Lektury do kosza? - Ładne Bebe

Lektury do kosza?

Kontrowersje wokół skróconej listy lektur nie ustają. W połowie lutego Ministerstwo Edukacji  Narodowej zaproponowało wykreślenie książek Żeromskiego, Mickiewicza, Sienkiewicza czy Szekspira. Zmiany wejdą w życie wraz z początkiem nowego roku szkolnego i będą dotyczyć uczniów od czwartej klasy szkoły podstawowej.

COŚ NOWEGO

Ministra edukacji Barbara Nowacka zdecydowanie opowiada się za uzupełnieniem listy o pozycje literatury współczesnej. „Na liście lektur nie ma żadnej książki, która powstała w XXI wieku” – powiedziała Nowacka w wywiadzie dla „Super Expressu”. „Warto się zastanowić nad tym, że jak chcemy mieć młodzież z wiedzą, otwartą na świat, to muszą też czytać literaturę współczesną”.

Do listy lektur nadobowiązkowych ma dołączyć m.in. powieść Olgi Tokarczuk, ale te zmiany zadzieją się w późniejszym terminie. Jeśli chodzi o klasy 4-6, MEN proponuje by z listy lektur zniknęły: „Powrót taty” Adama Mickiewicza, „Katarynka” Bolesława Prusa; „W pamiętniku Zofii Bobrówny” Juliusza Słowackiego. Licealiści natomiast nie będą mieli obowiązku zapoznawać się z „Konradem Wallenrodem” Adama Mickiewicza i „Romeo i Julią” Williama Szekspira.

MIŁA ALTERNATYWA

Wokół tematu wciąż jest gorąco – media podzieliły się na przychylne zmianom i nieprzekonane o ich zasadności. Z kolei w Nowym Teatrze na początku marca odbyło się spotkanie wokół projektu Alternatywnej Listy Lektur jako oddolnego sposobu na zachęcanie dzieci i młodzieży do czytania, niezależnie od tego co postanowi rząd. Wiadomo przecież, że trawa nie rośnie szybciej jeśli się za nią ciągnie – jak podkreślały zaproszone gościnie – a uczeń zmuszany do czytania niczego dobrego z takiej praktyki nie zaczerpnie.

PONAD 50% POLAKÓW NIE MA W DOMU ANI JEDNEJ KSIĄŻKI

Takie statystyki zawsze wprawiają w osłupienie. Tymczasem podczas spotkania w poniedziałek 4 marca w Nowym Teatrze wokół portalu edukacyjno-czytelniczego Alternatywna Lista Lektur padło ich znacznie więcej. Przytaczam, bo to jasny dowód (i skuteczny motywator), by jak najpilniej zabrać się do zmian.

Mnie szczególnie uderzył fakt, że przedszkolaki, którym rodzice czytają, mają zasób słów rzędu około 300 tysięcy. Za to te, którym nie czyta się wcale lub z rzadka – znają ich około 6 700. Ten okres rozwojowy dziecka jest w budowaniu zasobu słów kluczowy, z czasem różnica w tym zakresie pomiędzy dziećmi czytającymi a rzadko sięgającymi po książki się zmniejsza i wynosi około 100 słów.

Organizatorki wspomniały też – opierając się na najnowszych badaniach – że czytanie cztery razy bardziej stymuluje rozwój dziecka (chodzi m.in. o czytanie, pisanie ale też zdolności matematyczne) niż samo wykształcenie. Co więcej, czytanie o 60% obniża poziom stresu u czytającego dziecka.

WSZYSTKO (CO DOBRE) POD RĘKĄ

Alternatywna Lista Lektur to platforma internetowa zawierająca spis książek dla dzieci i młodzieży, pogrupowanych wg wieku, wątków i potrzeb, rozpalających miłość do czytania i wdrażających nawyk regularnego obcowania z książką. Liczba tytułów będzie sukcesywnie rosnąć, ale główny cel sprowadza się do tego, by dzieci mogły w łatwy sposób wyszukiwać interesujące ich pozycje. W planach jest także zapraszanie liderów i czytaczy, którzy będą opowiadać na łamach portalu o tym jak przeczytane książki wpłynęły na rozwój ich kariery.

W dyskusji prowadzonej przez aktorkę Romę Gąsiorowską udział wzięły: dziennikarka biznesowa Olga Kozierowska, założycielka Digital University Jowita Michalska, neurobiolożka behawioralna Alicja Puścian oraz współautorka Alternatywnej Listy Lektu, Edyta Plich. Zdaniem Jowity Michalskiej, czytanie rozwija postawę krytyczną, niezbędną w epoce sztucznej inteligencji. Badaczka przywołała badania MIT wskazujące na to, że już u dzieci 10-letnich żyjących w Europie obserwuje się zanikanie kreatywności, będącej kompetencją przyszłości. Michalska widzi ratunek w czytaniu, które pozwala także odróżniać fake newsy od faktów i ułatwia koncentrację.

Olga Kozierowska doceniła kształtowaną poprzez czytanie zdolność do analitycznego myślenia oraz empatii: Czytając, można wraz z bohaterem przeżyć całą historię i wszystkie towarzyszące jej emocje od A do Z, nie – jak w szortsach – gdzie mamy tylko wycinek opowieści” – powiedziała.

Doktor Alicja Puścian zwróciła uwagę na trudności z czytaniem, jaką napotykają młodzi ludzie, wynikającą z samego faktu obecności w sieci niemal od chwili narodzin. „Współczesne dzieci karmią się krótkimi formami, które dają wyrzuty dopaminy, dlatego trzeba budować nawyk czytania także poza domem, najlepiej z wykorzystaniem mediów społecznościowych” – dodała Puścian. Bywa, że czytanie sprawia dzieciom realną trudność, do której nie chcą się przyznać. Dużo pracy od dziecka wymaga nie tylko zaangażowanie w rozbudowaną historię, ale także połączenie znaczeń, nieznanych słów etc. Dr Puścian poleca używać w tym celu aplikacji usprawniających czytanie.

ZOSTAW TEN TELEFON!

Edyta Plich podkreśliła rolę zaangażowania rodzica we wdrażanie nawyku regularnego czytania. Nie wystarczy tylko powiedzieć do dziecka „Zostaw ten telefon”, ale trzeba u zaproponować w zamian coś rozwijającego. Plich jest wielbicielką instytucji biblioteki publicznej i podzieliła się ze słuchaczami autorskim trikiem: Wypożyczam ten sam tytuł w kilku egzemplarzach i kiedy ja czytam na głos, dzieci podążają wzrokiem za treścią”. Plich ręczy, że ta metoda usprawnia naukę czytania. Poleca przy okazji spontaniczne podsuwanie dzieciom książek i artykułów z pytaniem, co o nich sądzą. Proste, prawda?

Z kompletnym nagraniem ze spotkania ekspertek można zapoznać się słuchając podcastu „Dźwięki z Nowego Teatru”.

MASAKRA LISTY LEKTUR

„Masakra listy lektur … i inne dziwne zmiany w szkołach” – taki tytuł nosił artykuł opublikowany w Plus Minus, dodatku do Rzeczpospolitej z 2 marca. Numer w lwiej części koncentrował się na krytycznym spojrzeniu na reformy edukacji w Polsce, choć szczególnie oberwało się odchudzonej liście lektur. Piotr Zaremba zajął krytyczne stanowisko nazywając zapowiadane zmiany „chaotyczną rewolucją”. Autor przywołał opublikowaną na platformie X wypowiedź Adama Leszczyńskiego, który wyraził swoje oburzenie, że w klasie piątej szkół podstawowych nadal w spisie lektur obowiązkowych figuruje „rasistowska” powieść Sienkiewicza „W pustyni i w puszczy”. Autor artykułu nie pochwala usunięcia z listy „Romea i Julii” i spekuluje, że w wyniku tej zmiany młodzież będzie znała obraz miłości wyłącznie z seriali w platformach streamigowych.

Zaremba pisał wprost o cięciach liczby książek do przeczytania. Zgodnie z obliczeniami, „na poziomie podstawówki wyrzucono by niewiele utworów, ale w programie liceów i techników w poziomie podstawowym z 49 pozycji zostanie 40. W rozszerzonym – z 74 pozycji zostałoby 57”. Zdaniem autora, tego rodzaju pomysły prowadzą do „zastępowania cywilizacji pisma cywilizacją obrazków”.

Jeśli chodzi o dodawanie nowych pozycji do listy lektur, autor wspomina o planach uzupełnienia jej m.in. o „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya, „Lekcje” Eugene’a Ionesco i „Prawie i inne czasy” Olgi Tokarczuk. Nie mogę się doczekać. Mój optymizm budzi także zapis o tym, że lektury nadobowiązkowe mają być wybierane nie tylko przez nauczyciela, ale także przez uczniów. Trzymam kciuki za te zmiany i obiecuję informować was o postępach w ich wprowadzaniu.

 

Alternatywna-Lista-Lektur-sesja-1-1536x1025-1.jpg

Powiązane