I love my home! - Ładne Bebe

I love my home!

asd

Wiktor już niebawem skończy 11 lat. To będą jego pierwsze naste urodziny. Co w takiej chwili czuje mama?

Marzena wraz z mężem, 10-letnim synem, babcią Gienią, dziadkiem Stasiem i przygarniętym psem mieszkają w jasnym, przytulnym domu na przedmieściach Warszawy. Od 3 lat opiekuje się rodzinną przestrzenią, urządza ją z miłością i uwagą na detal, dokumentując efekty swojej wnętrzarskiej pracy na Instagramie. Dałam jej do ręki aparat z prośbą, by – u progu nastoletniości swojego syna – złapała w kadr okruchy jego dzieciństwa, bliskie mu przedmioty i zakątki w domu. Pluszaki, deskorolkę i łóżko, na którym dzieją się ich rodzinne tulisie. To, co już zna, i to, czego się jeszcze nie spodziewa. Tak oto skompilowała najpiękniejszy prezent urodzinowy dla swojego – soon to be – nastolatka. Chodźcie zobaczyć. Zajrzyjcie też do pierwszej publikacji z tego cyklu, zatytułowanej I love books!

*

3 lipca mój syn Wiktor skończy 11 lat. Jestem w szoku, jak ten czas leci. Pamiętam pierwsze kroki, rozszerzanie diety, zmiany pieluchy, małe łóżeczko. Fajnie jest towarzyszyć Wiktorowi w drodze ku dorosłości. Jednak uważam, że to nasz dotąd najtrudniejszy etap. Taki, w którym szczera rozmowa jest najważniejsza. Rozmowa o świecie, o zasadach. Miło patrzeć, że wyrasta na dobrego człowieka.

Wiktor przez te 10 lat nie zmienił się za bardzo, choć z wiekiem zniknęły na przykład jego blond loczki (śmiech). No i nie budzi się już o 5 nad ranem! Do 6 roku życia chodził spać o 19, a budził się o 5 rano. Teraz wreszcie wszyscy się wysypiamy. Oczywiście uważam, że za szybko rośnie – teraz ma już prawie 160 cm wzrostu! Od zawsze był pogodny, wesoły i spokojny. I zawsze blisko ze mną związany. Do dziś w naszym domu obowiązuje specjalne hasło, które brzmi „tulisie”. Zawsze, kiedy Wiktor potrzebuje pocieszenia i przytulenia, czasem po prostu uścisku na dzień dobry, wypowiadamy nasze tajemne hasło i ramiona same otwierają się do tulenia.

Kim będzie w przyszłości? Niech będzie, kim tylko chce. Oby był szczęśliwy. W tej chwili ma wiele zainteresowań, ale chyba najbardziej interesuje go motoryzacja i nowe technologie. To chyba taki znak czasu. Nadal jednak w jego pokoju swoje stałe miejsce mają zabawki z dzieciństwa, deskorolka, kolekcja czapek z daszkiem, rysunków i orderów wykonywanych na plastyce. Pingwin jest pamiątką z kina, którą Wiktor ma od dobrych 2-3 lat. Jest do niego bardzo przywiązany i pamiętam, że bez niego nie było mowy o powrocie do domu (śmiech). Czapki to oczywiście naśladowanie taty. Tata ma czapki, to i syn je ma. Obecnie tata jest największym autorytetem i miło patrzeć z boku na ich fajną męską relacje.

Przełomowym momentem dla nas wszystkich była przeprowadzka 3,5 roku temu: z bloku do domu. Pierwsze lata swojego życia Wiktor spędził w bloku, za to teraz ma bliższy kontakt z naturą, w każdej chwili może wyjść i pobiegać boso po trawie. Od 3 miesięcy jest też z nami Kika, wymarzony pies. Poranki Kiki należą do Wiktora – jego zadaniem jest wyprowadzanie pieska na spacer, zawsze przed szkołą, co nierzadko dzieje się z wielkim bólem.

Wiktor po wakacjach pójdzie do piątej klasy. Będzie więcej nauki i, niestety, więcej pracy domowej, a przyroda podzieli się na geografię i biologię. Największe zmiany jednak już za nami, bo rok temu przeszliśmy z ocen opisowych na cyferki. Ale nadal pamiętamy, co oznaczały te śmieszne skróty: WD – wyjątkowo dobrze, BD – bardzo dobrze, D – dobrze, T – trzeba pracować. Nie jestem przekonana, co do systemu ocen i do tego, czy mobilizuje uczniów do nauki. Niemniej macie przed sobą prymusa ze średnią 5,3 na świadectwie. Duma!

*

Post powstał we współpracy z marką Fuji. W sesji wziął udział aparat instax SQ6.

 

 

Powiązane