asd
Jeśli masz dzieci i poważnie myślisz o zaopiekowaniu się psem ze schroniska, weź pod rozwagę słowa kobiety ze sporym doświadczeniem w tej materii, Marii Strzeleckiej.
Mama 16-letniego Kaja i 9-letniej Jagny, malarka, podróżniczka i autorka animacji, przygarnęła pod swój dach 4 psy rasy husky: Kokneja, Lucynę, Iwana i Lobo. Pierwszy z nich pojawił się w domu na 7 lat przed narodzinami Kaja, tak więc zarówno on jak i jego siostra całe życie wychowywali się z psami. Ich mama, Mania – bo tak mówią na nią przyjaciele – zapałem i entuzjazmem mogłaby obdzielić szkolny autobus. Wie dużo o czworonogach i regułach, według których funkcjonują schroniska, potrafi dostrzec ich mocne i słabe strony. Jeśli rozważasz zaopiekowanie się psem z bidula, posłuchaj jej mądrego i wyważonego głosu. Bez hurraoptymizmu, za to z dystansem i trzeźwą oceną sytuacji, które zawdzięcza ponad 20-letniemu doświadczeniu.
*
Maniu, opowiedz o swoich pieskach.
Moją wielką czwórkę otwiera Koknej. Uratowaliśmy go za małą opłatą od Rosjan, którzy przywieźli go na sprzedaż. Był dość zabiedzony i zdecydowanie za młody na odłączenie od matki. Żył z nami 15 lat, wielokrotnie dając nogę i robiąc nam różne numery, ale umarł spokojnie w domu, ze starości. Siedział z nami przy stole na krześle i był piekielnie inteligentny. Najkochańszy psi syn.
Lucynę odebraliśmy ludziom, którzy chcieli ją oddać do schroniska, gdyż według nich była autystyczna. A ona była po prostu delikatna i wstydliwa, ale okazała się cudowną towarzyszką Kokneja.
Iwana mieliśmy ze schroniska w Katowicach, przywiozły go do nas wolontariuszki fundacji Psy Północy. Pies z początku był agresywny, trzymany przez rok w schroniskowej izolatce, bo nie mogli sobie z nim dać rady. Mnie pomagała psia behawiorystka, bo Iwan warczał na nas, nienawidził mężczyzn w czarnych butach i nie lubił obcych dzieci. Na spacerach chciał atakować każdego psa, był przy tym naprawdę duży – wielkości sporego malamuta. Podczas spacerów po lesie trzymałam się blisko drzew, żebym w razie, gdyby zbliżał się inny pies, zdołała go utrzymać. Kiedy już się oswoił i uwierzył, że ma u nas dom, stał się psem aniołem, który nie odstępował na krok bardzo małej wtedy Jagny. Kiedy się potykała, łapał ją za kaptur. Jak rysowała w lesie na piasku, siedział obok i jej pilnował. Nigdy nie chciał uciec – nawet jeśli brama była otwarta, nie wychodził nawet na metr bez nas. Niestety, po 5 latach okazało się, że ma raka i po długiej walce z chorobą odszedł od nas w lutym ubiegłego roku. Był wspaniałym przyjacielem.
Lobo adoptowaliśmy ze schroniska pod Zambrowem w maju minionego roku. Według opisu miał to być 3-letni, młody i wesoły pies, bez zapędów uciekiniera i z dużą sympatią do dzieci.
Ideał. Czego więcej chcieć?
No właśnie, dlatego też długo się nie zastanawialiśmy. Podpisaliśmy umowę adopcyjną i krótko potem okazało się, że pies ma 10 lat, jest bardzo smutny, nie lubi dzieci i marzy tylko o tym, żeby dać nogę. Po 2 miesiącach dołączyła do nas mała Miszka – wulkan energii, który Lobo cierpliwie znosi. Powoli przyzwyczaja się do swojej nowej życiowej sytuacji, a z całej naszej rodziny Lobo najbardziej lubi Kaja. Niedawno zagrał w teledysku Leszka Stanka, którego tematem przewodnim jest właśnie psia adopcja.
Pokaźna gromada, a każdy inny. Powiedz skąd czerpałaś wiedzę o sprawdzonych schroniskach i samym procesie adopcyjnym?
Przy ostatnich adopcjach wspierały mnie wspomniana fundacja psypolnocy.pl oraz fundacja-polnocniaki.pl i huskyadopcje.org. Jest coraz więcej takich fundacji i wspaniałych ludzi je tworzących, którzy nie pozwalają psom spędzać życia w schroniskach. Ja akurat jestem wierną opiekunką rasy husky. W zeszłym roku chciałam zaadoptować husky z warszawskiego Palucha. Pojechałam z dziećmi zgodnie z regulaminem na trzy spacery przedadopcyjne z wybranym psem. Wszystko układało się wspaniale, ale na końcu wolontariusz, który miał mniej lat niż wynosi moje doświadczenie z tą rasą, odmówił nam prawa do adopcji.
Od jak dawna opiekujesz się husky?
Od 1997 roku.
Jak wolontariusz uzasadnił odmowę?
Stwierdził, że nie nadaję się na opiekuna tego psa, ponieważ mam ogród blisko lasu pod Warszawą i pies może uciec. A w lesie są myśliwi, którzy biorąc go za wilka, mogą go zastrzelić. Powiedział też, że paradoksalnie, temu psu będzie lepiej w bloku, bo ma bardzo dużo energii, a z bloku nie ucieknie. To było w maju 2018 r. Sprawdziłam przed chwilą – Kazan niestety nadal jest w schronisku.
Namawiamy wszystkich do adopcji Kazana, niech jak najszybciej znajdzie dobry dom.
Może komuś uda się obejść te utrudnienia, bardzo tego Kazanowi życzę.
Od czego zacząć poszukiwania psa? Jak to się działo u ciebie?
Najpierw szukam w internecie. Sprawa jest ułatwiona tym, że wiem, jak pies będzie wyglądał – jak husky (śmiech). Nie chodzi o rodowód, bo przecież żaden go nie miał (śmiech). Chodzi o cechy psów tej rasy – wspaniale się dogadujemy, bo lubimy to samo. Długie wyprawy do lasu albo w góry, one bieganie, a ja – narty biegowe i rower. Tu nie ma pomyłki – jesteśmy dla siebie stworzeni. I te ich uśmiechnięte pyski! Kiedy widzę te biedaki na zdjęciach, najchętniej wzięłabym wszystkie. Znajomi też przysyłają mi wiele propozycji. Niestety przy dwójce dzieci i pracy, dwa psy na raz to mój maks. Ale kiedyś może zdecyduję się na cały zaprzęg (śmiech).
Na co zwrócić uwagę, przygarniając zwierzę do domu, w którym są dzieci? Co mieć na uwadze, o co pytać? Jak rozmawiać o tym nowym domowniku z dziećmi?
Jeżeli są w domu dzieci, to wiadomo, że dobrze, aby pies był do nich przyzwyczajony. Najlepiej jeśli je lubi, ale wystarczy, że toleruje. Niestety nie zawsze to można sprawdzić wcześniej, a czasem też taki fakt jest ukrywany, jak to miało miejsce przy Iwanie. Ale nie ma sytuacji bez wyjścia – z pomocą psiego psychologa udało się psa uspokoić i ustawić hierarchię w domu. Całe szczęście, że agresja do ludzi wśród husky to rzadkość. Moje dzieci wiedzą, że mam hopla na punkcie psów i za każdym razem ogromnie się cieszą na nowego członka rodziny.
Radość to jedno, a co z obowiązkami? Jak się nimi dzielicie?
Z początku każdy spacer to przygoda, później tradycyjnie muszę przypominać o wyjściu na niego. Dobrze, że Kaj też to lubi i chętnie wychodzi z psami. Karmienie i higiena oraz opieka weterynaryjna to już moja działka, ale mam świadomość, że to była moja decyzja i ja jestem odpowiedzialna za te psy.
Jak ogarniasz sytuację z opieką nad psem, kiedy gdzieś wyruszasz? Tak jak teraz, kiedy jesteś w Brazylii? Kto jest twoim back-upem?
Mam bardzo kochaną mamę, która zostaje u nas w domu, kiedy wyjeżdżamy na dłużej. Psy mają z nią jak w niebie: gotowane obiadki, częste spacery. Gdyby nie ona, nie mogłabym tyle jeździć. Jeżeli są to bliższe wypady, np. w Beskid czy nad morze, to staram się wziąć przynajmniej jednego psa ze sobą, bo razem raźniej.
Jak taką rozłąkę znoszą psy?
Bardzo dobrze, bo są u siebie w domu. Ja znoszę to trochę gorzej, bo mocno tęsknię, Teraz, będąc w Brazylii, proszę mamę, żeby wysyłała mi zdjęcia co kilka dni. Żałuję, że nie było mnie, kiedy Misza pierwszy raz zobaczyła śnieg.
Znam grę „Psiechadzkę” z autopsji, a o „Psikusach”, które współtworzyłaś, słyszałam dużo dobrego. Czy gry to dobry sposób wprowadzania dzieci w temat opieki nad psem, a nie posiadania psa? Głowię się nad tym, jak odwrócić to pokutujące przeświadczenie wśród ludzi. Co daje dzieciom szersze spojrzenie na relacje człowiek-pies i pies-człowiek?
U mnie w domu chyba dzieci uczą się tego z obserwacji. Są też bardzo empatyczne i kochają zwierzęta, same z siebie. Nie potrzebuję dodatkowych pomocy, żeby im to uświadamiać. Wiem jednak, że nie we wszystkich domach tak jest, i myślę, że wtedy takie mądre książki jak ,,Psikusy” pomagają i uczą wrażliwości w trakcie zabawy. Bardzo bym chciała, aby wyrosło nowe pokolenie ludzi, dzięki którym już nie będziemy słyszeć historii o przywiązanych psach w lesie albo wyrzuconych zwierzętach po Gwiazdce czy przed wakacjami. Filmy, wystawy i spotkania jak najbardziej pomagają. Wizyty w schroniskach też, choćby po to, żeby zabrać samotnego psa na spacer.
Na samym początku naszej rozmowy wspomniałaś, że pies był w waszym domu pierwszy, na długo przed dziećmi. To przypomina mi fabułę najnowszego filmu ze Studia Ghibli pt. „Mirai”. Wiem z relacji kilku koleżanek, że w chwili, gdy w domu pojawia się dziecko, zwierzęta często popadają w depresję, gryzą łapy. Co robić, jak pomagać, jak wspierać?
Niestety nie znam tego filmu, ale na pewno obejrzę. Kiedy urodził się Kaj i przyniosłam go w beciku ze szpitala, Koknej, nasz 7-letni pies, wyszedł przed dom, żeby go poznać i dopiero on wprowadził nowego domownika. Gdzieś przeczytałam, że tak powinno się robić, a ja bardzo obawiałam się jego reakcji. Do tej pory był jedynakiem. Później nie było żadnego problemu – Kaj mógł na nim siedzieć albo leżeć, Koknej pozwalał mu na wszystko. Jedynym problemem okazał się fakt, że Kaj był uczulony na psy, ale to już zupełnie inna historia, bo Kaj jest odczulony. Jagna zaś w każdej zabawie z koleżankami jest małym malamutem o imieniu Miszka.
Jakie to kochane! Dziękuję ci za rozmowę.
*
Mania Strzelecka – dziewczyna wielu zawodów: graficzka po warszawskiej ASP, obecnie w trakcie przygotowywania doktoratu. Zajmuje się animacją – jej animowany teledysk Mister D pt. ,,Żona piłkarza” zdobył Yaha w kategorii Najlepsza animacja 2016. Przez kilkanaście lat prowadziła marki odzieżowe oraz sklep Luka Bandita. W wolnych chwilach maluje obrazy i pływa jachtem na Spitzbergen.