Co kobiety cenią w innych kobietach? - Ładne Bebe

Co kobiety cenią w innych kobietach?

Każda z nas ma jakąś supermoc. Wielki skill albo zwykły drobiazg, który dla bliskiej kobiety może być inspiracją. Zapytałyśmy kilka świetnych dziewczyn o supermoce bliskich im kobiet.

Dzień Kobiet to dobra okazja, by docenić samą siebie i inne kobiety wokół. Może za często jesteśmy surowe i wymagające? Może wciąż za mało mówimy o tym, co w sobie wzajemnie cenimy? Pielęgnujmy w sobie akceptację i wdzięczność – na co dzień, nie tylko od święta. Więc dziś, zamiast goździka i czekoladek, serwujemy Wam garść inspiracji, by otwierać oczy i serce na drobiazgi dodające kolorów macierzyńskiej rzeczywistości. W siostrzeństwie siła.

O supermocach bliskich kobiet, które jednocześnie są mamami, opowiadają: Elisa Minetti, Oliwia Bosomtwe, Tosia Kilis, Paulina Kania, Ania KowalczykMarcelina Amelia. 

Elisa Minetti, dyrektorka kreatywna i właścicielka marki Plny Lala, Mama Gucia (12 lat) i Felka (11 lat)

Ja – mała i ciemnowłosa, ona – długonoga blondynka. Ja skręcona i pierwsza do psoty, ona łagodna i elegancka. Nawet jak siedziałyśmy na fotelu, ja miałam nogi wszędzie, a Ela nogę na nogę i rytmicznie kołysała stopą, jakby nią odmierzała czas. A czas razem był jak guma i rozciągał się w nieskończoność. Nie wiem, ile godzin przegadałyśmy, ile piosenek przetańczyłyśmy, ile kilometrów przejechałyśmy, ile wypaliłyśmy papierosów i ile wypiłyśmy razem filiżanek kawy. Wiem, że uczyłam ją pić wódkę, a ona mnie więcej niż wszyscy profesorowie na Akademii razem wzięci. Była przy mnie, gdy z miłości pękło mi serce, a ja świadkowałam jej w białej sukience. Podziwiałam jej prosty kręgosłup, szczególnie ten moralny, i umiejętność niepakowania się w kłopoty. Była tą lepszą stroną medalu, gdyby połączyć nas w jeden. 

Jakiś losu psikus poróżnił nas na kilka lat. Każda z nas została w tym czasie mamą i chociaż nie przyglądałam się temu z bliska, to wiedziałam, że ona to dźwignie z mądrością i miłością, że w porę się zatrzyma, że w dobrym momencie zmieni kierunek, że wszyscy będą zaopiekowani i ona też poprosi o swoje, kiedy przyjdzie do niej taka refleksja.

Nie pomyliłam się. To wspólne uczenie się życia dało mi pewność, że tak po prostu będzie. Teraz nie mamy dla siebie tyle czasu co kiedyś, bo mamy nie mają czasu przecież zbyt wiele, ale jedno nie zmieniło się wcale. Jak już się widzimy, to naprawdę ciężko nam się rozstać, tematy się mnożą jak drożdże, wolno płyną godziny, a nasze dzieci naprawdę się lubią. To nie jest przyjaźń przez zasiedzenie, to nie jest przyjaźń przez wspólne cele, może to przyjaźń jak yin i yang albo Flip i Flap. Znakiem tej przyjaźni jest to, że nie mam w telefonie naszego wspólnego zdjęcia. Może dlatego, że jak się widzimy, to po niego nie sięgam.

Oliwia Bosomtwe, redaktorka Noizz.pl, dziennikarka, członkini rady doradczej fundacji Inspiring Girls Polska, mama 5-miesięcznej Tereski

Trzy moje bliskie koleżanki mają dzieci. W rożnym wieku, od niemowlaka do ucznia podstawówki. Wszystkie trzy imponują mi tym samym: umiejętnością robienia rzeczy po swojemu. Dla każdej z nich oznacza to co innego. To zadbanie o czas tylko dla siebie, sam na sam ze swoimi myślami. Wyjazd z najbliższymi gdzieś daleko, by odpocząć od rodzinnej presji. Podejmowanie wciąż na nowo próby zbudowania relacji z innym mężczyzną, gdy ta z tatą dziecka już się skończyła. Dbanie o siebie i swoje potrzeby jest największą mocą w kobiecości i macierzyństwie.

Tosia Kiliś, artystka, ceramiczka, współtwórczyni Fenek Studio, mama Wandy (6 miesięcy)

Maryśka Kaniewska – big mother energy. Może pomatkować każdemu po wiedźmowemu. Dyskretnie uważna. Podziwiam za ekstremalną dziarskość i zdrowe zdystansowanie do życia i wszelkich zasad. Działa po swojemu, kieruje innych, żeby też się wczuli w siebie. Energię, którą rozsiewa, można by ująć w zdaniu: „Dobraaa tam, będzie dobrze”. I w geście zakasania rękawów. Zawsze mogłam liczyć na jej podnoszenia na duchu i konkretne niesienie wsparcia. 

Paulina Kania, mama 10-letniego Jeremiego i 3-letniego Stefana. Założycielka studia Hihello i agencji himodels. Miłośniczka uważności i podróży 

„Najlepszym przyjacielem jest ten, kto nie pytając o powód twego smutku, potrafi Cię pocieszyć”. Z prawdziwym przyjacielem można się śmiać i cierpieć. Takie są moje przyjaciółki. Przeżyłyśmy razem tak mocne rzeczy, że nie mamy przed sobą żadnych tajemnic.

Mam wiele cudownych kobiet wokół siebie, które podziwiam i przyjaźnię się z nimi, ale dwie z nich zajmują w moim życiu szczególne miejsce. Kama i Ola to moje siostry z wyboru, przyjaciółki na dobre i złe, kobiety silne i szczere. Dziewczyny, które były ze mną w najtrudniejszych momentach życia. Były ze mną przy odejściu mojego partnera, przy jego chorobie i moim wycieńczeniu. Są ze mną dziś, jak jest lepiej, i są ze mną zawsze, jak jest źle. Moja przyjaźń z nimi to bliskość, wzajemna wymiana myśli i uczuć, wzajemne zrozumienie i wsparcie, czysta miłość pozbawiona zazdrości. Brak ocen. Każda z nas jest inna, ale każda jest dla siebie inspiracją. 

Kama: dziękuję losowi za spotkanie jej, byłyśmy ze sobą w tak intymnych momentach. Kama pomagała mi i wspierała, gdy Piotr umierał. Była zawsze i wiem, że zawsze będzie, jest drugą mamą moich dzieci, moje dzieci kochają ją totalnie. A jaka jest Kama? Mądra, bardzo ambitna, dokładna; jest moim przeciwieństwem i bardzo się uzupełniamy. Jest pięknym i szczerym człowiekiem, towarzyską duszą z ogromnym poczuciem humoru. Poznając Kamę, modliłam się o to, aby wyrzucili ją z pracy, aby pracowała ze mną. Tak się stało, dziś razem tworzymy markę, pracujemy razem, podróżujemy i mamy apetyt na życie. Jest cudowną matką, ma córkę Majkę, której daje wolność, kocha swoją rodzinę, swoją siostrę i jej córeczkę, które oddalone są tysiące kilometrów. Czego życzę jej w Dniu Kobiet? Aby bardziej patrzyła na siebie i wierzyła, że droga, którą podąża jest właściwa. Kocham ją całym sercem.

Ola: moja Oleńka, kobieta rakieta, najlepsza ogarniaczka, jaką znam. Czuję przy niej totalne bezpieczeństwo, troskę i miłość. Poznałyśmy się przez dzieci, dziś przyjaźnią się całe nasze rodziny łącznie z psami. Ola, tak samo jak Kama, była ze mną podczas choroby Piotra. Była każdego dnia dla mnie, dla Piotra i dla dzieci. Czuję za nią ogromną wdzięczność. Jest cudownym człowiekiem, podziwiam ją także jako matkę, dzieci są dla niej bardzo ważne, walczy o nie jak lwica, walczy o ideały! Ola jest bardzo ambitna, szybko się uczy i bardzo motywuje mnie do działania. Razem pracujemy, śmiejemy się i płaczemy. Razem jesteśmy miłośniczkami wina i dobrego jedzenia. Ola jest zawsze o każdej porze dnia i nocy, nieraz się o tym przekonałam. Nie ocenia tylko wspiera, kocha moje dzieci, mojego psa. W moim domu gotuje i wymienia żarówki. Razem mamy apetyt na życie, wspólne podróże i wspólne zestarzenie się! Czego jej życzę? Życzę, aby potrafiła tak tulić siebie, jak tuli innych, aby wierzyła w siebie i zawsze tak cudownie się śmiała.

Anna Kowalczyk, pierwsza prezeska Fundacji Muzeum Historii Kobiet, dziennikarka, publicystka i pisarka specjalizująca się w historii kobiet, mama Adasia (9 lat)

Bardzo podziwiam moją przyjaciółkę Magdę. Jest mamą trójki fantastycznych dzieciaków, a jej supermocą jest mistrzostwo w logistyce i zarządzaniu czasem, zarówno swoim, jak i bliskich. W tym wszystkim jest też niezwykle uważna na samą siebie. Choć ma bardzo wiele na głowie, to jakimś cudem mało co jej umyka. Pamięta o tym, co, kto i kiedy powiedział, a nawet jak się poczuł. Magda jest niezwykłym sensorem i radarem emocji, swoich i innych ludzi. 

Magda niedawno wróciła do pracy na etacie. Wcześniej przez lata była freelancerką, łączyła pisanie z opieką nad trójką dzieciaków, i to w trzech różnych krajach, bo mieszkała też w Danii i Stanach Zjednoczonych. W tym całym nawale obowiązków domowych i zawodowych znajduje czas dla siebie i na siebie, swoje pasje. 

Potrafi karmić swoje wewnętrzne dziecko, uczy się nowych języków. Spotyka się z przyjaciółkami i dba o relacje z ludźmi, którzy są dla niej ważni. Nie wiem, jak ona to robi. Pewnie wiąże się to z jakimiś kosztami, ale chyba nie tak wielkimi, bo pomimo całej tej żonglerki, logistyki, natłoku obowiązków i zadań, które sama sobie wyznacza, wydaje się szczęśliwa i spełniona. Wszystko ma na swoim miejscu, co szalenie podziwiam i czego próbuję się od niej uczyć. Magda jest moją idolką. 

Marcelina Amelia, artystka, założycielka kolektywu Grupa Łono, mama Leona (2 lata i 11 miesięcy)

Nie lada wyzwaniem okazał się dla mnie wybór jednej mamy z mojego otoczenia, by opowiedzieć o jej supermocy. Mam wrażenie, że każda kobieta-mama, którą znam ma swój niepowtarzalny, jakby to powiedział Phil Stutz (polecam do obejrzenia „Stutz” na Netflix) „toolbox”, czyli zestaw narzędzi do radzenia sobie w tej niełatwej rzeczywistości i prób godzenia swoich różnych ról z rolą mamy. Patrycja, Olga, Malwa, Justyna, Aśka, Marta – to o was!

Jednym z większych wyzwań, jakie dla mnie przyniosło macierzyństwo, była pewnego rodzaju transformacja, śmierć dawnej mnie i odnalezienie, zdefiniowanie się na nowo, szczególnie zawodowo. Dlatego wyjątkowo podziwiam Elę Bednarek, siostrę mojego męża, mamę Miłosza, Kuby i Mikołaja, za jej transformację.

Pierwsze miesiące, lata dziecka bywają mocno izolujące i specyficznie samotne. To, czym do tej pory się zajmowaliśmy, zdaje się zawieszone. Życie przeplecione jest także częstymi przerywnikami w postaci sławnych katarków. Bardzo dużo czasu spędzamy sam na sam z dzieckiem w naszych czterech ścianach. Ale jak się okazuje, w przypadku Eli ta nowa rzeczywistość może być motorem do zmian i inspiracją.

Ela, zawodowa muzyczka, wraz z momentem pojawienia się pierwszego dziecka naturalnie jak każda z nas chwyciła za aparat, by uwieczniać tak lapidarne zmiany, jakie można zaobserwować u malutkiego człowieczka. Ela od zawsze kochała fotografię. Jednym z jej ulubionych zajęć, nawet do tej pory, jest oglądanie slajdshowów fotografii jej taty Zbyszka, który na kliszach uwieczniał pierwsze kroki, wycieczki i ząbki jej i mojego męża Piotrka.

Zaczęło się od przypadkowych kadrów, najpierw Miłosza, od sesji chustonoszących koleżanek. Krąg znajomych mam rósł, tak samo jak liczba kadrów.

Obserwując z boku, nawet nie wiem, w którym momencie ta osobista pasja Eli do dokumentowania poczynań tej wesołej trójki, przerodziła się w jej karierę. Fotografie Eli, prawie zawsze niepozowane, cechuje naturalność i swoboda. Idealnie potrafi uchwycić analogowe przyjemności dorastania. W jej sesjach komercyjnych nadal czuć podobną intymność i prawdę, jak w fotografiach, od których zaczynała, dokumentując codzienność, którą my rodzice, opiekunowie tak dobrze znamy.

A wy co podziwiacie w bliskich sobie kobietach? Dajcie znać, nawet nie nam, tylko im. Może właśnie tego najbardziej dzisiaj potrzebują?

 

ABAD53E3-83D0-4D0B-935C-276295ADA4EB.jpgIMG_3045-scaled.jpgIMG_7340.jpgIMG_7339.jpg331824310_198748436092521_4709291218804770271_n.jpg331881445_594207859271155_6925065734971906290_n.jpg334287717_734183825002057_6425970080579145216_n.jpg334426942_924405052138513_8774007574175057305_n.jpg334683834_191176456872507_6445458972266423521_n.jpg334244271_585434760295681_8154476653984416244_n.jpgMARCELINAAMELIASTUDIO9-Duzy.jpegIMG_0158-1.jpegIMG_2376.jpegZrzut-ekranu-2023-03-7-o-12.53.50.pngIMG_4600-scaled.jpegIMG_2621-scaled.jpeg332364721_198076646202925_2969810934230494881_n.jpg332453526_737950437860978_8084096023874069926_n.jpg1-2.png2-2.png3-2.png

Powiązane