy zwykłe, zwyczajne, a także na te niedostępne dla każdego. Jak to jest, że niektórym dorosłym nie przemija dziecięca wyobraźnia? Ci, którzy potrafią dodać do niej swój ćwiczony talent i dorosłe oczko, są naszymi ulubieńcami. Zapraszam na pierwsze spotkanie z cyklu Światy ilustratorów, w którym pytać będziemy o początki i o służbowe z początkami spotkania. Pierwsza odpowiedziała nam Zosia Dzierżawska – bardzo utalentowana, pracowita i ciągle nas zaskakująca artystka. Łączy więc chyba wszystko, by jej ilustrowane światy ciągle nas pociągały.

Na końcu rozmowy mała niespodzianka.

*

Czym było dla ciebie rysowanie, kiedy byłaś mała?

Tworzeniem nowych światów i opowiadaniem historii.

Szukałaś nowych środków wyrazu czy byłaś tym dzieckiem, które uświetniało wybraną technikę?

Byłam dość  konserwatywna w swoich wyborach  i bardzo przywiązywałam się do konkretnych narzędzi. Akwarele, kredki ołówkowe i tłuste pastele to zestaw, który towarzyszy mi od lat 80. do dzisiaj. Żelazny zestaw urozmaicałam czasami piórami kreślarskimi podkradanymi z biurka taty architekta.

Ile małej Zosi bywa w tobie teraz, kiedy siadasz do pracy?

Staram się, by było to 100%, chociaż nie zawsze mi się to udaje. Rysowanie wciąż jest dla mnie bardzo ważnym łącznikiem z dzieciństwem; staram się bardzo dbać, żeby nie stracić tej  oryginalnej radości, jaką sprawiało stawianie kresek na papierze i powoływanie do życia nowych rzeczywistości. Inaczej ta praca nie miałaby dla mnie sensu.

Jaki masz tryb pracy, kiedy pojawia się zlecenie? 

Zlecenia są bardzo różne – od projektów książkowych, których realizacja zajmuje kilka lat, po błyskawiczne zlecenia prasowe lub online, które muszą powstać w jedno popołudnie. Tryb pracy zależy więc od rodzaju zlecenia, ale w obydwu przypadkach bardzo ważne jest, żeby nie robić nic na siłę, dać głowie i ręce przestrzeń. Kiedyś bardzo się stresowałam, jeśli nie znajdywałam rozwiązania od razu, teraz wiem, że nie warto się męczyć, czasem trzeba iść na spacer. Po małej przerwie wszystko zwykle wskakuje na miejsce.

Którego ilustratora podziwiasz?

Najbliżej było mi zawsze do świata Jana Marcina Szancera, do dziś imponuje mi bogactwo i elegancja jego ilustracji. Z drugiej strony uwielbiam takich artystów jak David Shrigley, którzy przy pomocy minimalnych środków są w stanie opowiedzieć cały świat.

Jesteś rzemieślniczką?

Tak, uważam, że ilustracja to rzemiosło, bo powstaje z myślą o odbiorcy i kontekście, w jakim będzie używana. To sztuka użytkowa, jak dobrze zaprojektowane krzesło czy kolczyk. Uważam, że ważny jest, jak w każdym rzemiośle, jakiś ślad ręki twórcy, jego osobowości. Oczywiście praca ilustratora wymaga opanowania różnych technik, co oznacza godziny, tygodnie i lata żmudnej pracy, i stanowi niezbędną podstawę. Ale doskonała technika nie wystarczy – tak jak zresztą we wszystkich rzemieślniczych dziedzinach, zbytnia perfekcja jest nudna i trochę bezduszna. Ja w dobrej ilustracji widzę temat, o którym dany obraz opowiada, ale przefiltrowany przez unikalną wrażliwość konkretnej osoby. Zawsze szukam tej drobnej, celowej niedoskonałości, osobistego punktu widzenia, dzięki któremu ilustracja ożywa. On jest ważniejszy niż idealna perspektywa.

Co chciałabyś powiedzieć małym artystom?

To, co mówię mojemu czteroletniemu dziecku: „Ale ekstra, świetnie ci idzie! Rysujemy dalej. Tylko może nie po ścianie, kiciu”.

Pewnie zadziwiająco często pada to teraz w naszych domach. Dzięki za rozmowę. Trzymaj się zdrowo! 

 

*

W tym miesiącu chcemy zająć się tematem rzemiosła. Przyjrzeć się, czym jest, kim są dziś rzemieślnicy i co powstaje w ich pracowniach. Zapytałam Zosię jak widzi ten temat, odpowiedzią jest ilustracja wykonana specjalnie dla nas. Spójrzcie.

*

Prace Zosi oglądać możecie na jej stronie.

Na naszej stronie gościła tu i tu.

Koniecznie wpiszcie w komentarzach, które prace Zosi są waszymi ulubionymi. I z kim chcielibyście się tu spotkać za miesiąc.

*

Zosia Dzierżawska – (ur. 1983) ilustruje książki dla dzieci, rysuje do prasy, jest też autorką i rysowniczką komiksów. Studiowała literaturę i języki obce na Uniwersytecie Warszawskim oraz podyplomowo ilustrację w Mediolanie. Współpracuje z wydawnictwami w Europie i w Stanach Zjednoczonych. Jej ilustracje były dwukrotnie wyróżniane na targach książki w Bolonii (w 2014 i 2017 roku). Jest współzałożycielką mediolańskiego studia ilustracji Armadillo. Jej najnowszy komiks „Eileen Gray. Dom pod słońcem” ukazał się w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych, Francji i Polsce (wyd. Marginesy). 

 

 

Powiązane