asd
Czy to już rewolucja, czy naturalna kolej rzeczy? Wiadomo, że dziecko w przedszkolu oznacza ciszę w domu oraz reset myślowy i fizyczny dla rodzica. Ale przygotowanie dziecka na przedszkolną przygodę to też nie lada wyzwanie – przydadzą się umiejętności logistyczno-rozśmieszająco-utulające.
Aga może poszczycić się ich nieprzebranymi zasobami. Zdolna malarka, mama 5-letniego Janka i 3-letniej Julki ma w sobie spokój i równowagę, o które trudno podejrzewać kogokolwiek z artystyczną duszą.
Ten dobry człowiek opowie zaraz, jak po raz drugi staje wobec wyzwania skompletowania solidnej przedszkolnej wyprawki dla swojego dziecka. Wspólnie z Mamissima podpytujemy Agę nie tylko o wyprawkę, ale również o emocje towarzyszące tej ważnej chwili w życiu każdej rodziny.
*
Niebawem przyjdzie ten moment, w którym twoja córka Julia pójdzie w ślady starszego brata i zacznie uczęszczać do przedszkola. Dotąd zawsze była z tobą, dlatego ciekawi mnie, jak się czujesz z taką zmianą?
Przyznam, że tym razem nie mogę się już doczekać tego momentu. Julka bardzo fajnie reaguje na samo hasło ,,przedszkole”. Kiedy przechodzimy koło niego, skacze z radości i mówi, że będzie tu chodziła i się bawiła.
I niczego się nie obawiasz?
Po doświadczeniach z Jasiem najbardziej martwię się o to, czy będzie jej dobrze wśród pracowników placówki. Wiem, że będzie miała superpanią, bo zdążyłam już ją poznać. Jula pójdzie do przedszkola, do którego przez parę miesięcy chodził Jaś. Pani dyrektor też jest bardzo ciepła i życzliwa. Ale reszty personelu nie znam, a Julka ma silny charakter. Ma duże pokłady empatii, ale to także wielki uparciuch i szefowa. Mam nadzieję, że wszystkie panie znajdą dobre metody komunikacji z Julą.
Pewnie wiesz już, mając za sobą doświadczenia z adaptacją Jasia w przedszkolu, jak postępować, żeby nie serwować dziecku dodatkowego stresu i żeby je maksymalnie uspokoić w nowej sytuacji?
Jaś zaliczył trzy przedszkola. W każdym od nowa musiałam przejść adaptację. Z każdą z tych sytuacji związane były różne emocje – od tych bardzo złych po rewelacyjne. Ważne jest, żeby być czujnym i obserwować dziecko. Jeśli widziałam, że z moim dzieckiem dzieje się coś złego, że jest niespokojne albo smutne, nie czekałam. Ostatecznie zabrałam go do miejsca, w którym odżył, jest lubiany i uchodzi za przedszkolnego żartownisia. Ale to wszystko kwestia ludzi, którzy tworzą to nowe przedszkole.
I dlatego zdecydowałaś się posłać Julkę do przedszkola, które już trochę znasz?
Postanowiłam, że Julka pójdzie do przedszkola, w którym Janek był na samym początku. Dobrze je wspominam, choć musiałam go jednak przenieść do przedszkola integracyjnego, bo w tamtym czasie wymagał nauczyciela wspomagającego. A że moje dzieciaki bardzo się sobą nakręcają, są jak mix erupcji wulkanu i prędkości naddźwiękowej, to pomyślałam, że przyda im się trochę zatęsknić za sobą. Kiedy przechodzimy koło przedszkola mówimy, że Julia ma swoje przedszkole, a Jaś swoje.
Malarstwo jest twoją pasją, która zaczyna stawać się także twoim pełnoetatowym zajęciem. Ostatnio sprzedałaś kilka obrazów. Powiedz, czy często malujesz także z dziećmi?
Prawie codziennie. Kiedy tylko sięgam po farby, dzieciaki łapią za kartki i biorą się do dzieła. To przychodzi naturalnie. Zresztą najwięcej czerpią z obserwacji. Samo to, że chcą rysować – do niedawna szły w ruch nawet ściany – sprawia mi dużą radość. Nie jestem rodzicem, który chce, żeby dziecko robiło to samo co on. Jestem zdania, że lepiej pokazać, dać narzędzie, a ono wybierze samo. Ale prawda jest taka, że malarstwo uczy pewnej wrażliwości, bo pracuje się wszystkimi zmysłami: dotykiem, zapachem, wzrokiem, a czasem nawet smakiem, kiedy to farba zamiast na kartce, ląduje w buzi. (śmiech)
Jak przygotowujesz Julię na ten wielki dzień?
Julka już sporo rzeczy wie, ponieważ jeździ ze mną codziennie po Janka. Wita się z dziećmi i paniami. Czasami wyciąga buty z szafki Janka i przypomina mu, że ma je założyć zamiast kapci. Ale najważniejsze w tym wszystkim jest to, że jest spokojna, bo wie, że po nią wrócę. Wie, że zostanie w przedszkolu tylko na jakiś czas i ja zaraz ją odbiorę. I przez cały ten czas będzie się bawić z innymi dziećmi.
Czy czasem przyłapujesz ją jednak na tym, że trochę się boi? Jak sobie z tym radzisz?
Julka raczej się nie boi, jest odważna. Kiedy się złości, mówię że ma do tego prawo. Jeśli tego potrzebuje, niech krzyczy albo tupie nogą, ważne, żeby czując złość nie zrobiła nikomu krzywdy. Po wszystkim mocno się przytulamy i czuję, jak całe ciśnienie z niej schodzi. Zresztą w naszym domu przytulanie to podstawa, stawiam na rodzicielstwo bliskości.
Poza emocjonalnym wsparciem potrzebne są przedszkolakowi także przybory i parę innych przedmiotów. Co zgromadziłaś dla Julki?
Na początku zainwestowałam w worek marki Rex, który może służyć także jako plecak. Jest niewielki, ale pojemny, dlatego bez trudu pomieści ubrania na przebranie, kapcie, kalosze, kołderkę albo kocyk. Plecak z liskiem okazał się super strzałem. Wzór do tego stopnia spodobał się Julce, że już teraz, w wakacje, codziennie upycha do niego swoje szpargały i dumnie maszeruje z nimi na spacer. Kusiły mnie jeszcze te małe plecaczki.
A co będziesz od Julki pożyczać?
Karteczki i magiczny długopis przydadzą mi się do zapisywania ważnych dat i informacji. Przy dwójce dzieci uczęszczających do dwóch różnych przedszkoli będę miała sporo do zapamiętania!
Racja. Z czym jeszcze poślesz Julkę we wrześniu do przedszkola?
Koniecznie z lunchboxem i butlą na wodę, bo bez nich ani rusz podczas wycieczek. I na pewno kołderka z zabawnym printem, żeby pierwsze leżakowania były choć trochę przyjemniejsze.
Julia da sobie świetnie radę, trzymam za nią kciuki. Dzięki za rozmowę.
W selekcji znajdziecie ulubione produkty Agi z przedszkolnej wyprawki Julki. Po więcej zajrzyjcie do mamissima.
*
Zdjęcia: Ewa Przedpełska/fafel.eu
Rozmawiała: Dominika Janik