Małgosia w ciąży - Ładne Bebe

Małgosia w ciąży

asd

W brzuchu mieszka dziewczynka, siostra dla dwóch synków Małgosi Bochenek, twórczyni marki BOHO i kobiety gotowej, by uczyć swą córkę kobiecości z poszanowaniem dla tego, co męskie.

To piękna sztuka – znaleźć równowagę i wyciągnąć mądre wnioski z życiowych zawirowań. Zwłaszcza, gdy dzieją się w chwili oczekiwania na dziecko. Małgosia mówi o zmianach w swoim życiu z dużym spokojem i takie też jest jej podejście do ciąży i okołoporodowych przygotowań. Wyprawkę córeczki komponuje w duchu less waste, nie przykładając do swoich poczynań żadnej etykietki, a jedynie robiąc to, co podpowiadają jej rozsądek i macierzyńskie doświadczenie. Pielęgnuje ciało i zmysły, ogarniając śpiewająco obowiązki dnia powszedniego. Twierdzi bowiem, że prowadzenie domu i rodziny pomaga w prowadzeniu biznesu i ja jej wierzę. Czuję, że się polubicie.

*

Jak się miewasz?

Dziękuję, miewam się bardzo dobrze. Czuję niesamowity przypływ mocy i sił twórczych. Rodzę za nieco ponad dwa tygodnie i każdy dzień staram się wycisnąć do końca.

Super, i tak dobrze jest od samego początku?

Na początku ciąży było mi bardzo ciężko, dopadły mnie smutki i niepokoje typowe dla pierwszego trymestru – to samo czułam w drugiej ciąży. Okoliczności nie były łatwe. Dzieciątko, na które czekamy, jest poczęte w nowym, świeżym związku. Mieliśmy trochę pod górkę, ale wiemy, jakie cuda mogą zdziałać silne uczucie i dobre chęci. Wsparcie ukochanego, przyjaciół, rodziny i taty moich synów też okazało się nieocenione.

Czy ta trzecia ciążą w jakiś sposób cię zmieniła, czegoś nowego nauczyła? Coś pokazała, czymś zaskoczyła?

Kolejność była raczej odwrotna. Przez ostatnie dwa lata przechodziłam bardzo ciekawy okres. Mierzyłam się z trudnymi tematami, dochodziłam do różnych swoich granic i sprawdzałam, co jest jeszcze moje, a co już nie. Przechodziłam przez drzwi, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Za niektórymi czekały bolesne odkrycia, za innymi piękne krainy. Po drodze rozstałam się z mężem, wyprowadziłam się z naszego wspólnego domu i zaczęłam wszystko na nowo. Dla kobiety taki temat łączy się z poczuciem utraty tożsamości i ogromnym zagubieniem. Kiedy przeszłam te wszystkie etapy, doszłam do momentu, kiedy poczułam, co to znaczy być w sobie i wtedy przyszło nowe: i związek, i ciąża. Czuję też, że to nie przypadek, że spodziewamy się córeczki. Przychodzi w momencie, kiedy jestem gotowa ją uczyć kobiecości z poszanowaniem dla tego, co męskie.

Co masz na myśli?

Zdecydowałam się iść przez życie z silnym i pięknym człowiekiem u boku. Chcę przy nim czerpać z pokładów swojej łagodności, które odkryłam całkiem niedawno. Już nie mam potrzeby buntu i wchodzenia w swoją męską energię. Jestem też zaprzyjaźniona z chłopakiem w sobie, ale daje mu już odpocząć, bo wykonał swoją robotę. Teraz czas na zaplatanie warkoczy.

Jak się czujesz w tej ciąży ze swoim ciałem i ze sobą w ogóle? Lubisz je tak samo jak wcześniej?

Od kilku lat ten temat w ogóle nie zajmuje mi głowy. Już po pierwszej ciąży przyszło mi uczucie miłości i podziwu dla swojego ciała, a mniej więcej rok przed 30. urodzinami – totalnej jego akceptacji. Nie chcę w nim nic zmieniać, nie farbuję włosów, nie maluję paznokci – choć nie jestem przeciwnikiem i czekam na moment, kiedy poczuję, że mam ochotę je pomalować znowu na czerwono. Czuję się dobrze w swoim ciele i w tym miejscu, w którym jestem. Nie jestem fit, nie uprawiam regularnie żadnego sportu, sporadycznie chodzę na jogę. Każda mama za to wie, jak wygląda aktywność fizyczna po powrocie do domu. Nie siada się aż do wieczora, a wolna chwila to albo gotowanie, albo sprzątanie. Za to kiedy już mam wolne, to bardzo ukochuję swoje ciało. Funduję mu długie, pachnące kąpiele, wysypiam się, nie zostawiam go głodnym. Już nie mogę się doczekać, aż zacznę się ruszać po ciąży, ale to zasługa mojego ukochanego, który jest bardzo aktywny – uwielbiam patrzeć, jaki jest rozpromieniony po wysiłku fizycznym.

Ty to jesteś zajęty człowiek. Wciąż projektujesz modę i organizujesz warsztaty. Nie ustajesz w wysiłku, chociaż za kilka tygodni urodzisz trzecie dziecko. Ciekawe, co daje ci takie strzały adrenaliny? Czym się pobudzasz?

Niczym się nie pobudzam (śmiech). Wieczorami jestem już bardzo zmęczona i kładę się wcześnie spać. Mam cudowne dzieci, do których wracam zawsze stęskniona, i od zawsze powtarzam, jak bardzo prowadzenie domu i rodziny pomaga w prowadzeniu biznesu. Organizacja czasu przychodzi z łatwością, a równowaga miedzy pracą a domem daje dużo spokoju.

Co było twoim naczelnym przysmakiem przez ostatnie 9 miesięcy?

Lubię dobrą wołowinę, ale jadłam ją w ciąży może dwa razy. Rzadko jemy mięso, ale bardzo lubimy ryby. Nie odkryłam w ciąży nowych smaków, a jedyna zmiana w żywieniu to odpoczynek od wina. Uwielbiam sushi, zupy i pyszny chleb. Tak też mi zostało.

Czym traktujesz w ciąży swoją skórę?

Zakochałam się w olejku Frankincense, którego używam na różne sposoby. Od aplikowania bezpośrednio na skórę, przez masaż – po rozcieńczeniu z olejem kokosowym, po płukanie gardła przy infekcji.

A co daje ci największe poczucie relaksu?

Muzyka! Od zawsze jest i pewnie na zawsze będzie dla mnie bardzo ważna. W domu gra nam cały czas. W tej ciąży, kiedy jestem sama, najchętniej słucham szamańskich śpiewów, muzyki medytacyjnej, chóralnej i jeszcze Nessi Gomes. Czegoś, co mnie harmonizuje i zbliża do centrum, a nie czegoś, co wprowadza mnie w konkretny nastrój. W domu ostatnio słuchamy dużo standardów – Dylana, Patti Smith, Coltrane’a.

Powiedz, jak przebiega wicie gniazda tym razem, ile jest z tym zachodu – mniej czy więcej?

W ogóle nie mam z tym zachodu, bo jeszcze nic nie kupiłam (śmiech). Wózek, łóżeczko i siodełka dostanę od siostry byłego męża, a reszty póki co nie potrzebuję. Nie mam crusha na żadną markę, w ogóle na to nie zwracam uwagi. Dzieci są i tak przyklejone w tym okresie do mamy i nie uważam, żeby była potrzeba budowania im osobnej przestrzeni.

Powiedz, jakie są twoje sposoby na to, żeby się nie zakopać w kocykach, śpiochach i gryzakach? Z czego zrezygnować, a w co jednak inwestować?

Szczerze mówiąc, kupiłam tylko kilka zestawów ubranek w H&M, wydałam na to maksymalnie 200 zł. Resztę rzeczy mam z ciuchlandu. Ruszam z linią dziecięcych ubranek szytych z recyklingowych tkanin w ramach BOHO, więc i dla córeczki już się szyją sukienki. Nie wydawałam nigdy pieniędzy na ubrania dla dzieci. Dziadkowie regularnie coś przynoszą, a sama chętnie kupuję w ciuchlandzie. Nie używam gryzaków, ani żadnych gadżetów. Butelki nie potrzebuję przez przynajmniej następny rok. Przyda mi się nosidełko, ale wróci do mnie od znajomych, którym pożyczyłam je jakiś czas temu.

 

Czy masz kobiece wsparcie w postaci przyjaciółek, sąsiadek, sióstr, mamy, klientek? Czujesz, że możesz na nie liczyć teraz i kiedy pojawi się trzecie dziecko?

Mam poczucie wspólnoty, ale zbudowanej też z tego, że każda z nas dba o siebie. Nie miałam praktycznej pomocy od nikogo i nawet jej nie oczekiwałam. W trudnych momentach bardzo mi pomagają za to spotkania i rozmowy z nimi, a ich skuteczne działania i postawy życiowe inspirują i zarażają optymizmem. W ciąży zakończyłam też kilka niesłużących mi relacji, co też dodało mi siły.

Jak sobie wyobrażasz pierwsze dni z nowym człowiekiem w domu?

Niczego się nie obawiam. Nie mogę się doczekać. Wszyscy w domu już bardzo na nią czekamy.

Zdradzisz imię dziewczynki?

Moje dzieci prześcigają się w wymyślaniu imienia. Na razie czekamy, aż się urodzi i zobaczymy, kto to do nas przybył.

Dzięki za rozmowę. Wszystkiego dobrego dla Was!

*

Małgorzata Bochenek – założycielka i projektantka marki BOHO, organizatorka kobiecych zlotów i warsztatów w ramach Zielonej Szkoły BOHO. Mama dwóch chłopców. W marcu przyjdzie na świat jej trzecie dziecko. Mieszka w Krakowie.

 

 

Powiązane