Jak to było? Śpij, kiedy dziecko śpi? A co zrobić, gdy jedno śpi, drugie dopiero szykuje się na drzemkę, a trzecie wytrzyma do wieczora? O tym, jak wyglądają dni i noce mamy wielodzietnej, rozmawiamy z Beatą Plutowską. Fotografką, malarką, kreatywną duszą i mamą trzech chłopców.
Beata zaprosiła nas do swojego kolorowego domu i równie barwnego życia z trójką synków. Wchodźcie śmiało, tu rzadko kiedy trzeba chodzić na palcach! Żywioły w osobach 5-letniego Julka, 2-letniego Ignasia i 10-miesięcznego Antosia to wyzwanie, jednak Beata ma na to swoje sposoby. Trzyma się planu dnia: dzieci mają poczucie bezpieczeństwa, a ona – poczucie sprawczości. Jednocześnie pamięta, że rodzina to żywy organizm i trzeba być w tych rytuałach elastycznym. Dzieci są centrum jej świata, a mimo to pamięta o sobie – od chwili na kawę w ciszy po przestrzeń na ekspresję twórczą. A także sen, bo jak sama przyznaje – to jej recepta na dobry nastrój i „pełen kubeczek” każdego dnia.
Jak dziś spałaś?
Może cię zaskoczę, ale całkiem dobrze. (śmiech) Naprawdę nie narzekam. Zdarzają się trudniejsze noce towarzyszące skokom rozwojowym czy ząbkowaniu, ale Antoś śpi ze mną i myślę, że dzięki temu budzę się całkiem wyspana. W nocy karmię piersią, robię to niemal przez sen, leżąc. Czytałam o tym, że hormony mamy karmiącej synchronizują się z fazami snu dziecka, przez to budzi się w lekkiej fazie snu, a że nie wstaje – szybko ponownie zasypia. Właśnie tak to u nas działa. Dla mnie najważniejsze jest, by odpowiednio wcześnie się położyć. Przed 23:00 odkładam wszystko, żeby do tej 8:00, z kilkoma przerwami na karmienie, mieć czas na sen. Rozsądek pilnuje, by nie pozwolić sobie na oglądanie serialu do 2:00. Wyspanie się to mój klucz do udanego dnia.
Jak wygląda wasza wieczorna rutyna?
Nasza rutyna dotyczy konkretnych czynności i ich kolejności. To, że dzieci wiedzą, co po sobie następuje, sprawia, że łatwiej im z nami współpracować. Oczywiście, zdarzają się trudniejsze chwile, ale co do zasady wieczory idą nam w miarę gładko. Dzięki tym nawykom i rytuałom ja sama odnoszę wrażenie, że dajemy sobie radę. Nasza rutyna ewoluuje wraz z liczebnością i wiekiem dzieci. Gdy chłopców było dwóch, mieliśmy z mężem jasny wieczorny podział obowiązków: on sprząta po kolacji i zabawie, ja kąpię i usypiam dzieci. Po powrocie ze szpitala z trzecim synkiem, była to druga doba po porodzie, bardzo nie chciałam, by starsi chłopcy odczuli, że coś się zmieniło.
Nie chciałaś, by odczuli zmianę, ale jednak zmieniło się całkiem sporo!
Dokładnie! A ja, mimo zmęczenia, chciałam za wszelką cenę trzymać się naszego stałego planu: wykąpać dwójkę, a później też niemowlaka, gdy mąż przejmie Julka i Ignasia. Było to tak wyczerpujące, że przy kąpieli Antosia płakałam. Zasnęliśmy potem wszyscy razem – pewnie przez emocje – bardzo szybko, ale już następnego dnia wprowadziliśmy nowy system. Ja kąpię malucha i gdy go usypiam, mąż kąpie starszaki i przyprowadza ich do sypialni, gdy najmłodszy już śpi. To trwało do czasu, jak Tosiek skończył pięć miesięcy.
Jak teraz śpią chłopcy?
Ja kocham spać z dziećmi, z tymi pachnącymi bułeczkami do przytulania. (śmiech) Nie nalegałam, by starsi chłopcy przenieśli się do swoich łóżek. Wiele razy pytaliśmy ich o to i gdy najstarszy dał znać, że chciałby spróbować – przeorganizowaliśmy system. Wiedzieliśmy, że Julek zrobi to tylko wtedy, gdy obok będzie spał Ignaś. Nadeszła więc ta noc, kiedy chłopcy położyli się do swoich łóżek, usypiani przez tatę czytającego im książkę. I tak jest do dziś! Ale to dopiero początek spania. Ignaś ma dwa latka i się budzi, a wtedy potrzebuje nas obok, dołącza więc w środku nocy. Julek z kolei przychodzi nad ranem, więc budzę się już z całym towarzystwem – i ja uwielbiam te poranki! Mamy w sypialni dwa materace obok siebie, razem jakieś 4 metry, więc jest nam wygodnie mimo tych migracji. (śmiech) Podsumowując – mam wieczorny luksus usypiania jednego dziecka oraz poranną przyjemność budzenia się z trójką maluchów. Szczęściara ze mnie!
Czy jako mama masz nową definicję „odpoczynku”?
Mnie naprawdę niewiele trzeba przy trójce. Wystarczy, że ktoś przejmie moje dzieci na krótki czas, bym mogła zrzucić z siebie ten ciężar odpowiedzialności chociaż na chwilę. Dla mnie odpoczynek, to wypicie ciepłej kawy, kąpiel nieprzerwana płaczem któregoś z chłopców, samotna jazda autem… Ach, jak kocham jeździć sama i słuchać muzyki!
Drzemka dzieci – czas na relaks czy nadrabianie rzeczy?
Jest to „mój czas” w ciągu dnia i lubię spędzać go w domu. Wtedy nie sprzątam, nie gotuję, wszystko to staram się zrobić wcześniej przy dzieciach, aby ten czas drzemki był taką chwilą wyciszenia dla mnie. To mówię z perspektywy mamy trójki, przy pierwszym synku nie byłam dla siebie taka życzliwa i nie dawałam sobie na to czasu.
Czyli to się zmieniało z każdym kolejnym dzieckiem? Co jeszcze jest inaczej?
Teraz mam więcej luzu w wielu kwestiach. Często powtarzam, że łatwiej mi być mamą trójki dzieci niż mamą jednego dziecka. Nie przejmuję się wieloma rzeczami, którymi przejmowałam się wcześniej. Coraz wyraźniej też zaczęłam zauważać swoje potrzeby. Zrozumiałam, że jak mój kubeczek potrzeb będzie pusty, to ja nie będę miała z czego dawać moim dzieciom. Dlatego też łapię te chwile w ciągu dnia, gdy mogę się wyciszyć, uspokoić myśli. Z trójką dzieci, szczególnie tak energicznych jak nasi chłopcy, jest bardzo intensywnie, głośno. Ich zabawy są nieraz ekstremalne, więc przebywając z nimi cały dzień, można się przebodźcować. Wypicie spokojnie kawy podczas ich drzemki to dla mnie moment na złapanie oddechu. Wróciłam jakiś czas temu do malowania obrazów i teraz często przy tej kawie sobie maluję, bardzo mnie to relaksuje.
Skąd pomysł na malowanie?
Zawsze lubiłam prace plastyczne, a przygodę z malowaniem zaczęłam na studiach. Mieliśmy zajęcia z arteterapii i zadaniem było zinterpretowanie na swój sposób wybranego dzieła sztuki. Namalowałam wtedy swój pierwszy obraz i tak mi się spodobało, że malowałam dalej. Gdy zaszłam w pierwszą ciążę, to męczyły mnie bóle pleców, przestałam więc malować. Po urodzeniu Julka świat stanął na głowie i nie potrafiłam zupełnie wygospodarować na to czasu. Dopiero niedawno uświadomiłam sobie, że nie ma na co czekać, a warunków idealnych na malowanie nie będę miała pewnie jeszcze przez długi czas. Jeśli więc chcę malować – muszę zacząć w takich warunkach, jakie mam. I tak też robię! Farby potrafią być rozłożone cały dzień gdzieś na wierzchu, a gdy tylko mam wolną chwilę, to biegnę zrobić kilka pociągnięć pędzlem. I tak pomału, krok po kroku, drzemka za drzemką, te obrazy się tworzą.
Nawet jak uda się położyć całe towarzystwo, nie oznacza to, że mama idzie spać. Nawet jak pójdzie, nie ma pewności, że obudzi się wyspana. Jak zwiększyć swoje szanse na sukces? W codziennych i cowieczornych rytuałach Beacie i jej ekipie asystują nieodłączni towarzysze spokojnego snu i dobrego samopoczucia.
CZUCZU I PATENT NA CICHĄ ZABAWĘ
Ach, zabawki CzuCzu – Beata i jej chłopaki świetnie znają je niemal od narodzin! W ofercie marki, poza kultowymi kartami kontrastowymi, znajdziemy także mnóstwo układanek, książek i gier dla nieco większych, jak również – zabawki edukacyjne sprytnie łączące zalety powyższych.
Wśród nowości marki dla roczniaków znajdziemy puzzle z dzikimi zwierzętami i rozkładaną „Biblioteczkę 100 pierwszych słów”. Antoś już przebiera nogami, by zacząć z nimi zabawę! Protip dla fanów wielofunkcyjnych zabawek na lata – maluszkowe puzzle i książeczki mogą być pomocne przy nauce czytania, wspólnym snuciu historii, nauce nowych słów i ćwiczeniu spostrzegawczości. Czyli: przydadzą się na różnych etapach, dla każdego z chłopaków Beaty!
Dodatkowy plus przyznajemy za magiczną moc spokojnej zabawy. „Oglądanie książeczek i układanie puzzli to niemal gwarancja niezakłóconej drzemki młodszego brata i sposób na wyciszenie starszaków przed ich snem” – przyznaje Beata.
LIGHT OFF, DREAM ON!
Komu zdarzyło się po ciemku źle zapiąć pieluchę, ręka do góry! Zmiana pościeli niedługo później to nieraz rozpoczęcie rytuału usypiania od początku. Nie polecamy! A co szczerze rekomendujemy razem z Beatą to lampka marki DreamOn. Bezprzewodowa i lekka, by łatwo dostosować ją do bieżących potrzeb i wykorzystać jej funkcjonalność do cna.
„Wieloryb Płetwuś zostanie stałym rezydentem dziecięcego pokoju” – przyznaje Beata. Z tą myślą został zaprojektowany przez twórczynie marki. Produkty DreamOn są tworzone ręcznie z wykorzystaniem najnowszych technologii. Do tego bezpieczne: wykonane z biodegradowalnych materiałów, bez ostrych krawędzi, a dzięki wykorzystaniu LED nie nagrzewają się. A gdy potrzeba nieco przygasić atmosferę i ukoić do snu – pokrętło raz-dwa zmniejszy natężenie światła, aż do pełnego zaciemnienia.
PARASOL OCHRONNY DLA MAMY
Niedobór snu i zmęczenie to odwieczny problem młodych rodziców, więc nic dziwnego, że z pomocą przychodzą miksy znanych od starożytności ziół, przygotowane przez markę Herbrella.
Mieszanki roślin łączą mądrość medycyny ajurwedyjskiej, pasję do naturalnych metod wspomagania organizmu i empiryczne dowody skuteczności. Doceniamy, Beata i redakcyjne mamy również, że nie musimy spędzać kolejnych cennych godzin na researchu, jakie suplementy diety wprowadzić. Sięgamy po przetestowane formuły adaptogenne: Odporność z natury oraz Kobieta z natury. Trafiają w punkt przy wsparciu mechanizmów obronnych organizmu i typowo kobiecych przypadłości na różnych etapach życia. „Nie znałam tych mieszanek wcześniej, a z pewnością stosowałabym je w okresie starań o ciążę” – mówi Beata.
MAMY NOSA DO WEŁNY Z MERYNOSA
Podstawową zasadą przy wyborze ubrania dla malucha jest wygoda kroju. Równie uważnie przyglądamy się materiałom – lubimy te naturalne i przyjazne dla skóry, obok tego – łatwość pielęgnacji, bo kto ma czas na regularne pranie ręczne?
Sporo tych kryteriów! Ale szczęśliwie nie jest to temat do długich rodzicielskich rozważań, bo na prowadzenie w każdej z tych kategorii wysuwają się ubrania z wełny merino marki Gang Tales.
„Góry i doły od Gang Tales świetnie się ze sobą komponują i dostępne są w przyjemnej kolorystyce, daję więc punkt za estetykę i praktyczność!” – mówi Beata. Po jej dzieciach widzimy, że z tymi bluzami trudno się rozstać. I wszystko się zgadza, bo merino sprawdzi się zimą i latem, a to dzięki termoregulacyjnym właściwościom tej tkaniny. A gdy zdarzy się zasnąć w pełnym rynsztunku – ulubiona bluza stanie się najwygodniejszą piżamą.
MIŁOŚĆ OD PIERWSZEGO OTULENIA
Po przyjściu na świat maluchy tęsknią za warunkami, które znają z brzucha mamy. Ciepło, ciemno, w ciągłym kołysaniu – kto by nie chciał wrócić! Odtworzenie tych warunków to sposób na regulację emocji i terapię integracji sensorycznej w domowych warunkach. Za bujaniem układ nerwowy tęskni jeszcze długo po „czwartym trymestrze”. O tej potrzebie pamiętali twórcy marki KołderkoweLove, projektując huśtawkę-kokon.
Jak to działa? Wygodne siedzisko z wytrzymałego materiału (100% bawełny!) pozwala na bujanie, kręcenie się i wszelkie akrobacje, których akurat wymaga wciąż uczący się układ nerwowy dziecka. „Szczególnie Julek potrzebuje wyregulować się po przedszkolu, a huśtawka to sposób na odcięcie od bodźców” – zauważa Beata. Dla niej z kolei różowy jednorożec może być pomocny przy usypianiu maluszka, a może też relaksie samej mamy?





























































